Prowokacje intelektualne czyli Kosynierzy w kokpicie i "bo zupa była za słona"

Wdowiec, po posłance Jolancie Szymanek Deresz, wybitny specjalista od spekulacji, czyli intelektualnych prowokacji mających być przejawem jego zdolności dedukcyjnych, zainspirował mnie bardzo. Bardzo mnie zainspirował. Tak bardzo, że nic tylko chodzę i spekuluję, znaczy dedukuję. To bardzo pożyteczne zajęcie. Do tego tak wciągające, że zamiast, jak przyzwoity człowiek spać, dedukuję non stop i w nocy. Dedukcja pobudziła tak bardzo mój system nerwowy, że żółć jaka wezbrała we mnie, musi znaleźć ujście. Jakieś hamulce przyzwoitości mnie trzymały, ale do czasu. Wreszcie dojrzałam do tego, plugastwo bowiem wciąga, by opublikować efekty swoich procesów myślowych. Taka intelektualna prowokacja, znaczy.


(Bardziej wrażliwych czytelników ostrzegam lojalnie: najlepiej czytać w pobliżu WC).

Jarosław Kaczyński jest sprawcą katastrofy smoleńskiej. Pan Deresz dowiódł. Ja idę dalej.

Co tam, powiedzieć: zadzwonił pewnie i już, bo taki był i jest, jak wiadomo. A że jest despota i jego biedny brat był przez niego zdominowany już w życiu płodowym ( to niedługo p. Deresz ogłosi w serialu „Było sobie życie”, tylko Francuzi jacyś tacy poprawni politycznie są, ale wychowa się ich), wiadomo, posłuchał i osobiście przekazał kapitanowi Protasiukowi, że ma siadać w Smoleńsku i już. Nie będzie polski patriota bał się ruskiej mgły i Kapitan ma natychmiast zostać patriotą w czynach. A że ten nie bardzo chciał i postanowił  opuścić opary ruskiej mgły, Prezydent, mający w głowie rozkaz byłego Premiera, wiadomo tak dominującego, że ze strachu przed Wielkim Bratem, zebrał ekipę dwudziestu i szturmem wzięli kokpit. Generał Błasik na rauszu dowodził akcją zbrojną przeciw załodze Tupolewa.  Reszta jego kompanii też już pełna animuszu, z kosami dotąd ukrytymi w rękawach,  nie odpuściła. Poleciały głowy i gdyby nie ta straszna katastrofa, cały świat dowiedziałby się, jaka tam miała miejsce rzeź. A tak wszystkie dowody poszły z dymem, rozsypała się układanka a przykryła ja smoleńska mgła dezinformacji.

No to składajmy puzzle a te, których brakuje, odtwórzmy drogą dedukcji.

Pytanie jednak: dlaczego Jarosław Kaczyński postanowił tak się uprzeć.  Skąd ten rozkaz? Wiadomo, ryzyko ogromne. Sam nie raz latał to wie, że jak wleci się w chmury, to nic nie widać a mgła to taka chmura do ziemi. Ryzykował życie brata czy może liczył, że ten już nie wróci? Dlaczego? Dlaczego postanowił wyrwać sobie z ręki takiego asa. A właściwie sam puścił go na wiatr? Despota lubi sam dzierżyć władzę a tu musiał ją dzielić i karierę i nazwisko, może coś jeszcze… Ale to  L.K. był gwarancją jego panowania, o którym marzy. Wygrywając wybory w tandemie premier-prezydent Kaczyńscy, przy odpowiedniej większości, mógł zrobić wszystko. L.K. skupiał wokół siebie również swoich „prywatnych” wyborców, sympatyków niekoniecznie identyfikujących się z PiS i J.K. Stracił i nadzieje i wyborców. Chyba że liczył na sukces na fali żałoby, ale o tandemie mógł już zapomnieć. I nikt nie będzie tak słuchał jego rozkazów… A może chodziło o inny rozkaz? Może to zemsta, że ten aneks leży nie podpisany… Tylko czemu nie wepchał na chama tam również Macierewicza i co ten ostatni jeszcze robi u jego boku? Nie, to ostatnie kupy jednak się nie trzyma. No i za dużo w ogóle ludzi tam było, którzy byli mu potrzebni jak woda na pustyni. Teraz bukłak do połowy pusty. I do tego to dość młode wino…
To może inaczej, co zyskał J.K. na śmierci brata – prezydenta? Jakiś mająteczek? Nie, Marta nie poleciała z dziećmi. I matka. I jeszcze parę osób do podziału. Politycznie tylko na tym stracił, jak doszliśmy. To co zemsta?

Ale tak dedukując, trzeba pomyśleć i o p. Dereszu.

Po co posłanka tam pojechała. Załóżmy, że z pobudek osobistych, ale gdzie był wtedy pan Deresz? Ona może i idealistka, sentymentalna kobitka, zapomniała się. Tylko dlaczego pan Deresz ją tam wysłał. Taka intelektualna prowokacja, bo wiadomo, że jak puścił, nie zabronił to i w pewnym sensie wysłał. Przynajmniej w pewnym sensie. Skoro wiedział, że Kaczyński, nie ważne który, ale jest niezrównoważony (czego dowodzi  i incydent z kosynierami w kokpicie i domniemana zemsta telefoniczna). Z takimi ludźmi się nie lata. To prosta dedukcja. Ja rozumiem, samolot produkcji zaprzyjaźnionej firmy zaprzyjaźnionych ludzi, lotnisko też ich, nawet ewentualna mgła, ale kosynierzy nasi – kaczy…  Kochający mąż związałby jej ręce i nogi nad ranem krawatem i zajął czymś bezpieczniejszym, nawet jeśli w jego wieku to już też dość niebezpieczne (nie, że zawsze, ale że może być). Teraz po nocach dedukuje czyja wina. W psychologii nazywa się to mechanizmem projekcji. Koniec końców musi spać sam. Chyba że…

No właśnie, jaki motyw miał pan Deresz w tym, by nie powstrzymać żony przed tak ryzykowną podróżą? Co zyskał? A może „bo zupa była za słona”?
 

Brzydzę się tym tekstem. Intelektualne prowokacje są plugastwem w stylu p. Deresza i potrafią wciągnąć. Jeśli jednak ktoś zamierza je uprawiać, niech robi to po wieczornej toalecie. Może rano będzie jednak mógł zerknąć sobie w twarz, bo na bieżąco nie da rady. Publikuję ku przestrodze.

Kolejne zaś prowokacje natury intelektualnej może i będą, ale nie w końskim stylu. Widać jednak, na zasadzie dedukcji - intelektualnej prowokacji, pewną zbieżność i podobieństwa, intelektualnych rozrywek i happeningów pana Deresza, Giertycha, Palikota, Sikorskiego, Niesiołowskiego a nawet syna Donalda Tuska – Michała.
Ten ostatni zastosował prowokację intelektualną w celu odsunięcia od siebie podejrzeń o debilizm, nazywając się Debilem.
Marszałek (wówczas) Komorowski jednak wzbił się na sam szczyt intelektualnych igrzysk dedukując, że na loty, samoloty to trzeba uważać (i proroczo miał rację), bo te latają i wiadomo…

Wiadomo, najciemniej pod latarnią.

Jaki kaganek przyświeca jednak Dereszowi, który jak prawdziwy  facet z jajami powinien bronić swojej kobiety do śmierci i przynajmniej pochować ją w ubraniu… Póki co twierdzi, że jest pewien, że to właśnie swoją żonę skremował. A jeśli nie? Jeśli okaże się, że jej ciało, nagie i brudne, pełne nitów leży w cudzym grobie? Może cudzy ludzie (choćpo tym, co się stało powinni byc sobie rodziną) modlą się nad nią. (Chyba że dla pewności otworzył jednak trumnę) To byłby naprawdę rechot historii. Tylko podejrzewam, że pan Deresz straciłby chęć do dywagacji i prowokacji. Ale kto wie, może to z kolei sprowokowałoby go do odwagi stanięcia po stronie przynajmniej jednej z 96 ofiar – jego żony. To, co dziś wydaje mu się słuszne i poprawne, jutro będzie wstydem. Bo Jutro jest historią. Historia zbudowana jest na prawdzie. Czasem tylko ta prawda jest nomen omen zamglona.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Krzysztof

05-12-2012 [09:00] - Krzysztof | Link:

Z panem Dereszem jest jak z puszczeniem bąka... krótki wybryk, a smród pozostaje i drażni. Niestety, pierwsze kłamstwo niczym pętla na szyi może tylko coraz mocniej się zaciskać. A tak przecież działa system, który pan Deresz aktywnie budował. W tym systemie kaganek zamiast świecić kpci i odurza, no i efekty tego mamy. Wprawdzie można kaganek zgasić i delikwenta poddać odtruwaniu, jednak to uzależnienie jest silne. Trzeba woli i czasu. Czy to jest u p. Deresza?

Obrazek użytkownika Jolanta Pawelec

05-12-2012 [09:02] - Jolanta Pawelec | Link:

swojej winy na kogoś innego. Wykazała pani wnikliwość - i zostałam przekonana. Pan Deresz pozbył się żony
( świadomie? nieświadomie? - obojętne) - teraz zmora tego czynu go dusi. Co robi? - MUSI znaleźć winnego- analogicznie obciążonego winą. Bliźniak jest dobry - pewnie też chciał się pozbyć sobowtóra.
Pan Deresz się zapada - może widzi ducha żony, która jak Hamlet stary woła do Hamleta młodego: Pomścij! Pomścij!
Jakkolwiek jest - nie jest dobrze ( z panem Dereszem). Dodatkowo ta kremacja - pan Deresz zacierał ślady, a teraz może się okazać, że mu się to nie udało ( bo nie zidentyfikował).

Obrazek użytkownika To ya

05-12-2012 [10:25] - To ya | Link:

Dereszowi nie ma się co dziwić, komuchy tak mają, to taki współczesny Pawka Morozow, tamten rodziców a ten śp.żonę 'poświęcił' dla głupiej ideologii.

Obrazek użytkownika Celarent

05-12-2012 [14:33] - Celarent | Link:

Tak. W życiu nie popłynęłam po alkoholu i nie miałam kaca. Wczoraj goscie byli a nie było alkoholu. A kac jest. Lustro omijam i czuję niesmak. Zwyczajnie wstyd mi za siebie. Serio. Czemu? Bo tak mnie w domu wychowali, że dla pewnych rzeczy i spraw szacunek musi być i już. Nie śpiewa się "sto lat" nieboszczykowi ani w ogóle na żałobinach, nie mąci się spokoju i nie oczernia zmarłych, nie atakuje ich, bo nie moga się bronić i to zwyczajnie nieuczciwe. Co innego snuć dywagacje nt. afer, korupcji, spraw społecznych i gospodarczycyh a czym innym jest dramat śmierci człowieka. Tym bardziej 96 osób. Osób takiego formatu.

I nie chodzi o tego pana o wątpliwej odwadze i wrażliwości (ja wiem, że te środowiska widza inaczej, czują inaczej,nawet kochają inaczej - pewnie inaczej tez cierpią, jeśli jakiekolwiek uczucia są im znane z autopsji). On oskarża J.K. o zabójstwo 96 osób, czym więc jest jedna jego żona. Mało to żon zaszlachtowanych przez mężów. Chodziło mi o wytknięcie, bo udowadniać  tego specjalnie trzeba, że ten pan jest hipokrytą w swoim żalu i rzekomym szacunku dla zmarłej. Prawdę mówiąc sądzę, że on akurat trumnę otwierał i wie, kto i w jakim stanie w niej był złożony. Zresztą, czy nie w metalowych trumnach spoczęły ofiary smoleńskie? Jak taką się kremuje? Przyznaję, że nie mam na ten temat wiedzy, tak tylko mi się coś tłucze po głowie w ramach tych prowokacji intelektualnych. W życiu nie byłam przy kremacji i nie zagladałam do żadnej z trumien ofiar. Co do tego pana mam wątpliwości - jw. Skoro tak, niech opowie, jak uszanowano zwłoki szanownej małżonki... A może kto inny zaglądał, jemu wystarczył akt zgonu?