Szokujące „tak mi dopomóż Bóg”

Mijający tydzień przyniósł nowe wydarzenia na „froncie walki ideologicznej”. Jeśli wierzyć mainstreamowym mediom na czoło wybija się „szokująca” postawa wiceministra sprawiedliwości Michała Królikowskiego, który poparł pomysł - wysunięty przez parlamentarzystów PiS - by prawnicy przysięgali „Tak mi dopomóż Bóg”.
 
Pasażerowie warszawskiej komunikacji zbiorowej (autobusów, metra czy pociągów SKM) skazani są na oglądanie na monitorach umieszczonych wewnątrz wagonów wiadomości. W jednych tworzone są one przez portal gazeta.pl (własność: „Agora”), w pozostałych (pociągi SKM) - przez portal natemat.pl kierowany przez jedną z gwiazd telewizji publicznej, Tomasza Lisa. Wiele z tematów prezentowanych przez oba portale mają to samo źródło: Gazetę Wyborczą.
Jadąc w piątek SKM-ką zwracały uwagę obsesyjnie powtarzane co chwilę, przedzielane jedynie reklamami, dwa tematy: Szokujące poparcie wiceministra sprawiedliwości dla „Tak mi dopomóż Bóg”, jak również zawieszenie na miesiąc fanpage’u fronda.pl za skojarzenie ideologii gender z „pedałami”. W sytuacji, gdy kryzysu końca nie widać, a koalicja rządząca dołuje w sondażach, wtórujące jej media uznały więc, że najważniejsze dla Polaków tematy, to „rozdział kościoła od państwa”, a także walka z rzekomo dyskryminowanymi mniejszościami seksualnymi.
Co interesujące temat pierwszy to typowy odgrzewany kotlet. Otóż rzecz miała miejsce w maju ub.r. kiedy senatorowie PiS chcieli dopisać zwrot „Tak mi dopomóż Bóg” do roty przysięgi prawników przy okazji prac nad ustawą o deregulacji zawodów. Jak poinformowała GW (a za nią natemat.pl) wiceminister Królikowski miał stwierdzić wówczas, że jego przełożony, minister Marek Biernacki, „gorąco prosi o przyjęcie tej poprawki”. Miał też dodać, że powinno się ją rozszerzyć o notariuszy. Sam Królikowski wcześniej opublikował wywiad z ks. abp. Hoserem. A w dodatku Komisja Kodyfikacyjna przy resorcie sprawiedliwości, której wiceminister jest członkiem, zgłosiła pomysł zaostrzenia kar za aborcję. „To wtedy pojawiły się informacje o jego związkach z Opus Dei, a także głosy, że bliskie związki z Kościołem (m.in. zasiada w zespole ekspertów bioetycznych Episkopatu)” - napisała oburzona GW, a za nią natemat.pl. Jak widać największą „zbrodnią” Królikowskiego jest publiczne nieukrywanie, że jest katolikiem.
Tymczasem tym co jest faktycznie „szokujące” to kara wymierzona przez politycznie poprawny, jakże popularny „fejs” na portalu Fronda.pl. Wystarczyło, że Fronda umieściła na FB link do ma­te­ria­łu z za­cy­to­wa­ną wy­po­wie­dzią znanego pięściarza Ar­tu­ra Szpil­ki, który użył słowa „pe­da­ły”. Jak tłumaczył szef portalu Tomasz Terlikowski, Szpilka pytany co sądzi o gender, „początkowo nie bardzo wiedział, o co chodzi. - O kim? - odparł zdziwiony. A potem sam pytał: - A co to jest? To pedały? Dajże spokój, bo jak cię zaraz gwizdnę, to będziesz miał”.
Faktycznie „pedał” to słowo nieparlamentarne. Jednak Szpilka nie określił nim nikogo wymienionego z nazwiska, ani nawet grupy osób. „Obrażona” została ni mniej ni więcej tylko ideologia. I za to ukarano cytujący Szpilkę portal. Cenzura godna najgorszych lat komuny. Jak widać władze Warszawy, odpowiedzialne przecież także za transport zbiorowy w mieście, dbają o to, by jego mieszkańcy byli karmieni wiadomościami o „jedynie słusznym” ładunku ideologicznym. Ciekawe, co o tym wszystkim sądzi Hanna Gronkiewicz-Waltz, niegdysiejsza gorliwa aktywistka Ruchu Odnowy w Duchu Świętym?