Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Premierzy, koperty i łzy ukrzywdzonych
Wysłane przez jan.kalemba w 25-09-2011 [12:40]
Tylko emeryci pamiętają z dzieciństwa premiera Józefa Cyrankiewicza, który piastował ten zaszczytny urząd w latach 1947-52 oraz 1954-70, a więc łącznie przez ponad 20 lat. Ten komunistyczny dygnitarz na usługach Moskwy odznaczył się w pamięci „ludu pracującego” dwiema cechami.
Po pierwsze – przeniósł był w 1965 r. kopię pomnika księcia Józefa Poniatowskiego sprzed Pomarańczarni w Łazienkach pod okna swojego biura, które znajdowało się wówczas w Pałacu Namiestnikowskim. Są tacy, którzy tę lokalizację uznają za nienaruszalną świętość.
Pomnik ufundowała polska arystokracja na znak radości z Kongresu Wiedeńskiego 1815 r. Realizacja „projektu” przeciągała się, aż car zabronił ustawienia pomnika w spacyfikowanej w 1831 r. Warszawie. Eleganckie towarzystwo pod przewodem hrabiny Anny z Tyszkiewiczów Potockiej podarowało go przeto pogromcy Powstania Listopadowego, feldmarszałkowi Iwanowi Paskiewiczowi jako rzeźbę św. Jerzego. W tym charakterze figura wędrowała po rosyjskich garnizonach, aż osiadła na stałe w siedzibie rodowej Paskiewiczów w Homlu. Stamtąd w 1922 r., mocą traktatu ryskiego, pomnik trafił do Warszawy, a rodacy – w uznaniu oczywistości, że książe „Pepi” tych perypetii nie zawinił – ustawili jego pomnik na Pałacu Józefa Piłsudskiego, na honorowym miejscu przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Niemcy później plac przemianowali na Adolf Hitler Platz, a pomnik całkowicie zniszczyli w 1944 r. Po wojnie Duńczycy wykonali jego kopię i podarowali ją Warszawie. Nie ustawiono jej na dawnym miejscu bo komuniści uznali, że książe nie może stać na placu, który uzyskał zaszczytne miano Józefa Stalina.
Po drugie – Cyrankiewicz załatwiał każdą sprawę, którą danemu „przedstawicielowi ludu pracującego miast i wsi” udało się przedstawić mu osobiście i bezpośrednio. Nie było to łatwe, bo komunistycznych dygnitarzy otaczał zawsze szczelny wianuszek goryli. Szczęściarzom udawało się czasem podać premierowi kopertę z petycją i jak głosiła fama – każdemu sprawę załatwił. W oczach gawiedzi chodził przeto w glorii chwały – „Taki ludzki PAN”...
Któryś ze spindoktorów pana Tuska usłyszał pewno o tym od swego dziadka lub babci i namówił premiera na powtórkę tego numeru. Czasu mało – wybory tuż, tuż – więc nie ma co się pitigrylić. Teraz do dygnitarza jeżdżącego po Polsce dopycha się wielu, ale tylko gdy TV to kameruje. No i słyszymy stanowczy głos premiera – „Proszę konkretnie, nazwisko. Ja takie sprawy załatwiam od ręki!”
Tylko Andrzej Ż. Zakłócił nieco ten rytuał swoją próbą samospalenia przed URM. Ale pan premier wrócił na krótko do Warszawy, sprawdził jak tam w szpitalu na Szaserów i oświadczył stanowczo – „W Urzędzie Skarbowym była kontrola i żadnych nieprawidłowości nie stwierdziła!”...
Komentarze
25-09-2011 [13:19] - sarmata (niezweryfikowany) | Link: Była kontrola, która nie chciała nic widzieć.
Tak działa sitwa PO.
25-09-2011 [13:59] - Roth (niezweryfikowany) | Link: Ratujmy, co do uratowania jeszcze zostalo
Oczywiscie "w Urzedzie Skarbowym byla kontrola i zadnych nieprawidlowosci nie stwierdzila". Tak samo jak nie stwierdzono zadnych nieprawidlowosci w tzw. "aferze" Mira, Rycha i Zbycha. Tylko Polska utracila grube miliony, ktore trzeba bylo uzupelnic podwyzka VAT. Drobny 1% do i tak juz wysokiego podatku, ktory najbardziej odczula ta najbiedniejsza warstwa spoleczna. Jesli moi Rodacy karmieni papka TVN i GW gdzie wszystko jest w najlepszym porzadku, znowu wybiora PO do rzadzenia krajem, to nawet genialny Kaczynski z pomoca Zyty Gilowskiej nie beda juz w stanie uratowac naszej OJCZYZNY. A wiec Rodacy opamietajcie sie, jeszcze mamy dwa tygodnie. Wystarczy , by przeczytac w jakim stanie jest nasza gospodarka po unicestwieniu naszych stoczni, naszych fabryk i kopaln, sprzedazy licencji na gaz lupkowy, ktore wykupywane sa przez Putinowskich emisariuszy. Polski sprzedanej za przyjazne klepniecie po plecach nie uda nam sie odzyskac, NIGDY.