Symbole hańby wyrzutem sumienia

IV Liceum Ogólnokształcące  w Kielcach  jest wyjątkowe – o przesadnych wymaganiach wobec uczniów krążą po mieście dowcipy. Wyjątkowy jest też patron szkoły – stalinowska bojowniczka, która walczyła o uczynienie z Polski kolejnej republiki ZSRR. Zmiana patronki powinna być punktem honoru każdej szanującej się placówki edukacyjnej. Tak zrobiono chociażby w Rybniku. W Kielcach jest inaczej – każda próba nadanie liceum nowej nazwy spotyka się ze wściekłym sprzeciwem postkomunistów i władz szkoły. Pierwszy argument: „nasza szkoła ma renomę, przez lata była kojarzona z tym imieniem. Jeżeli zmienimy nazwę, nikt nie będzie do niej uczęszczał”. Nonsens – każdy kto zna się choć trochę na zasadach PR wie, że zmiana nazwy szkoły, może być dla niej także doskonałą reklamą. Tym bardziej, że z regionem świętokrzyskim związane są osoby zdecydowanie bardziej zasługujące na upamiętnienie, chociażby Gustaw Herling-Grudziński. Twierdzenie, że dyrekcja i uczniowie nie utożsamiają się z haniebną i kompromitującą całe miasto patronką, chodzi jedynie o "tradycję szkoły" brzmi absurdalnie i mało wiarygodnie. Szczególnie po zapoznaniu się ze stroną internetową liceum, na której czytamy: „Wiersze Zofii Jaroszewicz z lat 1943/44, przyjaciółki od czasów gimnazjalnych, potem studenckich i okupacyjnych, potwierdzają, kim była Hanka dla rówieśników. Książki biograficzne o Hance Sawickiej H. Balickiej – Kozłowskiej, J. Balcerzak oraz Sylwetka Hanki, nakreślona w powieści na wpół dokumentalnej „Krata” P. Gojawiczyńskiej, eksponują cechy jej osobowości: energię, zaradność, poczucie odpowiedzialności za siebie i innych, zapał do nauki, wytrwałość, koleżeństwo, bezpośredniość w kontaktach z ludźmi. Życie 25-letniej dziewczyny, aczkolwiek krótkie, było bardzo bogate”(www.sawicka.kielce.pl). Cała biografia poszerzona jest o opis „bohaterstwa i martyrologii wojennej Hanki”: „musieli (Hanka i jej ojciec) zmienić mieszkanie, bo groziło im, że trafią do getta”. Inni w getcie się znaleźli, robili tam powstanie, ginęli w Auschwitz, a tu  mamy przykład prześladowania  – musiała zmienić mieszkanie. Wracając do tematu – na stronie liceum nie ma nic o agenturalnej, antypolskiej działalności, o współpracy z NKWD, o chęci uczynienia z Polski sowieckiej republiki. Jest bohatestwo, koleżeństwo i inne bzdety z komunistycznych gadzinówek. Zmiana nazwy szkoły jest trudna, ale nie niemożliwa. Wymaga jednak odwagi.Tej zabrakło w  Starachowicach, gdzie  stoi pomnik „Funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa Polski Ludowej” , dedykowany „bohaterom” z MO, SB i ORMO. Po wygranych wyborach prezydent miasta obiecywał likwidację obelisku. Słowa nie dotrzymał, wiele wskazuje na to, że pomnik pozostanie. Region świętokrzyski jest mi szczególnie bliski, mieszkam w nim, na tym terenie był jeden z największych ośrodków antykomunistycznego oporu, a potem  bezwzględnej, trwającej do dziś  komunizacji. Bohaterowie, tacy jak dowódca brygady świętokrzyskiej płk. Antoni Dąbrowski  „Bohun”, czy zmarli niedawno generał Antoni Heda „Szary” oraz płk. Józef Teliga nigdy nie zostali dostatecznie uhonorowani. Ich prześladowcy – owszem. W dodatku wciąż nie brak tablic, mówiących o „zbirach z NSZ”, czy „zaplutych karłach reakcji z AK”. Problem nie dotyczy jedynie jednego regionu, mamy do czynienie z patologią na skalę  ogólnopolską. Gdzieniegdzie przyjmuje ona wręcz karykaturalne formy. Dwa lata temu w Dąbrowie Górniczej zmieniono nazwę pomnika Jimmy’ego Hendriksa, na „Bohaterów czerwonych sztandarów”. Reaktywowano tam też KPP, a w niedalekim Sosnowcu radni patronem ronda uczynili Edwarda Gierka.

Sytuacja, w której ubeliski są trwałym elementem krajobrazu Polski, w dodatku jest na ten stan społeczne przyzwolenie, powinna być wyrzutem sumienia dla wszystkich ekip rządzących III RP. Także tej, która domagała się budowy IV-ej. Za słowami działaczy PiS o oczyszczeniu pozostałości po peerelowskim syfie nie poszły czyny. Nawet najlepsza polityka historyczna, nie przyniesie efektów, jeśli młodzi ludzie będą kończyć szkoły nazwane na cześć zdrajców i kolaborantów, a zza  rogu niemal każdej ulicy będą straszyć tablice gloryfikujące  morderców i szkalujące bohaterów. Przemysław Harczuk

Liceum Hanki Sawickiej w Kielcach, pomniki: ORMO w Starachowicach i  „Bohaterów czerwonych sztandarów” w Dąbrowie Górniczej. Setki, tysiące  innych. „Ubeliski”, upamietniające zdrajców i kolaborantów, szkalujące bohaterów są wciąż stałym elementem krajobrazu Polski. Powinny stać się wyrzutem sumienia III, a także IV RP.