|
|
Zygmunt Korus Jeśli Pan twierdzi, że niczego z mącenia na tym forum, z czym mi się "wpz" kojarzy, nie znalazłbym, to przepraszam, i jak to się potwierdzi, to się będę odzywał pod Pańskimi komentarzami... Na razie proponuję trzymać się swoich opłotków, bo raczej mam dobrą pamięć i wątpię, żebym kogoś, co podkreśla sybarytyzm, hedonizm i oglądanie się za kobietami, nawet jeśli to nie było mi wiadome, nie rozpoznał i akceptował, wyłapując choćby intuicyjnie, że jest mi z kimś takim nie po drodze... Stąd być może ta głęboka niechęć na pewno mocno ugruntowana i zadawniona do Pańskiej ksywki.
Odnośnie historii... Jestem jednym ze współzałożycieli Strefy Wolnego Słowa, gdy zgłosiłem chęć założenia klubu GP to miałem mieć numer 3. I byłem pierwszym blogerem jako przewodniczący tamtego spontanicznego ruchu.
Pan wymaga szacunku do swojej anonimowości, ale mi to zwisa, mówiąc najoględniej... Legendować się pod ksywką każdy może, nawet jeśli będzie udawał, że to pseudonim... Nicki to do dłubania w zębach patyki... Dlatego tak sobie kpię z "wpz".
Zatem na razie rozejm i dobranoc!
Zdrowych i udanych Świąt pod kątem Pana zapotrzebowań życzę, a więc Alleluja od piątku paschalnego po lany pn i dalej...!
ZK |
|
|
wielkopolskizdzichu "Nie dając się wciągnąć w prasówkę z wieloletniego mącenia na tym forum, bo szkoda mi na to czasu... "
Szacunek do samego siebie wymagałby, choćby próby sprawdzenia podstaw tez, przed ich opublikowaniem, bez względu na to że mają uderzać w komentatora występującego pod nickiem.
Goszczę na NB dłużej niż Pan, zmieniałem z trzy razy nick, ale zawsze był on rozpoznawalny. W całej swej działalności czy to anonimowej czy to z otwartą przyłbicą, nie wyznawałem, ani nie wspierałem filosemityzmu, albowiem jedynymi obiektami moich fascynacji są ładne i mądre kobiety, dobre jedzenie, takowa lektura i film, ciekawe miejsca na świecie i młode pokolenie. |
|
|
Zygmunt Korus Jarek, opiszę Ci sytuację sprzed paru miesięcy...
Wychodzę z galerii, a tu odzywa się do mnie "panie Zygmuncie" gość, którego nie znam... Pokazuje mieszkanie, gdzieś na piętrze w bloku naprzeciw mojego lokalu i mówi, że mnie często widzi i chciałby pogadać, bo czyta moje teksty na NB. "Czasem komentuję" - dorzuca tak jakby pochlebczo, żebym wyraził chęć wypicia z nim kawy, na którą mnie zaprasza. Nie mam czasu, ale pytam o nick. I tu widzę, że wpada w panikę. Dociskam, i ten się przedstawia (tu jego pseudo pomijam)... "Czasem Pana atakowałem" dodaje niby od niechcenia, bo zauważa, że czegoś/kogoś usilnie szukam w pamięci. "Tu cię mam!" już mi zaświtało... "To może teraz chodźmy na tę kawę" - proponuję, choć nie mam czasu, ale warto takiego kogoś (osobistego trolla) pociągnąć za język. "Nie, teraz nie, nie mam czasu, może innym razem...". "OK. Poproszę o telefon, żeby się umówić" - proponuję. "Nie pamiętam numeru. Akurat zmieniłem komórkę i zapomniałem ją wziąć ze sobą.... Ale jak Pana zobaczę z okna, to się zgadamy" - zawija się na pięcie (ja: "Kontakt ze mną jest w "O mnie" na NB") i znika mi szybko z oczu. Któż to był? Ano największa gnida, która się do moich tekstów całe lata przyczepiała niemerytorycznie, tylko podając do wiadomości publicznej o mnie androny wyssane z palca z kalumniami włącznie, uwiarygodniając wszystko zdumiewającymi wrzutami polegającymi na wiedzy opartej na obserwowaniu mnie na bieżąco ("był pan, panie Zygmuncie Korus, ubrany tak i tak, jeździł autem takim a takim wtedy..., wyprze się Pan?; wiem o panu, faryzeuszu, wszystko...", etc). Nie umiałem się odegnać od tego rzepa. Nagle zniknął i objawił mi się nieoczekiwanie "pod domem" jak celny meteor!
Tak to jest z tymi komentatorami-upierdami...
Jak myślisz: zadzwonił? (odpowiedź: zdanko poniżej; retoryczna).
Zadzwoni? |
|
|
Zygmunt Korus Dobrze, tak uczynię. Bez Pana roli jako drugiego lustra... OK? Może być? Nie dając się wciągnąć w prasówkę z wieloletniego mącenia na tym forum, bo szkoda mi na to czasu... Panu pewnie płacą za wkładanie kija w mrowisko, a ja piszę sobie a muzom... Odtąd w ogóle nie będę reagował na Pańskie zaczepki w formie niby sprostowań. Zresztą i tak, jak znam życie, "przylepce", przydzielone komuś, łatwo się nie odrywają, więc za przyszłe rzepiostwo już z góry dziękuję...
Alleluja! |
|
|
wielkopolskizdzichu "Tak czy siak Pana "ja-pożyteczny idiota" jakby symetrycznie, poprzez świadomy zabieg stylistyczny, sprowokował do udziału w obronie filosemityzmu"
Paluszkiem proszę wskazać moją obronę filosemityzmu. Poza tym nie stosujesz Pan żadnych zabiegów stylistycznych tylko chaotyczną walkę z wiatrakami powstałymi w swej wyobraźni.
Bez względu na przedświąteczną atmosferę wypada mi uświadomić Pana, iż najlepszym sposobem na unikniecie krytyki swych wpisów, będzie zamieszczanie ich w brudnopisie i raz po raz recytowanie jego zawartości przed lustrem. Raz, że aplauz publiki gwarantowany, dwa .... uniknie Pan moich delikatnych sugestii. |
|
|
Zygmunt Korus Ależ ja o tym braniu prowokacji na klatę głośno mówię! jako "pożyteczny idiota" właśnie. Wbrew Pana prowokacjom i zaleceniom, pod wymogiem dla innych nie reagowania na judzenia, by spuszczali uszy po sobie i udawali, że nie plują im w twarz, tylko deszczyk mży... Jestem, jak umiem, w miarę walecznym antydefamatorem! Wobec każdej ze stron (Ruskiej, Ukraińskiej, Niemieckiej), i w tej wyliczance także żydowskiej. Dla Pana, niech będzie, "pożytecznym idiotą". Taka Pańska rola, nie prawo! Nie, nie! Nad Wisłą milczeć o osławionej/"błogosławionej" roli żydów dla Polski! Tak dawniej jak i dziś. Od handlu kobietami (bo to przecież bydło, gojki, religia tak mówi i pozwala czynić, co przecież chrześcijaninowi takie pozwoleństwo na zrobienie biznesu w głowie się nawet nie zalęgnie za podszeptem samego diabła...!) po różne Morele i inne parchy przywiezione do Polski na ruskich tankach; po ostatnie świństwa i oczernianie czynione nam z Tel Avivu co i rusz, na realnej groźbie realizacji "447" kończąc. Wspólna historia... - było, minęło... Basta!
Tak czy siak Pana "ja-pożyteczny idiota" jakby symetrycznie, poprzez świadomy zabieg stylistyczny, sprowokował do udziału w obronie filosemityzmu - beznadziejnie głupiego i niezwykle szkodliwego dla obecnej kondycji duchowej Polaków. Nie tak dawno to szambo tak wyraźnie wybiło na NB, że nawet sam guru semityzmu, Targalski, nie wiedział jak elegancko to g... w szmatę zawinąć i pokazać jako czekoladę w celofanie...
Pan pewnie ma taką sama pamięć jak ja... Nieprawdaż? Ale też, jak ciągle suponuję (nie bez kozery, bo od lat widzę w Pańskim meldowaniu się z komentarzami ten zaprogramowany i ukierunkowany wektor wtrętów zawstydzania Polaków pod wpisami na tym forum), wsparcie w wyparciu!
Po raz kolejny Pana proszę: przynajmniej u mnie daj se Pan siana! Najgrzeczniej jak na tę chwilę przedświątecznej wyrozumiałości kultura mi podpowiada się zachować, a przy resztce cierpliwości, że potrafię te Jego podjudzania zdzierżyć... |
|
|
Zygmunt Korus "Recenzja" z "Idy" mnie, szczerze mówiąc, zaskoczyła. Odkryłem ją po jakimś czasie, bo ukazała się, gdy byłem za granicą. Teraz patrzę na te meandrowania Autora spokojnie (tak ma), a bardziej zainteresowały mnie nicki i treści komentarzy pod tekstem. Kilku ludzi mądrych dalej tu jest, a reszta gdzieś się rozpłynęła... Autor najbardziej zawzięcie bronił swoich "racji"... I pewnie dziś się tamtej argumentacji nie wstydzi... Ma prawo. (ang. zapisany liczebnikowo 2/1; pol. drugi raz: widać tak ma!). |
|
|
wielkopolskizdzichu "Drogi Panie, świadomie użyłem majuskuły, żeby zaznaczyć, że chodzi mi o czas teraźniejszy"
Oznacza to iż niewielu ludzi Pan zna obecnie i nie zdaje sobie sprawy jak bardzo podatni są Polacy na manipulowanie nimi.
Dotyczy to też Pana, podniecanie się i dopatrywanie się antypolskich akcentów w Idzie na to wskazuje.
W Yorkerze publicystka może sobie pozwolić na festiwal autentycznych antypolskich i kłamliwych tekstów wiedząc, że między innymi tacy jak Pan, szukając chorobliwie, wszędzie gdzie popadnie żydowskiego spisku, czynią podejrzanym o podobną chorobliwość, każdego kto w tym wymagającym interwencji ogólnospołecznej przypadku, podniesie głos.
Jesteś Pan najzwyklejszym pożytecznym idiotą. |
|
|
Zygmunt Korus "Ani Ty, ani ja, nie jesteśmy antysemitemi. Zresztą jak DOSŁOWNIE z ducha wszyscy Polacy."
Drogi Panie, świadomie użyłem majuskuły, żeby zaznaczyć, że chodzi mi o czas teraźniejszy (a z ducha?: po tragedii polsko-żydowskiego holokaustu, wg tej kolejności) i podkreślić, że robi się z igły widły nagłaśniając współczesne odpryski i margines nieuzasadnionej fobii (kosmicznie asymetrycznej do istniejącej u obywateli Izraela, gdzie tam antypolskość jest zadekretowana i wdrażana od maleńkości). U nas dmą w te tuby propagandowe polinowi filosemici z chanukowymi świeczkami na czele, Naczelnik z groźbami wobec każdego co nie nosi pejsów i o tym, że nie chce, oznajmi na głos, nie mówiąc o Ojczymku (narodu), co posyła dzieci do Lubawicza. No i oczywiście koszerny biznes, co się lubuje w torturowaniu dużych zwierząt. Gdy mnie w całej tej hucpie (słowo ichnie) faktycznie, autentycznie krew zalewa.
To zdanie (ze zbiorem luźnie zdefiniowanym) to był właśnie test na Pana, bo wiedziałem, że Go sprowokuję i zaraz "przyleci" do bobka, co położyłem za oknem na parapecie...
Za tę walkę o "prawdę" żydowską w stylu Grossa i dwu innych "profesorów" et consortes z pewnością należy się honorarium z pułapu zatrudnienia u hasbarozleceniodawców na poziomie "3".
Ale też mogę dopuścić wolontariat... Bo mam umysł otwarty. Vide https://naszeblogi.pl/49… |