Czy Polska potrzebuje zmian

Niewątpliwą kulą u nogi  w marszu naszego kraju jest przestarzała infrastruktura. W podstawowym tego słowa znaczeniu, a więc drogowa, komunikacyjna, energetyczna itd. Na starcie, w roku 1990 mieliśmy większość środków in natura,  niezbędnych do budowy tej infrastruktury: liczne cementownie, huty stali konstrukcyjnej, miedź z potencjałem wydobywczym, wytwórnię kabli, fabryki ciężkiego sprzęty budowlanego (Waryński i Stalowa Wola), fabryki taboru kolejowego oraz energię w postaci węgla, aż w nadmiarze. Nie mieliśmy tylko władzy, której ambicją byłaby budowa nowej Polski, w sposób maksymalnie wykorzystujący potencjał pozostały po komunie.

 

Zostawmy przeszłość historykom. Musimy jednak zauważyć, że w miejsce zaniechanej infrastruktury technicznej, za fasadą Rzeczypospolitej, rosła nam struktura powiązań o charakterze mafijnym. W istocie rzeczy, prawo w Polsce słabo funkcjonuje, bo szwankuje jego egzekucja. Tu łatwiej jest skręcić lody,  ukraść, niż cokolwiek zbudować. Humorystycznym tego przejawem jest koszt budowy na naszej równinie 1 km autostrady, wielokrotnie wyższy od budowy tego kilometra w górach, ale w innym kraju. Dramatycznym tego aspektem jest gehenna rodziny Olewników oraz niszczenie zdolnych i uczciwych biznesmenów, takich jak Roman Kluska. Wiele podobnych przykładów można by przytoczyć. To tu minister sprawiedliwości – nomen omen  - wypuszcza z aresztu bez przesłuchania podejrzanego o zlecenie zabójstwa generała policji. Oczywiście ów podejrzany niezwłocznie czmycha za ocean...

 

Warto przy tym rozważyć następującą kwestię – czy możliwy jest dzisiaj efektywny rozwój cywilizacyjny kraju, w którym nie ma sprawnej infrastruktury technicznej? Czy zastąpienie państwowego systemu egzekucji prawa sojuszem polityki, biznesu i gangsterki, taki rozwój umożliwi? Oczywiście funkcjonują takie państwa. Można je znaleźć głównie w Afryce lub Ameryce Łacińskiej. Jednak żyjące tam społeczeństwa, zamiast zrównoważonego rozwoju, mają równię pochyłą do ideału,  gdzie 1% populacji skupia w swych rękach 99% majątku narodowego...

 

Ja nie zapomniałem tego, że hasło IV RP  powstało w szeregach Platformy Obywatelskiej zaraz po aferze Rywina. Pod takim sztandarem prowadzili to ugrupowanie do wyborów w roku 2005 jego liderzy Jan Rokita i prof. Paweł Śpiewak. Natychmiast po wyborach, towarzystwo zmieniło oblicze i przystąpiło do frontu obrony przestępców,  akolitów grupy trzymającej władzę.  Zrezygnowano ze szlachetnego programu i wyślizgano  wspomnianych dżentelmenów z polityki...

 

Nie wiem czy PiS Polskę zmieni. Wiem, że niedawno próbowało to czynić, i że deklaruje wolę kontynuowania tego dzieła. Domyślam się też jaką Polskę – gdy im pozwolimy – wyszykują nam: posłanka Sawicka, senator Misiak, burmistrzowie znad Zatoki Gdańskiej oraz Rychu, Miro i Zbychu. Głosowało na nich 7 mln. Ilu z tego ma w tym konkretny, materialny interes? Reszta, to głównie młodzi, wykształceni z dużych miast.  Ciekawe, bo to jest pokolenie okradzione z szansy życia w normalnym kraju. Okradziono ich poprzez wspomniane zaniechania oraz eksperyment zamiany reprywatyzacji i powszechnego uwłaszczenia zasadą – pierwszy milion trzeba ukraść!   

Kto nie idzie do przodu, ten się cofa!  - ta stara prawda jest tak banalna, że bywa zapominana. Dylematem nie może więc być – czy?  - tylko – co, i jak zmieniać?..