Tusk jak Poncjusz Piłat czyli: znowu Steinbach

Ale przecież niemiecka deputowana nie działa w próżni - ani u siebie w RFN, ani na arenie międzynarodowej. W Niemczech ma się jak pączek w maśle. Hołubiona przez macierzystą, rządzącą CDU, której przecież jest członkiem prezydium, co się w Polsce przemilcza. Koledzy z partii kanclerz Merkel bronią Steinbach, jak lwy, ale też jest co najmniej tolerowana przez inne niemieckie partie, których politycy publicznie wzywają, żeby dać spokój pani Erice. Dziś Steinbach spłaca im dług wdzięczności podkreślając, że nie tylko CDU, ale szerzej: partie polityczne Niemiec podnosiły problem "wypędzonych". Również dla niemieckich mediów (a przynajmniej dla ich większości) szefowa Związku "Wypędzonych" dawno przestała być obiektem ataków, a stała się poważnym politykiem godnym cytowania. To sprawa Niemców, ale pokazuje zmianę i w niemieckiej polityce i w niemieckiej mentalności i niemieckiej tolerancji na te rzeczy, które niegdyś tolerowane być nie mogły.

Jest też aspekt międzynarodowy. Wstydliwie milczy EPP - Europejska Partia Ludowa, której członkiem jest partia Merkel i Steinbach - jak też PO i PSL z Polski. W EPP kluczową rolę odgrywa niemiecka chadecja, reszta - jak widać - musi lub chce siedzieć cicho. Dotyczy to również Platformy i ludowców. Minęła już pierwsza sesja Parlamentu Europejskiego w Strasburgu i żaden polski poseł z EPP na forum tej frakcji nawet się nie zająknął o skandalicznych wcześniejszych wypowiedziach władz CDU - zarówno tych przedwyborczych, jak i powyborczych (chodzi oczywiście o wybory do europarlamentu). Teraz zapewne będzie cisza i udawanie, że to tylko deszcz i nikt na nas nie pluje.

Ale grzech pierworodny został popełniony wcześniej: podczas pierwszej wizyty premiera Tuska w Berlinie. Tam szef polskiego rządu o problemie muzeum "wypędzonych" i Frau Steinbach milczał. Nie przez zapomnienie - była to świadoma taktyka. Lider PO uznał, że Niemcy powinni to "załatwić we własnym zakresie". Niemcy zrobili to, czego oczekiwał Tusk, tylko może nieco inaczej: wzięli sprawę całkowicie w swoje ręce, z wiadomym skutkiem.

Wtedy premier z PO zachował się niczym Poncjusz Piłat: umył ręce i uciekł od problemu. Właśnie dzięki temu dziś Frau Steinbach triumfuje. A z nią triumfuje także to, co przez lata siedziało w Niemczech jak mysz pod miotłą: mieszanka nacjonalizmu, buty, arogancji, rewizjonizmu i moralnej historycznej amnezji. Niemieckie elity wpisują się w ten proces. O zbrodniach przyjemnie się zapomina.

Erika Steinbach ante portas - pani deputowana do Bundestagu u bram! Znów agresywna wypowiedź, znów trele-morele o tym, że nikt z zagranicy (czyli z Polski) nie będzie wtrącał się w skład personalny rady muzeum "wypędzonych", znów gadka o dramacie Niemców. Stara Erika Steinbach, nic niezmieniona, tak samo nienawistna, tak samo "waleczna", jak tatuś w mundurze Wehrmachtu, stacjonujący na polskich ziemiach podczas II wojny światowej.



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika wiechu29

24-10-2013 [17:02] - wiechu29 | Link:

Mieszkam tu i czytam rozne gazety ale o tej pani nie widzialem wzmianki
Czarnecki chce rozgrzac stara zupe?