Różnego rodzaju manipulacje wyborcze są tak stare jak stara jest instytucja wyborów i chyba będą jej towarzyszyć dopóty dopóki ludzkość nie wymyśli czegoś innego w miejsce królujących współcześnie „demokratycznych” wyborów politycznych.
W dniu 3 października ukazał się w „niezależnej” artykuł pt. „jak zmanipulowano wybory w 2007 roku”, który wywołał dość burzliwą dyskusję na temat zakulisowych i jawnych działań różnych osób i organizacji, w tym również zagranicznych, w akcji zmierzającej do popierania PO i zwalczania PiS.
Autor artykułu wykazał się dużą starannością w imiennym wyliczaniu osób i instytucji zamieszanych w działania zmierzające do osiągnięcia celu politycznego, jakim miało być zwycięstwo wyborcze PO. Na ogół są to osoby fizyczne i prawne powszechnie znane. Osobiście całe to grono rozszerzyłbym do pojęcia całego „establishmentu” stworzonego po 1989 roku i korzystającego z wszelkich przywilejów, jakie obowiązujący w Polsce układ władzy oferuje.
Każdy, kto nie należy do niego traktowany jest w kategoriach „movais ton”, co przypomina nieco sytuację z XVIII wieku, kiedy „salony warszawskie” traktowały opór w stosunku do hegemonii „protektorki” Katarzyny II w podobnych kategoriach.
Uwidocznił to Matejko w swoim „Rejtanie” przyjętym ze zgorszeniem przez niektórych arystokratów widzących swoich protoplastów z Ponińskim na czele oburzonych „niesmaczną burdą”. Pytali wówczas: - kto to kupi? – chyba Moskale. Na co Matejko miał odpowiedzieć: - kupili żywych może kupią i malowanych.
Sytuacja nieco przypomina tamte czasy z tą różnicą, że wówczas, niestety, były to prawdziwe salony, a obecnie tandetne tancbudy, jeżeli nie gorzej.
Miałem możność obserwowania tego zjawiska przy okazji AWS, który został potraktowany przez UW na zasadzie „valet de chambre” honorując zresztą w efekcie najbardziej zasłużonego w lokajskich usługach różnymi niewiele znaczącymi, ale reprezentacyjnymi stanowiskami.
Podobną rolę chętnie wyznaczono by PiS’owi, oczywiście po wyeliminowaniu szczególnie odrażających postaci psujących dobre samopoczucie „właścicieli III Rzeczpospolitej”.
Zaangażowanie polityczne osób fizycznych i prawnych nie jest naganne, z oczywistym wyłączeniem zakazów ustawowych, problem leży raczej w formie tego zaangażowania, a w stosunku do osób prawnych zależy od sformułowań statutu. W tym ostatnim przypadku jest to jedynie sprawa wewnętrzna w stosunku do osób upoważnionych do reprezentowania tych organizacji.
W celowo wprowadzonym w Polsce mętliku informacyjnym ludziom naprawdę trudno jest zorientować się, kto naprawdę kim jest.
Niestety oprócz celowych działań usłużnych mediów mamy do czynienia z niezbyt jasnym prezentowaniem sytuacji politycznej w Polsce nawet ze strony opozycji.
Nie dokonano dotychczas dostatecznie wyczerpującej, a co najważniejsze, prawdziwej oceny prawnego i historycznego usytuowania współczesnego państwa polskiego.
Usiłuję tego dokonać w całej mojej dotychczasowej działalności i w wielu publikacjach, między innymi w „niezależnej”, ale z minimalnym skutkiem.
Musimy się zatem uderzyć w piersi wyznając grzech jakiegoś uczestnictwa, lub tylko zaniechania w dziele ujawniania pełnej prawdy i wyciągania przede wszystkim w stosunku do siebie odpowiednich wniosków.
A propos „manipulacji wyborczych”, wyrażam obawę, że jest to tylko dekoracja do tego, co dzieje się w rzeczywistości, która jest kształtowana na zasadzie stalinowskiej przewagi liczących głosy nad głosującymi. Mogłem się o tym przekonać wielokrotnie, czemu zresztą sprzyja obowiązująca ordynacja wyborcza, nie mówiąc już o takich nadużyciach jak tolerowanie kłamstw wyborczych, czy obalanie wyroków Najwyższego Sądu.
Pewnym remedium na te praktyki jest wykorzystanie do maksimum możliwości kontrolnych, co z pewnością może wpłynąć na ograniczenie sprawowanych dotychczas dość powszechnie i bezkarnie nadużyć wyborczych.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3103
Znakomity artykuł. Dziękuję zań;) Proszę poprawić "movais ton" na "mauvais ton";)