|
|
rolnik z mazur Waldek Bargłowski A ja myślałem, że mi słuch siada. Produkuje się szybko, tanio i byle jak. Poza tym każdy może być artystą zwłaszcza filmowym ( po rodzinnych koneksjach ) co codziennie udowadniają seriale w telewizorniach. Ten cały trend w kierunku bylejakości wpisuje się w lewackie podejście do profesjonalizmu w sztuce. Był taki niemiecki artysta ( nawet profesor ) - Joseph Beuys, który mówił - każdy może być artystą, przyjmując do akademii w Duesseldorfie wszystkich, którzy oblali egzaminy wstępne. Pozdrawiam ro z m. |
|
|
Szanowna Pani z uwagą przeczytałem Pani tekst o tzw " aktorach " i ich wymowie .To jedno zagadnienie ale nie zwróciła Pani na drugie - jak mi się wydaje - drugie to problem z udźwiękowieniem polskich filmów. Głosy aktorów przyciszone że trudno zrozumieć wypowiadaną kwestię ale muzyka na ful że trzeba przyciszać.A to że nie zwracają uwagi jak mówią to kwestia szkolenia w tzw. szkołach artystycznych. |
|
|
Jabe Nikt chyba nie wspomniał o dziennikarzach telewizyjnych. Może dlatego, że oni nie mają problemów z wydawaniem dźwięków. Wręcz przeciwnie – stękają, buczą i drą gęby na całego, wydzielając przy tym słowną sieczkę. |
|
|
eska To nie tylko o aktorów chodzi, źle mówią nauczyciele i rodzice, nikt nie uczy dzieci prawidłowej wymowy. Kiedyś to było obowiązkowe na języku polskim w pierwszych klasach podstawówki, dzisiaj w ogóle nie ma czegoś takiego. Doskonale rozumiem ludzi z mojego pokolenia i starszych, z młodszymi - koszmar! |
|
|
Wielkie dzięki za poruszenie tego tematu , w całej rozciągłości zgadzam się z Panią.Myślę że dodatkowo pogarsza sytuację ,często fatalna jakość techniczna nagranego dżwięku.Paradoksalnie wygląda sytuacja kiedy oglądamy polskie filmy z przed kilkunastu lat z minionej epoki technicznej z doskonałym dżwiękiem wynikającym nie tylko z poziomu aktorów tamtych lat. |
|
|
mc2 bełkotliwa , niewyraźna mowa to przypadłość młodego pokolenia. Mówią nie otwierając ust .W rozmowie z moimi dziecmi muszę nieraz po kilka razy prosić o powtórzenie. I nie jestem głuchy. Oni się jakoś rozumieją .Ewolucja? Ale aktorzy to faktycznie wielki problem. Nawet w teatrze trzeba sie "wsłuchiwać", chociaż część scen posługuje się nagłośnieniem. A juz wypowiadanie kwestii przewidzianych w scenariuszu jako ekspresyjne - zero czytelności |
|
|
Widać coś jest na rzeczy :-)
Linkują już ten tekst na Twitterze
https://twitter.com/chie… |
|
|
xena2012 No to mnie Pani pocieszyła,bo myślałam że u mnie następuje utrata słuchu. Faktycznie nie bardzo słyszę co mówią aktorzy i przez to ogladanie polskich filmów staje się dla mnie męczące. |
|
|
Szanowni Państwo ja już niestety zaczynam tracić słuch ale zgadzam się z przedmówcami w całości problem dotyczy również wiadomości TV różnych maści a szczególnie z tak zwanym podkładem muzycznym zagłuszającym gadającego nie mówiącego " szpikiera " |
|
|
Mikołaj Kwibuzda W warszawskim metrze przez paręnaście lat puszczano komunikaty nagrane przez doświadczonego spikera radiowego z pokolenia dziś już głęboko emerytowanego. W zeszłym bodaj roku zastąpiono je "młodym głosem" jakiegoś aktora. Osoby gorzej słyszące nie były w stanie zrozumieć nazw wielu stacji. Nie wiem, jak jest teraz.
Ale mam też inną obserwację: podobnie jak aktorów nie uczy się dykcji, tak plastyków nie uczy się liternictwa. Dość popatrzeć na napisy na nowych pomnikach i tablicach pamiątkowych. Dzieła nawet wybitne mają napisy jak z wzorników pisma technicznego (to nie jest komplement).
Jedno i drugie odnosi się w gruncie rzeczy do kultury słowa - mówionego i pisanego. Czyżby to był jeden z aspektów planowego ogłupiania ludzi? |
|
|
danuta A wie Pan, że ja też czas jakiś temu zaczęłam się podejrzewać o ubytki słuchu? Gdyby nie to, że przez wiele lat profesjonalnie w pokrewnej dziedzinie zajmowałam się emisją głosu/artykulacją, być może uległabym takim samym złudzeniom. Niestety, mamy do czynienia z błędami na poziomie kształcenia, tzn. nikt tych ludzi nie uczy prawidłowej techniki operowania głosem (z czym bezpośrednio wiąże się prawidłowa dykcja). W przypadku aktorów nie chodzi o jakieś deklamacje, bardzo pożądany jest luz, ale luz KONTROLOWANY. Wszystko można zrobić z głosem prawidłowo prowadzonym, nie ma wtedy żadnych ograniczeń. A co słychać u naszych dyplomowanych aktorów? Kalectwo artykulacyjne. Amatorszczyznę zatrważającą po prostu. Oni wszyscy powinni wystąpić o odszkodowania od swoich "profesorów", bo to profesorowie zmarnowali im nie tylko parę lat życia, ale i szanse na bycie czymś więcej niż bełkotliwym popychadłem byle jakich reżyserów - na bycie artystami.
Pozdrawiam!
|