1. Kilka dni temu napisałem tekst pod tytułem „Czy polskiej gospodarce grozi recesja?”. Z przeprowadzonej wprawdzie na sporym poziomie ogólności analizy wynikało, że realnym zagrożeniem dla naszej gospodarki jest raczej spowolnienie jej rozwoju zarówno w II półroczu tego roku, a szczególnie w latach 2012-2014. Recesja rozumiana jako ujemny wzrost PKB w dwóch kolejnych kwartałach nie powinna być raczej naszym udziałem.
Na nasze szczęście motorem wzrostu gospodarczego w Polsce jest głównie popyt wewnętrzny, a w szczególności konsumpcja ogółem, która odpowiada aż za 2/3 wzrostu PKB. Prawie 40 mln konsumentów krajowych, a także liczni konsumenci zza naszej południowej (szczególnie Słowacy po wprowadzeniu s tym kraju euro) i wschodniej granicy (Litwini, Białorusini, Ukraińcy) powodują konsumpcja krajowa rośnie mimo realnego spadku dochodów).
W 1/3 za wzrost PKB odpowiadają inwestycje ( a dokładniej akumulacja ) i i tzw. eksport netto.
Taką strukturę naszego wzrostu potwierdzają dane GUS za I kwartał tego roku. PKB w tym okresie wzrósł realnie o 4,4% w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego i na ten wzrost złożyły spożycie ogółem w wysokości 2,9 pkt procentowego, akumulacja w wysokości 1,6 pkt. procentowego ( w tym 0,9 pkt procentowego- zmiana zapasów i 0,7 pkt. procentowego - popyt inwestycyjny) i tzw. eksport netto jego spadek o – 0,1 pkt. procentowego.
Dopóki więc rośnie konsumpcja wewnętrzna dopóty recesja nam nie powinna grozić ,choć wyraźne zmniejszenie inwestycji czy tez niekorzystna sytuacja w relacjach eksport import mogą spowodować, że spowolnienie może być wyjątkowo głębokie.
2. Wczorajsza Rzeczpospolita dostarcza jednak danych, które świadczą wręcz o załamaniu inwestycji, którego skutki nasza gospodarka odczuje w sposób szczególny w 2012 roku i w latach następnych.
Według danych pochodzących z Urzędu Zamówień Publicznych wartość rozstrzygniętych przetargów na roboty budowlane (brane pod uwagę były przetargi od 13 tys. euro do 4,8 mln euro) zawartych od stycznia do lipca tego roku w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego spadła z 23,4 mld zł do 17,6 mld zł, a więc aż o 5,8 mld zł.
Z kolei Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w roku 2010 podpisała 46 umów na budowę i przebudowę dróg wartości 23,4 mld zł, a przez 8 miesięcy tego roku tylko 12 takich umów na kwotę zaledwie 4,7 mld zł, a więc kwotę blisko 5-krotnie mniejszą.
Plany inwestycyjne GDDKiA na dwa najbliższe lata będą utrzymywane na podobnym poziomie jak w roku bieżącym.
Spadają także nakłady inwestycyjne w samorządach, ponieważ z jednej strony kończą się środki pochodzące z unijnego budżetu na lata 2007-2013, a ponadto od roku 2012 minister Rostowski chce bardzo drastycznie ograniczyć możliwości finansowe samorządów, zobowiązując jej ustawowo do znaczącej redukcji deficytów budżetowych.
3. Jeszcze do niedawna przewidując spadek inwestycji sektora publicznego liczono na inwestycje przedsiębiorców. Przedsiębiorstwa prywatne mimo rekordowych zysków osiągniętych w 2010 roku w wysokości prawie 90 mld zł ( bez rolnictwa, branży ubezpieczeniowej i finansowej), nie decydują się przeznaczyć ich na inwestycje.
W roku 2009 inwestycje te wręcz spadły o 2% i nic nie zapowiada aby po zawirowaniach na rynkach finansowych w II połowie tego roku mogły one rosnąc w tym roku i w latach następnych Jak twierdzą eksperci firmy wolą przechowywać zyski na lokatach bankowych, niż je inwestować.
Świadczą o tym rosnące dochody z operacji finansowych, które przyniosły im dochody z oprocentowania lokat o 0,5 mld zł wyższe od kwoty spłacanych odsetek.
Rezygnacja z inwestycji jest związana głównie z niestabilnym otoczeniem, a także rysującym się już coraz bardziej wyraźnie kryzysem finansów publicznych w z Polsce co grozi podwyższeniem podatków.
4. Jeżeli w II półroczu tego roku nastąpi tak wyraźne ograniczenie inwestycji zarówno w sektorze publicznym jak i prywatnym, to mogą one mieć nie jak do tej pory pozytywny wpływ na wzrost PKB ale wręcz przeciwnie będą ciągnąć PKB w dół i to w najbliższych 2-3 latach.
I to powinien być jeden z ważnych obszarów debaty publicznej w trwającej kampanii wyborczej, a nie rozstrzyganie przez sądy czy w Polska jest w budowie jak chcą rządzący czy też w bałaganie jak twierdzi opozycja.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2152
Teraz dopiero okazuje sie, ze lumpenliberalowie nigdy nie mieli, nie maja i w przyszlosci nie sa zdolni do stworzenia jakiegokolwiek spojnego wewnetrznie programu gospodarczego. Polityka gospodarcza przypomina sytuacje w krajach latynoamerykanskich z lat 90- tych.
Czym sie to skonczylo wiadomo doskonale. Teraz i tam ludzie poszli po rozum do glowy.
Nie nalezy podejrzewac, ze donkey's team z dnia na dzien zmadrzeje. To wymaga lat.
A wracajac do haselka o budowie to bralem udzial w wielu budowach i moge tylko powiedziec jedno, ze na dobrze prowadzonej budowie zawsze panuje porzadek wlasciwy dla danego etapu. Tylko ludzie o bardzo ograniczonej zdolnosci myslenia mogli wysmazyc takie haselko.
Pewnie wczytują się w poradnik agitatora bolszewickiego. Nie dość, że nieświerzy to bolszewicki.
Dysponuje Pan opóźnionymi danymi. Gospodarka już się sypie. Inwestycje są wstrzymywane z dnia na dzień. Niemcy zrywają umowy ze skutkiem natychmiastowym. To jest powtórka z przez 2,5 roku w znacznie groźniejszym wydaniu.