O Palikocie - chamie koncesjonowanym i żółwiu - nudziarzu

                                                                                         ***

 

Wiceminister gospodarki Szejnfeld powiedział, że w sprawie bezpieczeństwa gazowego "wszystko spadło na obecny rząd", bo poprzednie - PiS i SLD - nic nie zrobiły. Pan wiceminister mógłby sobie nad łóżkiem (koją) powiesić portret Goebbelsa: onże nauczał, żeby: 1) kłamać, kłamać, a zawsze coś z tego zostanie, 2) opluwać, opluwać - a zawsze coś z tego przylgnie. Z drugiej strony Szejnfeld nie jest kłamczuszkiem specjalnie wyrafinowanym. Kłamie bez polotu, na chama, "na wydrę", oszukuje ludzi "na bezczelnego", "na rympał". Może i lepiej, że ten zaufany człowiek Tuska jest zupełnie pozbawiony finezji - dzięki temu jego kłamstwa mają krótsze nogi. 

      

                                                                                         ***

 

W TV wystąpił  Żółw z Niziny Mazowieckiej. Mądrzył się na temat polityki zagranicznej i Traktatu Lizbońskiego. Akurat nie jest to dziedzina, na której żółwie się znają, a już na pewno nie zna się tenże Żółw. Mówił tyleż powoli (norma), co z niewielkim sensem (też norma). Telewizor pokazał, ale komuś coś się pomieszało od tych mrozów i nagranie, zamiast w programie przyrodniczym albo satyrycznym - poszło w politycznym. Ale i tak nikt nie zauważył tej niestosowności - od momentu "ery Palikota" tradycyjny podział na programy TV się zatarł.

 

                                                                                         ***

 

Palikot brutalnie zaatakował i uwłaczył kobiecie - Grażynie Gęsickiej, byłemu ministrowi rozwoju regionalnego. Cham zawsze będzie chamem, choć zdaje się, że poseł Palikot ma ze strony PO koncesję na chamstwo, jest chamem koncesjonowanym, na partyjnej licencji . Wizytówka Platformy znów zrobiła smród "na pokojach".

 

Ciekawe, że poza osamotnionym Gowinem PO nie reaguje (Tusk coś tam bąknął). Czyżby jest tak, jak z Pacem i pałacem: wart Palikot Platformy, a PO - Palikota?

 

 

Zapewne gazowa zadyma rosyjsko-ukraińska dobiega powoli - szczęśliwego - końca. Będzie on jeszcze szczęśliwszy, jeśli z tej lekcji - demonstracji rosyjskiej siły Unia Europejska wyciągnie wnioski. Ale takie raz na zawsze. Żeby w przyszłości Europa nie obudziła się z ręką w - gazowym - nocniku. Żeby chuchała na zimne. I wiedziała, w co grają Rosjanie: czasem w szachy, czasem w warcaby, ale bardzo często wywracają szachownicę, jeśli tylko uznają, że im to się opłaci.