Nazywał się Borewicz... Sławek Borewicz.
Był twardym gliną i „Ja jedną rzecz w życiu traktuję serio. I jedna rzecz się dla mnie liczy. To, co robię” (odc. 16, Ślad rękawiczki). Zdawał sobie sprawę z tego, że „Ja pracuję w takim resorcie, w którym ludzie z pani środowiska lubią mieć znajomych, ale niechętnie się z nimi pokazują” (odc. 21, Przerwany urlop). Żona go zostawiła dla bogatego araba, ale nie miał żalu, bo „Joanna d’Arc by uległa, a co dopiero Joanna Borewicz…” (odc. 12, Ścigany przez samego siebie). Wiedział, że „To nieprawda, że małżeństwo jest loterią. W loterii ma się jednak pewne szanse” (odc. 2, Wisior). Miał mądrego dziadka, bo „Mój dziadek zawsze twierdził, że gdyby było więcej dyskretnych mężczyzn, to by było mniej cnotliwych kobiet. Chociaż ostatnio wydaje mi się właściwie, że zaczyna być na odwrót” (odc. 11, Wagon pocztowy). Trzeźwo oceniał rzeczywistość, twierdząc „A nie wie pan major, że u nas każdy ma w zwyczaju przemawiać w imieniu narodu i to, co myśli ze szwagrem, to oczywiście zdanie większości?” (odc. 16, Ślad rękawiczki). Słabości? „Każdy mężczyzna lubi słodycze, ale tylko prawdziwi mają odwagę się do tego przyznać” (odc. 11, Wagon pocztowy). Zasady? „Funkcjonariusz milicji? Na wódkę? W biały dzień? W godzinach pracy? Z największą przyjemnością!” (odc.18, Bilet do Frankfurtu). Pewna lafirynda, o roboczym pseudonimie „Mirafiori”, powiedziała o nim „Jest pan człowiek, chociaż glina” (odc. 11, Wagon pocztowy). Jednej jedynej zagmatwanej sprawy nie rozwikłał. Przechytrzyła go. Choroba.
„Prawdziwi wędrowcy to tacy, którzy wyruszają, żeby już nigdy nie wrócić, jak ktoś powiedział” (odc. 8, Dlaczego pan zabił moją mamę?). Wyruszył. Czołem Poruczniku!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3133
Wesoła gromadka
Zmarł człowiek cieciu.
Trochę powagi.
Takie "dowcipne" uwagi to możesz robić w swoim towarzystwie z tezeuszem, joszkiem i hujtym.