Nie narzekajmy na naszą opozycję! Kabarety są potrzebne w życiu narodów. A opozycja przecież koncertowo „śmieszy, tumani, przestrasza”. Można wskazać sto czy tysiąc różnic między obozem patriotycznym a opozycją, ale jedna z najbardziej wyrazistych to fakt, że patrioci idą razem, a opozycja– jak przystało na opozycje totalną! – totalnie podzielona. Zaś media sprzyjające opozycji z ich apelami o jedną listę przypominają chór w chińskiej operze, który przez trzy akty śpiewa „uciekajmy, uciekajmy”, ale nie rusza się z miejsca.
Za zmianami po stronie opozycyjnej trudno nadążyć. Porozumienie Gowina było z Agrounią Kołodziejczaka, ale romans nie trwał długo. Hołownia oświadczył się Kosiniakowi-Kamyszowi, został przyjęty, ogłoszono datę zaręczyn i ślubu, wicemarszałek Sejmu z PSL-u coś tam bajdurzył o połączeniu świnek czyli PSL(!) z kurkami (Polska 2050), po czym narzeczeni wysłali do siebie przez media „czarną polewkę”, co w staropolskim obyczaju oznacza danie drugiej stronie kosza. Zanim jeszcze unieważniono akt narzeczeński, Hołownia z Kobosko naszczekali na PSL, który zresztą już od kilku tygodni, choćby w kuluarach spotkań w mediach z udziałem wszystkich sił politycznych wzdychał i wznosił oczy do nieba, mową ciała pokazując, że nie ma mowy, żeby pójść na jednej liście z tymi finansowymi chudopachołkami Szymona bez pieniędzy i bez struktur. Część posłów i struktur formacji Hołowni nie akceptowała zawarcia przez 2050 sojuszu z PSL. Jeszcze większa część nie chce, aby PSL szedł z Kołodziejczakiem.
Ja już za nimi nie nadążam – a nadążać trzeba. Zapewne skończy się to tak, że sieroty po równie ognistym, co krótkotrwałym romansie pana Władysława i pana Szymona, zasilą w swej większości listy PO czyli KO – skądinąd to „KO” brzmi jak metafora, bo boksie ten skrót oznacza… przegraną przed czasem. Ludowcy pójdą jako osobna partia dobierając sobie paru polityków na listy wyborcze, będzie im łatwiej przekroczyć próg 5% niż w koalicji 8%, a przede wszystkim – i o to tu chodzi, bo „kasa, misiu, kasa” – to na ich konto trafi państwowa kasa po elekcji (jak oczywiście tym razem jednak rozliczą dokumenty finansowe).
Rządząca formacja ma różnice zdań. Ba, były one wyrażane publicznie, nie raz spektakularnie. A jednak idziemy razem. Opozycję jednoczy tak zwany „antyPiS”, ale nie na tyle, żeby pójść na jednej liście. A przypomnę, że wyborcy w Polsce, podobnie jak pod każdą szerokością geograficzną, dają politykom bonus za jedność...
*tekst ukazał się na portalu niezalezna.pl (04.08.2023)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 177