O godzinie 15, w sobotę 10 września 2011 roku, w swoim rodzinnym i ukochanym mieście Londynie, gdzie ukończył studia politologiczne tytułem bakałarza, gościł będzie sprawca największych niespodzianek w polskiej ekonomii ostatnich lat – Vincent Roztowski.
Rzecz jasna 300.000.000.000 dodatkowego garbu, które zapłaci nadwiślańskie plemię rożnym instytucjom finansowym, z czego znaczną część – podejrzewam, stanowiły będą odsetki od odsetek od odsetek, mniej boli tę część plemienia nadwiślańskiego, która lotem najpierw wznoszącym, a potem ślizgowym, przeniosła się nad Tamizę, niemniej jeśli wzrastające koszty pomocy świadczonej najbliższej rodzinie w Polsce, które poniosą Polacy znad Tamizy, osobiście cię dotyczą; jeśli szwagier, który z entuzjazmem pożyczał od Ciebie £5,000.00 (tak na przelewie) na nowy biznes w jednym okienku, bo „liberalis”, właśnie pojawił się w drzwiach Twojego londyńskiego mieszkania twierdząc, że „dalej, k..., nie wyrobi” i prosząc o znalezienie jakiejkolwiek roboty, to przyjdź i obejrzyj z bliska tego prestidigitatora i podziękuj, jeśli masz ochotę, to w końcu wolny kraj.
Wyciągnąć królika z kapelusza potrafi byle wodzirej, ale zgubić 300.000.000.000 królików potrafi już tylko arcymistrz. Chciałbyś zobaczyć coś dużo większego niż marny David Copperfield? Zniknięcie mostu na rzece? Big Bena? To już historia prestidigitatorstwa, przeżytek.
Podobno pan premier na posiedzeniach rządu określa zbiorczo wszystkie działania rządu jako: „projekt”. Zachodzę w głowę, czy to czasami nie jest wielki projekt prestidigitatorski. Zniknięcie kraju wraz ze wszystkimi jego mostami, drogami, bankami, szkołami, służbami, armią, policją i sądami... Czy to nie jest „coś”, w „czym” rola ministra Rostowskiego jest kluczowa?
Przyjdź i zobacz! To się może więcej nie powtórzyć! Przyprowadź rodzinę!
Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny w Londynie:
238-246 King Street,
London W6 0RF
Metro: Ravenscourt Park (District), Hammersmith (District, Hammersmith & City, Piccadilly),
Autobusy: 27, 190, 267, 290, 391, H91, N67, N97.
Przystanek: Hammersmith Town Hall
W czasie spotkania będzie można zadać pytania, więc jeśli drogi Czytelniku chciałbyś je zdać za pośrednictwem mojego bloga zadaj w komentarzu, ja przekażę je w godne ręce, tak by trafiły do dostojnego gościa.
Ja mam trzy, skromne:
1. Jaki był przebieg pańskiej kariery zawodowej i naukowej? Jakimi osiągnięciami z dziedziny makroekonomii – praktycznymi lub akademickimi, szczycił się pan, gdy Donald Tusk proponował panu tekę ministra finansów blisko 37 milionowego kraju (stan ludności na dzisiaj)?
2. Czy istnieje lista instytucji państwowych i prywatnych, od których rząd polski pożycza pieniądze?
3. Jakie są pana dalsze plany zawodowe po tym jak zakończy pan karierę w polskim ministerstwie finansów?
Pozdrawiam i zapraszam
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3355
"Czy będąc dumnym właściciele dwóch kamienic w Londynie, zanim został Pan ministrem finasów 37 milinowego państwa, zarządzał nimi samodzielnie czy wynajmował w tym celu firmę administrującą?"
dzieki, zapisane
Trzeba zapytac Pana Ministra ,czego szuka w Londynie,bo przecierz zgodnie z obietnicami wyborczymi z 2007 emigrantow juz tam nie powonno byc.Dobrobyt jaki im w Polsce zapewniali powinien ich zciagnac do Kraju jak magnez.
pozuje pod plakatem " Fuck me like a whore iam ! " własnie się zastanawiam czy tracić czas jutro na tą kreature
pozdro Rolex!
http://www.pis.tczew.pl/…
Ja bardzo chciałbym wiedzieć jakie uzgodnienia poczynił Vincent Hurricane Rostowski , co wyartykułował minister Sikorski takimi oto słowy:
"Platforma opracowała swój program (kampanie wyborcza dla Polonii) z kalkulatorem w ręku, a wszystkie jego elementy musiały uzyskać zgodę ministra finansów Rostowskiego." ( wczoraj w Londynie)
Interesuje mnie dlaczego z kalkulatorem w ręku wspiera państwowymi pieniędzmi kampanie wyborcza jakiejś partii? Jaka jest podstawa prawna tego typu działań i wyliczeń? Co wyliczył minister Rostowski? Rzeczony minister bodaj dwa dni temu mówił, ze nie będzie przykładać ręki do łamania prawa- tak określił swój udział w dyskusji z prof. Gilowską o finansach RP. Czemu zatem gotów jest łamać prawo w tym wypadku? Czy jest to jakaś sytuacja nadzwyczajna uzasadniająca takie działania i przepisy "jeszcze najwyraźniej gorące" legalizujące takie działania?
Czy skoro prof. Gilowska robi mu ten zaszczyt i zaprasza jego - bakałarza - na dyskusję naukową, to jednak z racji nobilitacji jakiej doświadcza i zwykłego dobrego wychowania - nie należałoby tej propozycji przyjąć