Gdy dziura Szczurka zastąpi dziurę Bauca

 
Był już czas kiedy Polskie finanse były najlepsze na świecie. Nie chodzi tu o odległe czasy Królów naszych z dynastii Jagiellonów, ale o te nieodległe czasy koalicji śp Akcji Wyborczej Solidarności z nie mniej śp Unią Wolności. Ministrem Finansów od roku 1997 do roku 2000, do czasu wyjścia z koalicji UW, był Leszek Balcerowicz. Gdy on odszedł w jego miejsce Ministrem Finansów został też raczej niezupełnie szerszej publicite politycznej znany, ale młody i pełen nadziei Jarosław Bauc, który w ciągu kilku miesięcy swojego urzędowania odkrył spory deficyt budżetowy. Deficyt ten na cześć odkrywcy nasz szacowny stan dziennikarski nazwał Dziurą Bauca, nie dochodząc już później kto był jego twórcą.
 
Historia jak wiemy lubi się powtarzać. Więc wsłuchajmy się w taki wzorowany na pół legendarny komunikat, który być może usłyszymy w niedalekiej przyszłości. Oto gdy w państwie Plemion Polskich na początku XXI wieku władzę sprawował Donald Tusk odwołał on w pewnym momencie najlepszego z możliwych Ministrów Finansów, człowieka dwojga imion i obywatelstw Jana Wincentego Rostowskiego. Odwołał, bo ten najlepszy z możliwych, mający najlepszą wizję polityki finansowej, z przejęciem traktujący swoją służbę publiczną polityk poczuł się zmęczony i zapragnął nagle wrócić do domu czy tam homelandu (na szczęście, że nie vaterlandu). I w jego miejsce powołał nie mniej znakomitszego, młodego ale już wybitnego i najlepszego Mateusza Szczurka. A ten niegodziwiec odkrył, że stan naszych finansów jest katastrofalny.
 
Oczywiście winnym tego katastrofalnego stanu będzie Mateusz Szczurek, a Jan Wincent będzie z Londynu pouczał nas, jak to w ogóle nie znamy się na finansach, jak to on gdy był Ministrem prowadził nasze sprawy w najlepszym kierunku i on tak właściwie wcale a wcale nie rozumie dlaczego nie mógł swojego dzieła dokończyć do końca.
 
A może on faktycznie swoje dzieło już dokończył?
 
Z podziwem oglądajmy jak młody i niedoświadczony Mateusz Szczurek skacze na głowę do pustego basenu, bo może skutki jego skoku otrzeźwią kolejną porcję, tych co to tak od 2007 roku wołają o to żeby ten Kaczyński przestał mąćić. Chociaż dopuścić należy myśl, że Szczurek skoczy, uderzy, ale wstanie i wyprostuje się i powie: wszystko gra, jedziemy dalej. No to jedźmy.