Otrzymane komantarze

Do wpisu: Kameleony Europy pofatygowały się ratować zgliszcza Ukrainy
Data Autor
Teresa Bochwic
Amen.
"nierób patrzył z tym poprawnym politycznie dystansem i spokojem hipokryty na eskalację przemocy" Nie wymagajmy od tej pozytecznej pacynki niepokoju o los zwyklych Ukraincow. Kazdy kto widzial zdjecie w namiocie przybijajacego piatke putinowi, godziny po tym jak wystawiono na smierc Polakow .. zrozumie slowa Kaczynskiego ... po ktorej stronie barykady stoi ta pacynka.
Cat
MOCNY i trafiony w 10 wpis...... pozdrówka
Do wpisu: Ukraina płonie i spala się w samotnosci wśród gapiów Europy
Data Autor
Celarent
tylko taka ekonomiczna. Poddaliśmy się bez walki. Ktoś kiedyś powiedział, ze Niemcy nigdy tak naprawdę nie przegrały wojny. Przegrali ją wodzowie niemieccy, którzy zapłacili cenę za swoje zbrodnie. Niemcy zaś, mimo podzielenia spadły na cztery łapy i tylko na tym zyskały. trudno nie przyznać racji.
Celarent
i nie potrafię się oprzeć wrażeniu deja vu. Cóż cele polityczne i charaktery tak bardzo się nie zmieniają...
Celarent
 świat potraktował nas tak, jak tego sobie zażyczyliśmy. My w skali makro to nasz rząd i prezydent. Ale masz rację, ich i nas zignorowali jako naród. Czasem mam wrażenie, ze przywódcy krajów na świecie to takie kółka wzajemnej adoracji. Jest ich kilka i rywalizują ze sobą a nie ma to wiele wspólnego z ich narodami. Narody w ich grach i przepychankach, satysfakcjach, zwycięstwach, ambicjach i dążeniach... zupełnie się nie liczą. Ukraina byłaby ważniejsza, gdyby była bogatsza i do zagarnięcia a tak... po drodze jest Polska a nijak oddać ją Polsce. Do UE też taką biedną brać się nie opłaci a dokładać do niej, doposażać tak charytatywnie to bez przesady. Nie tak?
Celarent
bo na cóż mogła liczyć Polska w 1939 roku czy przed rozbiorami? Jakoś mądrość polityczna państw polega na tym, by dokopać leżącemu, zdradzić słabszego, zapomnieć zdradzonego, sprzedać - jeśli tylko się da. Tu zdaje się nie ma wartości wyższych. Dlatego tym cenniejsze są doświadczenia braterstwa między narodami. Braterstwa, ale nie w stylu radzieckim. Mam na myśli np. Węgry.
No bo przecież Niemcy nie podpisały z POLSKĄ po wojnie żadnego traktatu pokojowego... więc II Wojna światowa nadal trwa tylko rozgrywana jest innymi środkami
NASZ_HENRY
na jaką POmoc można liczyć ;-)
"Bo rzeczywiście wygląda na to, że zostali sami." Europa i świat potraktowali Ukrainę, jak nas, po 10-ym kwietnia 2010r.
Wciagle obowiazuje pomiedzy zainteresowanymi stronami..
Do wpisu: Czym jest wolność? Czy jest jeszcze możliwa?
Data Autor
Celarent
jakkolwiek nie zasługuję: mam zbyt trudny charakter:-))
Nazwal to "Sila bezsilnych".. Madrosc mieszka w tobie Siostro w Naszym Bracie Chrystusie.. Niech ci wiec On Blogoslawi..
Celarent
Zgoda. Rzeczywiście ludzie  patrzą ze strachem w przyszłość a w procesie decyzyjnym dużą rolę gra strach. Nie ma Pan jednak racji, że miłość do Ojczyzny idzie w parze ze stanem posiadania, portfela... Jestem najlepszym przykładem na to, że można kochać Ojczyznę biedną i odwróconą od ciebie plecami, gdzie brak perspektyw, gdzie czujesz się upokorzonym i oszukanym na każdym kroku. Można!!! W tym sensie, że trzeba. Jeśli człowiek nie da się złamać psychicznie, jeśli podejmie wyzwanie i drapieżnie weźmie się za bary z losem (nawet tym najcięższym) z myślą "nie dam się" i uda mu się choć odrobinę, wygra z systemem. Każda wygrana, sukces, sukcesik takiego człowieka to porażka systemu. Bo ten gość staje się silniejszy a tym samym system słabszy. Dlatego warto pomagać i wspierać tych, którzy w tym systemie czują się przez niego pokonani, upodleni... Im trzeba dać siłę, to ich oręż a ich oręż czyni ich naszym orężem. Powie Pan, że jestem niekonsekwentna, że sugeruję, iż wolność jest niemożliwa a teraz sprzeczam się. Nie, ja z Panem się zgadzam - ale nie do końca. Strach może zniewolić. I on paraliżował Polaków. Jeszcze jakieś półtora roku temu. Ale dziś już nie. Dziś czują oni zwycięstwo. I czują, że ono będzie też ich osobistym sukcesem a to napędza. Premier Kaczyński doskonale to rozumie i dlatego bierze w obronę słabszych i daje nadzieję. Czy w tym  "pańskim" strachu nie chodzi bardziej o lenistwo (wielu)? Bo tego jest znacznie więcej. Stąd ta ich opieszałość, oglądanie się na "sąsiadów". A może właśnie brak patriotyzmu. Może utylitaryzm z mediów rodem:)Pozdrawiam. Ps. Patrioci też muszą jeść, ale jak nie jedzą, nie przestają kochać Polski. Kochają bardziej. Mniej kochają z pełnym brzuchem - jak za Sasa.
Chyba trochę się nie zrozumieliśmy. Chodzi o strach ten wszechobecny, typu: daj spokój, po co ci to, masz pracę, rodzinę itd. Nawet jeśli trafia się lider, przywódca (o co wcale nie łatwo), to nie ma kto za nim pójść. A po co? Może niech sąsiad idzie. Jak mu się poszczęści to i ja skorzystam. A jak nie? To trudno... Jeśli nie gniew, to co? Jakiś inny bodziec? Masa ludzi albo nie ma pracy, albo zarabia poniżej 2000 netto. To jakieś minimum, żeby przetrwać, ale nie żeby myśleć o przyszłości. Miłość do Ojczyzny? Piękna idea, tylko że oni muszą najpierw włożyć coś do garnka. Teraz. Wiara w sukces, powodzenie? Gdy co chwila oszustwa i kolejne zawiedzione nadzieje? Lepsze czasy, które "sami sobie wywalczą"... I wracamy do punktu wyjścia (patrz kilka zdań wcześniej). Nie wiem co jeszcze musi się wydarzyć... Pozdrawiam Panią.
Celarent
nie miałam na celu prowokować kogokolwiek (na razie mam dość:))). Pewnie ma Pan/i rację. Ja jednak tak na chłodno i dziwię się, że czuje Pan w tym strach lub po tym... Ja czuję gniew, ale nie chcę nikogo zarażać nim. Tuskobóz się gniewał i tak bardzo zaraził, ż jeden oszołom wkroczył do biura poselskiego i zabił. Pan tego nie zrobi, ale jest Pan pewien, że kto inny, nie? To źle zarażać gniewem. Może jednak jakąś inną, silną emocją. Np. miłością do Ojczyzny, rodaków... i wiarą w sukces, w powodzenie, w lepsze czasy, które sami sobie wywalczą, wybiorą... Chyba że Pan proponuje co innego. ps. Ale dlaczego strach? Ja go nie czuję. Bardziej rozgoryczenie.
Nie wiem czy to było zamiarem, ale takie teksty wywołują tęsknotę... :) Strachu jest dużo, a on jak wiadomo często paraliżuje. A powinniśmy chyba wywoływać gniew, bo on może spowodować jakieś działania.
Do wpisu: OTrynkiewiczu i Kaczyńskim w tytule
Data Autor
Teresa Bochwic
Dziękuję, choć teraz to chyba musztarda po obiedzie? Ale doświadczenie ważne, mam nadzieję, że przyda się na przyszłość. Pozdrawiam
Celarent
tytuł zmieniony. Należy do Pani:))
Do wpisu: PO Kaczyńkiego jak Trynkiewicza jedną miarą i sposobem
Data Autor
Celarent
tym bardziej, że ma Pan, jak zauważyłam, tendencję do roznoszenia plotek po innych blogach.  Nie musi Pan z głupimi się zadawać, Proszę znaleźć mądrzejszy blog do komentowania. Żegnam.
Celarent
tytuł zmieniony. Pozdrawiam.
Do wpisu: Co interesuje przeciętnego Polaka? Nic.
Data Autor
Celarent
ale nie mam pewności (może to taka nadzieja cicha?), że tej "bolszewickiej mierzwy" jest jakieś góra 30%. Tylko Polacy to taki dziwny naród, ze "cudze chwali, swego nie zna" od dawien dawna i gdyby poznali, zachłysnęli się tym - podnieśliby się z tych dołków, z których ich nie widać a wówczas okazałoby się, że tych od grilla i piwka w weekend jest garstka i to coraz mniejsza. Jeśli coś jest niemodne, trąci kiczem, jeśli ktoś to wyśmiewa... jest odtrącane. Bóg więc dał szansę na zmiany. Trzeba się tylko postarać.
Celarent
to efekt braku kultury, który nazywa się czasem postmodernizmem w kulturze. To efekt wyprania kultury z tradycji i dziedzictwa narodowego i zastąpienie wartości antywartościami. Efekt: odcinanie się od odpowiedzialności za kraj - swój los, bezwstydne latanie w majtkach przed ludźmi, wulgaryzm i to, co nazywa się lemingowatocią. III RP doprowadziła do sytuacji, w której to co nienormalne zaczęto pojmować jako normę a to, co normalne i pożądane - kiczem i wstydem. Czyż nie w PRL katolicyzm, tradycję nazywano Ciemnogrodem? I czyż po 1989 roku nie powtarzano tego jak mantrę? Po setnym razie zasłyszane kłamstwo zaczyna się pojmować jako prawdę. W dobie kultury obrazkowej pewnie po pięćdziesiątym... Facet w majtkach przed obca kobietą stojąca w jego drzwiach to pewien "luz", "lans" a może i  "modern". To jest dopiero odwaga i new live style. Co tam lasy i grunty. To dobre dla ekologów. Do głowy nawet nie przyszło, że komuś może zależeć na nich z innego powodu, to już by była głupota. Dziś mijałam faceta na ulicy - patrzył na mnie jak na obłąkaną...
Celarent
aby coś do nich dotarło, stało się dla nich ważne. Kasa. Może jej brak i jest motywem buntu wobec władzy, ale nie tylko. Dla starej gwardii (to nie tylko komusza warszawka, ale i oddziałowi terenowi - ze wsi i miasteczek) brak dostępu choćby do obsługi czy szorowania podłogi wokół koryta to już tragedia, może jeszcze większa, bo obdziera się ich nie tylko z kasy, stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa, ale i poczucia wartościowości, decyzyjności. Taki komuch, który w małej miejscowości jest dziś nikim, ma się lepiej jak ktokolwiek i póki ma wysoką emeryturkę a dzieciaki ustawione w warszawie czy województwie - szafa gra. Powiedzą: my to KTOŚ, nasze dzieci wykształcone, szanowane, na stanowiskach, mamy zaplecze finansowe, stabilizację...  A wy, co niby nas pokonaliście, co macie, kim są wasze dzieci? I mają rację. Emeryturki zabrać ubekom, zweryfikować zasadność zajmowania stanowisk przez ich dzieci i już większa część Polski nasza. I przeciętny Polak przestanie z zazdrością lub lękiem na nich się oglądać, przynajmniej część przeciętniaków zrozumie, że warto... Bo ma Pani rację, oni muszą materialnie, fizycznie czuć, że warto.
Celarent
to by było straszne. Proszę nawet tak nie myśleć. Zresztą, wystarczy spojrzeć kilka lat wstecz. Pomyślmy, co i dlaczego się nie udało naprawić a potem weźmy się za usuwanie przeszkód. I wie Pan co? PiS i ludzie, którzy mu sprzyjają właśnie to robią walczą z komuchami, resorciarzami, złodziejami i fircykami, którym wydawało się, że są niezniszczalni, że Polska to ich folwark. Dobra, prawdy, uczciwości nie można pokonać, można je przydusić, ciemiężyć, zasłaniać, ale nie można zniszczyć - wypłyną w najmniej oczekiwanym momencie, jak złodziej. Szkoda, że ludzie o tym zapominają. Może to dałoby im więcej siły, odwagi a odjęło ten potworny kamień wstydu z szyi, że ta Polska taka. Jaka? Jak rzodkiewka. To akurat prawda. Choć może  i grubą ma skórę. Damy radę. Musimy dać. Nie my, to nasze dzieci - jeśli im powiemy, że warto, że trzeba, że mus!, że się uda!!! Pozdrawiam.