Przedstawione przez rząd priorytety polskiego przewodnictwa w UE zasadzają się na trzech elementach: -integracja, bezpieczeństwo i otwartość.
Integracja – jest niczym innym jak powtórką z apelu zgłoszonego w I kwartale przez Wlk. Brytanię i podpisanego między innymi przez Polskę. Na ten temat pisałem w „Niezależnej” 21 marca wskazując na zbytnią ogólnikowość i niekonsekwencje tego dokumentu. Jednak coś konkretnego kryło się pod ogólnym hasłem, chodziło bowiem o rynek elektroniczny i zacieśnienie współpracy z Koreą Południową. O ile pierwsze stanowi zaledwie część, i to nie najważniejszą wspólnego rynku, o tyle drugie zawiera wprost niebezpieczeństwo dla równowagi rynkowej w UE.
UE potrzebny jest nie tylko dla rozwoju, ale wprost dla dalszej egzystencji, wspólny rynek oparty na zasadach wymienionych przeze mnie we wspomnianym artykule.
Szeroko pojęte bezpieczeństwo w Unii mieści się głównie w pojęciu wspólnego rynku, który wymaga ochrony militarnej, policyjnej, finansowej, personalnej i celnej.
UE stworzyła kosztowny i całkowicie zbędny, a nawet szkodliwy aparat biurokratyczny, ale nie zdołała stworzyć ani wspólnego rynku ani podstawowych elementów bezpieczeństwa. Należy po prostu zawrócić z błędnej drogi i rozpocząć od podstaw budowę rzeczywistej wspólnoty europejskiej.
Najniebezpieczniejsze jest hasło „otwartości”, szczególnie w stosunku do północnej Afryki. W praktyce oznacza to napływ setek tysięcy a może i milionów ludzi szukających w Europie głównie opieki socjalnej. Pomijając wszystkie inne względy należy mieć na uwadze, że przy wysokim poziomie bezrobocia w UE nie ma szans na utworzenie dla nich miejsc pracy, pogłębi się tylko antagonizmy społeczne.
Jeżeli się chce udzielić pomocy krajom przeżywającym wstrząsy wewnętrzne to można to zrobić zarówno na zasadzie pomocy humanitarnej, a przede wszystkim w postaci odpowiedniej wymiany gospodarczej wykorzystując posiadane przez te kraje zasoby. W tym względzie polityka otwartości prowadzona na zasadzie równoważnej wzajemności jest jak najbardziej wskazana.
Niestety „polskie priorytety” są tylko powieleniem obcych pomysłów i intencji załatwiania swoich spraw kosztem UE, a szczególnie Polski.
Rządu warszawskiego nie stać na wyartykułowanie własnego pomysłu, nie mówiąc już o obronie naszych interesów.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1190