"Proszę Państwa! Nie wiem jak Wy, ale ja tam lubię przeczytać sobie jakiś skowyt Wyborczej o poranku, bo to oznacza, że w kraju nad Wisłą coś przypadkiem poszło tak, jak powinno.
Stało się! Babcia Kasia – ikona ulicznej rewolucji, święta patronka gwizdka i blokowania miesięcznic, ulubienica "Wyborczej", ekspertka TVN-u i Wysokich Obcasów – ma stawić się na badania psychiatryczne. I powiedzmy sobie szczerze: wszyscy od dawna myśleli to samo, tylko nikt nie miał odwagi powiedzieć głośno.
Gazeta Wyborcza rozpoczyna lament od przypomnienia, kim to żądło jest. Otóż z uznaniem pisze, że w 2021 r. Augustynek została uhonorowana przez Wysokie Obcasy specjalną nagrodą "Superbohaterki" za obronę demokracji, bo "protestuje zawsze , gdy łamane są prawa człowieka". I to widocznie ich zdaniem ma sens. Bo jak Babcia Kasia kogoś gryzie bo ma inne poglądy, to oczywiście łamane są prawa człowieka, ale jednocześnie już w tym momencie ona jest na proteście przeciwko temu. To jest sens ukryty tak głęboko, że ja go nie widzę.
Wyborcza zrobiła z niej Matkę Teresę polskiej demokracji – że filigranowa staruszka o kulach, której jedyną bronią jest gwizdek, w życiu by nikogo nie skrzywdziła. A potem w przypisach podaje, że ma 160 spraw sądowych, 50 zarzutów karnych za znieważanie policjantów i naruszanie nietykalności. Ale nie, przecież to niemożliwe – bo przecież Babcia Kasia "nie bije, tylko gwiżdże". Policjanta pewnie sama grawitacja znieważyła, jak próbował jej ten gwizdek wyjąć z ust.
A przecież każdy, kto widział ją na żywo, doskonale pamięta: nie żadna babuleńka z różańcem, tylko wściekłe, podłe urwisko, którego styl bycia ma w sobie więcej agresji niż niejeden kibicowski sektor.
Wy widzieliście, ale Czytelnik Gazety Wyborczej to ktoś, kto prawdę objawioną dostrzega tylko w formie liter i dlatego michnikoidy przygotowały taki fragment tekstu, który cytuję Wam w całości, bo autora też bym na takie badanie wysłał: "Jak poinfomowała nas Babcia Kasia powodem jest jej udział w demonstracji 18 października 2022 r. w Krakowie, tzw. wawelnicy. Co miesiąc na pamiątkę pochówku Marii i Lecha Kaczyńskich na Wawelu do Krakowa przyjeżdża prezes Jarosław Kaczyński, w czasach PiS w licznej obstawie prawicowych dygnitarzy i siłowników. Tam też, podobnie jak w Warszawie podczas miesięcznic protestowała opozycja uliczna. Babcia Kasia dostała zarzuty karne z art. 222 (naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego) i art. 226 (znieważenie tegoż). - Według oskarżenia pobiłam i znieważyłam policjanta - tłumaczy Babcia Kasia. Jeśli ktoś choć raz widział Babcię Kasię na żywo, ten wie, że szczególnie pierwszy zarzut jest absurdalny, bo Babcia Kasia to filigranowa seniorka, dziś z trudem poruszająca się o kulach.". Kurtyna.
A właściwie czego się boją w Wyborczej? Co ich tak bardzo niepokoi? Oni proszę Państwa oburzają się, że badania psychiatryczne "deprecjonują opozycję uliczną". A może jednak oni mają pełną świadomość, kim w rzeczywistości jest ta opozycja uliczna i wyda się, że wykorzystują tych ludzi przez wiele lat do swoich celów, zamiast odesłać na galaretkę do właściwego szpitala. Chyba, że uznajemy za normalne, że Babcia Kasia poszła na spacer i pogryzła wolontariusza.
I tu właśnie dochodzimy do sedna. W Polsce od lat mamy teatr, w którym staruszka z gwizdkiem rwąca się do bójki jest tylko elementem większej rozgrywki. Bo kto jest pełnomocnikiem i obrońcą Babci Kasi? Jerzy Jurek, kontrowersyjny adwokat, a jednocześnie członek Platformy Obywatelskiej. Przypadek? Nie przypadek. Tu każdy ma swoje zadania.
A redaktorzy "Wyborczej" są chórem greckim, który za każdym razem powtarza tę samą pieśń: "to święta, to bohaterka, to nasza ikona!". Tylko że kiedy zasłona opada, nie zostaje żaden mit, żadna legenda, żaden fresk o demokracji - tylko kobieta, która ma kilkadziesiąt zarzutów karnych, a teraz idzie na badania psychiatryczne.
I nagle widać, że problem nie jest w Babci Kasi, lecz w całym mechanizmie: w kraju, w którym agresję przebiera się w kostium bohaterstwa, a chamstwo nazywa "walką o prawa człowieka".
I to jest może największa diagnoza – nie dla Babci Kasi, ale dla nas wszystkich. Że zamiast realnych autorytetów, zamiast powagi, zamiast prawdy, system III RP funduje swoim wiernym "święte ikony protestu". Przecież to gołym okiem widać, kto tu naprawdę potrzebuje badań na Sobieskiego."
Katarzyna Augustynek nie jest ani „Kasią”, ani „babcią”, ani „ofiarą”. Jest agresywną, chamską, przemocową bojówkarą, żyjącą z nienawiści i agresji. To ona atakuje, a potem chroni się za „Kasią” i „babcią”
Z niej taka babcia ja ze mnie kosmonauta.
To będzie
Z wariackimi papierami to na nią pogotowie psychiatryczne wzywać będą i z miejsca akcji w kaftanie wywiozą . Gorzej jednak że w wariatkowie porządnym wariatom zrobi wodę z mózgu i durniami zostaną . Trzeba ich zabezpieczać , bo oni są chorzy a ona piźnięta .
Niestety to nie jedyna taka paskudna babcia.Pod pomnikiem każdego miesiąca meldują się z nią jakieś stare bezzębne babsztyle przynosząc swoim bliskim wstyd z powodu karczemnego zachowania.Jak widać siwe włosy nie idą w parze z mądrością. W klatce bloku gdzie mieszka moja siostra też była pani mocno wiekowa zatruwająca życie sąsiadom. Uważając że wszyscy są pisowcami ubliżała im na ulicy, smarowała lokatorom drzwi jajkami ,pomidorami a dwukrotnie podpaliła.Dopiero po drugim podpaleniu policja ją zabrała, została umieszczona w zakładzie psychiatrycznym skąd po wyleczeniu wzięła ją do siebie córka.
Obaliliśmy komunę i pogoniliśmy ruskie wojsko w 1993 roku z Polski, wstąpiliśmy do NATO, Niemcy zburzyły mur i połączyły się, Słowacja odłączyła się od wrednych Czech, Jugosławia się rozpadła – i wydawało się, że problemy za nami, że możemy sobie żyć spoojnie – no to masz babo placek ! Komuchy i postkomuchy wpieprzyły nas w kolejną lewacką organizację UE, i problemy wróciły jak bumerang !!! Polacy, czy my już nigdy nie zaznamy spokoju ?!!!