Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Afera Tuska-Ambergolda
Wysłane przez Seaman w 14-09-2012 [16:42]
Od jakiegoś czasu mam taki feblik, że muszę się mocno natrudzić, a nawet wytężyć całą siłę woli, żeby napisać o partii obywatelskiej coś na poważnie. Prawie nie jestem w stanie pisać na serio o Platformie, o Tusku młodym i rządzie Tuska starego; wreszcie – o prezydencie i obecnej władzy w ogóle. Naprawdę staram się, ale ciągle wychodzi mi jakiś kawałek do śmiechu. Nie wiem, czemu mam przypisać tę okropną przypadłość, bo w innych tematach utrzymuję stosowną powagę bez wysiłku. Niektóre osoby działają na mnie tak, że zaczynam się uśmiechać jeszcze zanim przyjdą mi na myśl i w tym miejscu pragnę pozdrowić mistrza naszej infrastruktury Nowaka, godnie kontynuującego dzieło swojego wielkiego poprzednika Grabarczyka.
No i proszę, oto dowód – chwila dekoncentracji i zaczynam robić sobie śmichy chichy z konstytucyjnego ministra bądź co bądź, a w dodatku ulubionego ulubieńca naszego szczerego przywódcy. No, po prostu zgroza jakaś z tą moją przypadłością! Znowu muszę się wziąć w garść. A przecież generalnie o polityce w obecnych czasach pisze się łatwo, nawet rozpoczęcie tekstu, które kiedyś było najtrudniejszym progiem do pokonania, przychodzi lekko. Dzisiaj pisząc o polityce można w ciemno zaczynać od Amber Gold i zawsze się wyjdzie na wybrany temat: na rząd i opozycję; na premiera i dowolnego ministra, wymiar sprawiedliwości i ABW; nepotyzm służalczych polityków i usłużne media; PRL i politykę prorodzinną Tuska albo Pawlaka.
Amber Gold stał się uniwersalnym punktem wyjściowym i jednocześnie punktem centralnym, w którym zbiegają się wszystkie tematy. Metafizyka polityczna! Czytamy o prowokacji dziennikarskiej wobec sędziego z Gdańska i oczywiście zaraz przychodzi do głowy, że to przecież o Marcinie P. z Ambergoldu była ta rozmowa telefoniczna z sędzią. Czytamy w Gazecie Wyborczej paszkwil na polski patriotyzm i z mety mamy skojarzenie z niejakim Adamowiczem, któremu tradycja historyczna kojarzy się z Leninem na bramie stoczni. A kto to jest ten Adamowicz, zastanawiamy się w pierwszej chwili – ach, to ten gość, co ciągnął samolot Ambergoldu po płycie lotniska w ramach przecinania wstęgi. Zadumamy się na troszkę nad kulturą i sztuką – ot, choćby takiego Wajdy – i zaraz niczym diabeł z pudełka wyskakuje Ambergold jako sponsor jego filmu.
W telewizorze widzimy studentów pilnie notujących słowa profesora i narzuca się natrętna sekwencja: notatka – ABW – premier Tusk – Ambergold. Po prostu nie ucieczki ani wytchnienia od tych skojarzeń. A jak to pięknie się wymawia – Donald Ambergold Tusk. Rytmika niemal doskonała, brzmi niczym John Fitzgerald Kennedy. Ale proszę, znowu mnie poniosło! Już wracam do powagi należnej konstytucyjnemu premierowi wybranemu w demokratycznych wyborach przez demokratyczną większość.
Wracam do powagi, ponieważ chcę napisać kilka zdań o systemie Trzeciej Rzeczpospolitej, a właściwie o systemie państwa Tuska, który został tak wspaniale odzwierciedlony w aferze Tuska-Ambergolda – trudno, nie ustrzegę się tych aferalnych koneksji. Oczywiście, ponieważ chcę być na serio, więc nie będę się tu rozwodził o znanej tezie polityka i publicysty Waldemara Kuczyńskiego, że PiS jest partią antysystemową. Dzisiaj brzmi to groteskowo, jak pochwała PiS-u, a przecież wiemy, że to ostatnia rzecz, o jaką można by posądzić Kuczyńskiego.
Antysystemowość w państwie rządzonym od pięciu lat przez Tuska i w kontekście tego wszystkiego, co ujawniła afera Ambergoldu jest godna najwyższego uznania. Bo jaka jest esencja tej sytuacji? Mamy pięcioletni nieprzerwany ciąg afer, którego ostatnim ogniwem (wcale nie największym pod względem materialnym) jest sprawa Tuska-Ambergolda. Tak to należy nazywać, gdyż to określenie oddaje istotę problemu.
Mamy więc oszustwo na dużą skalę dokonanego przez wielokrotnie karanego hochsztaplera, które było ignorowane lata całe przez cały (tak!) aparat państwa. Pomimo tego, że zawiodły totalnie organa ścigania, instytucje kontrolne i wymiar sprawiedliwości rząd nie zgadza się na powołanie parlamentarnej komisji śledczej. W jednej z firm hochsztaplera zatrudniony był syn premiera. Premier twierdzi, że ostrzegając syna o fatalnej reputacji Ambergoldu wiedział tyle, co pisano w prasie. Jednocześnie nie chce ujawnić treści notatki otrzymanej od służb specjalnych, żeby potwierdzić swoją prawdomówność. Nie może być żadnej wątpliwości, że premier usiłuje zatuszować aferę. Nie pierwszy raz przecież.
Rząd plącze się w narracji, żeby nie powiedzieć – nieudolnie kłamie. Premier Tusk oznajmił niedawno, że w Gdańsku wszyscy wiedzieli o podejrzanej konduicie Ambergoldu. Jego minister Gowin bardzo stanowczo powiedział wczoraj Rzeczpospolitej, że „Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz nie miał wiedzy, iż Amber Gold czy OLT to były przedsięwzięcia o podejrzanym charakterze”. Tutaj już nie ma co dzielić zapałki na czworo – któryś z nich, premier lub minister, kłamie albo mówi byle co. Albo Adamowicz jest kompletnie odjechanym człowiekiem, który nie ma pojęcia, co się wokół niego dzieje.
Prowokacja dziennikarska Gazety Polskiej ujawniła niebywałą służalczość sędziego okręgowego z Gdańska w stosunku do premiera Tuska. Sędzia wręcz ślinił się do władzy, jak napisała wcale nie antyrządowa dziennikarka. Sąd gdański zajmuje się także sprawą Donalda Ambergolda Tuska. Można podejrzewać z dużym prawdopodobieństwem, że ten sędzia nie zaczął się ślinić do władzy od teraz. Rząd tegoż Tuska werbalnie potępia sędziego, ale jednocześnie grozi prokuratorem Gazecie Polskiej.
Premier torpeduje komisję śledczą i pod pozorem zachowania dobrych standardów(tak!)odmawia ujawnienia notatki, która mogłaby potwierdzić deklarowaną przez niego prawdomówność. Rzecznik premiera występuje z kretyńskim twierdzeniem, że prowokacja dziennikarska skrzywdziła kancelarię premiera. Partia premiera rozsyła swoim posłom przekaz, żeby winę za aferę zrzucać na opozycję. W tym zgiełku klub parlamentarny partii premiera żąda postawienia lidera opozycji przed Trybunał Stanu. To dowodzi, że mamy do czynienia z aferą Tuska-Ambergolda.
Komentarze
14-09-2012 [17:14] - NASZ_HENRY | Link: Jaki chytrusek z tego Tuska
myśli, oczywiście rozumem Igora Ostachowicza, że jak Trybunał Stanu będzie się zajmował liderem opozycji
to dla niego nie będzie miał czasu ;-)
15-09-2012 [12:56] - Seaman | Link: HENRY
"Trybunał Stanu będzie się zajmował liderem opozycji
to dla niego nie będzie miał czasu ;-)"
Niedoczekanie Donalda von Ambergold...
14-09-2012 [17:34] - Zdenek Wrhawy (niezweryfikowany) | Link: Zamiast komentarza...
Pozdrawiam serdecznie...:-)
15-09-2012 [12:58] - Seaman | Link: Zdenek Wrhawy
Pinokio to przy nim mały pikuś...
Ukłony
15-09-2012 [02:26] - Irvandir | Link: Chodzi o przykrywkę
Nie tylko szanownemu Autorowi ten wredny Ambergold wyłazi ciągle na wierzch. A tak być nie powinno! Publiczność powinna interesować się wyłącznie straszliwymi przestępstwami PiS. Jak się postawi Ziobrę i Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu, to wreszcie media będą mogły zająć się tym, co zwykle. Będziemy oglądać w każdych wiadomościach filmik, jak to wchodzą do budynku Trybunału, a na drugi dzień dla urozmaicenia jak wychodzą, a wszystkie reżimowe gazety będą całe łamy zapełniać wałkowaną na wszystkie strony informacją, ze nikt nie chce nic powiedzieć, ani pozwani, ani sędziowie, bo wszystko jest najściślej tajne. Chyba,że jednak Ambergold okaże się silniejszy i wylezie spod tej przykrywki.
15-09-2012 [13:04] - Seaman | Link: Irvandir
Ale jak tu postawić Ziobrę, który wszedł w łaski samego Gajowego?! A poza tym, to przecież nie na serio, skoro Grupiński się tym zajmuje. On co trzy miesiące stawia ich przed TS...To tak jak z reformą finansów publicznych w wykonaniu partii Tuska. No i jak z każdą inną reformą w ich wykonaniu.