Parytet dla transwestytów?!

 Trwa także dowcipna wymiana zdań na kwestie parytetów męsko-damskich w wyborach parlamentarnych. Jeden z panów włącza trzeci bieg: “ A transwestyci? Co z transwestytami? Przecież transwestyci też powinni mieć parytet! Na przykład 2-3 transwestytów w Senacie! Nie można krzywdzić transwestytów!!!”. Itd., itp. Śmiechu było co niemiara…           Cały ten dialog pokazuje, jak daleko można posunąć się w hasełkach równościowych - a nie daj Boże w praktyce. Co prawda Camera dei Deputati - czyli włoski “Sejm” miał w zeszłej kadencji jednego transwestytę, ale nie wynikało to, Boże uchowaj, z parytetów w tych obszarach seksualnych, ale po prostu jedna z partii lewicowych takiego kogoś wystawiła na miejscu “biorącym”. Ot i cała tajemnica.           Niektórzy twierdzą, że między domaganiem się parytetów wyborczych dla kobiet, a pójściem “po bandzie” - jak powyżej- jest tylko jeden, niewielki krok. Chciałbym wierzyć, że tak nie jest.

W minionym tygodniu odwiedziłem - wciąż pracujący, mimo sejmowych wakacji - Senat RP. Scena z baru w budynku Senatu, poranek, ok 9.30. Dwóch senatorów: jeden nieznany mi, drugi to Krzysztof Piesiewicz, wielka postać polskiej kultury, autor scenariuszów do filmów Krzysztofa Kieślowskiego.