|
|
JoannaK 1) tak, ale te "powody" to często niesprawdzony donos sąsiada, czy byłego konkubenta.
2) może tysiącom uratowały, ale wielu zmarnowały. Dzieci po takiej traumie jaką jest zabranie nagle, bez zapowiedzi z domu rodzinnego długo albo i nigdy nie wracają do równowagi psychicznej
3) dla mnie to nie jest naturalne, że rodzic przed wydaniem jakiegokolwiek wyroku nie ma prawa rozmawiać z własnym dzieckiem w ojczystym języku. A jakby niemieckiego nie znał? Niech sobie Jugendamt zatrudni polskojęzycznych pracowników albo tłumaczy.
4) To proszę to samo powiedzieć muzułmanom - "w Niemczech są określone przepisy, które MUSZĄ akceptować i przestrzegać. Nikt ich tam siłą nie ściągał". A, przepraszam, jakich przepisów nie przestrzegała matka, która 'była za szczupła" albo ta oskarżona o alkoholizm, choć badania wykazały, że jest abstynentką?
5) to może trzeba było zmienić nazwę, bo źle się kojarzy. Hitlerjugend też można było zostawić i powiedzieć, że teraz to jest harcerstwo. |
|
|
gorylisko co wiecej...chetnie zjadlbym banana... wole byc na drzewie jak cywlizowanym (?)niemcem pokroju mengele czy eichmanna... kapewu...
i jeszcze jedno, mam to gdzies co mnie myslisz... gdybys adolfiku nie wiedzial to jest to miejsce gdzie kazdemu niemcowi nalezy solidny kop
za ssmanskie ciagoty...
co do tlumaczenia...to kiedys politruk tez mi wmawial, ze to przez takich jak ja prl ma problemy i nie moze rozwinac skrzydel aby prl rosla w sile
a ludziom sie zylo dostatnio... oczwiscie, pewnikiem przez takich jak ja mamy gradobicie, trzesienia ziemi i koklusz...do tego dodajmy spadek
ilosci cukru w cukrze wzrost znaczenia gospodarczego burdeli w republice federalnej niemiec... |
|
|
tematem tego watku jest Jugendamt
Jesli bedziesz dalej insynuowac swoje chore i chamskie teorie pod moim adresem to sie zaczne odwzajemniac.
Jak juz pisalem ... tylko slepy albo idiota nie zauwaza dysproporcji w podchodzeniu Jugendamtu do swoich obowiazkow. |
|
|
gorylisko tu jest mowa o odbieraniu dzieci nie swoich, nie niemieckich
dba sie o swoj interes a nie o interes dzieci...bo kazde dziecko to gotowy pieniadz...
prosze przeczytac tekst ze zrozumieniem...
rownie dobrze lis dba o gaski czy kurczaczki... gdby kto pytal chodzi o lisa jako takiego
a nie osszusta dziennikarskiego
|
|
|
ja wiem ze pozytecznym i wymagajacym specjalnej troski trzeba prostymi zdaniami
wiec powotorze...
Istnieje dysproporcja w tym jak urzad Jugendamt podchodzi do swoich ustawowoprzewidzianych zadan.
I trzeba byc slepym albo idiota aby tego nie zauwazac.
I widocznie Niemcy sa jak najbardziej z takiej pracy urzedow zadowolenie ... bo klopotow z wychowaniem tureckich badz libanskich dzieci nie chca..
wiec nie pala sie do reformy.
Tu nie chodzi o wojne wymauszanie zmiany przepisow .. chodzi o pytanie dlaczego cala surowosc "podobno" sparawiedliwego prawa
stosuje sie do rodzin pochadzacych przykladowo z Polski a przymyka sie oczy na zdegenerowane czasem w drugim juz pokoleniu
rodziny muzulmanskie ... ( chodzi tu wylacznie o takie ktore nie radza sobie z wychowaniem wlasnych dzieci)
"Czy ktos Pana zmusil (wywiozl z Polski) do przebywania w Niemczech ?" mje prywatne sprawy pania naprawde G..wno obchodza..
i jak pani zamiast pisac na temat bedzie dalej pisac o mnie to zaczne rowniez pytac czy fornal znowu nie zaplacil alimentow |
|
|
gorylisko to wszystko co pan napisac to byc mnostwo bardzo dobre ale najlepiej jest wyjechac...
oczywiscie, ze jugendmaty nie dzialaja bez powodu...znajdzcie mi czlowieka a paragraf sie znajdzie, zdaje sie, ze
ze pan panie adolf nie czytal tekstu powyzej ze zrozumieniem... zreszta i w Polsce urzedasy od opieki nad dziecmi biora
przyklad... ostatnio o probie odebrania dziecka bo jest za grube... czy szanowny szkopek przeczytal ze zrozuminiem
o powodzie do odebrania dziecka ?
no mozna by powiedziedziec, ze jugendmaty uratowaly zycie tysiacom dzieci, warto by przypomniec ich dzialalnosc
na zamojszczyznie... uratowano mnostwo dzieci przed glodem w Polsce no i przed polskoscia...
potem nie widziec czemu po wojnie spalono akta tych spraw... a pan to panie adolf pipsztolisz, ze nie kierowali sie
nsdap... no tak... pewnikiem wszystkich nazistow zjedzono ;-) wsadz pan sobie ten ratunek gdzies... najlepiej
pod czapke ssmanska
jaaaasneee sady niemieckie sa ostoja sprawiedliwosci jak cholera...zas obowiazek rozmawiania po niemiecku
to obowiazek jak cholera... ciekawe, ze w takim UK zazwyczaj znajduje sie czlowieka ktory operuje jezykiem ojczystym
stron... poza tym, sad jak orzeka widzenie to tylko w obecnosci urzedasa tej hitlerowskiej instytucji...
czego sie boi ?
co do obowiazywania prawa hitlerlandzie...kiedys obowiazawylo prawo, ze Zyd to byc mnostwo bardze zle...
czy to bylo dobra ? prawo to prawo... zgodnie z prawem niemieckim uchwalono ustawy norymberskie
malo tego, hitler osiagnal cel w demokratycznych wyborach...demokracja niemiecka jak cholera
tak ogolnie adolfiku z niemiec... czemu tak wrzeszczysz, ze w niemczech obowiazuje inna ideologia...
moze tak, moze nie...
ale moim zdaniem ubraliscie drang nach osten w mundurek pedala i udajecie, ze nie macie ciagot
typu deutchland, deutchland uber alles...
ja sie na tecieple lepkie slowka nie daje nabierac... jestescie dalej banda nazistow tylko lepiej sie maskujecie...
|
|
|
... albo idiota zeby pisac o prawie , demokracji i sprewiedliwych przepisach
i nie zauwazac ze rodzinom Tureckim ani ogolnie Muzulmanskim dzieci sie nie odbiera..
Choc bandy wyrostkow wielu biedniejszych dzielnic niemieckich miast , bez wyksztalcenia czesto kaleczac mowe niemiecka
pomimo faktu urodzenia na terenie BRD .. swiadcza o tym ze nie wszystkie rodziny Tureckie sa w stanie zapewnic godziwe wychowanie dziecka.
Rytualne mordy corek Tureckich rodzicow ktore zachcialy miec niemieckiego przyjaciela tez sie zdarzaja ... ale Jugendamty milcza
Dopiero jak kolejna dziewczyna zostaje zadzgana na ulicy przez brata albo kuzyna ..Policja zaczyna niemrawo szukac winnych.
Po Berlinie_Kreuzberg laza bandyckie rodziny / klany libijczykow , syryjczykow w trzecim pokoleniu zdegenerowane i nikt sie nie czuje odpowiedzialny
A ten wasz Jugenamt siedzi w D u murzyna i udaje ze nie wie oc o chodzi ... |
|
|
gorylisko co do faktow madame daf ma stosunek seksualny, zwlaszcza jesli dotyczy to niemiec... czasem odnosze wrazenie, ze madame daf tak jest przezarta filoniemieckoscia, ze wg niej niemiec jak defekuje to my polaczki mamy myslec, ze wydziela on zapach wiosennego bzu czy dzikiej rozy podczas tej czynnosci...
|
|
|
Sir Winston Na razie opowiada pan rzeczy jednocześnie idealistyczne i dogmatyczne, a faktów ewidentnie - nie zna.
Praworządność to może być na przykład konsekwentne stosowanie prawa III. Rzeszy. Warto się zastanawiać, co się pisze. Ale najważniejsze są fakty.
Jak się nie wie nic na temat, najlepiej go zgłębić, zanim się coś powie czy napisze. |
|
|
Sir Winston a rabunek dzieci ma charakter systemowy. Sprawy, jeśli w ogóle trafiają do sądów, są przez nie najczęściej bezkrytycznie rozstrzygane po myśli Jugendamtów, a w duchu Hakaty.
To jest najczęściej po prostu Kafka. |
|
|
Przed zjednoczeniem takich problemów raczej nie było, w każdym razie nie w NRF. Dopóki do władz nie dorwało się lewackie tałatajstwo szanowano tu rodzinę. A i teraz różnie bywa, szczególnie wtedy, gdy szatańskiej makreli i jej ekipie zależy na tym, żeby nie zniechęcać np. muslimów. Kiedyś spróbowali wykręcić taki numer w Goslar, rodzinie z Północnej Afryki (na zdjęciach wyglądali na białych semitów) to skończyło się szturmem na komisariat w którym schroniły się hitlerki z jugendamtu, w wyniku czego dzieci zostały odnalezione i prawdopodobnie wywiezione z Niemiec. Zatrzymano paru uczestników zajść ale zamknięto jedynie jakiegoś duchownego, który podobno nawoływał do czynnego oporu (tak podały kaprawe polskie przekaziory) ale i jego zwolniono bez sądu. Jak widać pryncypializm w życiu rodzinnym popłaca :-) |
|
|
3. Zostałem poproszony o uczestniczenie w charakterze jednej z wielu "osób zaufania" w akcji odebrania dzieci matce przez ojca. Ojciec - więcej niż dobrze sytuowany biznesmen - nie miał większych problemów w załatwieniu tego z niezawisłym polskim sądem. Do domu jej rodziców udałem się z komornikiem, dwoma policjantami, ojcem, lekarką i trzema lub czterema innymi osobami zaufania. W domu zastaliśmy dodatkowe zabezpieczenia na oknach (plexi) drzwi z siatki metalowej przed schodami, zamki w każdych drzwiach, "pancerne" plafony oświetleniowe itp. urządzenia świadczące o stanie psychicznym matki. Ta nieszczęśliwa kobieta kompletnie nie zdawała sobie sprawy z tego co się wokół niej dzieje, zajęta oblizywaniem wszystkiego, czego mogła dosięgnąć. Ponieważ wychodziłem ostatni oblizała (prawdopodobnie) skórzaną kurtkę w którą byłem ubrany a następnie ugryzła mnie w plecy (!). Nie jest to żaden "happy end", bo przy tym stanie matki i możliwościach ojca proces przed niezawisłymi polskim i sądami trwał 4 lata (słownie: CZTERY lata). Cztery lata brania łapówek i pracowitego wyszukiwania pretekstów do pozostawienia dzieci "przy matce".
4. We wszystkich znanych mi przypadkach głośnych spraw o zabójstwo dziecka przez matkę wcześniej miało miejsce faktyczne (choć przeważnie nie formalne) odebranie praw rodzicielskich ojcom przez niezawisłe polskie sądy, które żadnej odpowiedzialności za te wybryki nigdy nie ponosiły. Jeśli ojciec usiłuje doprowadzić do przymusowego leczenia matki, sąd nie tylko odmawia ale odbiera mu de facto prawa rodzicielskie a matka faszeruje dziecko lekami i wyrzuca je z 10 piętra lub dusi je poduszką spod które wypełzają węże (zmuszona, ma się rozumieć, "głosami") to ktoś za to powinien ponieść odpowiedzialność.
Takich historyjek mógłbym przytoczyć dziesiątki, bo dawno temu usiłowałem zaangażować się w kwestię obrony praw ojców, ale na skutek notorycznego podporządkowywania sobie wszystkich organizacji w tym celu zakładanych przez różne formy bezpieki - zrezygnowałem. Jedno wiem na pewno: równość - równością, ale dzieci "należą się" matce. I dopóki taka sytuacja trwa, to gówno tu będzie a nie praworządność. |
|
|
Sir Winston Jeśli była kiedyś na to szansa, to przed zjednoczeniem Niemiec. Teraz już z nikim nie potrzebują się liczyć. Niemieckie urzędy działają dla dobra NIEMIECKIEGO państwa, a pomysł, że powinny działać na rzecz jakiejś tam wyimaginowanej sprawiedliwości w postaci czystej i bezstronnej, to są mrzonki. Takie rzeczy tylko w Polsce.
Jest tylko jedna, jedyna rada dla tych, którzy chcieliby nie musieć się obawiać, że Rzesza odbierze im dzieci i odda niemieckiej rodzinie do germanizacji: trzymać się od Rzeszy z dala. Bo - jak się okazuje - potrafią dobrać się nawet do cudzoziemców przejeżdżających przez terytorium Rzeszy.
Gdyby chodziło o jakiś faktycznie istniejący kraj, a nie fasadowe kondominium, dajmy na to - o Rosję, to po pierwszym krzyknięciu przycupnęli by w przysiadzie i nie spróbowali drugi raz. Co ja mówię: nie spróbowaliby pierwszy raz.
Inaczej jest z państwem podbitym, którego gubernatorów mianuje się w Berlinie i Moskwie.
Radsik sam z siebie kuli się za futryną wychodka, kiedy sytuacja poniekąd zmusza go jakiejś reakcji w stosunku do Berlina czy Moskwy. Odczekuje w kucki i wyłazi tylko po to, by kolejny raz powysławiać miłosierną kanclerz i łaskawego cara. DNO! |
|
|
Pozwolę sobie dorzucić jeszcze kilka reprezentatywnych przykładów ale tym razem z Polski:
1. Matka kilkumiesięcznego niemowlaka znika rok po ślubie. Prokurator "wsiada" na męża, bo są świadkowie, że pożycie się nie układało. Wprawdzie matka nadużywała alkoholu (mandaty, izba wytrzeźwień itp.) ale jednak się nie układało. Po pięciu latach kobieta pojawia się w domu, deportowana z ówczesnego Berlina Zachodniego za prostytucję. Żąda: rozwodu, dziecka (które jej nie zna), alimentów i połowy domku, który mąż odziedziczył po rodzicach w czasie jej "pracy zawodowej" w Berlinie.
Niezawisły polski sąd przyznaje jej to wszystko. Domek zostaje sprzedany. Dzieckiem opiekuje się ojciec, bo matka jest zajęta przepijaniem pieniędzy. Za resztkę tak błyskotliwie uzyskanej fortuny mamuśka wyjeżdża do Czechosłowacji i bierze fikcyjny ślub (oraz rozwód) i z nowym paszportem i nazwiskiem wraca do Berlina Zachodniego kontynuować karierę zawodową.
Pikantnym szczegółem sprawy jest to, że jednym z argumentów sądu rodzinnego za przyznaniem prawa do opieki rodzicielskiej matce był status prawny ojca - formalnie podejrzanego o to, że miał coś wspólnego z jej "zaginięciem".
2. Matka kilkumiesięcznego niemowlaka zaczyna zdradzać objawy choroby psychicznej. Jej rodzina zarzuca mężowi, że zmusza (!!!) ją do leczenia. Matka występuje o rozwód i wyłączne prawa rodzicielskie (konkretnie to występuje adwokat, bo ona nigdy nic na rozprawach nie mówi nafaszerowana lekami i sąd taką sytuację toleruje). Wyrok jest na jej korzyść. Sąd toleruje wieloletnie wybryki rodziny skutecznie nie dopuszczającej do jakichkolwiek kontaktów ojca z dzieckiem. Uzasadnienie jest takie, że dziecko ma lepsze warunki mieszkaniowe u rodziny matki (konkretnie poniemiecka chałupka pod miastem z wychodkiem na podwórku). Po 4 latach stan zdrowia matki jest taki, że rozpala ona ognisko z gazet w pokoju i od oparzeń traci wzrok. W ponownej rozprawie niezawisły polski sąd oddala wniosek ojca o przyznanie praw rodzicielskich, nie starając się nawet uzasadnić tego jakimiś zarzutami wobec niego.
(c.d.n.) |
|
|
że tak dbają o swoje dzieci. Niech państwo polskie weźmie z nich przykład, a Polacy niech się zastanowią nad związkami małżeńskimi z sąsiadami zza Odry. |
|
|
wyczytałam gdzieś, że na poziomie 0,9 ... U nas 1,3 i zanosi się na katastrofę ... |