1. Po wielokroć Premier Tusk i Minister Rostowski zapewniali posłów w Sejmie, że system bankowy w Polsce jest bezpieczny, o czym miał świadczyć fakt, że spółki-córki dużych banków zachodnich, nie wymagały żadnego dofinansowania, mimo tego, że w krajach Europy Zachodniej rządy dofinansowywały banki setkami miliardów euro.
Takie zapewnienia płynęły również z Krajowego Nadzoru Finansowego, który kolejnymi rekomendacjami i zaleceniami dla banków w Polsce, miał pilnować ich zasobów kapitałowych i wypłacalności.
W latach 2009-2010 KNF zalecał bankom nie wypłacanie dywidend ich właścicielom i przeznaczanie ich na podnoszenie kapitałów własnych, a rekomendacje T i S miały zabezpieczyć banki i ich klientów przed przekredytowaniem.
Jednak w 2010 roku KNF mimo wniosku kilku posłów nie doprowadził do ostatecznego wyjaśnienia czy tzw. projekt Chopin (do którego podpisania ponoć zmusił bank Pekao S.A jego właściciel włoski UniCredit), spowodował wydrenowanie ze spółki córki w Polsce miliardów złotych przez spółkę matkę razem z włoskim developerem Pirelli?
Generalnie jednak wszyscy posiadający oszczędności w bankach w Polsce zakładają, że państwo polskie dobrze pilnuje wypłacalności banków, w których te oszczędności ulokowali.
2. Po decyzjach agencji ratingowych S&P i Fitch obniżających rating aż 10 dużych banków hiszpańskich w tym tego największego Santander aż o 2 poziomy i określiły ich perspektywę jako negatywną,a także po tym jak władze giełdy w Mediolanie wyłączyły akcje UniCredit z indeksu blue chipów ze względu na nadmierne wahania ich kursów, a także kilkakrotne zawieszały nimi obrot na giełdzie ze względu na spadki powyżej 10% podczas jednej sesji, raczej nie powinniśmy spać spokojnie.
Wspomniane dwa banki hiszpański i włoski mają w Polsce spółki -córki, które należą do największych banków w naszym kraju. Santander przejął zupełnie niedawno od Irlandczyków bank BZ WBK i stara się o przejęcie kolejnego czyli Kredyt Banku, a włoski UniCredit jest właścicielem wspomnianego Pekao S.A.
Tylko pobieżne śledzenie informacji dotyczących tych dwóch banków, każe stwierdzić, że z miesiąca na miesiąc mają one coraz większe problemy kapitałowe jak i płynnościowe. Wynika to najprawdopodobniej z dużego zaangażowania w finansowanie greckiego długu, a także w przypadku banku hiszpańskiego także w finansowanie rynku nieruchomości w tym kraju.
Problemy ciągną się już wiele miesięcy, a ostatnio tak się skumulowały, że doszło do obniżki ratingów banków i w konsekwencji ich kłopotów giełdowych.
3. W tej sytuacji pojawia się coraz większy niepokój, czy spółki -córki w Polsce nie będą wykorzystywane do finansowania spółek -matek za granicą.
Pewne niepokojące informacje na ten temat można było zauważyć w przy szczegółowej analizie bilansu płatniczego naszego kraju z której wynikało, że mamy do czynienia ze sporym odpływem kapitału z instytucji finansowych w Polsce za granicę i to nie tylko w postaci wypłaty wysokich dywidend zagranicznym właścicielom spółek bankowych.
Pewnie już za chwilę pojawią się zapewnienia KNF, że według ich informacji takiego procederu nie ma , co więcej rekomendacje i zalecenia tej instytucji wobec banków nie pozwalają na takie zasilanie kapitałowe zagranicy.
Pojawia się tylko poważna wątpliwość czy wszystkie rekomendacje i zalecenia, są przez spółki - córki przestrzegane, szczególnie w sytuacji kiedy ich zagraniczni właściciele zaczynają być wobec nich coraz bardziej bezwzględni.
Czy w bilansach banków w Polsce nie ma więcej takich projektów Chopin, które są ponoć zgodne z polskim prawem ale pozwalają na drenaż kapitałowy spółek- córek przez ich zagranicznych właścicieli?
Miejmy nadzieję, że Premier Tusk i Minister Rostowski, a także nowy szef KNF odpowiedzą przekonująco na te i podobne pytania na najbliższych posiedzeniach Sejmu.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3006
Z całym szacunkiem p.Zbigniewie,ale uważam,że to nie jest problem sejmu,tylko społeczeństwa posiadającego konta w w/w bankach,więc poinformujmy ludzi o zagrożeniu,jeśli takie naprawdę istnieje.To klienci, powinni zdecydować czy chcą powierzać swój dorobek życia tym bankom.
Serdecznie pozdrawiam,
Tomasz
Dobra analiza, lecz niepełna.
A niepełna, bo w tej sytuacji nie wiadomo, co robić.
Oczywiście kontrrewolucyjne lekarstwo w postaci przywrócenia parytetu złota, całkowitego i wiecznego zakazu deficytu budżetowego i likwidacji podatków dochodowych, likwidacji przymusu ubezpieczeń oraz zwolnienia kilkuset tysięcy urzędników zajmujących się pozorowaniem pracy, to wszystko natychmiast postawiłoby kraj na nogi z pkb pewnie pomiędzy 20 a 50 procent wzrostu rocznie.
Tylko że, nie ma wśród rządzących decydentów woli politycznej, bo wtedy nie byłoby jak kraść pieniądze podatnika. W każdym razie nie byłoby to łatwe.
Natomiast poruszając się w przestrzeni systemu lichwiarskiego emitującego wirtualne pieniądze dłużne oraz drukującego puste banknoty przez rządy, trzeba powiedzieć, że niestety katastrofa jest murowana. Już obecnie łączna pula długów na świecie jest większa niż wartość dóbr na planecie. tymczasem w obecnym systemie zwiększenie obrotów finansowych jest nierealne, tym bardziej, ze w strefach objętych kryzysem serwowany jest system socjalistyczny, który po prostu jest genetycznie niewydolny gospodarczo.
Wyjściem będzie opisywana w Apokalipsie, przewidziana przed tysiącami lat zamiana systemy finansowego na w pełni wirtualny. "nic nie będzie można kupić ani sprzedać bez wszczepionego czipa". To potem doprowadzi do jeszcze większej horrendalnie gigantycznej katastrofy, ale co to obchodzi socjalistyczno-etatystycznych faszystowskich oligarchów?
Wiadomo jednak, że obecnie brak pieniądza papierowego na rynku wywoła efekt identyczny jak tzw. "najazd na banki". ONI muszą albo zrobić to, co napisane w Apokalipsie albo wrócić do normalnej gospodarki, ale wtedy nie da się łatwo kraść, a przecież ONI "chcą naszego dobra".
Ludzie nie będą mogli wypłacić pieniędzy, załamanie giełd na skutek jawnej machinacji polityków do spółki z wielkimi korporacjami zniszczy mechanizm ratujący płynność i mamy finansową Apokalipsę.
Polacy na razie nie rozumieją, o co chodzi. Zrozumieją, gdy się okaże, że po prostu nie ma w Polsce pieniędzy, są tylko długi, fundusze emerytalne mają jakieś obligacje państwowe, państwo wydało kasę nie wiadomo gdzie, a w bankach też są tylko obligacje państwowe.
Innymi słowy zamiast obligacji państwowych w bankach i funduszach emerytalnych pojawią się pieniądze, jeśli podatnicy je tam kolejny raz powpłacają.
Zatem będą musiały znacznie wzrosnąć podatki, bo obecnie podatki idą w całości na obsługę zadłużenia. O zwrocie długu nikt już nawet nie wspomina.
Ale jak rząd jeszcze bardziej podniesie podatki, to komu? Ano młodym. Wtedy młodzi prysną stąd na zawsze.
A wtedy liczyć na to, że staruszkowie wypracują wzrost pkb nie ma co..
Staruszkowie pójdą grać w piłkę na opustoszałych orlikach, do czasu, aż szanowny pan Palikot nie każe poddać ich przymusowej eutanazji, z powodu braku innej możliwości zajęcia się staruszkami z braku kasy.
No a o pozostawieniu ludzi samym sobie też nie ma mowy, bo w ustroju niewolniczym żaden człowiek nie ma prawa żyć samopas.