Otrzymane komantarze

Do wpisu: Pies poza budą czyli abandonacja
Data Autor
Anonymous
Jeżeli dzielę włos na czworo, to bardzo przepraszam. Już od szczegółów przechodzę do ogółu. Presja jest ze strony kreatorów polityki. Realizowana jest na szczeblu polityki jawnej - współtworzonej przez media, przez media filtrowanej i transmitowanej. Pańska teoria jak najbardziej się tu sprawdza. Opisuje drugi obieg polityki kreowany jako tło i do manipulacji partiami wylansowanymi do sprawowania władzy w systemie dwupartyjnym - obiegu pierwszym.  
Jaworowski
Panie Korus, Pana diagnoza otaczającej nas  rzeczywistości jest do cna prawdziwa i wręcz porażająca. Po prostu chce się wyć z rozpaczy z tej  naszej w gruncie rzeczy kompletnej bezsilności, gdyż wszelkie próby przeciwstawienia się tej haniebnej i przewrotnej manipulacji przez wrogie nam siły zewnętrzne wykorzystujące w tak umiejętny sposób zdrajców wewnętrznych robiących za konia trojańskiego i V kolumnę,  są w niewielkim stopniu skuteczne i psu na budę warte. Wielokrotnie o tym pisałem, że jeśli nadał środki medialnego przekazu będą w takim procencie (80%) w rękach wrogów czyli Niemców, współpracujących z nimi Szwajcarów, Żydów amerykańskich, nigdy nie wyjdziemy z tego komuszo lewackiego przepełnionego szamba z którego ich fekalie zalewają już nas od dłuższego czasu po samą szyję. Dotychczas nie podjęto najmniejszych prób zmiany tej patologicznej struktury własnościowej. Dlaczego na większą skalę nie trąbi się tam gdzie to jest możliwe, jaka jest struktura własnościowa mediów u potomków III Rzeszy niemieckiej( 10% to obcy kapitał, więcej prawnie nie wolno), jaka jest we Francyji(20%), Szwajcarii (5%)Dlaczego tamte kraje tak silnie chronią swoje rynki medialne przed monopolizacją i dominacją kapitału zagranicznego, a my robimy coś wręcz przeciwnego i do tego na skalę wręcz jakiegoś bezmózgowego, samobójczego debila? Czy naprawdę już jesteśmy tak durnowaci, że jeden tuman ekonomiczny czyli Balcerowicz potrafił zrobić sieczkę z naszych mózgownic i my bez najmniejszego sprzeciwu potrafiliśmy sobie narzucić ten kompletnie chory model bezmyślnej a wręcz samobójczej reprywatyzacji? Jeśli do społeczeństwa nie dotrze w pełni, jak wielkie zagrożenie dla naszego niepodległego bytu stanowi obecna struktura własnościowa mediów, to będzie pozamiatane na wieki wieków i będziemy niewolnikami po wsze czasy. Niech Allach, który podobno jest Wielki, natchnie wreszcie mądrością ten zdziczały naród, gdyż Bóg chrześcijański w proteście przeciw tak jawnej durnocie opuścił go całkowicie:)))  
Zygmunt Korus
Wie Pan, można dzielić włos na czworo i jakoś, tak jak Pan, ten ciąg fatalnych skutków dla Polski wytłumaczyć, ale ja osądzam takich fajerwerkowych osobników po pierdnięciach na salonach. I o tym był ten materiał: dlaczego, pod jaką presją to robią?
Zygmunt Korus
Gorzkie słowa, gorzkie przeżycia, straszne wspomnienia, dawniejsze i całkiem świeże. Ta "Pasztetówa" Grzyb z Łodzi (nomen omen, sic!) wzywana do raportu w obronie Gierka, czy teraz Szczerba (w mózgu) idący w sukurs Skretynie. W dodatku brak nadziei, że tym razem się uda, będzie ta upragniona Zdrowa Polskość; raczej wszystko wskazuje na to, że będziemy po raz kolejny wpuszczeni w bambuko. Bo nikt otwarcie nie rozważa odgórnie, na poważnie ratunku poprzez Polexit. A to już powinno dawno stawać na tapecie. [ http://naszeblogi.pl/476… ]  Tracimy suwerenność na rzecz POLIN. Tak to przynajmniej wygląda - wcale nie na pozór. Ukłony - i dzięki za komentarz.
Zygmunt Korus
Wiesz, taka orkiestra, by działać na psychikę destrukcyjnie, dołować grupy zwolenników jakiejś osobowości czy osobniczości, ma do dyspozycji różne grupy instrumentów: perkusyjne, dęte czy strunowe w rozmaitych odmianach dźwiękowych i melodycznych. Ja opisałem kreatury, a w przypadku Twoich/moich/naszych Wzorców zastosowano wymuszenie poprzez skrzypce, którym zerwano struny. Ale efekt ten sam: frustracja, czyli też abandonacja.  
Zygmunt Korus
Panie Kazimierzu - sądząc po tym, co bacznie obserwuję, "nasze" służby są nadal, jak to zaznaczyłem, w skopkach.
jazgdyni
Witaj. Świetne pojęcia wprowadzasz do socjo-technologii.  To metoda, na którą nie zwracałem dużej uwagi, a to błąd. Choć teraz, jak już się nad tym zastanawiam, to widzę to na każdym kroku. A co powiesz na takie zostawienie samopas gorących zwolenników Macierewicza i Beaty Szydło? Tu chyba rozegrano coś jeszcze innego. Serdeczności
Anonymous
Podzielam Pańskie zdanie. Jakiekolwiek sprzyjanie aneksji Krymu jest niedopuszczalne bez rosyjskiej zgody na aneksję Królewca. To są dla mnie sprawy równoważące się. (Faktem jest, że jedynie z ust JKM słyszałem opinię o wycofaniu się Rosji z Królewca. To było wówczas gdy to było realne.) Niezrozumiałe jest też odcinanie się JKM od ustawy lustracyjnej. Błędem nie było jej uchwalenie, ale brak neutralizacji zlustrowanych posłów. (Zabrakło działań typu "rybę nożem" tak jak teraz brakuje potraktowania I Prezes SN widelcem, czyli zgodnie z zasadami bon-tonu zamknięcia jej drzwi przed nosem przez odźwiernego.) Nie wynika z tego wniosek, że gdyby nie Janusz Korwin-Mikke to liberalizm w Polsce odegrałby większą rolę. Tu mechanizmy są inne. Natomiast JKM spełnia zbliżoną do Pańskiej tezę, że niezależnie co powie sensownego to medialnie będzie to eksploatowane do zdyskredytowania słusznych poglądów. To  jest robione do temperowania wszystkich polityków, gdy wyjdą poza polityczną poprawność. Np. premier Olszewski powiedział: "Skończmy z tym "państwem prawa"" - kontekst był zrozumiały - chodziło o niesprawiedliwość i bezprawie pod pozorami prawa. Premier Cimoszewicz na pytanie o ewentualne odszkodowania od rządu odparł: "Trzeba było się ubezpieczyć" - pokajał się za jedyną sensowną wypowiedź. Najlepiej opisany przez Pana mechanizm oddaje Ryszard Petru. To nie jest tak, że z ucznia Balcerowicza, który potrafi się wypowiadać z sensem  w programach ekonomicznych (tych puszczanych 10 lat temu po 22 na ubocznych kanałach TV) nagle robi się Jasiu Fasola polskiej sceny politycznej. To jest inscenizacja, jak przypuszczam, oparta na naturalnych skłonnościach do przejęzyczeń, którym nadano wartość dodaną przez zwielokrotnienie i nagłośnienie. Proszę zwrócić uwagę, że promotor Petru jest doradcą na Ukrainie.  Miłość do Ukrainy jest organizowana polskim politykom piętro wyżej. Może dwa piętra wyżej bo chyba nie w departamencie stanu USA. Kukiz zrobił swoje. Umożliwił PiS zdobycie władzy. Teraz jest inny etap i Kukiz może odejść.
Kazimierz Jarząbek
Autor trafnie opisał chorobę. Diagnoza też jest dobra. -- Gratulacje! :) Oczywiście, wątków i okoliczności w tej sprawie jest znacznie więcej, niż w tej krótkiej publikacji, i nawet konsylium z najlepszych ekspertów jednorazowo tego nie załatwi. Mam nadzieję, że nasze specsłużby są już w 90% polskie i pracują nad rozwiązaniem tych problemów. 
Dark Regis
Uda się. Sprawdziłem. Mam w obu miejscach konta :) OK. Zjawię się jutro. Sporo dziś się działo. Niech Pan rzuci okiem na to info: https://www.bleepingcomp…
paparazzi
Przeżyłem tamte czasy jeszcze wstecz, czasy wielkiej pogardy dla Polaków w swoim własnym kraju. Czasy straszliwego zakłamania i szyderczej polityki najwyższych władz państwowych. Pamiętam pomniejszego gatunku kanalie , jak Zofia Grzyb czy Siwak "Falkonetti". Ten rak dalej istnieje. Jak na to zaradzić oto jest pytanie. Gorzka to wolność. Czas pogardy dla krzywd zadanych za postawę patriotyczną wielu Polakom. Czas, w którym rozbrzmiewa cyniczny rechot lewaków, kanalii. Brzemienny w konsekwencje czas, który – obym się mylił – jeszcze przez długi okres będzie powodem nienawiści dzielących ten tak bardzo zbałamucony naród. Pisze to z żalem czekając na choćby lidera pokroju Orbana.    
Dark Regis
Dokładnie. Nie wiem czy Pan pamięta dyskusje w sieci na przełomie lat 90-2k. Były one prowadzone w atmosferze właśnie przywróconej do władzy lewicy Millera, która zmieniła skompromitowany do cna AWS i w stylu "teraz ku... to tylko wyjeżdżać". Pamiętam te czasy, bo sam miałem takie odczucia. Myślałem sobie, że teraz to tylko się spakować i jechać sobie do Anglii. Niemal jednocześnie zaczęła się w sieci niesamowita nagonka na polskość, którą przedstawiano jako nienormalność. Pamiętam taką koleżankę z Niemiec, która mówiła "Co ty tam jeszcze robisz, z takim rozumem, po co ci ten cały syf? Mam kuzynów dobrze ustawionych, z firmą w Polsce, ale ja tam jeżdżę tylko na wakacje i nie zamierzam nigdy wracać". Wkrótce rzeczywiście wyszła za Niemca, ale jeszcze gdzieś do 2006 mieliśmy kontakt. Potem ze zdziwieniem stwierdziłem, że było tego po prostu setki. Setki pokojów ludzi na czatach WP i Onetu (wtedy jeszcze w polskich rękach), o nazwach sugerujących kraj emigracji, ale najwięcej z Niemiec. Oni wszyscy formalnie obrzydzali Polakom Polskę i robili to całą dobę, bo "przecież tam już tylko durnie i robole zostali". Tak było. Wszyscy, nie wyłączając Matki Kurki, głosili jakieś takie bzdury o tym, że "ten kraj" nic nam nie dał i nie warto o niego walczyć i w ogóle, że lepiej żeby zdechł. To nie było normalne, dlatego zacząłem się nad tym zastanawiać. Ślady tego zastanawiania są po wsze czasy wyryte w mojej historycznej stronie z wplecionymi rozmowami z czata. Obrzydzanie i zohydzanie trwa do dziś, tylko wreszcie ujawniło się środowisko, któremu na tym najbardziej zależy. To jest ta michalkiewiczowska "polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza", której ciągle było w Polsce źle z Polakami. Jeśli Pan chce, to opowiem o tych czasach dokładniej na podstawie moich zebranych materiałów, ale tylko poprzez e-maila, bo niechybnie włos się Panu zjeży nie tylko ze wściekłości. Czy czytał Pan powieść "Świat według Garpa" by John Irving? Moja opowieść, to jest materiał co najmniej tego ciężaru, świetne uzupełnienie opisanego wyżej zjawiska, obserwowanego moimi oczami, bo przecież żyjemy w ciekawych czasach ;)  
Do wpisu: Sopran Joanny Dziwisz i "Słowik" Aleksandra Alabiewa
Data Autor
Zygmunt Korus
No, no... Ależ masz Imć fachowe wysławianie się w tak mgławicowej materii jaką jest pisanie o muzyce. Gdy się wypowiadam o sztuce, to mam wrażenie, że jestem sprzedawcą kolorowego puchu. Co do muzyki z "maszyny", to kiedyś byłem zafascynowany rockiem elektronicznym (czasy Tomka Beksińskiego) - mnóstwo kaset mam do dziś. Potem wypadłem, jako słuchacz, z gry; a rozwój w tej materii był kosmiczny. Waszeć jesteś wysoko ponad moją głową - gratuluję. Jak znajdę chwilkę czasu, to otworzę odnośniki, które Pan mi powklejał. W ogóle po tym, co się mi zdarzyło pod tym tekstem, zachęcony dyskusją, zdaje się wrzucę wkrótce następny materiał o muzyce i polityce; chodzi mi po głowie pewne zdarzenie historyczne, przypomnienie sytuacji kolaborowania muzyka z wrogiem, ale napisane w formie prozy faktu, dokumentalnego opowiadania... Resztę, jak mi coś przyjdzie do głowy, spróbuję Panu podesłać poprzez skrzynkę poczty prywatnej. Kłaniam się i dziękuję za czas, jaki Pan dla mnie poświęcił. Było to bardzo ciekawe, jeśli o mnie chodzi... Że da się o muzyce rozmawiać i konfrontować w miarę zrozumiale swoje odczucia, przeżycia, wzruszenia... Jakimż niesamowitym wynalazkiem jest to YouTube!!! Nieprawdaż?! W takim wypadku rozwój cywilizacyjny ma sens - żyć się chce!
Do wpisu: Żółta kartka dla PiS-u
Data Autor
Dark Regis
Tak, przeprowadzanie staruszków przez ulicę, to akurat robota dla ciebie. Oczywiście po dopasowaniu kagańca. https://www.youtube.com/…
Jestem tylko a może aż gojem i daleko mi do "prawdziwych polaków" z ONR czy RN. Nie obrażaj szpaki bo chociaz to małe ptaszki i o malutkich główkach ale w rok w rok przelatuja tysiace kilometrów i trafiaja do rodzinnej budki w moim ogrodzie a ty w swoich Siemiatyczach ,miejscowości niezbyt dużej  nie trafisz na drugą ulicę bez  przewodnika o Wólce to już nie wspomnę.
Zygmunt Korus
Mnie to samo. Ktoś nam śmieciami zapchał skrzynki pocztowe. O nagle dziwnym "działaniu" mojej komórki, gdy poruszam przez telefon pewne tematy, też przy okazji pogadamy...
Zygmunt Korus
Po wcześniejszym wyznaniu, ja "zbieracza śmieci" rozumiem: "Po stokroć ma pan rację ,że moja polszczyzna to takie murzynienie [...] Wracając do mojej pisanej polszczyzny to jako niepełny gimbus prawie całe dorosłe życie to pisanie procesów technologicznych gdzie na wieloznaczność słowa nie ma miejsca jak i na znaki przystankowe."
Dark Regis
Wiem. Pisze mi, że jest zapchana skrzynka. Jak nie pójdzie do jutra, to dam sygnał na emaila.
Zygmunt Korus
Ad.1 Żeby się ktoś do mnie doczepiał/doklejał, to muszę wyrazić zgodę. Na Podletza Tfuska - co polskość uważał (i ogłosił to) za nienormalność - zagłosowali przecież ziomale. A obecny premier posyła dzieci do szkoły Chabad Lubawicz, i ilu tubylcom to nie przeszkadza? Czyli prof. Bartyzel ma rację nie tylko na poziomie "miału", czyli głupków, ale pewnie amorale da się rozciągnąć na wielkie masy wraz z pseudo elitami, czego stale doświadczamy, czując co i rusz zażenowanie, które jest przejawem moralnego aspektu duszy. Ad.2 i 4b Skarlenie wizji w stosunku do idei, godzenie się na pomniejszanie rudymentów, wszechobecny zalew małości - to wynik braku mechanizmów wyłaniania i podbudowywania przywódców. To polski, tak wyśmiewany kocioł, z głowami wciskanymi pod menisk wrzątku. Chyba to jednak przypadłość narodowa - ale wie to kto, jak jest gdzie indziej? W każdym bądź razie ja od lat nad tym boleję i o tym piszę, jak Kaczyńskiemu brakuje kleju do łączenia prawicy! Prof. Robert Nowak apeluje, żeby w końcu zjednoczyć efektywnie ten Ruch Narodowy, ale jakie tam w środku siły rozłupujące działają, że to nie wychodzi, mimo usiłowań o których się słyszało przecież wielokrotnie? Bóg i wróg Polski raczą wiedzieć. Podejrzewam, że trzeba czekać cierpliwie, aż Opatrzność właśnie da porywającego masy przywódcę, co będzie miał naprawdę Polskę nie tylko na sercu (na pokaz), ale i w sercu. Ad.3 "Komputerowa aktywność" jest ważna, ale winna być traktowana jako tylko i wyłącznie narzędzie przekazu: tak jak grupy skrzykujące się via FB, by fizycznie zrobić zadymę na mieście. Bloger ma przekazywać to, co ma do powiedzenia, dyskutant stawiać na wymianę myśli, jeszcze lepiej - argumentów. Sieczkę stanowczo odrzucać, ma nie mieć wzięcia, tak jak nie wnosimy pod podeszwami przyklejonych śmieci na dywan do stołowego. Ma obowiązywać polszczyzna, która dyscyplinuje wysławianie się. Jak ktoś ma stale zwarcia pod czaszką, to klepie w klawiaturę z efektem wolapikowym. Ad.4a Judzenie, podpuszczanie, skłócanie i prowokacje dają efekt i skutek, gdy strona mądrzejsza wchodzi w interakcję odwrotną - pogodzenia "dupy z batem". Jak ktoś ma świadomość, gdzie kuper śmierdzi, a kto trzyma nahaj, ten nie da się ani skłócić, ani sprowokować, bo nie weźmie udziału w takiej diabelskiej grze. Linki u góry fajne - przesłuchane. Prof. Nowak klasa, Sumliński też. Jakubiaka sobie przypomniałem - oczywiście znam, choć w pierwszej chwili nie skojarzyłem, że to ten od niepasteryzowanych browarów. Gadowski ujawnił nieco o krakowskim PiS-ie (czyli wkrótce nieuchronnej klęsce pani Małgosi). Ukłony.    
Zygmunt Korus
Nie działa.
Dark Regis
Żydzi próbujący wymusić na nas haracz za spoglądanie na "ich kamienice" są wrogami Polski. Każdy, kto z nimi współpracuje, pomaga, ich rozgrzesza, próbuje paraliżować spostrzegawczych Polaków wyssanymi z palca zarzutami antysemityzmu są obcymi agentami lub gawnojedami z móżdżkami szpaka. Jeśli tego nie pojmujesz, to nie jesteś żadnym Polakiem.
Pani Anno ,to nie ma znaczenia obu trzeba usuwać ,chorych o psychiatryka a płatnych do Berezy .
Jak Lepiej mi udowodnisz ,że głosowałeś na PIS ....!?Ja nazista a kto jedzie tu antyżydowskimi wypowiedziami jak nie ty Lepiej i to współnie z Innymi Lepiejami...!?  
Do wpisu: Katowicki "Piast" i Le Corbusier: jak zrealizować utopię?
Data Autor
Zygmunt Korus
Dzięki. Ze spisu treści, który specjalnie przytoczyłem, da się wyczytać, że o burzliwych sprawach w "Piaście" (pierwszy prezes to był TW "Witek"), choć oględnie, jednak przypomniałem. To samo o nieustannych skokach na spółdzielczość, m.in. przez panią Staroń, kiedy była w POsrańcach, a teraz to straszne babsko się szarogęsi w PiS-ie. O tym w rozdziale o ciągłych zmianach statutowych w spółdzielczości wymuszanych przez politykierską, sprzedajną górę sejmowo-rządową. Proszę mi wysłać na komórkę (jest w "O mnie") adres, to książkę z dedykacją przekażę Mu pocztą do domu. Pozdrawiam.
Teutonick
Interesujący tekst poruszający ciekawą tematykę, być może da początek dla jakowegoś cyklu? Następne w kolejce chyba nasuwałyby się "Gwiazdy". Pamiętam swoje pierwsze zetknięcie z nimi za pośrednictwem oddziaływujących na wyobraźnię opowieści zamieszkujących je kolegów, zapoznanych w okresie pobierania nauki we wczesnej podstawówce na którychś z zakładowych kolonii letnich i ówczesną niemożność u synka zamieszkującego od urodzenia klasyczny wieżowiec z enerdowskiej wielkiej płyty jednoznacznego zwizualizowania sobie bloku w takowym właśnie kształcie. Rzeczywistość okazała się nieco bardziej prozaiczna niźli najśmielsze wyobrażenia, bloki okazały się nie unosić na gwiezdnych ramionach niczym na filarach, niemniej jednak chyba nadal stanowią one jedną z katowickich ciekawostek architektonicznych okresu PRL-u. Są jeszcze przecież dużo większe formy będące efektem przedsięwzięć takich jak Tychy czy Nowa Huta (w pierwotnych zamysłach twórców ponoć planowana do lokowania na Górnym Śląsku, gdzieś za Gliwicami), że o takich blokowiskach-dobudówkach jak klasyczne miasta-sypialnie pod postacią Jastrzębia czy Żor nie wspomnę, bo i chyba w tych dwóch przypadkach nie ma co opisywać - temat okazał się być tutaj wyjątkowo architektonicznie nieprzemyślany. Co do zieleni, to już w dorosłym życiu po okresie zamieszkiwania w samym centrum nieco tylko mniejszego od Tauzena osiedla-molocha w innej części aglomeracji, gdzie każdy skrawek trawnika już dawno został zaadaptowany na parking, doceniłem wpływ tejże (ze szczególnym uwzględnieniem najbliższego memu sercu drzewostanu) na samopoczucie zasiedlających okolicę mieszkańców. I uciekłem czym prędzej do innego wieżowca, położonego na skraju na peryferyjnego osiedla z jednej strony mającego park stanowiący pozostałość po starej kopalni, z drugiej zaś cmentarz z łąką i laskiem w pakiecie, mając z 20-metrowego zadaszonego balkonu (też ewenement jak na PRL-owskie budownictwo) widok na majaczące na horyzoncie osiedla położone już w dwóch innych miastach. W powyższym tekście, pisanym w końcu pod gust zamawiającego, pojawił się być może nieco wyidealizowany obraz środowiska spółdzielczego, w końcu nie tak rzadkie w owym specyficznym towarzystwie patologie nie ominęły również "Piasta" - temat jest mi co nieco znany i to z dwóch różnych stron odwiecznej rozgrywki pt. spółdzielnia kontra mieszkańcy. Charakterystyczny był jednak niezbyt powszechnie znany epizod podjętej za poprzedniej władzuchny próby wylania dziecka z kąpielą czyli likwidacji spółdzielczości w ogóle, szczęśliwie nieudany, także dzięki przeciwdziałaniu podjętym przez parlamentarzystów PiSu. Przy okazji chciano oczywiście również rozprawić się ze SKOKami i zrobić dobrze bankom z zachodnim kapitałem. Czyli w przypadku naszego rodzimego totalniactwa w sumie to co zwykle. Pozdrawiam serdecznie