Duch w narodzie nie ginie. Widać to nie tylko w internecie, ale również na t-shirtach. Można powiedzieć, że co prawda Polska jest jednym z pięciu najbiedniejszych krajów UE, ale jednocześnie na pewno nie jednym z pięciu najsmutniejszych. To zresztą kontynuacja czasów, gdy byliśmy „najweselszym barakiem obozu”. Socjalistycznego, oczywiście.
Oto napisy na koszulkach odnotowane tylko w ciągu jednego dnia. Część pierwsza to hasła niewątpliwie sarmackie. Na przykład: „Lepiej mieć brzuch od piwa niż garb od roboty”. Albo też: „Polak nie kaktus – pić musi”. A także: „Baw się i szalej – nie pytaj co dalej”.
Są też t-shirty filozoficzne. Choćby ten: „Żadna praca nie hańbi, ale nie każda uszlachetnia”. A także: „Nic nie muszę”.
Widziałem też bezsprzeczną mądrość życiową zawartą w haśle: „Nie potrzebuje Google, moja żona wie wszystko”.
Niesłychanie bogato reprezentowany jest „dział młodzieżowy”. Zaliczyć doń trzeba: „Szkoła jest jak Media Markt – nie dla idiotów”. Albo też: „Szkoła jest jak WC ‒ chodzę, bo muszę”. I dalej: „Szkoła to nie knajpa, nie trzeba chodzić codziennie”.
Można dostrzec też t-shirt nawiązujący do kartki pocztowej popularnej w czasach mojej młodości: „Kochane pieniążki przyślijcie mi rodzice”. W wersji współczesnej brzmi to inaczej, ale podobnie: „Kocham mamę, kocham tatę, a najbardziej ich wypłatę”.
Bogato reprezentowany jest dział, jak to określiła moja znajoma, „matrymonialny”. Choć raczej może być uznany za quasi-matrymonialny. Oto przykładziki: „Lepiej całuję niż gotuję”. Była też i taka: „Grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne mają niebo na ziemi”. Jest też matrymonialno-sarmacka: „Szukam drugiej połówki (może być 0,7)”.
Nie tyle tego lata, ale tego dnia „dział polityczny” jest z kolei reprezentowany: „Rośnie szczaw, nie ma bidy ‒ Polska to zielona wyspa” (gwoli ścisłości muszę dodać, że akurat na tej koszulce był symbol tzw. marychy).
Cóż, jak się bawić, to się bawić, drzwi wywalić, okna wstawić. Owe koszulki z napisami budzą uśmiech, a bywa, że i setne rozbawienie, ale śmiejąc się z inwencji pomysłodawców nie kupię ich i nie będę trzymał w domu na pamiątkę. Kupiłem już inne. Mam je w domu od lat. I będę je trzymał długo, długo. Choćby taką: biały t-shirt z dużą biało-czerwoną Kotwicą Polski Walczącej. W tle Kotwicy ruiny Warszawy sprzed 70 lat, a na „Polsce Walczącej” Mały Powstaniec, jakby to właśnie zszedł z pomnika z warszawskiej starówki. Poniżej Grupa Powstańców w hełmach i z karabinami. Jest ich szesnastu. Idą w nasza stronę. Wychodzą jakby z mroku. Pewnym, stanowczym krokiem. Można się dołączyć. Trzeba się dołączyć. Pod spodem napis: „Warszawa ’44”. Jeszcze większy napis: „PAMIĘTAMY”, z czego ostatnie dwie litery, czyli MY, jest ‒ żeby wszystko było jasne, chociaż i tak jest jasne ‒ na biało-czerwono.
Z jednych napisów można by się pośmiać, śmiech to zdrowie – lepiej się śmiać niż płakać, nie jesteśmy przecież, na miłość Boską, smutasami czy nadętymi ważniakami. Inne napisy trafiają do serca, bo wyrażają naszą tożsamość. Każdy z nas ma takie t-shirty.
Staroświecki Stanisław Wyspiański uchyla melonika do grupy współczesnych „młodopolaków” w t-shirtach i mówi jak niegdyś w „Weselu”: „A to Polska właśnie”.
*felieton ukazał się we wrześniowym numerze „Nowego Państwa”
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2789
Tutaj jest patriotycznych t-shirtów do wyboru, do koloru:
www.surgepolonia.pl
www.redisbad.pl
Warto jeszcze zapoznać się z ofertą tego sklepu http://unirepatria.pl/ naprawdę mają ciekawe projekty.