Aspirant na SPRAWIEDLIWEGO...

W piątek 24-go pan Łukasz Warzecha był tak uprzejmy podnieść larum na Portalu Salon24 w kwestii wolności dziennikarskiej. Otóż nie wykonał był tego dnia zakontraktowanego przeglądu prasy w TVP Info, bo jak sam podkreślił nie pozwolono mu zawczasu na nachalną promocję gazety Fakt, w której jest zatrudniony, to jest z góry zapowiedziano, że nie wykona się zbliżenia strony tytułowej tego jakże szlachetnego i rzetelnego pisma. Tego dnia wypełniona ona była słynnym zdjęciem niejakiego Piotra Farfała, wyciągającego prawicę w geście tradycyjnego, rzymskiego pozdrowienia...

 

Nasz aspirant do godności „Sprawiedliwego...” sugeruje we wzmiankowanym wpisie na swoim blogu w S24, że wymachiwanie ową fotografią ze strony tytułowej Faktu uniemożliwili mu pracownicy TVP ze strachu przed swoim przełożonym, póki co Prezesem Zarządu Telewizji Polskiej S.A. Zdaje się też sugerować, że jego upór w dążeniu do eksponowania tego wizerunku klasycznej pozy szlachetnych Rzymian, nie ma nic wspólnego z obawami przed gniewem swojego pracodawcy z Faktu – jak można się domyślać – mogącego być niezadowolonym z powodu zaprzepaszczenia takiej okazji do wbicia się w pamięć gawiedzi...

 

Pan Łukasz Warzecha zaiste szlachetnym i sprawiedliwym mężem jest, co miałem okazję odczuć na własne skórze w ubiegłym roku. Był tak łaskaw pomieścić wówczas na swoim blogu w S24 wpis składający się z wklejki z jakiegoś angielskojęzycznego pisma, przyozdobionej komentarzem po polsku. Ponieważ nie władam szlachetnym językiem Szekspira, poprosiłem grzecznie w swoim komentarzu, aby szanowny autor  przetłumaczył to na polski, a w przypadku gdy tego nie lubi, na niemiecki lub rosyjski – znane mi ze szkół – lub ewentualnie na francuski, którego trochę załapałem...

 

Z pełnym zrozumieniem przyjąłem fakt wykasowania mojego wzmiankowanego komentarza i w żadnej mierze nie mieszam tego z wolnością słowa. Przecież Gospodarz Blogu pomieścił w nim regulamin, wedle którego natychmiast kasowane są tam komentarze zawierające – „Chamstwo, wulgarność, obrażanie kogokolwiek, w tym gospodarza blogu”...

Chodzi o talmudyczną godność, a nie tę nadawaną przez Yad Vashem, co na wstępie solennie podkreślam, aby nie było nieporozumień. Chociaż, gdy rzecz idzie o polemikę z tak wyróżniającą się personą mediów wszelakich, bez nieporozumień pewno się nie obejdzie, ale mniejsza o to...