Otrzymane komantarze

Do wpisu: Subiektywny przegląd "faktów medialnych"...
Data Autor
jazgdyni
Mniam... Ps. Puściłem w sieć to dziełko. Pogoda Ci sprzyja? Czy wzorzec Junckersa?
jazgdyni
Witaj "... że chyba nie warto pseudodziałalnością ćwierćgłówka zaprzątać sobie głów całych." Kupuję! Ile ?!   ;-)
Dark Regis
Podobno ten biznesmen nie zawsze był takim sztywniakiem, a na pewno zostały mu maniery rodem spod peerelowskiego kantoru. Ciekawostką dla mnie jest związek firmy Kulczyka z niejakim Silversteinem: https://www.youtube.com/… Wie Pan kim jest Larry Silverstein? Był właścicielem tych wieżowców WTC, z których większość zawaliła się ze strachu: http://trybeus.blogspot… Ad ADM: "Meine Liebe Trabanten" (to tak dla dodania odrobiny dramatyzmu), znów jest ten sam błąd na Niezależnej z wyskakującymi stronami z 2014 roku zamiast blogów. Już wstępne oględziny wystarczą, żeby stwierdzić, iż twórca skryptu zapomniał posklejać link ze "ścieżki", "nazwy dokumentu" oraz "rozszerzenia" - został mu tylko środek: "<a href="50946-pora-umierac" target="_blank">". Jednocześnie ów rok 2014 wyskakuje ze względu na koincydencję z numeracją blogów. W 2014 roku artykuły na Niezależnej zaczynały się liczbami np. "niezalezna.pl/50946-" (bez kreseczki wchodzi błąd 404). Link do blogu pana Pasierbiewicza jest zaś taki "niezalezna.pl/50946-pora-umierac". PS: Już jest OK.  
Do wpisu: Wykolejona dobra zmiana
Data Autor
Teutonick
No toście mi towarzyszu przygadali...:)
Teutonick
To Pani powinna umieszczać tu wpisy, a nie jacyś dyletanci ćwiczący styl do przyszłej matury;) Pozdrawiam
Panie autorzynie. wykolejony to pan jesteś !!!
OLI
Wykolejona dobra zmiana przymierza się do kolejnych nowelizacji. Szykowana nowelizacja ustawy o obrocie ziemią ma poluzować możliwość sprzedaży ziemi na zakładanie siedzib rodowych. Dziś, gdy Polacy budują domy na kilkuarowych skrawkach podzielonych do granic możliwości parcel - mowa jest o działkach większych niż 30 arów. Ziemia państwowa też ma być na sprzedaż. Mądrej głowie dość dwie słowie... W pierwotnej wersji ustawy zostawiono furtkę dla związków wyznaniowych, teraz otwiera się kolejną. Minister Ardanowski z troską pochyla się nad zjawiskiem ubywania ziemi rolnej. Jednocześnie pozostaje w mocy i jest realizowany projekt przeznaczający Podkarpacie - krainę rolniczą - na park narodowy. Nie ma na to ustawy, oprócz jakichś projektów regionów sprzed 30 lat - ale są one konsekwentnie realizowane. Rząd Beaty Szydło przykuł do PiS-u elektorat potrzebujący wsparcia państwa, tych wszystkich, którym transformacja nie tylko nic nie dała, a zabrała nawet to, co mieli w dawniejszym siermiężnym systemie. Zadziałało. Rzeźbienie w ustawach trwa, a wywołane fale niezadowolenia są tłumione obietnicami, że będzie darmowa oliwa i zboże. Reforma szkolnictwa właściwie zmieniła tylko formalny podział cyklu nauczania. Pozostały te same podręczniki, te same treści. Przywrócono do życia wyklętą część naszej historii, ale tak samo jak przedtem - ćwiczy się ucznia w powtarzaniu obowiązujących poglądów. Plecak zapakowany na 8 lekcji wypchany (do każdego przedmiotu oprócz WF i GW) zestawem:  podręcznik, zeszyt ćwiczeń- wszystko na kredowym papierze w formacie A4 + zeszyt - ma wagę betonowego pustaka 80- tki. Chyba po to, żeby się uczniowi odechciało nauki, zanim się rozmarzy. Ministerstwo zaklina rzeczywistość, lub raczej kokietuje środowisko powtarzając głodne kawały o doskonale wykształconych, wspaniałych nauczycielach. A faktem jest jedynie to, że kadry nauczycielskie pochodzą w większości z chowu wsobnego, z pokolenia miałkiego, będącego pierwszą ofiarą reformy szkolnictwa , która zaczęła się na długo przed  reformą systemu oświaty z 1999 roku - jako że tuż po 1989 roku wprowadzono w praktyce zasadę tzw pluralizmu programowego, co pozwalało na to, że w jednej i tej samej szkole każdy nauczyciel mógł zaproponować dowolny zestaw podręczników wg uznania, a podręczniki te pisał, kto chciał. + możliwość zdania matury na oceny mierne, z czego się chce i na wybranym przez siebie poziomie. Co z tego wynika? Ano to, że hodowanie kandydatów na przywódców odbywa się w zupełnie innych szkołach. Pytanie o to na kogo stawiać, gdy PiS wpadł w nieoczekiwanie w zupełnie nowe koleiny, i czy mogliby to być narodowcy - uważam za zasadne. Tutejszy cenzor nie puścił mojego komentarza jakieś 2 miesiące temu, w którym wypowiedziałam się na ten temat. Teraz może jednak puści, wszak problem już jest jawny. W sejmie musi być druga siła reprezentująca prawicę, bo PiS nie liczy się już z suwerenem.  
Mam wrażenie, że ćwiczy Pan styl wypracowania na przyszłą maturę.
Do wpisu: Wchodząc częściowo w polemikę z RAZ-em
Data Autor
Teutonick
Ale po co mają się gdzieś przerzucać (termin nieprzypadkowy)? Przecież oni, wbrew temu co przy każdej okazji starają nam się udowadniać, znakomicie się tutaj czują, stanowiąc w dodatku coś w rodzaju forpoczty. Gdzie mają się przenosić? Do jakiegoś zachodnioeuropejskiego przyszłego kalifatu? Czy może dla odmiany do jakiegoś buforowego państewka w stanie ustawicznego oblężenia? Mogliby jeszcze za ocean, ale tam jest takich dosyć, opanowali już co tylko było pod ręką i nie potrzebują posiłków. Tak więc obowiązujący trend wygląda mi raczej na wręcz odwrotny. Kolonizować trzeba kolejne obszary, grunt żeby z głową:)
Dark Regis
Pan pośrednio głosi pogląd, że jak ktoś jest antypolakiem, a do tego wybitnym profesorem, to nie powinno się go ruszać, bo to, bo tamto, bo siamto. Ja jestem wyznawcą innego poglądu. Jeśli komuś jest z nami niewygodnie, bo nasza śmierć jest dla niego mało wzniosła, to niech szuka sobie miejsca po świecie jak Koziołek Matołek, a my sobie bez takich poradzimy. Ostatecznie może przecież robić na uczelni jak gastarbeiter, tak samo, jak w całym świecie pracowało tysiące wyganianych w świat przez żydokomunę uniwersytecką i polityczną zdolnych Polaków, a nie męczyć się udając kogoś innego i mieć te durne gadki, że "my to jesteśmy tacy i owacy..." w sumie źli. Jacy do diabła "my"? Jeśli ktoś dba tylko o państwo położone w Palestynie, to jego "my" znajduje się właśnie tam. Polacy jakoś od wieku nie mogą tego prostego faktu pojąć.
RinoCeronte
Na pocieszenie (sobie) mogę dodać, że syn Hilberta też zwariował (no ale to był syn)...
Dark Regis
Nie mam pojęcia, bo go nie znam. Książkę mam, ale tam nie ma córek. Poza tym ja nie interesowałem się tam topologią, lecz analizą, a w zasadzie geometrią różniczkową. Rozmaitości, wektory, pola, wiązki, koneksje, tensory. Potem doszła do tego algebra uniwersalna, stąd mam taki pociąg do geometrii algebraicznej. Geometria algebraiczna zaś, to fundament na którym wyrosła teoria kategorii (topologia ogólna, czyli kategoria Top ma tam zupełnie inny opis niż u Engelkinga). Z tego powodu musiałem jednak wrócić na chwilę do topologii, lecz topologii algebraicznej (homotopie, homologie, triangulacje, przeszkody i takie tam klasy Cherna), a nie ogólnej, gdzie żeruje Engelking. Na pocieszenie powiem Panu, że ja osobiście nie lubię czytać Engelkinga z tego powodu, że tam większość tych sprytnych twierdzeń wisi jak miecz Damoklesa na pewniku wyboru, ale za chiny nie doszuka się wytłumaczenia dlaczego i jak to obejść, albo co dać w zamian. Tu jest o tym wspomniane: https://www.salon24.pl/u… Dlaczego ten aksjomat wyboru jest zły? Proszę: https://www.youtube.com/… A dlaczego go nie można ruszyć? Pisałem już o tym. Jest w pewnym sensie inną wersją zasady wyłączonego środka w logice. Pat.
RinoCeronte
Pan poczyta Engelkinga (bywał na Śniadeckich) i wytłumaczy mi dlaczego ma taką dziwną córkę?
Dark Regis
Jeśli już to byłem. A skoro rozmawiamy, to czemu zawdzięczam ten nagły wybuch atencji w stosunku do mojej skromnej osoby? Chyba nie zamierza Pan mi się oświadczyć, poprosić o pożyczkę, naciągnąć na polisę, tudzież typowo POlsko potraktować z buta za zbyt odważne spojrzenie w dal lub w górę? Ktoś, kto wszelkich prawd życiowych, historycznych, uniwersalnych poszukuje tylko i wyłącznie u koncesjonowanych żydowskich autorów, mógłby rzeczywiście zachować się identycznie na wieść, że oto ośmieliłem się mówić o sobie bez zezwolenia rabina. Ale Pan chyba do tego grona nie należy, mylę się? A swoją drogą szkoda, że zajmuje się szanowny Pan takimi bzdetami, zamiast poczytać coś bardziej literackiego. Coś w wielkiej światowej literaturze, zapewne bardziej inspirującego, jak nie przymierzając "Świat według Garpa", gdzie główny bohater, będąc uczelnianym zapaśnikiem, został napadnięty podstępnie przez perfidnego psa przyjaciółki o imieniu Bankers, któremu następnie, po krótkiej acz dramatycznej walce, odgryzł był ucho. Albo też pobuszować wśród jakichś górnolotnych inspiracji w nagradzanej powieści "Zwrotnik Raka" tudzież "Zwrotnik Koziorożca", gdzie aż roi się od estetycznych doznań na nieznanym mi w polskim realu poziomie. Zwłaszcza zwracam uwagę na przedstawienie tamże osobnika, który jest samą kwintesencją wiedzy o wszystkim poza być może skończoną ilością rzeczy nieistotnych, co też zapewne przydać się może do kolejnych awansów. Mianowicie mam na końcu języka owego zasuszonego "guru z rzadką brodą, który pier..li węże i pisze o tym wiersze", a którego główny bohater proponuje odpowiednio "dosłodzić" swojej żeńskiej przyjaciółce mówiąc "szepnij mu na ucho słodkie to i owo, a facet zgłupieje w jednej chwili". Jest co czytać, więc szkoda dnia na moje wypociny ;) https://www.youtube.com/…
RinoCeronte
Jest Pan super Panie Waszeć...
Dark Regis
Owszem, od szkoły podstawowej trenowałem sporty walki oraz długie dystanse, co zrozumiałe. Wracając zaś ze szkoły stawiałem kroki tak szybko, że nikt nie był w stanie dotrzymać mi tempa. Słyszałem jasna sprawa coś tam wcześniej o chodziarzach, ale sama dziedzina wydawała mi się zbyt śmieszna. To było zabawne doświadczenie, bo udało mi się wyregulować w ten sposób rytm kroków, oddech, puls i zwiększyć dystans. Najzabawniej w tym stanie reaguje się na lecącą prosto w czoło muchę, reakcje były błyskawiczne. Zdałem sobie sprawę, że to był trans i to mocniejszy niż u tych pozerów w kimonach ;) Dlatego właśnie gdy poszedłem na studia postanowiłem spróbować czegoś ekstra. Co pół roku można było zmieniać grupę z WF, więc zaliczyłem dżudo, boks, kyokushinkai w klubie AZS. Nie mówię, że byłem jakimś orłem w sporcie, ale byłem naprawdę sprawny i czułem się zdrowy. Wreszcie przyszedł trzeci rok i musiałem wybierać: nauka albo nawalanka. Wybrałem oczywiście naukę. Nie było tak, żebym się kiedykolwiek przedtem specjalnie słabo uczył z powodu uprawiania sportu. Wręcz przeciwnie. Na przykład w ogólniaku w czasie przygotowań do olimpiady matematycznej normalnie trenowałem po 5 dni w sekcji, a potem jechałem na zawody strefowe do Warszawy i na olimpiadę. To się po prostu da pogodzić. Na studiach zacząłem już zajmować się dziedziną tak fascynującą, że nie mogłem się oprzeć siedzeniu godzinami w czytelni biblioteki PAN na Śniadeckich. Zapewniam, iż sport to nie ta sama liga co matematyka :] Nie ten poziom uzależnienia :))) Można powiedzieć, że ogólnie byłem kolekcjonerem wrażeń, jak to się mówi, uzależnionym od adrenaliny. Pamiętam jak kiedyś w ogólniaku rzucaliśmy się śnieżkami i zgarniając śnieg pociąłem sobie rozbitą butelką dłoń w takim stopniu, że musiałem nauczyć się pisać wypracowania lewą ręką. Przecięte na pół opuszki odstawały od dwóch palców. Poszedłem do gabinetu, gdzie higienistka szkolna, bo trudno nazwać ją nawet pielęgniarką, oburzona przerywaniem jej rozmowy telefonicznej, kazała stanąć mi na środku i poczekać. Po chwili pół ręki (bo trzymałem ją zgiętą w łokciu w górę i uciskałem tętnicę) i dywan był kompletnie czerwony od krwi. Jak się wreszcie królewna raczyła obudzić ze snu, to od razu wpadła w panikę. Długo mi się to zrastało, ale mimo tego dalej trenowałem. Po jakichś dwóch tygodniach z laleczkami na dwa palce pojechałem na zawody gdzieś pod Wrocław. Trafił mi się taki ogorzały mięśniak ze Śląska z wyglądu kibol Górnika Zabrze. Od razu załapał w czym rzecz i z miejsca zaczął gnieść i wyłamywać mi te dwa palce o matę. Wkurzyłem się. Dalej kompletnie nic nie pamiętam. Świadomość wróciła dopiero, gdy sędzia podnosił mi rękę w górę na znak zwycięstwa. To była dobra lekcja życia i filozofii. Poznałem i zrozumiałem tę drugą ciemną stronę natury ludzkiej. Mógłbym w tym stanie jak robot skręcić chłopakowi kark, albo przegryźć gardło i nic bym nie pamiętał. Koszmar, afekt, nagi instynkt, albo głęboki trans. :=}
Teutonick
Kiedyś pewien łebski gość, a do tego zapalony muzyk zdradził mi mądrość, zgodnie z którą ludzie dzielą się na tych, którzy słysząc muzykę w pierwszym rzędzie zwracają uwagę na rytm i takich, którzy raczej preferują linię melodyczną. Sądząc po sobie, zdecydowanie łapię się na pierwszą kategorię, choć i melodii nie zwykłem lekceważyć, byleby nie była nazbyt melodyjna:) Ten drugi przykład doprawdy imponujący - jakieś skrzyżowanie biegu bokserskiego ze stepowaniem (albo skoków springboka z pracą młota udarowego), byłbym ciekaw oryginalnego podkładu:) Ale łydki toto musi mieć jak rzymski piechur:) Ten przykłady ze sportu czerpie Pan jak mniemam z własnego doświadczenia?:)
Dark Regis
Wszystko ma swój czas i rytm, nawet polityka i historia. Swój swoisty rytm ma wzrastająca, jak też upadająca cywilizacja. Idąc wbrew naturalnym rytmom czuje się mniej więcej to, co człowiek spacerujący pod wiatr w zacinającym deszczu lub w śnieżycy. Nie powiem, są tacy, którzy to lubią - nie przymierzając ja, a gdy jeszcze leży śnieg powyżej kolan, to jestem w siódmym niebie. No ale to ja i moje pasje. A co czuje cały naród brnąc w beznadziei? Bo my właśnie to próbujemy robić i to nie dla zabawy, starając się godzić filosemityzm ze wzmacnianiem poczucia polskości. Mówię my, bo trudno dziś oddzielić milczącą akceptację dla świętego spokoju, olewactwo, koniunkturalizm, kunktatorstwo, pośmiardujący z portków prymitywny strach, od realnego zaangażowania, agentury i złej woli. To jest bezsens, w którym będziemy się kąpać do czasu, aż przywrócimy słowom i pojęciom ich pierwotny sens i znaczenie, wykręcone przez talmudyczny relatywizm i idący wiernie jego tropem marksizm. Przede wszystkim sens temu, że obce państwo i obcy naród nijak nie będzie działać tak, by nam przychylić nieba, a wręcz przeciwnie. Pomaganie takiemu działaniu i wczuwanie się w ten obcy rytm, to jest zwykła zdrada i zaprzaństwo. Nic więcej. To nas osłabia, a ich wzmacnia o współczynnik naszej niemocy. Przypomina mi to ten moment, gdy dziecko z ciekawości dosłodziło miodem musztardę. Co będzie silniejsze, słodycz, czy może kwaśna goryczka? Można się porzygać, nieprawdaż? Tak więc mając dwie kompletnie niespójne, niesklejające się koncepcje "polskiego 'narodu'", jesteśmy dziś beznadziejnie podzieleni jakąś chorą obcą nam ideą na dwa plemiona, cierpimy na niemoc i rzygamy w stronę drugich jak koty. Patrzył Pan kiedyś na świat pod kątem częstotliwości, nie zaś zwykłych następstw czasowych? To jest kompletnie inny świat. Jest wiele naturalnych rytmów w naturze, w tym te, które obowiązują człowieka. Nie wszyscy je widzą lub czują, bo w tym celu trzeba by było choć raz dotrzeć do jakiejś krawędzi. Na przykład uprawiać z natury swej brutalny sport. Tak samo jak bicie serca, oddech, tak i wysiłek podejmowany w jednym rytmie prowadzi do zapomnienia, transu i nie męczy, zaś w innym rytmie sprawia, że człowiek prędzej zesr... się bobkami na twardo, niż wytrzyma choćby minutę. Czymże jednak jest tekst bez choćby jednego przykładu, jak nie bzdetnym pustosłowiem. Oto więc przykład takiej częstotliwości, którą każdy łatwo odkryje, gdy w szybkim tempie spróbuje obić gruchę bokserską, podrzucić sto razy pięciokilowy ciężarek, albo zrobi sobie szybki marsz na 2-3 kilometry. Bzdury? No to proszę ;) 1) wersja light - sakralna: https://www.youtube.com/… 2) wersja hard - szamańska: https://www.youtube.com/… -- niech ktoś spróbuje tak poskakać minutę bez rytmu, a zobaczy jak sztywnieje w gutaperkę niedogotowany schab ;) To nie cud, to naturalny rytm :]
Do wpisu: Świątynna zasłona rwie się wpół – kto przytomny,niech patrzy
Data Autor
Zygmunt Korus
Wpis pro memoriam: Chaos migracyjny służy zewnętrznym, rozmaitym wrogom Polski. "Bolesny kompromis z pozostającymi podziałami w ramach Unii" oraz szybka pogróżka Turcji, że zerwie umowę pomocową w tej kwestii, jeśli jej obywatele nie dostaną wstępu do Europy bez wiz, to kolejna odsłona tego, co Pan opisuje. A obozy? Mają powstać w każdym kraju, do którego wjechali z zewnątrz przybysze. Taki to ten bolesny kompromis. Pieniądze na to? Własne, ale fundusz celowy, merytorycznie rozliczany: trzeba skutecznie przekonać nachodźcę, że dany kraj z obrzeża jest tak samo atrakcyjny jak prawdziwy, bogaty Zachód. Czyli efekt relokacyjny innymi drzwiami został osiągnięty. Włosi trochę odetchnęli: maja być także budowane obozy poza Europą. Polacy na razie trwają w gapiostwie, które im swoją ściemą funduje władza. Krok po kroku jesteśmy zawodzeni w realizacji wyborczych obietnic - zmienia się co nieco po to, by się nic nie zmieniło (Lampeduza).
Do wpisu: Stare kadry na nowych frontach
Data Autor
Dark Regis
Spokojnie. Są tacy, którzy wiedzą co robić: https://www.youtube.com/…
Do wpisu: O wstawaniu z kolan ze zgiętym karkiem
Data Autor
Teutonick
No niestety ominęła mnie ta przyjemność:) Niemniej jednak cieszę się, że kogoś te moje wypociny były w stanie do tego stopnia zainteresować, żeby spróbować je w jakiś sposób wykorzystać:) Dziś będzie kolejny tekst, choć być może niekoniecznie nadający się do tego rodzaju rozszerzonej publikacji;) Pozdrawiam
Teutonick
Inteligencji nie można mu odmówić, ale mam wrażenie, że to jego pajacowanie (czy jak tam kto woli ekscentryczność) na pewnym etapie stało się przeszkodą do poszerzenia potencjalnego elektoratu
xena2012
Czegóż to się nie mówi i nie robi żeby być orginalnym .Dzis żeby zostać usłyszanym i wyróżniającym się wśród całej masy polityków trzeba zastosowac taktykę odmienności.w ten właśnie sposób wypowiedzi Korwina są traktowane jako objawienie a on sam postrzegany jako wybitnie inteligentny i błyskotliwy.Nie wiem jak długo pociągnełoby panstwo gdyby dostał sie do władzy.
NiepoprawneRadio.PL
Tworzymy internetowe radio. Dziś nowa audycja, a w niej Twój post. Ja czytam. Włącz o 19:00.
Dark Regis
Sorry, dubel ;) Ale wykorzystam to do pokazania, jak myślą tuzy narodowców: https://www.youtube.com/… Czyli bądź jak marksista, a będzie ci dobrze ;) Czarna rozpacz.