Skandaliczny tydzień oświaty

Znamy tylko trzy wypadki pechowych nauczycieli z ubiegłego tygodnia. A ile było takich kwiatków tylko z udziałem osobników mających więcej szczęścia lub bardziej cwanych?

 

Kwiatek pierwszy – szkoła podstawowa w Jabłonkowie nieopodal Wągrowca, gdzie nauczyciele sfałszowali testy egzaminacyjne 37 uczniów szóstych klas.

 

Kwiatek drugi – szkoła podstawowa w Czechowicach-Dziedzicach, gdzie zorganizowano zieloną szkołę w Srebrnej Górze, na którą pojechała, pod nadzorem 4 opiekunów, klasa licząca 20 dwunastolatków. Opiekunowie, ale też i rówieśnicy, zauważają dopiero po kilku godzinach, że z wycieczki do lasu nie powróciła Patrycja.

 

Kwiatek trzeci – gimnazjum fundacji Dyslektyk w Warszawie, gdzie pani dyrektor złamała prawo i otworzyła kopertę z testami egzaminacyjnymi, a następnie sprzątaczce powierzyła ich skopiowanie. Natomiast podczas komisyjnego otwarcia kopert w dniu egzaminu nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości.

 

Przedstawiłem wyłącznie suche fakty z jednego tygodnia. Mam prawo być pewnym, że podobnych przypadków skandalicznego postępowania nauczycieli było w tym czasie wielokrotnie, wielokrotnie więcej. Przekonuje o tym wiedza statystyczna na temat tzw. ciemnej liczby.

 

Szczególnie bulwersuje to, że otoczenie bezpośrednich sprawców nie postrzega tych zdarzeń jako całkowitej degeneracji zawodowej i etycznej. Przeciwnie, usiłuje się wynajdować szereg usprawiedliwień. Pani minister również nie dostrzega powodów do zaniepokojenia. Najlepsze świadectwo dla 5-letniej pracy wychowawczej polskiej oświaty wystawiła ta grupka dwunastolatków ze szkoły w Czechowicach-Dziedzicach, które są tak obojętne emocjonalnie, że nie zauważają od razu braku swojej koleżanki...