Ukrzywdził nas wróg, jak on tak mógł

Obok tego uwielbiamy rolę płaczki, dla której cmentarz nie wystarcza i przy każdej, nawet błahej okazji biegniemy palić znicze i stawiać krzyże, również w miejscach samozagłady pijanych kretynów z za kierownicy. Tym sposobem Polacy jawią się obcym, a co gorsze własnej młodzieży, jako naród tak niebywale uroczyście świętujący tylko wszelkiego rodzaju klęski i nieszczęścia.

 

Nie chcę powiedzieć, że Ofiarom nie przysługuje szacunek i cześć. Czcijmy Je jednak z mniejszą pompą, a za to w ciszy i z większą refleksją. Huczną fetę zostawmy dla radosnego czczenia sukcesów i zwycięstw. Z tym jest gorzej – nasze państwo oraz wszelkie organizacje patriotyczne są jakoś mało skore dla organizowania takich świąt...

 

Lud jednak tęskni za tego rodzaju uroczystościami. Dowodem na to niech będzie tegoroczna inscenizacja bitwy z 1410 r., która w sobotę 12 lipca zgromadziła na polach grunwaldzkich ok. 100 tys. widzów! Zauważyć trzeba przy tym, że poprzedzona była nielicznymi i bardzo skromnymi zapowiedziami w mediach oraz przy całkowitej obojętności państwa, wszelkiego rodzaju kombatantów i oficjalnie zorganizowanych patriotów... Zupełnie jakby Polska nie zasługiwała na chwałę i święto w rocznicę tego zwycięstwa!

 

Okazji do fetowania zwycięstw mamy wiele. Nie przypadkiem – jak to się później okaże – przypomnę tu 30 czerwca roku 1651 i Beresteczko. Pod wodzą Jana Kazimierza stanęło 63 tys. sił polskich – naprzeciw pod dowództwem Bohdana Chmielnickiego 110 tys. sił ukraińskich. Rozegrała się bitwa pomiędzy uzbrojonymi armiami z rezultatem przypominającym rzeź. Straty polskie wyniosły 300 do 700 poległych, a ukraińskie 40 do 80 tys.(!?) Jeszcze raz podkreślam – była to bitwa pomiędzy dwiema armiami, które do tej rozgrywki stanęły świadomie!

 

Ja też boleję i pochylam się w hołdzie dla ofiar Rzezi Wołyńskiej, której rocznica wypada 11 lipca. Jeżeli jednak Ukraina chce mieć sprawców tej zbrodni za swoich bohaterów narodowych – to co my możemy na to poradzić? Wojny im nie wypowiemy, choćby z tego powodu, że pewno byśmy jej nie wygrali. Czy wskóramy coś takimi gestami jak uchwała Sejmu lub potępiająca przemowa naszego prezydenta? Myślę zaś, że powinniśmy szybko wstąpić na drogę prawna przeciwko konkretnym osobom z urzędu, bo zbrodnie przeciwko ludzkości nie ulegają przedawnieniu. Gromadźmy materiały mogące wejść w skład aktów oskarżenia i podejmijmy akcję ustalania miejsca pobytu sprawców w celu postawienia ich przed sądem!

 

Ukraina aktami państwowymi wyraziła uznanie dla UPA oraz nadała tytuły wyróżniające Stepanowi Banderze i Romanowi Szuchewyczowi. Tym samym przyjęła spuściznę po nich w całej rozciągłości wraz z odpowiedzialnością za popełnione zbrodnie i wyrządzone szkody materialne. Rząd RP jest przeto zobowiązany do wsparcia i udzielenia wszelkiej pomocy prawnej obywatelom występującym do rządu Ukrainy z roszczeniami odszkodowawczymi z przedstawionego tytułu. Wspierajmy, na ile możemy, tego rodzaju starania, a śmiem twierdzić, że ofiary Rzezi Wołyńskiej przyjęłyby to z większym uznaniem, niż ślozy wylewane uroczyście pod takim czy innym pomnikiem.

Naprzykrzyły mi się tego rodzaju jęki. Rozwinęła się wśród moich rodaków jakaś masochistyczna mania. Wedle niej naszym bohaterem może być tylko ten, któremu wróg złoił skórę.