Ciąg dalszy nastąpi

Doskonale pamiętam lata 50-te i 60-te. Był to czas mojego dzieciństwa i młodzieńczych zapałów. Przecież mieliśmy rok 1956, następnie 1957 z zamieszkami ulicznymi spowodowanymi zamknięciem studenckiego pisma „Po prostu”, no i rok 1968. Przeważnie przy piwie albo u Fukiera lub Hopfera deklarowaliśmy całą kompanią, że „gdyby co – to do powstania się pójdzie i już!” Ale nawet w takich chwilach, nikt z nas nie odważył się przewidywać upadku komuny, pewniej pojawiała się wizja kolejnej klęski narodowej...

 

W czasach karnawału lat 1980 i 81 zaczęły się pojawiać hasła streszczające się w dwóch słowach: Wolna Polska. W stanie wojennym uznaliśmy (ja miałem takich znajomych i współpracowników), że nie można dopuścić do powrotu stanu poprzedniego, że programem minimum jest finlandyzacja. Szczególnie w drugiej połowie lat 80-tych nie trzeba było być tuzem intelektu, aby dostrzec jak Sowiety chylą się ku upadkowi.

 

Jednak nawet w roku 1990 słychać było głosy – również tzw. intelektualistów – powtarzające tę mantrę – „kto mógł przewidzieć...” Nawiasem mówiąc, nie tylko mężem stanu, ale też politykiem z prawdziwego zdarzenia jest się właśnie z powodu umiejętności przewidywania. Nie można było przewidzieć, że komuna upadnie, że wezmą i rozkradną prawie cały majątek narodowy, że prawo nie będzie funkcjonowało, że rozpanoszą się: łapownictwo, nepotyzm, korporacyjne sitwy i mafia wreszcie. Nic nie można było przewidzieć!

 

Ilu jest wśród nas takich, którzy uważają, że każdy kwit – prawo jazdy, świadectwo szkoły takiej lub innej, zaświadczenie o tym lub owym – zdobywa się przy pomocy kasy, a nie dzięki ukończeniu kursu, szkoły, zdanemu egzaminowi lub zwykłemu ustaleniu stanu faktycznego? Ilu biznesmenów uważa, że należy respektować Kodeks pracy, a chociażby ośmiogodzinny dzień pracy? Ilu natomiast jest takich, którzy uważają, że dzisiaj można uczynić drugiemu każde świństwo, dopuścić się każdego szalbierstwa, każdej podłości? – „No, bo takie czasy, kapitalizm!”

 

Drodzy Państwo – ciąg dalszy nastąpi! Kiedyś wróci prawdziwa normalność i trzeba będzie świecić oczami nie tylko za siebie, ale też za swoich przodków, chociażby tam, przed bramą św. Piotra. Przejawem niesamowicie zboczonego umysłu byłaby wiara w to, że Polską już na zawsze rządziło będzie złodziejstwo, sprzedajność i podłość!

Kto wtedy mógł przewidzieć, że Niemcy przegrają wojnę, przecież to była taka potęga...” – wyznanie takie usłyszałem kiedyś od człowieka, którego nie podejrzewałbym nigdy o taką rozterkę. Na ile była powszechna taka postawa w okupacyjnej rzeczywistości Polski?...