W rozmowie jaką odbył wczoraj w Polskim Radiu, pan premier powiedział, że: Polska nie jest po to, by być awangardą antyrosyjskiej krucjaty, póki ja będę premierem, to nie będzie... Po wcześniejszym tupaniu i zaciskaniu pięści, taka deklaracja wydała mi się nieco dziwna i pomyślałem, że to tylko taka odzywka naszego maczo, co to spodnie nosi nie od parady. Przypomnienie wszystkim zainteresowanym, kto w Posce jest samcem alfa. Ale adresatem tego wcale nie muszą być wyborcy, czy inne organy władzy. Równie dobrze mogło to być skierowane do ruskiego serwera i przypomnienie mu, kto tu jest jego sojsznikiem i co może nastąpić, gdy premierem zostanie Kaczyński.
Nie siedzę w głowie pana premiera, ale wycieczki do Moskwy przewodniczącego PKW - nominanta "człowieka honoru" - mogą to i owo na myśl nasunąć.
Inna sprawa, że w ogóle warto się zastanowić, czy, dopóki ten człowiek jest gwarantem uczciwości wyborów, jest sens fatygować się do urny wyborczej.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2714