Otrzymane komantarze

Do wpisu: My name is Galt, John Galt. Nie zmieszany, lecz wstrząśnięty
Data Autor
Jan1797
@wielkopolskizdzichu  "Niech będą, ale rzecz w tym by zarabiały na siebie, czyli producenta w tym przypadku Polskę." Oczywiście zarabiają, gdy ich nie ma:-)
Jan1797
Oczywiście, że nie. Ogromna większość z pyskatym rodowodem unika powyższych wartości jak święconej wody przez lata, akceptując łatwe zdobycie pierwszego miliona na „złotego Mercedesa".
Obserwator
Naprawdę sądzisz że motywacją większości ludzi decydujących się na podjęcie ryzyka samodzielnej działalności gospodarczej, jest zapewnienie płacy pracownikom i dobro kraju? Raczej stawiałłbyym na chęć godziwego zarobku, ale zgadzam się, że pragnienie przykładowego "złotego Mercedesa" jest w pewnym sensie naganne, ale nie ze względu na chęć, nie dlatego że złoty i że Mercedes, ale dlatego że nie polski. No ale polskich Mercedesów niestety nie ma, czego bardzo żałuję. Nie tylko Mercedesów zresztą, a żal...
wielkopolskizdzichu
Niech będą, ale rzecz w tym by zarabiały na siebie, czyli producenta w tym przypadku Polskę. Tak się składa, że mają być dowodem na sprawczość propagandy  władzy a nie źródłem dochodu do polskiego PKB.
Jabe
Lotu oczywiście należy się pozbyć, by do niego nie dopłacać, podobnie jak innych przedsiębiorstw państwowych. Nawet gdyby przynosiły zyski, i to przy uczciwej konkurencji, wciąż są korupcjogenne. To dlatego istnieją gangi polityczne wpychające swoich na lukratywne synekury. Koryto należy koniecznie zlikwidować! Bez tego państwa naprawić się nie da. No ale ludzie są wychowani trochę po bolszewicku: sami do niczego nie doszli, więc miło im, że istnieje jakaś chluba narodowa, powód do dumy, ułuda. No a by się móc chlubić, warto sypnąć groszem, najlepiej wspólnym. No i tak to się kręci.
Obserwator
@Jan1797 "Jesteś przeciwny?" Sądzę, że to jedynie falsyfikacja Twojej tezy, że: "...Skutki epidemii dotknęły wszystkie przedsiębiorstwa, lecz w ramach przyjętej przez Sejm specustawą „tarczy antykryzysowej” niezbędne wsparcie otrzymały jedynie małe i mikro przedsiębiorstwa...". Po pierwsze trudno LOT nazwać "mikro-" lub "małym" przedsiębiorstwem, po drugie trudno uznać "tarcze" za "niezbędne wsparcie" - dla jednych było zbyteczne, dla innych niewystarczające, ale co do zasady, nie miały na celu wsparcia mikro- i małych przedsiębiorców w przetrwaniu, ale w zmniejszeniu obciążeń podatkowo-administracyjnych, zwłaszcza za pracowników. Można oczywiście niedorzynanie nazwać "pomocą", to kwestia czysto słownikowa, ale w większość te kwoty z "tarcz" dla mikro- i małych (co to "sto miliardów w sto dni"), to była właśnie taka pomoc - powstrzymanie się Państwa od ściągania ZUSów... Ale średni i koncerny zagraniczne, a zwłaszcza motoryzacyjne, rzeczywiście nie mogą się nachwalić...
Jan1797
Jesteś przeciwny?
Jan1797
Zdzichu, jeszcze polskich elektrycznych samochodów nie ma, a już się boisz konkurencji.
Jan1797
Uważam jedynie co napisałem i dopowiem. Właściciel pizzerii z roszczeniem do złotego mercedesa nie jest wskazaniem do rozwoju uposażeń pracowników ani kraju. Do jutra.
Obserwator
Jedyna odpowiedź Jana1797 w ogóle odnosząca się do czegoś konkretnego to:  "...30-10-2021 [20:50] - Jan1797 | Link: A już teksty o "możliwości "A już teksty o "możliwości odroczenia i rozłożenia na raty składek ZUS" świadczą o jednym - po prostu nie wiesz o czym piszesz, bo ani tych przepisów nie czytałeś, ani nie wiesz jak działały." Naprawdę mam napisać co myślę o takiej bucie i arogancji? https://www.gov.pl/web/t…... Mam to w domu..." Możesz wskazać w powyższym "... co Jan1797 ładnie skontrował i wykazał..."? I niby w czym się mylę? Bardzo proszę, zostaw logikę w spokoju, to poważna dyscyplina naukowa. A jeżeli za "ułatwianie" uważasz to, że ciężko pracującym ludziom na podatku liniowym podnosi się stawkę podatku z 19% do 25% (dokładnie: do 24,9%) przy pomocy tzw. "składki zdrowotnej", jeżeli kasuje się możliwość wchodzenia i przechodzenia na kartę podatkową, jeżeli wprowadza się przepisy dotyczące comiesięcznego przekazywania drogą elektroniczną ewidencji środków trwałych, faktur etc., jeżeli zmusza się ludzi do wyboru pomiędzy zasadami ogólnymi (poczytaj sobie wreszcie tę ustawę o p.d.o.f wraz z nowelizacjami, będziesz miał pojęcie o czym mowa) a spółką prawa handlowego (gdzie pułapki tkwią zupełnie gdzie indziej, już abstrahując od zupełnie innej strony formalnej), jako remedium proponując ryczałt ewidencjonowany, który się jednocześnie komplikuje sprawozdawczością, w dodatku pod względem podstawy obciążenia "zdrowotną" przyjmuje dla wszystkich te same obroty jako takie, choć przecież dla różnych branż są różne stawki ryczałtu, co jest logiczne, bo inna jest marża w handlu, inna w usługach i obroty które dla usług są dość wysokim pułapem, dla handlu już niekoniecznie, to zacytuję Pyrrusa: "Jeszcze jedno takie zwycięstwo, a będziemy straceni". A bardzo bym nie chciał, żeby doszła do władzy opozycja spod znaku lewicy czy EURO. I tyle. Moje pytania i deklaracje oczekiwania odpowiedzi, potraktuj retorycznie, nie widzę sensu dalszej rozmowy. 
u2
No przecież to waść zarzucił Janowi1797 nierzetelność i nieznajomość przepisów odnośnie odroczenia i rozłożenia na raty składek ZUS, co Jan1797 ładnie skontrował i wykazał że to waśc się mylisz. Dlatego biorąc na logikę to waść nie chcesz, aby mikroprzedsiębiorcom ułatwiać życie, tylko jak dotychczas, oligarchom, którzy nie czarujmy się, są zwykle zwykłymi oszustami.  
wielkopolskizdzichu
"Jan1797 już odpowiedział, że jako jednostkowy mikroprzedsiębiorca zyskuje na Polskim Ładzie." 1. Jak można zarabiać na  czymś co jest dopiero w planach uzależnionych od funduszy, których jeszcze nie ma i nie wiadomo czy się pojawią. 2. Jan sobie nie zdaje sprawy że Polski Ład opiera się na humbuku polegającym na dopłatach i obniżaniu podatków z jednej strony, a z drugiej na podwyższaniu akcyz i opłat za wszelkiego rodzaju nośniki energii. 3. Jan prawdopodobne też nie wie, że program "Polski Ład" zakłada przejmowanie budżetów samorządów z jednoczesnym powiększaniem ich obowiązków, w rezultacie Jan bedzie więcej płacić za jakiekolwiek usługi komunalne.  Polski Ład jest takim samym kitem jak milion elektrycznych samochodów, milion nowych mieszkań i zmiana trendu demograficznego za pomocą +pińcet, oraz podreperowanie  wizerunku Polski poprzez działania cwaniaków z NFP. Janów w Polsce są miliony, lubią być robieni w bambuko.
Obserwator
@u2 1. ciekawe gdzie Jan1797 stwierdził w odpowiedzi do mnie, że on jako przedsiębiorca zyskuje na "Polskim Ładzie", możesz wskazać? 2. nie życzę sobie przypisywania mi jakichś bzdurnych chęci, które nie mają ze mną nic wspólnego, jest to m.in. czysto komuszy zwyczaj aby w braku argumentów wymyślać ewidentne bzdury, twierdzić że to zdanie drugiej strony i w to walić, elementarna szkoła TVNu - chyba że możesz wskazać, gdzie coś takiego piszę, gdzie to niby stwierdzam, że chciałbym "aby korzystała wąska grupka oszustów"? I niby na czym? Już pokazałeś że przesłanych Prezydentowi przepisów nie znasz, teraz o @Janie1797 twierdzisz, że jest mikroprzedsiębiorcą zyskującym na Polskim Ładzie, zaś mi przypisujesz jakieś bzdety swojego autorstwa. Masz coś rzetelnego do powiedzenia, nawet jak się merytorycznie nie zgadzasz, to proszę, ale daruj sobie informowanie mnie o swoich wyobrażeniach o moich poglądach wraz z próbami ich szufladkowania metodami rodem z topornej propagandy, naprawdę jestem na to odporny.
Jabe
@Jan  Lot dostał kilka miliardów, o ile pamiętam.
u2
Nigdy się nie zgodzę na twierdzenie, że "Jednostka zerem, jednostka bzdurą" Jan1797 już odpowiedział, że jako jednostkowy mikroprzedsiębiorca zyskuje na Polskim Ładzie. A pan chcesz, aby korzystała tylko wąska grupa oszustów.
Do wpisu: Polska węglem stoi, to przyjmijmy dla PLN parytet emisji CO2
Data Autor
mjk1
A ja jednak dalej proponuję spojrzeć na problem bardziej perspektywicznie. Napisał Pan, że aby zaspokoić potrzeby energetyczne Polski przy dzisiejszej wydajności ogniw słonecznych, należałoby wybudować farmy fotowoltaiczne o łącznej powierzchni aż 5 000 km2. Tyle tylko, że to aż 5 000  km2, to zaledwie niecałe 2% powierzchni naszego kraju (dokładnie 1,599%). Jeżeli uwzględnimy jednak pozostałe źródła energii odnawialnej (wiatraki, hydroelektrownie), jeszcze mniej. Wyliczył Pan, że wbudowanie tej wielkości farm fotowoltaicznych, przy dzisiejszych cenach paneli, to koszt rzędu biliona złotych. Kwota naprawdę przerażająca. Uczciwie jednak należałoby podać, jak spadała cena paneli od ich wynalezienia i jak wzrastała ich wydajność i na tej podstawie szacować przyszłą a nie teraźniejszą ich opłacalność. Dla przykładu podam, że cena pierwszego telewizora plazmowego wynosiła 60 000 zł. Gdybym wtedy powiedział, że tego typu telewizory będą, co najmniej dwa w każdej polskiej rodzinie, wszyscy uznaliby mnie za idiotę, bo z wyliczeń wchodzi, że kosz ich zakupu, to jakby nie liczyć ponad bilion jak w pysk. Z elektrowniami konwencjonalnymi jest jeszcze kilka problemów o których Pan nie wspomniał z czego dwa najważniejsze: koszt transportu paliwa i straty przesyłu wytworzonej energii. Oba problemy znikają, przy energetyce rozproszonej z wykorzystaniem lokalnych OZE a o takiej energetyce należy myśleć w dłuższej perspektywie. Pisałem, że Niemcy to państwo poważne i nie strzelałoby sobie w kolano likwidując energetykę konwencjonalną i jądrową. Na dzisiaj to my jeździmy ich samochodami i kupujemy w ich sklepach w większości ich towary a nie odwrotnie. Nieprzypadkowo, też o czym u nas się wcale nie mówi, obydwa rurociągi NS1 i NS2 są przystosowane do transportu wodoru. Dodam przy okazji, że rurociągami można przesyłać gaz zarówno ze wschodu na zachód, jak i w przeciwną stronę. Nie zastanawia też nikogo, dlaczego Niemcy planują budowę południowego gazociągu przez Czechy i Słowację na Ukrainę. Przecież Ukraina nie ma ani metanu, ani wodoru. Całkiem przypadkowo oczywiście rurociągu też przystosowanego do transportu wodoru. Na koniec coś optymistycznego. Mateusz Morawiecki skrócił jednak okres likwidacji naszej energetyki węglowej o osiem lat. Sam Pan wspomniał, że do rozbudowy Ostrołęki nie doszło, pomimo kosztu kilkadziesiąt razy mniejszego od budowy elektrowni z OZE. Problem jest tylko jeden, czy wykorzystamy ten okres na budowę własnej energetyki opartej na OZE, czy prześpimy ten okres i energię będziemy importowali z RFN. Pozdrawiam Pana.             
Władysław Ludendorf
I po co ta wstawka o orgazmie? masz problemy ze swoim prąciem to proszę się udać do seksuologa a niekoniecznie obwieszczać to na forum. No i rzeczywiście patrząc na pana nader skromne wyliczenia i infantylne podejście do problemu to co panu pozostało to wiedza z podstawówki
Obserwator
1. Wyprodukowanie 1 kg wodoru w drodze elektrolizy wymaga 50 kWh energii elektrycznej (tak mniej-więcej, przy technologiach alkalicznych i w podwyższonej temperaturze ok. 45 kWh), czyli wyprodukowanie 3 kg wodoru wymaga zużycia 150 kWh Dla odmiany 3 kg wodoru to 100 kWh przy stuprocentowym wykorzystaniu, ale ogniwa paliwowe mają sprawność 45-55% (przyjmijmy 50%), więc z 3 kg wodoru otrzymujemy 50 kWh Reasumując: ze 150 kWh energii elektrycznej włożonej, otrzymujemy 50 kWh energii elektrycznej otrzymanej, reszta to ciepło odpadowe, więc w kogeneracji sprawność jest oczywiście większa. 2. Tak, problemem było, jest i będzie magazynowanie tej energii. Każda forma akumulacji ma sprawność rzędu 40-60% (im większa sprawność, tym mniejsza pojemność i rosnący koszt akumulacji jednostki energii), za wyjątkiem elektrowni szczytowo-pompowych, mających sprawność rzędu 82% i pojemność ograniczoną wyłącznie kwestiami technicznymi - choć racjonalne jest propagowanie mikroelektrowni tego typu, przy okazji załatwia się kwestię "małej retencji" Sprawność ogniw fotowoltaicznych wynosi 16-19%dla monokrystalicznych, 14-16% dla polikrystalicznych i 6-10% dla amorficznych, więc te wspomniane 30% to trochę dużo...  Co do porównania kosztów elektrowni węglowych i fotowoltaiki: dzisiejsze ceny paneli fotowoltaicznych wynoszą w detalu ok. 1,4 PLN za 1 We, zaś polskie zapotrzebowanie na energię wynosi rocznie 200.000.000.000.000 Whe (200 TWh), czyli musimy mieć instalacje o mocy 1.000.000.000.000 We, aby dla sprawności ogniw 17% i przy założeniu wykorzystania 30% dziennej energii Słońca dostarczyć rocznie tę ilość energii elektrycznej (rok ma 8760 godzin, w tym nocne, z czego Słońce operuje sensownie przez 4.000 godzin, bo to nie tropiki, zachody i wschody są dłuższe - 30% wykorzystania energii Słońca to przeliczeniowo 1.200 godzin na 100%, a że sprawność ogniw wynosi 17%, więc musimy wynik podzielić jeszcze przez sześć, bo 100/17 = 6, a więc razem: 1.200h/6 = 200h przeliczeniowych rocznie wykorzystania 100% energii Słońca). No, przepraszam, bilion złotych jak w pysk strzelił, a jeszcze nie ruszyliśmy tematu akumulacji. Niech będzie, że w hurcie będzie pięć razy taniej, OK, dalej trzeba 200 mld PLN. A taka Ostrołęka miała kosztować 6... Przy okazji: obecne instalacje fotowoltaiczne oferują 380 We z 1,8 m2, czyli powiedzmy 200 We/m2. Aby więc postawić instalację o mocy1.000.000.000.000 We, musimy zbudować farmy fotowoltaiczne o powierzchni 5.000.000.000 m2, czyli (jak by nie liczyć) 5.000 km2.
mjk1
„…wyprodukowanie 1 kWhe z wodoru (jednej kWh energii elektrycznej) wymaga zużycia 3 kWhe przy produkcji wodoru w procesie elektrolizy i następnie wytworzenia z niego energii elektrycznej z 50% sprawnością każdej z części procesu”. Jeżeli potrafię liczyć, to wyprodukowanie 1 kWh energii elektrycznej z wodoru jest sześciokrotnie ( sześć razy) droższe od wyprodukowania tejże energii z węgla, tudzież innych źródeł. Zanim jednak przeładowany wieśniak, tudzież inny Ludendorf osiągnie kolejny orgazm w podzięce za twarde liczby, proponuję spojrzeć na problem z ciut innej perspektywy, ze szczególnym naciskiem na ciut. Żeby to uzasadnić muszę, podobnie jak Pan, posłużyć się wiedzą ze szkoły podstawowej. A z tejże szkoły wyniosłem, że źródłem całej energii na naszej planecie, jest słońce. Ta ropa, gaz, biomasa i nasz „wongiel”, to też słońce. O ile dobrze pamiętam to słońce dzisiaj dostarcza 1,2 kWh energii na metr kwadratowy powierzchni. Jeżeli odliczyć straty na odbicie promieni i dni pochmurne w wysokości 30%, to ilość, jaka pozostanie, jest jeszcze 100 tysięcy razy większa niż energia, którą obecnie zużywamy. Przy dzisiejszej trzydziestoprocentowej sprawności ogniw słonecznych pozostaje „tylko” 33,333 tysięcy razy więcej. Energię z wiatru, a to też słońce, proponuję pominąć. Problemem nie jest więc pozyskiwanie tej energii, ale jej magazynowanie, ponieważ energia ta nie jest potrzebna wtedy kiedy jest w nadmiarze, ale wtedy, kiedy słońce nie świeci. I w tym miejscu musimy wrócić do pańskiego wyliczenia opłacalności produkcji wodoru w procesie elektrolizy. Założyć przy tym musimy, że energia potrzebna do elektrolizy nie pochodzi z węgla, tudzież innych źródeł ale jest to energia całkowicie darmowa, uwzględniając oczywiście koszty inwestycji zarówno elektrowni węglowej, jak i słonecznej, której koszt jest znowu ciut niższy od kosztu elektrowni węglowej, ze szczególnym naciskiem na ciut. Jeżeli jest inaczej proszę natychmiast skorygować. Przepraszam jednocześnie, że dopiero teraz odpowiadam, ale też mam kilka cmentarzy do objechania a z biegiem lat jest ich niestety coraz więcej. Poza tym mamy z żoną taką coroczną tradycję, że po tym objeździe ona zaprasza mnie na piwo, ja ją na wino i w pobliskiej kawiarence wspominamy tych, którzy odeszli.        
Obserwator
@Pers Te zmarnowane pieniądze i obszary na OZE, to nie jest wszystko, polecam: https://naszeblogi.pl/60175-greta-thunderberg...
Pers
Na razie mamy węgiel i tego powinniśmy się trzymać.  Badania powinny iść w kierunku czystego spalania, choćby przez gazowanie węgla jeszcze pod ziemią. Mamy zaawansowaną technologię, której jednak nikt nie chce ruszyć. Przyczyny są jak zwykle polityczne.  Podczas gdy niektórzy twierdzą, że farmy wiatrowe i fotowoltaiczne mają EROEI (współczynnik zwrotu z zainwestowanej energii) na poziomie 5, a nawet 7, dość łatwo jest udowodnić, że wcale tak nie jest. Jeżeli za każdy 1 kWh energii zainwestowany w ich projektowanie, marketing, produkcję, instalację, konserwację, demontaż i prawidłową utylizację, zwracają 5 lub nawet 7 kWh w okresie eksploatacji, optymistycznie przez 20 lat i przy założeniu stałego kosztu (skorygowane dla inflacji) energii, przyniesie co najmniej 400% czystego zysku! Porównaj to z lokatą bankową lub inwestycją z gwarantowanym dochodem, która przynosi 3% powyżej inflacji (jeśli uda ci się taką znaleźć!). W ciągu tych samych 20 lat wygeneruje tylko 80% zysku, co odpowiada EROEI na poziomie 1,8. Gdyby instalacje wiatrowe i słoneczne były tak opłacalne, ich promotorzy nie domagaliby się dotacji rządowych; powinni uciekać od oszalałych tłumów inwestorów. Zamiast tego sektory energii wiatrowej i słonecznej zamieniły się w gigantyczne gąbki państwowych dotacji. Nie tylko roztrwoniły pieniądze i zasoby naturalne, ale stały się wielkim bólem brzucha dla operatorów sieci, ponieważ udało im się narzucić przepisy, które zobowiązują operatorów sieci do przyjmowania całej energii elektrycznej produkowanej z tzw. "odnawialnych źródeł energii". Jednak ryzyko wytwarzania przez te źródła zbyt dużej ilości energii elektrycznej jest zwykle bardzo niskie; na przykład w całym 2021 r. farmy wiatrowe w Niemczech wyprodukowały zaledwie 20% swojej mocy nominalnej, a fotowoltaiczne nieco ponad 10%. W każdym razie wynik marnotrawstwa kilku bilionów dolarów z funduszy publicznych i degradacji ogromnych połaci lądu i morza, zrujnowanych przez ich instalacje, przełożyło się na znacznie wyższe stawki za energię elektryczną. W Rosji, kraju, który do tej pory uniknął tej zielonej plagi i skoncentrował się na rozwoju elektrowni wodnych i jądrowych, taryfy za energię elektryczną są 10 (dziesięć!) razy niższe niż na Zachodzie. Tak więc prawdziwy uzysk z wiatru i słońca to nie 5, a może 7, ale znacznie mniej niż zero: strata netto energii. Całość  https://spiritolibero.ne…
Obserwator
@Władysław Ludendorf Liczby początkowo poprawne, niestety zmieniłem na złe, tak to jest jak się pisze w pośpiechu pomiędzy cmentarzami i szacuje w pamięci, przepraszam. Już jest dobrze
Obserwator
Proponuję trochę uporządkować sposób prezentacji poglądów: jeżeli czyni się zarzut z tego, że coś uważa się za pozbawione szans (czyli przyjmuje się w danym ujęciu prymat rzeczywistości nad koncepcją - już mniejsza o to czy słusznie), to używanie jako argumentu poglądu opartego o prymat koncepcji nad rzeczywistością ("...Wodór jest więc paliwem idealnym [...] które już teraz potrafimy tanio wyprodukować..." versus opinia o energetyce węglowej, która ma jednak tę przewagę że po pierwsze jest, po drugie, bez niej nie damy sobie OBECNIE rady) tworzy jednak wewnętrzną sprzeczność.    Przy okazji żeby nie być gołosłownym co do tego wodoru: wyprodukowanie 1 kWhe z wodoru (jednej kWh energii elektrycznej) wymaga zużycia 3 kWhe przy produkcji wodoru w procesie elektrolizy i następnie wytworzenia z niego energii elektrycznej z 50% sprawnością każdej z części procesu.    Jeszcze pół biedy, jeżeli robimy to na miejscu w ramach bilansowania mocy uzyskanej z lokalnych OZE, ale jak trzeba towar przewieźć, no to pojawia się problem małej gęstości i konieczności kompresji (też nie za darmo) - ostatecznie trzy zbiorniki po 55 l. każdy i o masie po 50 kg każdy w Hyundai NEXO mieszczą pod ciśnieniem 700 bar 6 kg wodoru, wystarczającego na przejechanie 600 km (wg. producenta zresztą), zaś ten sam dystans zapewnia nam dla tego samochodu w wersji z silnikiem Diesla 40 l ON, zajmującego objętość tychże 40 l (a więc cztery razy mniejszą) i ważącego wraz ze zbiornikiem ok. 40 kg (też cztery razy mniej). No ale w oleju napędowym do tego wodoru jest dodane 1/3 węgla i stąd takie wyniki.    Jak na razie 1 kg dotowanego wodoru kosztuje na niemieckiej stacji paliw ok. 40 PLN, co pozwala na wytworzenie 18 kWhe, a więc sam koszt czystego surowca w 1 kWhe wynosi 2,2 PLN (nie licząc kosztów instalacji: jak ogniwo paliwowe 30 kW kosztuje 450 tys. PLN i ma okres działania na poziomie 30 tys. godzin, zanim je szlag trafi, to znaczy, że trzeba dorzucić jeszcze 0,5 PLN/kWhe kosztów degradacji instalacji, nie mówiąc o kosztach kapitału przez te trzy i pół roku, no bo 30 tys. godzin to mniej-więcej tyle dla reżimu pracy 24/7).    W sumie jak na dziś na niemieckim wodorze zgodnym z normą SAE J2719 wychodzi nawet 3 PLN za 1 kWhe (wodór podobnej klasy czystości w Polsce jest niedostępny, można kupić tzw. "sześciodziewiątkowy", tj. 99,9999% czystości, ale ten dla odmiany kosztuje >600 PLN/kg, więc piętnaście razy drożej, raczej nie polecam...), podczas gdy prąd z węgla kosztuje (nawet z tą dzisiejszą opłatą emisyjną, kosztami działania, amortyzacją, nakładami, cenami węgla) ok. 0,2 PLN za 1 kWhe, czyli PIĘTNAŚCIE RAZY TANIEJ - proponuję spojrzeć na rachunek za prąd.    To tak a propos magla...  PS.: liczby początkowo poprawne, niestety zmieniłem na złe (tak to jest jak się pisze w pośpiechu pomiędzy cmentarzami, przepraszam). Już jest dobrze.
Władysław Ludendorf
fantastyczna odpowiedź, szczególnie dziękuję za twarde liczby, pozdrawiam
Władysław Ludendorf
no nie wiem, czy potrafimy go tanio produkować. Gdyby tak było, to nie produkowano by wodoru ze zdaje się metanu w rafineriach, a bezpośrednio z wody (nie chcę wnikać czy morskiej czy słodkiej, ale w pierwszym przypadku produktem elektrolizy będą jakieś chlorany, z którym coś trzeba zrobić a nie czysty tlen). Poza tym cały czas mamy nierozwiązany problem przechowywania czystego wodoru. Wysokociśnieniowa kompresja kosztuje, zbiorniki są nieszczelne. Najlepiej byłoby przechowywać wodór jako coś jak metan i tak poprowadzić reakcję utleniania, żeby węgiel w tej reakcji nie uczestniczył. Nie jestem chemikiem, ale jako inżynier widzę, że nie jest to łatwy orzech do zgryzienia.