1. Jeszcze niedawno na początku lipca Premier Tusk przekonywał nas ,że jest przygotowany do poprowadzenia w sposób niezwykle dynamiczny naszej prezydencji w Unii Europejskiej, a także do bezkolizyjnego przeprowadzenia naszego kraju przez zawirowania wywołane coraz trudniejszą sytuacją w strefie euro.
Mimo tych publicznych zapewnień w sprawach europejskich schowaliśmy się do mysiej dziury i nawet nosa z niej nie wyściubiamy, mimo że w strefie euro od kilkunastu dni trwa wręcz trzęsienie ziemi.
Na początku prezydencji Premier Tusk nawet zapowiadał bezwzględną konieczność naszej obecności na posiedzeniach krajów strefy euro (ministrów finansów, szefów rządów) ale po prztyczku jaki w tej sprawie otrzymał od Francuzów i Niemców, bardzo szybko z tej obecności się wycofał.
Także w sprawach krajowych szczególnie tych dotyczących gospodarki i finansów publicznych ,wypowiada się niezwykle rzadko. Ostatnio zwołał wprawdzie posiedzenie swojej Rady Gospodarczej, po którym oświadczył na wspólnej konferencji z jej szefem Janem Krzysztofem Bieleckim, że Polsce nic nie grozi, a Polacy mogą się czuć bezpieczni, ale zapewnienia te zamiast uspokoić sytuację tylko ją podminowały.
2. Trudno bowiem przyjmować takie zapewnienia poważnie w sytuacji kiedy w ciągu ostatniego tygodnia kapitalizacja naszej giełdy spadła o blisko 20%, złoty dewaluuje się z dnia na dzień i to nie tylko w stosunku do szwajcarskiego franka (właśnie kosztuje już ponad 4 zł) ale także w stosunku do walut, które ponoć są w kryzysie czyli amerykańskiego dolara i euro.
Takie zapewnienia wywołują tylko nerwowe odruchy kierowców ,którzy płacą już za litr benzyny E-95 prawie 5,5 zł, a według analityków za kilka tygodni będą już płacili 6 zł. W podobnym tempie rośnie także cena oleju napędowego, którego litr już kosztuje zdecydowanie ponad 5 zł, a ponieważ koszty transportu są częścią kosztów wytwarzania wszystkich produktów i usług, to szybko należy spodziewać się ich wzrostu, a tym samym kolejnej fali wzrostu cen praktycznie wszystkiego.
Pogłębiająca się niepewność, dewaluacja złotego, wysoka inflacja osłabiają konsumpcję, a to właśnie konsumpcja aż w 2/3 odpowiada za nasz wzrost gospodarczy. Analitycy, którzy jeszcze do niedawna prognozowali, ze w tym roku wzrost PKB przekroczy 4% teraz już przebąkują, ze dobrze będzie jak skończy się na wzroście wynoszącym 3,5%.
Rośnie rentowność naszych papierów wartościowych (tych 10-letnich wynosi już blisko 6%) co znacząco podnosi koszty naszego ogromnego wynoszącego już prawie 800 mld zł długu publicznego.
Jeżeli do tego dołączymy bardzo trudną sytuację na rynku pracy, prawie 2 mln bezrobotnych i blisko 50% bezrobocie wśród wchodzących na rynek pracy absolwentów szkół, a także ponad 2,2 mln ludzi żyjących poniżej minimum egzystencji i aż 6,5 mln w niedostatku to naprawdę dla Premiera Tuska zajęcia jest co niemiara.
3. Premiera Tuska niestety w tych wszystkich sprawach nie ma (choć minister Graś na Twitterze zapewnia, że premier jest i wczoraj na przykład prowadził obrady Rady Ministrów), a po jego nerwowości coraz wyraźniej widać, że źle znosi tę lawinę złych informacji.
Jeszcze przez jakiś czas będzie można mamić Polaków, że wszystkie te problemy to konsekwencje tego co dzieje się poza naszymi granicami, ale ci samodzielnie myślący już teraz zaczynają mówić, ze po 4 latach rządów Tusk nie może niepowodzeń zrzucać na zagranicę albo na Kaczyńskiego.
Coraz więcej Polaków zdaje sobie sprawę, że skecze Kabaretu Moralnego Niepokoju i jego lidera Roberta Górskiego, pokazujące obrady Rady Ministrów i podczas nich niekompetencję i niefrasobliwość Donalda Tuska i jego ministrów, tak naprawdę są bliskie rzeczywistości rządowej. Zakończeniem każdego z nich jest zaproszenie przez Premiera kolegów z rządu do „rżnięcia w gałę”, bo to jest właśnie to co niezależnie od okoliczności, Premier Tusk lubi robić najbardziej.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4188
Sama tylko różnica kursu franka spowodowała dodatkowy odpływ pieniędzy w wysokości ok 100-150 mld pln !!! (o tyle wzrosły zobowiązania kredytobiorców)
Oczywiście będzie to rozłożone w czasie ale jednak.
Dla przypomnienia : całkowite wpływy z prywatyzacji za ostatnie 20 lat to ok 130 mld pln.
Tak więc polscy kredytobiorcy "oddali" prywatnym inwestorom ich pieniądze i teraz ci inwestorzy cały sprywatyzowany przemysł nad Wisłą mają za darmo... (a nawet jeszcze sporo im dopłaciliśmy wliczając gierkowskie kredyty).
http://bankowaokupacja.b…