Lobbing zamiast rynku

Taka informacja wybiła mi się spomiędzy ciekawostek dotyczących wyborów w USA AD 2008. Tym sposóbem zasygnalizowano światu, że działania tej grupy interesów, mające za cel nacisk na administrację USA, będą efektywniejsze, gdy w Białym Domu zamieszka Barack Obama.

 

Żeby nie wiem jak idealizować amerykańskich Demokratów, zwanych liberałami, zawsze nam wyjdzie, że ich rządy zbliżają się nieuchronnie do wzorów socjalistycznych. Lubią oni wprowadzać do języka prawa pojęcia trudne do zdefiniowania, takie jak tolerancja, sprawiedliwość społeczna czy równouprawnienie. Powstająca w ten sposób niejednoznaczność i ogólnikowość norm prawnych, pozostawia biurokracji duży margines „do własnego uznania”!

 

Wydaje mi się, że lobbing jest w takich warunkach, o ile nie łatwiejszy, to na pewno prostszy, bo możliwy do przeprowadzenie przy użyciu tylko jednego argumentu – to jest „pecuniarnego”. Pieniądze, jako uniwersalny ekwiwalent cechujący się idealną płynnością, posiadają jeszcze jedną istotną przy tym cechę – bardzo duża podatność na anonimowość. Wszystko to razem stwarza przyjazną atmosferę do korupcji, która jest nieodłączną cechą tzw. gospodarki socjalistycznej.

 

Jestem też daleki od idealizowania Republikanów, chociaż ich polityka gospodarcza była zawsze bardziej zbliżona do rynkowego wzorca. Jednak giełda zareagowała entuzjastycznie na absolutne zwycięstwo Demokratów. Nie ma się co łudzić, oznacza to jedno – dzisiejszy kwiat finansów przywykł już nałogowo do robienia pieniędzy metodą kombinacji alpejskich. Zaczyna się więc sezon na interesy, które będą pochodnymi dojść i układów!

 

Rzeczywistość gospodarcza karze straszliwie gwałcących bezczelnie prawidłowości (prawa) ekonomiczne. Przekonali się o tym zarówno ci, którzy ten gwałt czynili poprzez monopolizację kapitalizmu, jak i ci, budowniczowie sowieckiego raju. To co stało się w USA w końcu roku 2008 zapowiadać może, że następny kryzys na Wall Street będzie całkowitą katastrofą Cywilizacji Zachodniej...

Finansjera z Wall Street dała 7 razy więcej pieniędzy Obamie niż McCainowi.