Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Zapomniana grudniowa tragedia

jazgdyni, 16.12.2021




Komuchy są mistrzami zacierania śladów swoich zbrodni. I robią to tak, by po latach nawet zawodowi historycy mieli problem z wyjaśnieniem co się stało.


Niemalże rokrocznie, gdy już przemija tradycyjne wzburzenie młodych, patriotycznych adeptów propagandy, którzy od takich starych zgredów jak ja i reszta rówieśników, dowiedzieli się o grudniowym terrorze roku 1970 i 1981; tragediach i masakrach, które wówczas na zawsze zmieniły Polaków, przywołuję kolejną, wyjątkowo rozpaczliwą historię z 1961 roku, dosyć skutecznie wymazaną z historii Polski.
Pokazuje ona nie brutalną siłę i pogardę dla Polaków, lecz głównie niemoc i bezradność wobec głupoty i małości bolszewickich kacyków – wielkich tyranów u siebie i malutkich piesków wobec centrali.
Będę to jeszcze długo przypominał.






Walą młoty o burtę


Okres komuny skrywa wiele tragedii. Wiele z nich nawet nie dotarło do publicznej wiadomości. Chciałbym przypomnieć jedną z nich, niestety dla niej - grudniowej, więc skutecznie przykrywaną przez rocznice stanu wojennego.
To opowieść morska. Choć dokładniej stoczniowa. Nawet sobie nie wyobrażacie, ile na statkach, na morzu, w portach, czy stoczniach zginęło ludzi. Marynarzy i stoczniowców.
Chciałbym przypomnieć niektóre z tych tragedii, by zawód marynarza sprowadzić do należytych proporcji - bez zbędnego romantyzmu i otoczki światowca. To następna ciężka i ryzykowna praca.




13 grudnia. W społecznej świadomości, raz na zawsze zakodowana data. Ponury niedzielny poranek. Nie ma telewizji,córka chce obejrzeć program dla dzieci... W milczeniu patrzymy w końcu na ruskiego buca w polskim generalskim mundurze, który nas informuje, że właśnie zamienili kraj w obóz o zaostrzonym  rygorze. Taką pamięć i skojarzenia z 13 grudnia ma większość z nas. Lecz dla kilkudziesięciu rodzin z Wybrzeża, 13 grudnia to przede wszystkim dzień tragicznej śmierci ojców, braci i synów. Dokładnie 20 lat wcześniej – 13 grudnia 1961 roku.


[*] Wykańczaliśmy jednostkę, plan się walił, liczył czas
A tych paru pracowało tam, na dnie,
Wtem się ogniem zajął mostek, ewakuowali nas,
A od tamtych na dnie odwrócili się.


Władza komunistyczna skutecznie zadbała, że by pamięć o tej tragedii została wymazana i nie pozostała w powszechnej świadomości. Pamięć o tragicznym pożarze na nowym drobnicowcu M/S Maria Konopnicka w gdańskiej Stoczni im. Lenina.


------------------------------------------------


Nowo zbudowana jednostka wróciła właśnie z prób morskich. Przechodzą takie próby wszystkie statki, bez przerwy. Na nowo wybudowanych, próby morskie trwają nawet dwa tygodnie. Grupa inspektorów i kilkudziesięciu stoczniowców sprawdza, czy wszystko, co wybudowali i zainstalowali, sprawuje się jak należy. Statek jest goły, nie ma jeszcze mebli. Nie ma też podłóg i sufitów. Ludzie śpią gdzie popadnie, na rozrzuconych materacach. Na wykończenie i kosmetykę przyjdzie czas, jak statek po próbach wróci do stoczni.
Za komuny zawsze pracowało się na hura. Lokalny kacyk, czy to sekretarz wojewódzki PZPR, czy sekretarz Stoczni, chcieli się pochwalić przed Warszawą, jacy to oni prężni i wspaniali i wydawali polecenie, że statek ma być wykończony i oddany armatorowi przed Bożonarodzeniowymi Świętami. Oczywiście takie polecenie było bezdyskusyjnym rozkazem. Na statek rzucano rezerwy ludzi. Na dole spawacze spawali sufity, a nad nimi stolarze kładli podłogi. Kompletne pandemonium. Nikt tego nie ogarniał. Setki ludzi kręciło się po statku, byle tylko wyszykować go i radośnie odbić o burtę butelkę ruskiego szampana, zgodnie z życzeniem Komitetu Wojewódzkiego.
Dodać do tego trzeba, że wszystko było byle jakie, prowizoryczne. Właśnie na hura. Najgorzej było z zarządzaniem i nadzorem. Kierownictwo kompletnie nie panowało nad robotami. Wkraczał majster ze swoją ekipą i robił co chciał. Przyspawał rurę, którą miał w planie, a po chwili drugi majster ją odcinał, bo on w swoim planie w tym miejscu miał zawór.
Ludzie robili co im polecono. Jednakże kierownictwo i nadzór były iluzoryczne. I tak do prawdy, nikt się tym nie przejmował. Zawsze to jakoś będzie.

------------------------------------------------------

Pamiętnego 13 grudnia 1961 roboty były prowadzone na całym statku. Od mostku na szczycie, do maszynowni na samym dnie.Do terminu zakończenia i przekazania statku armatorowi pozostały trzy dni. Wszyscy wiedzieli, że to nierealne, ale podobnie jak z autostradami Tuska, najpierw się odda, a potem wykończy, Dodatkowo do pracy na statku skierowano 300 robotników, pogłębiając jeszcze chaos, który tam panował.

Na pokładzie stał dieslowski agregat, który, jak to w stoczni, zasilał różne narzędzia elektryczne. W pewnym momencie zatrzymał się, a właściwie to go zastopowano, bo rura doprowadzająca paliwo przeciekała, więc postanowiono ją szybko zaspawać. Inny robotnik, który o tym nie wiedział, a któremu ręczna szlifierka przestała nagle działać, podszedł do agregatu, stwierdził, że nie ma paliwa, więc odnalazł zawór i go otworzył. A w tym czasie spawacz już spawał uszkodzony przewód paliwowy. Gdy paliwo doszło do miejsca gdzie spawał, wybuchło mu prosto w twarz. Spawacz zginął na miejscu. Tymczasem płonące paliwo, pod ciśnieniem wydostawało się na pokład i zaczęło zalewać pomieszczenia. Zapanowała panika. Nikt nie pomyślał o zakręceniu zaworu. Ogień i dym rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Pierwsi ludzie, którzy pracowali wewnątrz , przedarli się przez ścianę ognia i wydostali na zewnątrz, bezmyślnie przy tym zamykając luki i drzwi wodoszczelne i nie myśląc o tym, że wewnątrz mogli pozostać jeszcze ich koledzy.
Tak to w sekundach rozpoczęła się ta tragedia.
Co było potem, to jeden wielki chaos, niekompetencja i indolencja. Natychmiast wezwano stoczniową straż ogniową. I co z tego! Kierownictwo i dyspozytor nie wiedzieli, gdzie statek stoi i skierowali ją w zupełnie inny zakątek stoczni. Gdy wreszcie strażacy zjawili się na miejscu, ogień szalał pełną mocą. A wewnątrz, schronieni w maszynowni, odcięci przez ogień i zaryglowane drzwi, byli ludzie. Ponadto straż nie miała odpowiedniego sprzętu do tego typu akcji. Po co więc była stoczniowa straż pożarna?

Okręt płonie - krzyczą - plan! Trzeba gasić co się da!
My po jeszcze żywych, dalej kadłub ciąć,
Wtedy wojsko zawezwali i ratować zakazali:
Kula w łeb, kto zechce w rękę palnik wziąć!



I słyszeliśmy jak młoty o stal walą, Coraz wolniej, jakby z czasem zwlekał czas, Oni biją tam na alarm, że się żywym ogniem palą, My stoimy, i nie robi nic nikt z nas. Mimo wszystko, można było wówczas jeszcze szybko uratować, jak się później okazało, 21 uwięzionych stoczniowców. I to bardzo łatwo. Trzeba tylko było od nabrzeża wyciąć palnikiem dziurę w kadłubie. W stoczni to prosta, parominutowa operacja. Uwięzieni walili młotami i kluczami w blachy wskazując dokładnie miejsce, gdzie się znajdują. Cóż z tego... Wśród kierownictwa na zewnątrz statku nie znalazł się taki odważny, by w nowej jednostce, prawie wchodzącej do eksploatacji, wyciąć dziurę w burcie. Czy ktoś jest w stanie pojąć tą całą sytuację? Uwięzieni w ciemnej czeluści ludzie, w pomieszczeniu pełnym dymu i już bardzo gorącym, którzy zdają sobie sprawę, że ich życie jest zaraz poza tą cienką blachą, tylko ją wyrwać, pokroić. I którzy w desperacji walą tymi młotkami, bo przecież wszyscy muszą ich tam na zewnątrz słyszeć i muszą pomóc.... A tu nic...
Bo jest komunizm. Bo ludzie już dawno nie mają wolnej woli i jaj. Brygadzista sra ze strachu przed kierownikiem, kierownik przed dyrektorem, dyrektor przed sekretarzem partii, ten przed województwem, województwo przed Warszawą, a Warszawa przed Gomułką. Czyli w tamtej logice tylko Gomułka mógł uratować tych ludzi.

Stukanie młotami w burtę było coraz słabsze. Cichło... W końcu zapanowała cisza. Ogień zebrał swe żniwo.



I ucichło to ich bicie, długo zanim pożar zgasł.
Milczał statek ocalony, wojsko, my.
Ale premię za przeżycie wyfasował każdy z nas
I urlopu strachowego po dwa dni.
Oczywiście odbył się proces. Komuna dbała o pozory. Nie znaleziono winnych wśród kierownictwa i nadzoru. ZA ŚMIEĆ 22 STOCZNIOWCÓW, GŁUPIĄ I BEZSENSOWNĄ, NIE ODPOWIEDZIAŁ NIKT. Komuna zadbała by opinia publiczna nic nie wiedziała o tym zdarzeniu. Pożar na „Konopnickiej” w gdańskiej Stoczni im. Lenina długo trzymano w tajemnicy. Mała tablica upamiętniająca tą tragedię została powieszona przy stoczni 13 grudnia 2004 roku.
* W 1985 Jacek Kaczmarski przebywał w Monachium w rozgłośni Radia wolna Europa. Tam po raz pierwszy dowiedział się od Bogdana Żurka o stoczniowej tragedii. Był wstrząśnięty. Następnego dnia przyniósł tekst piosenki.  
Wykańczaliśmy jednostkę
Plan się walił liczył czas
A tych paru pracowało tam na dnie
Wtem się ogniem zajął mostek
Ewakuowali nas
A od tamtych na dnie odwrócili się

Okręt płonie wrzeszczą plan
Trzeba gasić co się da
My po jeszcze żywych dalej kadłub ciąć
Wtedy wojsko zawezwali
I ratować zakazali
Kula w łeb kto zechce w rękę palnik wziąć

I słyszeliśmy jak młoty o stal walą
Coraz wolniej jakby z czasem zwlekał czas
Oni biją tam na alarm
Że się żywym ogniem palą
My stoimy i nie robi nic nikt z nas

I ucichło to ich bicie
Długo zanim pożar zgasł
Milczał statek ocalony wojsko my
Ale premie za przeżycie
Wyfasował każdy z nas
I urlopu strachowego po dwa dni

Zwodowaliśmy jednostkę
I o burtę szampan prysł
Zaspawanych na dnie wieczny grób wśród braw
W chorągiewkach nowy mostek
Flag białoczerwony błysk
Płyń po morzach imię polskiej floty sław

I słyszymy wciąż jak młoty o stal walą
Coraz wolniej jakby z czasem zwlekał czas
Oni biją tam na alarm
Że się żywym ogniem palą
My stoimy i nie robi nic nikt z nas



Jacek Kaczmarski
..........................................
Zamyślmy się trochę wraz z śp. Jackiem Kaczmarskim



https://youtu.be/eqcL4vxby3c





 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2742
u2

u2

16.12.2021 09:15

o grudniowym terrorze roku 1970 i 1981
Główny macher Jaruzel, nie został za to ukarany. Niedawno wypłynął filmik jak go całował niejaki Michnik i oświadczał mu się, że go kocha :-)
Andy51

Andy51

16.12.2021 09:33

Dodane przez u2 w odpowiedzi na o grudniowym terrorze roku

Janusz, Ty i ja byliśmy w tych tragicznych dniach w grudniu 1970 r na ulicach Gdyni, te zdarzenia są znane, ale Ty i ja, jako ludzie związani z morzem, byliśmy marynarzami, mamy zadanie mówić i nagłaśniać tragedie na Konopnickiej, gdzie jakiś czerwony  kacyk bał się podjąć decyzji o wypaleniu otworu w burcie, co było przyczyną śmierci wielu ludzi.
jazgdyni

jazgdyni

16.12.2021 10:07

Dodane przez Andy51 w odpowiedzi na Janusz, Ty i ja byliśmy w

@Andy51
Ja jestem ulepiony z empatii. Więc wyobrażam sobie tych pożeranych ogniem ludzi, gdy tylko metr dalej jest chłodne powietrze, jest czym oddychać i jest może jeszcze długie życie. Wystarczy tylko przeciąć blachę. To tylko 10 minut...
My, marynarze znamy ocieranie się o śmierć. Znamy strach. Żywioły - woda i ogień towarzyszyły nam długo. Czego symbolem jest postać naszego alarmu - MOB - man over board - dla którego zawsze zawrócimy statek i godzinami tę "kroplę w morzu" będziemy poszukiwać. A on już umiera, mimo ze ubrany jest w kombinezon unoszący go na wodzie twarzą do nieba i nie dopuszczający zimna. Lecz jest już tak osłabiony, że morski ptak bez oporu wydłubuje mu oczy. Widziałem to raz...
AŁTORYDET

AŁTORYDET

16.12.2021 10:57

Wszystkie wielkie katastrofy w prl-u, były skutkiem pandemicznego bajzlu i braku odpowiedzialności. Mogę się mylić, ale w czasie remontu statku w gdańskiej stoczni, mądry mistrz, polecił  mycie urządzeń pod pokładem benzyną ekstrakcyjną , a nie lakową. Zanim przyszli malarze, doszło do eksplozji, spowodowanej przez spawacza. Było wiele ofiar. Też się spieszyli.....
JanAndJan

JanAndJan

16.12.2021 10:58

@jazgdyni
Wspomnienie, z rodzaju tych - wciskających w fotel i długo jeszcze niesionych.. "Cud niepamięci", zapominanie - wielki dar dla humanum est, bonus dla.. tych złych, narzędzie dla tresowanych w i przez korpo, cwaniaków. Są jednak " w ojczyźnie, rachunki krzywd..". Bo, jest jeszcze jeden mechanizm: doświadczenie + emocje = wrośnięcie, wrycie się aż do bebechów...przeważnie bólu i cierpienia. Przeczytawszy Pański tekst, poczułem ten klimat - mieszanka strachu, bezsilności, nienawiści, permanentnej inwigilacji.. Wróciło wspomnienienie wszychmocnych, bezwzględnych, zakłamanych kacyków.. Codziennych upokorzeń.. brrr..!!! Pamięta Pan makabryczny szmonces ze Stalinem i spontaniczną dziewczynką na trybunie..? I pointa.."a mógł zabić". Jak to dzisiaj, abstrakcyjnie brzmi?! Dla tych 22 robotników - Cześć ich pamięci - absurdalny system feudalnych zależności, okazał się śmiertelną groteską. Towarzysze, sługusy, poputczycy - zabijali ludzi. Bezrefleksyjnie, bezdusznie! Ot, statystyka zbrodni. Nic szczególnego, "Śmierć, jak kromka chleba". Mordowali czynnie... Poprzez zaniechanie... Upodleniem... Wszędzie, na całym świecie, komuna była identyczna. Przypominanie o tym, obdzieranie post komuny z sentymentalnych, fałszywych landszaftów. Pokazywanie palcem morderców i absurdów lewicowej ideologii, walenie w pysk faktami i obrazami - bez litości i bez przebaczenia. Taką misję mają Pańskie i moje pokolenia. PRL zrobił bardzo dużo rękami, czynami swoich funkcjonariuszy i przeklejonego do nich ..łajna, byśmy pamiętali. No więc: PAMIĘTAMY!!! towarzysze.
Edeldreda z Ely

Edeldreda z Ely

19.12.2021 11:54

Dziękuję za przybliżenie tych wydarzeń, Panie Januszu. Historia w sam raz na przedstawienie na ekranach kin - połączenie Titanic'a i Czarnobyla.  Świąteczne pozdrowienia!
jazgdyni

jazgdyni

19.12.2021 21:39

Dodane przez Edeldreda z Ely w odpowiedzi na Dziękuję za przybliżenie tych

Dziękuję. Też pozdrawiam i również bożonarodzeniowo.
jazgdyni
Nazwa bloga:
Żadnej bieżączki i propagandy
Zawód:
inżynier elektronik, oficer ETO (statki offshore), obecnie zasłużenie odpoczywa
Miasto:
Gdynia

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 130
Liczba wyświetleń: 8,832,786
Liczba komentarzy: 31,995

Ostatnie wpisy blogera

  • PO/KO do góry a PiS dołuje. Dlaczego?
  • Spanikowany Bilderberg wściekle atakuje
  • PAŃSTWO NALEŻY DO NAS

Moje ostatnie komentarze

  • @@@Koncentrując się na antypolskich działaniach tych międzynarodowych cwaniaków z realizacją przez część władzy kraju można sobie wyobrazić w zakresie teorii spiskowych inny, bardzo prawdopodobny…
  • @@@Wyjątek: - cwaniacy z Berlina i opanowanej przez nich Brukseli, to dzisiaj wyjątkowi durnie.Wystarczy sobie przypomnieć zaproszenie emigrantów do siebie, bo tak socjalem rozleniwili swoich Niemców…
  • @Imć WaszećMam glupie pytanie, do dzisiaj zafascynowany linijkami zer i jedynek w chaoyucznej kolejności. Tak więć: - czy wy, matematyce, pracujecie głównie w systemie binarnym, czy również w…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • PROWOKATOR
  • Czego my nie wiemy, choć powinniśmy wiedzieć.
  • Mafia powstała w Trójmieście. Tak, jak obecny rząd.

Ostatnio komentowane

  • spike, Jeżeli dobrze pamiętam, chodziło o Sumerów, odkryto że posługiwali się systemem liczenia trzydziestodwójkowym (32), co było zaskoczeniem.
  • Lech Makowiecki, [email protected] właśnie miało być. Dziękuję, już poprawiłem...Ostatni nabój (raper Basti & Lech Makowiecki)https://www.youtube.com/watch?v=qBI0g5ZR1uc
  • Zofia, Nastał już czas wskrzesić zapomnianą organizację późnych lat siedemdziesiątych XX wieku o nazwie TOTO. Kto walczył z komuną ten ten skrót rozszyfruje. Oni znowu łby podnoszą i protestują.

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności