Freud a potem otrzeźwienie

Moralne mechanizmy obronne,  opisane przez Zygmunta Freuda, pozwalają czuć się ludziom porządnymi i uczciwymi, pomimo podłości, których się dopuścili onegdaj. Do najznaczniejszych mechanizmów psychologicznych tego rodzaju zakwalifikować można racjonalizację  zła, gdy jest ono środkiem do wyższych  celów oraz wyparcie  ze świadomości negatywnych konsekwencji takich postępków. Pomocne jest też w tym eufemistyczne krętactwo,  np. nie do końca prawda  – zamiast kłamstwo, albo dehumanizacja ofiar – degradacja ich np. do kategorii bydła...

 

Owo w istocie samozakłamanie kultywowało ze swoistym wdziękiem środowisko, które nie tylko kontrolowało główne media, ale uzurpowało sobie też godność elity intelektualnej i etycznej.  Życie toczyło im się gładko, aż w latach 2002-04 obraz sielanki zaczął się mazać. Jacek Kuroń w Warszawie, a Czesław Miłosz w Krakowie dawali wyraz swojej degustacji. Po nagłej iluminacji ujrzeli świat w paskudzie realu – za fasadą państwa prawa, sojusz polityki ze światem przestępczym – mafia.  Kuroń pod koniec życia bardzo negatywnie oceniał rzeczywistość, wykreowaną w Polsce pospołu z ubekami. Miłosz dał wyraz swemu zniesmaczeniu w wierszu Flet szczurołapa,  który jest druzgocącą recenzją III RP. No i wreszcie Adam Michnik – ta trzecia ikona towarzystwa  – zainicjował proces nazwany aferą Rywina...

 

Polska przeżyła moralny wstrząs. Objawiło się nawet coś, co przypominało wiatr historii.  Na takim wietrze – jak zauważył Konstanty Ildefons Gałczyński – ludziom rosną skrzydła. Oczywiście tym, którzy nie czują się pętakami, bo takim – trzęsą się portki ze strachu... No i ten chyr, który poszedł z sejmowej komisji, wykreował na politycznych tuzów Jana Rokitę i Zbigniewa Ziobrę oraz dał asumpt do hasła IV Rzeczypospolitej, pod którym do wyborów poszły Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość. Zapowiedziana też została koalicja POPiS...

 

Najsprytniejsi członkowie towarzystwa,  najmniej oczadzeni freudowskimi fanaberiami, zachowywali trzeźwość. W czasie kampanii wyborczej, zdecydowanie przywoływali resztę elity  do otrzeźwienia. Natomiast nigdy żadnych wątpliwości nie miał element, którego żywotnym interesem było zachowanie status quo.  Nasamprzód chodziło o to, aby organy ścigania nie zaczęły naprawdę ścigać. Rychło powstała fuzja mentorów serwujących etos i etykę  ze sponsorami umiejętnie podającymi kasę.  Zaprawionych na nocnej zmianie  wyjadaczy spod znaków KLD,  UW i kilku kanap, nietrudno było odwieść od koalicji z PiS.

 

Uważam przeto, że POPiS został ukatrupiony jeszcze w czasie kampanii wyborczej przed głosowaniami w 2005 r. Światłe elity  ze świata kultury, mediów i z kręgów akademickich przeraziło widmo tego, co może leżeć na półkach w IPN i co może przedostać się do opinii publicznej. Ludzie ci przyłączyli się więc do tych, którym IV Rzeczpospolita zagroziła bardzo konkretnie, bo utratą wolności oraz szybkich, łatwych pieniędzy!...