|
|
kmeehow Jak to, kto ma to zrobić? Oczywiście Gospodarz, ale przy naszej pomocy - we wszystkich jej dostępnych formach. Chociażby tak:
Znak oczyszczenia świątyni*
213 Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. 14 W świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. 15 Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. 16 Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!»
Moja mama narzekała od kilku lat, podobnie jak Pan, na wizyty księży po kolędzie. Jednak tego roku
była oczarowana. Przeżyła te swoje dziesiąt lat, ale po tej wizycie była, i jest do dzisiaj, jakby odmłodzona, uszczęśliwiona, radosna. Wszystko co najlepsze można powiedzieć o księdzu usłyszałem z jej ust. Co ciekawe, nie był to stary ksiądz - “wyjadacz”, ale młody człowiek.
Niektórzy mogą powiedzieć, że jakiś młody cwaniak wiedział jak omotać starszą osobę, ale ci którzy znają moją mamę wiedzą, że nie z nią te numery Bruner.
Kościół niestety, jest w takim stanie jak Pan to opisuje – osobiście znam takich, którzy ciężkie miliony zarobili pokazując jak na słowo “Jezus” dostają gęsiej skórki -ale było duuuuuużo czasu, I duuuuuużo zainwestowanych środków, by do tego doprowadzić. Samo się nie zrobiło.
Ja wolę obracać się wśród psów, jeleni (tych prawdziwych – czworonożnych), kotów i w ogóle Natury.
Rozmowa z Panem jest rodzajem wyjątku, który mi schlebia. |
|
|
Dark Regis Nie tylko "lydian", czyli skala lidyjska. Ja też ze zdziwieniem kiedyś odkryłem, że to, co było dla mnie do pewnego momentu kocią muzyką, to jest to prostu inna skala i inna muzyka. Dlatego właśnie mając wiedzę o skalach, tak łatwo jest uchwycić zabytki w muzyce w rodzaju Mozarta. Bodaj w trzecim filmie są inne skale, a w Wikipedii jest wyjaśnienie: https://en.wikipedia.org…
https://en.wikipedia.org… |
|
|
Dark Regis Nie bardzo wiem, kto miałby wyremontować ten kościół i od czego zacząć? Na moje oko to najskuteczniejsza metoda polegałaby na tym samym, co uzdrowienia Wymiaru S. od kasty, czyli wszyscy won. Pan pewnie obraca się w środowisku intelektualistów kościelnych i filozofów. Ja zaś muszę znosić księdza, który już trzeci rok z rzędu wizytę po kolędzie próbuje zaczynać od nakładania rąk w celu wyleczenia "duchem świętym", a w kościele działa nie kółko różańcowe, tylko płatny uzdrowiciel i coś w rodzaju sekty "padających na posadzkę". Ksiądz zachęca wszystkich do uczestnictwa, bo "już wielu doznało łaski i uleczenia", a co najważniejsze niewiele to kosztuje w porównaniu z wizytą u lekarza. Ja nie widzę tu różnicy pomiędzy tym a sytuacją, gdy do miasta zajeżdża cyrk wyposażony w komputery i kolorową drukarkę, sześciu facecików zwija się jak w ukropie, zaprasza wszystkie baby z okolicy, a potem drukuje im kolorowy obrazek całego kręgosłupa "przebadanego" właśnie za pomocą "rezonansu jądrowego, kwarkowo-molibdenowego, z prześwietleniem promieniami antymaterii". Potem tylko trzeba wybrać z tłumu co słabsze psychiczne osobniki i sprzedać im po pledzie na wszystkie choroby, za - bagatela - dwanaście tysięcy. Do tego już doszło. Zapomniałbym wspomnieć, że ksiądz uzurpuje sobie tutaj prawo do wybierania lektury parafianom, a książki naukowe i matematyczne, to przecież dzieło samego szatana... i masonów. Tak więc możemy sobie rozmawiać długo i namiętnie o tym czym jest Bóg, jaki jest, albo czy może stworzyć łamigłówkę, której nie umiałby rozwiązać, ale to są sprawy zupełnie abstrakcyjne i trzeciorzędne. Za sprawą marksistów w kościele, neokatechumenów i biskupów miziających się z rabinami kościół nam gnije od fundamentu, czyli od miejsca indoktrynowania ciemnego ludu i nie widać żadnego ratunku. |
|
|
kmeehow Teraz mógł bym powiedzieć podobnie jak pan Jourdain u Moliera:
U licha, tyle lat słucham muzyki i nie wiedziałem ,że słuchałem też lydian mode.
Dziękuję, że podzielił się Pan ze mną tym odkryciem. |
|
|
kmeehow Ze sytuacją kościoła jest tak jak ze sprawą klimatu. Zmiany są zauważalne, środków zaradczych nie widać na horyzoncie, a pieniądze na tym można zrobić ( nie mówiąc o benefitach, jak pan to określa, prykania)
Jednak, klimat znowu zmieni się jak to bywało od początku świata i w Kościele też nastąpi oczyszczenie, bo zarówno klimat jak i Kościół podlegają prawom Boskim.
Tworzenie nowego kościoła, to wspaniała idea; robiono to już wiele razy, ale pozostaje pytanie jak pozyskać wiernych.
Metoda n+ ( gdzie n dąży do 1000) traci już swoją siłę przebicia.
Czasem jest lepiej wyremontować stare auto, niż kupić nowe, którym nie da się jeździć.
A jeśli chodzi o inne kwestie, które Pan poruszył, to powiem Panu, że przypomniała mi sie historia sprzed wielu, wielu lat. Kiedy po meczu piłkarskim dziennikarz zapytał kapitana drużyny dlaczego przerżnęli tak sromotnie, tamten odpowiedział: “bo tamci byli specjalnie trenowani żeby wygrać”. Przez tygodnie był to szlagier mediów w tamtym czasie.
Człowiek ma przyjaciół, wrogów i interesy. Państwo ma tylko wrogów i interesy – każde bez wyjątku.
Wrogowie, czy to wewnętrzni , czy zewnętrzni “trenowani są żeby wygrać”. My też musimy zacząć to robić, a każdy trening zaczyna się od edukacji. |
|
|
tricolour @Imc
Ja tez nie zaobserwowalem, zeby Pan zabil kogokolwiek, z czego nie wysnuwam wniosku, ze Pan nie może. Może, ale może nie było potrzeby? Albo chęci? Albo sensu?
Zresztą po co odwracać drzewa skoro 99% uzna to za photoshop, w reszta za dowód na płaskość Ziemi, bo na płaskiej ziemi normalne i oczywiste jest, że drzewa rosną do góry nogami, na co jest 213 dowodów.
No przepraszam, to co Pan napisał o drzewach jest infantylne, w odróżnieniu od innych, ciekawych rzeczy, które potrafi napisać.
Gdyby np. zniknął Księżyc, rzecz duża i widoczna dla wszystkich, to pomijajac problemy z grawitacją (ktore Bog jakos obejdzie, osobliwość jakąś stworzy w miejscu brakujacej masy) to kto zechce, to uwierzy w Boże sprawstwo, a kto nie chce, za skarby nie dopuści możliwości boskiej, raczej "dowód" na istnienie kosmitów. To po co go znikać jezeli nic z tego nie wyniknie poza zbędną pracą na połatanie fizyki?
A gdy Bóg już udowodni, że wszystko może, to co? |
|
|
Dark Regis PS. Bardzo ładna symfonia. Kiedyś w pracy słuchałem Bacha i Beethovena. Nadal to lubię, ale potem odkryłem takie rzeczy:
1. The Lydian Mode: https://www.youtube.com/…
2. https://www.youtube.com/…
3. Dorian, Lydian, Mixolydian, Locrian: https://www.youtube.com/…
4. https://www.youtube.com/…
Myślę, że właśnie dlatego jestem niekompatybilny z niektórymi znajomymi, jeśli chodzi o słuchaną muzykę. Niby niewielka różnica w skali, ale jednak :]
Przede wszystkim jest to w muzyce transowej: https://www.youtube.com/…
w ambiencie oraz psybiencie: https://www.youtube.com/…
i w jazzie: https://www.youtube.com/… |
|
|
Dark Regis Tak, ale to nie jest wyjaśnienie, dlaczego dla kontaktu z Bogiem konieczne jest czytanie bełkotliwych mitów żydowskich. To tak jakby bez tych mitów Bóg nie mógł istnieć. Ale to jest pół biedy. Większym problemem jest przebicie się w USA sekty protestanckiej, która uważa, że jedyną drogą do zbawienia świata i ponownego nadejścia Chrystusa, jest zapanowanie żydów nad światem. Właśnie odpryski tej durnej ideologii, która znalazła dojście do ekipy Trumpa, powodują te wszystkie perturbacje i zagrożenie dla naszych polskich spraw. Tak więc nie jest obojętne w co i jak się wierzy. Dostrzegłem to już dawno temu, mniej więcej dwa-trzy lata temu, że tak naprawdę to żydom nie szkodzi antysemityzm, gdyż jest rozgrywany w widoczny gołym okiem sposób, lecz coś innego. Było to na blogu Pani Izabeli, a wyraziłem to takimi słowami "Jeśli Polacy przestaną sami siebie przestraszać żydami (i w domyśle przestaną się bać odrzucenia bajek ze ST), to na całym świecie rozlegnie się jedno wielkie AjWaj, zaś sanhedryn w Nowym Yorku zwoła pilne zebranie: będą radzić o bestii co się budzi zrywa pęta, a paralizatora zabrakło". Dziś, po wojence papieży, której tłem jest po prostu zniesienie celibatu w kościele po to, żeby za jakiś czas taki ksiądz Charamza oficjalnie i bez ogródek mógł w tyłek prykować innego księdza i żeby gie mu można było zrobić. To o to tutaj chodzi. Innym razem przewidziałem rozłam w Kościele i on się teraz zaczyna dokonywać. Zostaniemy wtedy z alternatywą: albo pozostać przy marksistowskiej wierchuszce z Watykanu, która być może już będzie się radośnie prykować parami w pupę na synodach, albo zebrać, co się da uratować i stworzyć polski odłam kościoła narodowego. Wtedy właśnie niemal identyczną myśl zaczął nam podrzucać wschodni gołąbek pokoju. Dorzućmy do tego wizyty Netanjahu i mamy jak na dłoni, kto do tego dąży (znaczy się do prykowania księży). Proste. Jeśli zniszczy się kościół w Polsce, to rozpadnie się wszystko, co spaja elity jakie by nie były ze schłopiałymi dołami. Dlatego, pomyślałem, czas na podjęcie manewru ucieczki do przodu, bo potem może być już za późno na wydanie bitwy na polu, które nam odpowiada. Protestantyzacja katolicyzmu właśnie na tym polega, żeby powstała w nim "sekta", której jedynym celem w życiu będzie władanie Izraela nad całą Ziemią. To dlatego tak ochoczo rabini biegają na dni judaizmu w KK, chociaż gardzą naszym klerem i wyśmiewają naszą głupotę (wskazane fragmenty ST, które traktujemy na serio). Kiedyś bodaj Schudrich się z tym zdradził w jednej z rozmów, ale to było dawno. W każdym razie znaki na Niebie i Ziemi wskazują, że jesteśmy rozgrywani i to od środka. To nie ma nic wspólnego z istnieniem, bądź nie, Boga, naukowcami, teoriami i księgami. To jest po prostu brutalna walka na wykończenie przeciwnika. Albo damy się wykończyć tą drogą żydom i zaprząc jak woły do ich spraw, albo odpępowimy się wreszcie od ich talmudycznej trucizny umysłów i stworzymy nowoczesne pojęcie Boga niezależne od rabinów. Tertium non datur |
|
|
kmeehow Bóg nie jest dostępny jest dla nas w formie przekazu medialnego, czy jakiegoś tam innego używanego obecnie “gadżetu”. Jednakże zawsze jest obecny na poziomie indywidualnym i dają temu dowód liczne świadectwa ludzi – chyba, że wszyscy kłamią.
Nie jest więc możliwa uniwersalna “definicja”/opis Boga. Różne więc mogą być opisy, ale zadziwiająco, gdy rozmawia się z ludźmi wierzącymi, zawsze jest jeden wspólny element: naturalne pragnienie do uznania autorytetu i związanego z nim porządku istnienia.
Nikt nie lubi żyć bez punktu odniesienia i być zagubionym w chaosie. Tak to już jest.
W szkole średniej zapytany jak rozumiem Boga odpowiedziałem, że jako swoją niemoc i niedoskonałość i napytałem sobie biedy. Dziś, nie do końca wycofuję sie z tego.
Biblia za to jest uniwersalnym przekazem “medialnym”, przeznaczonym dla wszystkich.
I tu przytoczyłbym motto Pańskiego blogu : ,small minds, average minds, great minds, mathematicians”, lecz nie chodzi o temat rozmowy, ale o zapotrzebowanie intelektualne, duchowe, etc. oraz zdolność percepcji.
Lisy związane ogonami (lol), nie dziwię się, nie są przeznaczone dla wybitnego matematycznego umysłu, ale właściwie interpretowane mądrości i konkluzje z Biblijnych wersetów, często tak.
Siła przekazu ,również w tym przypadku, wzmacniana jest przez autorytet - jeżeli się go uzna.
To tak jak w matematyce przyjęcie założeń przed rozpoczęciem rozwiązywania problemu.
Jest prosta niepodważalna zależność między Bogiem, a nauką: żeby nauka mogła istnieć i rozwijać się, trzeba do tego żywych i zdrowych naukowców, przeciwna relacja prawdopodobnie nie zachodzi.
Tak więc, mimo różnego rodzaju dewiacji na poziomie interpretacji Biblii i jej “implementacji” - patrz obecny Papież - jest ona nieocenioną pomocą , a nie ograniczeniem naszej egzystencji.
Pan Karoń, którego Pan uznaje, zresztą tak jak ja, udowadnia, że Encyklika Rerum Novarum zmieniła protestancką formę kapitalizmu wyniszczającego w kapitalizm z etosem pracy pozytywnej na bazie słów Biblii : "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili".
https://www.youtube.com/…
Reasumując, postawienie człowieka w centrum wszechświata nie wróży dobrze Wszechświatowi, a pozostaje jeszcze kwestia sensu życia, nad którą biedzą się tęgie głowy.
“All religions, arts and sciences are branches of the same tree. All these aspirations are directed toward ennobling man's life, lifting it from the sphere of mere physical existence and leading the individual towards freedom.”
― Albert Einstein
PS1 Jutro spróbuję opisać swoje wrażenia z oglądania Meissnera
PS2 Mówiąc Biblia mam na myśli głównie Nowy Testament
PS3. Prezent dla Pana https://www.youtube.com/… |
|
|
Dark Regis Niestety, tego nie może zrobić, bo skutki dla rzeczywistości byłyby opłakane. To nie jest tylko zmiana jakiejś jednej cyferki w Excelu. To niszczy wszystkie oddziaływania fizyczne we Wszechświecie oraz materię. Jeśli On "chce" czegoś takiego, po co miałby robić to w tak głupi sposób, skoro można wyciągnąć jakąś wtyczkę z gniazdka. Stąd wracamy do wątku robienia Bogu z gęby cholewy pod pozorem dbania o jego świętość i sprawy, a w rzeczywistości chodzi tylko i wyłącznie o rząd dusz zamieniany na brzęczące. Często posługujemy się terminem "adwokat diabła", a rzadko "adwokat świnia", który staje w imieniu pozwanego tylko i wyłącznie po to, żeby sobie samemu wyrobić nazwisko i nabić kabzę, choć wie, że nic nie może.
Gdybym miał kiedyś zadanie zaprojektowania takiego kościoła, to w pierwszym rzędzie spenalizował bym tego rodzaju kłamstwo i manipulację, w których wykorzystuje się niedorzeczności sprzeczne z logiką. Byłby to grzech śmiertelny. No bo wyobraźmy sobie, że jakiś guru z rzadką brodą ubzdura sobie, że wymyśli Znaki w postaci wybiegającej z lasu pary lisów zrośniętych jajami i dlatego wszyscy teraz muszą go karmić i dożywotnio oporządzać. jest to całkowicie prawdopodobne, bo w warunkach ziemskich rodzą się różne bliźniaki syjamskie, więc i zrośnięte jajami też mogą. Tymczasem historia ze ST, gdzie jakiś wariat wymachujący oślą szczęką, wkrótce przed zamordowaniem nią zawartości małego stadionu wojewódzkiego, biega po lesie i wyłapuje z nor lisy w ilości trzysta. No geniusz po prostu, bo lisy są ściśle terytorialne i mam poważne podejrzenie, że trudno byłoby złapać trzysta lisów na głupa w całym województwie małopolskim. W zasadzie można było na tym zakończyć. Ale tam ten idiota idzie dalej. Wiąże te lisy po dwa ogonami, które grzecznie czekają na swoją kolejkę, w węzły, w których chrzęszczą jeszcze pokruszone kości, wtyka zapalone pochodnie i rozkazuje lisom biec na pola filistyńskie, żeby spalić zboże. Był prawdopodobnie pogryziony na śmierć, a poza tym dlaczego nie wetknął lisom tych pochodni po prostu w du...? To jest zanalizowany fragment właśnie Słowa Bożego wg Kościoła, booo... "przecież jak Bóg zechce, to 2*2 będzie 5". Niech Pan komuś opowie tę żydowską bajkę w celu otrzymania od niego tysiąca złotych. Tylko proszę uważać na pobliskie sztachety w płotach. jednak instytucja z tradycjami to przecież insza inszość, prawda? No i co to ma wspólnego z wiarą w Boga? ;)
https://pl.wikipedia.org… |
|
|
Dark Regis @tricolour, twierdzę, że nie może, bo nie zaobserwowałem dotąd nawet jednego posadzonego korzeniami do góry drzewa, a to dużo mniejsza ingerencja w strukturę świata. Nie widziałem też żadnego gigantycznego żółwia, na którym po oceanie surfują słonie. A to podobno było napisane w Biblii. Da mi pan wyniki Totolotka z ostatnich 20 lat i jakąś książkę, może być Olgi Tokarczuk, a znajdę w nich te wszystkie wylosowane liczby i na dodatek udowodnię, że to nie przypadek, bo jest w tym klucz. Numerologia jest magią i wróżeniem z fusów, a Kościół jakoś tego nie potępił po dziś dzień. |
|
|
tricolour @ Imć
Pan twierdzi, że "nie może zrobić, bo skutki dla rzeczywistości byłyby opłakane". Ja to widzę inaczej: może zrobić, ale skutki dla rzeczywistości byłyby opłakane. To dwa różne sposoby spojrzenia na rzeczywistość.
"Opłakaność" skutków nie stanowi dla mnie żadnego problemu. |
|
|
tricolour @Imc
Pismo święte "przewidziało" zadanie o chceniu, by 2*2=5. Kuszenie Chrystusa, to właśnie to zadanie, gdy Szatan - powołując sie wszechmoc Boską - pragnie, by oddać mu hołd. Wszak Wszechmocny bez trudu może oddać hołd komukolwiek bez żadnego uszczerbku dla siebie... Może, ale nie musi i nie chce. |
|
|
Dark Regis Jeszcze taka uwaga co do rozmaitości, czyli mało formalnie, to są takie pozszywane ze sobą kawałki przestrzeni kartezjańskiej R^n (atlas i mapy). Prawie każdy student przy odrobinie dobrej woli pojmie, że przestrzeń styczna do rozmaitości w punkcie x składa się ze stycznych lub lepiej wektorów stycznych wyznaczających kierunki tych linii stycznych. Jeśli przysiądzie fałdów, to doszuka się jeszcze, że w zasadzie ta przestrzeń styczna, to taka przestrzeń liniowa różniczek, a nawet, że dla grupy Lie będzie to algebra Lie. Jednak już prawie nikt nie dotrze do wiedzy, że jak weźmiemy np. pierścień funkcji gładkich w punkcie O(x) i te wszystkie funkcje, które zerują się o tym punkcie, to dostaniemy ideał maksymalny tego pierścienia m(x) (maks, czyli większego nad nim nie ma, wtedy pierścień jest lokalny). Pierścień ilorazowy O(x)/m(x) stanie się ciałem, zaś m(x)/m^2(x) będzie odpowiadać przestrzeni stycznej w tym punkcie (to coś jak linearyzacja zostawienie czynników liniowych). W tej właśnie formie funkcjonuje pojęcie przestrzeni stycznej do rozmaitości algebraicznej zadanej układem wielomianów na przestrzeni afinicznej.
A wracając do wykładu Meissnera, to niech Pan zauważy, kiedy i jak kończą się możliwości zwiększania dokładności obliczeń w QED i dlaczego nie da się tak samo liczyć w QCD. Właśnie to mówi wiele o tym, że płaskich addytywnych rachunków (takich Lebesgue'ów) tam nie potrzeba. |
|
|
Dark Regis Tak, to są te dystrybucje. Formalnie rzecz ujmując, ponieważ całka jest operatorem liniowym, a zbiór funkcji całkowalnych, a zwłaszcza całkowalnych z kwadratem ma dobrą strukturę algebraiczną (można go zrekonstruować wychodząc od funkcji schodkowych), to czemu nie zająć się samymi operatorami i wartościami tych operatorów na funkcjach. Wtedy T[f(x)] wyrażałoby całą informację o całce względem przyjętej miary. Miarą typową na studiach jest miara Lebesgue'a, która jest uzupełnieniem miary Riemanna (kiedyś była w liceum). Mówię tu miary, bowiem typowa szkolna całka jest wyrażana przez trzy parametry: 1. miarę na danej przestrzeni, 2. czasem taką funkcję, którą nazywamy gęstością, a innym razem jądrem (warto zobaczyć transformaty), którą można też czasem włączyć w skład miary, a czasem nie (wtedy możemy ją potraktować jako pochodną miary jak w tw. Radona-Nikodyma, albo mamy całkę w sensie Stieltjesa), oraz 3. zbiór lub dziedzinę, na której całkujemy. Miara bowiem jest przeliczalnie addytywną funkcją zbioru, a zbiory te tworzą sigma-ciało zbiorów mierzalnych. Tak samo mówimy o funkcjach mierzalnych, bo zbiory to są mierzalne funkcje charakterystyczne dla tych zbiorów (taki jeden wielki schodek wysokości 1 na cały zbiór i reszta 0). Dużo słów ale idea dość prymitywna. Zabawa zaczyna się w momencie, gdy zaczniemy uwzględniać dodatkowe własności algebraiczne lub geometryczne miary. Na przykład miara Lebesgue'a ma tę własność, że jakkolwiek przesuniemy zbiór w przestrzeni R^n, to zawsze będzie miał tę samą miarę. Jest to niezmienniczość względem pewnej podgrupy automorfizmów, tu przesunięć i obrotów. Jeśli weźmiemy teraz sferę albo torus, to na nich też można określić miarę, która będzie niezmiennicza względem takich ruchów. Ogólnie można wziąć rozmaitość, która ma strukturę grupy (jak torus, ale sfera 2D nie) i zdefiniować na niej miarę zgodna z tą strukturą grupową. Będą to oczywiście automorfizmy odpowiadające przesunięciom. Po dodaniu struktury różniczkowej mamy już pełną gębą grupę Liego, zaś miara (lewo)niezmiennicza (lewo z powodu strony z której dopisujemy element przesuwający, może być prawo jeśli wola), to dostajemy miarę Haara i dalej można rozwijać cały rachunek całkowy na grupie Lie. Zwykła miara i całka Lebesgue'a jest miarą i całką Haara na przestrzeni R^n. Strukturę grupy widać tu wyraźnie jak weźmiemy punkty kratowe. Po zwinięciu ich, żeby pozostała tylko jedna kratka mamy torus, więc są to pojęcia związane. Jeśli weźmiemy nieco inne grupy i nieco inne rozmaitości, to podobnie rozwiniemy rachunek całkowy na rozmaitościach zespolonych np. powierzchniach Riemanna. A nawet na kwaternionach.
PS: Bóg to jest wielka sprawa, ale wpieranie Mu tego, czego nie zrobił i nie powiedział to zwykła podłość :] |
|
|
kmeehow Właśnie włączyłem ponownie oglądanie wykładu Meissnera, więc trochę chaotycznie:
Cieszę się, że wyraża pan przekonanie o rychłym końcu matematyki aksjomatów I rachunku różniczkowo -całkowego, za którym nie przepadałem. Ta nowa matematyka fraktali, grup, pierścieni,
i innych nowości nie wiadomo czy otworzy nową ścieżkę rozwoju, czy znowu dojdzie do ściany i trzeba będzie tworzyć następną.
Operację splotu przypominam sobie jak przez mgłę jeszcze ze studiów przy analizie sygnałów gdzie dwie funkcje poddane tej operacji dawały w wyniku trzecią niosącą cechy pierwszej I drugiej oraz własne; jeśli to jest to, o czym Pan mówi.
Gdy usłyszałem jak Meissner mówi o delta t zmierzającym do zera przypomniała mi sie funkcja (pseudofunkcja) diraca, pobiegłem na dół do mojej biblioteki wziąłem z półki “Zarys rachunku operatorowego” Osiowskiego. Znalazłem kilka pożółkłych kartek moich zapisków I zauważyłem, że mówi sie o rozwiązaniach w dziedzinie dystrybucyjnej. Czy to jest ten rachunek dystrybucyjny, o którym Pan mówi, czy zbieżność pojęć?
Oglądam dalej, a o Bogu potem, bo to WIELKA SPRAWA. |
|
|
Dark Regis Tu należy się małe wyjaśnienie w sprawie religii. Ja nie wierzę w pierdoły typu związywania dwóch lisów ogonami, rozwalania murów miast za pomocą darcia gęby i pomniejszych bajek, a zwłaszcza w to, że mógł to napisać sam Bóg. Nie ma to nic wspólnego z wiarą w Boga. Natomiast argumentacja przeciwna jest mniej więcej pod ten schemat:
- Jak Bóg zechce to 2 razy 2 będzie równe 5.
- Guzik prawda.
- To ty nie wierzysz w Boga!?
- Guzik prawda, bo Bóg nigdy nie zrobi czegoś takiego.
- To ty nie wierzysz, że Bóg jest wszechmocny!?
- Może i jest, ale to spowodowałoby kolaps całego wszechświata, czyli dokonałby rzeczy strasznej, gdyby tego nie wiedział. Spróbuj zbudować most przy założeniu, że Pi=2.
- To ty nie wierzysz, że Bóg jest wszechwiedzący!?
- No przecież o tym mówię i musiałby wiedzieć, że czyni zło.
- To ty nie wierzysz, że Bóg jest nieskończenie dobry!? Jak Bóg zechce to będzie 2x2=5.
- I jaki to będzie miało cel?
- Nie bluźnij, sypnij na tacę i spadaj niedouczony głupku.
No i to JEST jakaś tam odpowiedź na pytanie jaki jest ten szczytny CEL ;))) |
|
|
Dark Regis Jednocześnie chciałbym zauważyć, że współcześnie wszelkie próby dogmatycznej aksjomatyzacji matematyki mają się jak pięść do nosa. To nie wyjdzie. Jedynie podejście zastosowane w teorii kategorii ma sens. Gdy próbujemy zaksjomatyzować zwykłą arytmetykę liczb naturalnych (Peano), na przykład w języku logiki pierwszego rzędu, to wychodzą takie rowery jak modele niestandardowe dowolnej mocy większej lub równej alef zero. Jeśli aksjomatyzacji dokonamy w logice drugiego rzędu, to otrzymujemy teorie kategoryczną z jednym jedynym modelem, ale kompletnie od pyty. Trzecie rozwiązanie polega na wzięciu jakiejś logiki pośredniej między logiką pierwszego i drugiego rzędu, czyli np. logiki modalnej. No ale o tym już mówiłem innymi słowami - to są właśnie toposy, w których może być lub nie obiekt liczb naturalnych. Od tego matematycy nie uciekną żadnymi wykrętami.
Żeby przybliżyć Panu temat padam pewien paradoks, na styku badania liczbowych systemów pozycyjnych/wielomianów cyklotomicznych, oraz zwykłej teorii grup, który wymyśliłem. Proszę wyobrazić sobie zbiór liczb naturalnych uporządkowanych na następujące sposoby: zwykły [1] to 1,2,3,....; teraz [2] co druga 1,3,5,..., 2,4,6,...; [3]: 1,4,7,..., 2,5,8,..., 3,6,9,... ; [k] to ustawione kolejno po sobie (ciąg liczb dających resztę 1 przy dzieleniu przez k)(dających resztę 2)...(resztę k-1). Prowadzimy te operacje do nieskończoności i w efekcie dostaniemy (ciąg dla reszt 1)(ciąg dla reszt 2).... Niech Pan zauważy, że co prawda mamy nieskończoną liczbę nieskończonych ciągów ustawionych jeden za drugim, to wszystkie możliwe liczby naturalne pojawiły się tam dokładnie na pierwszej pozycji w ciągach. Moje pytanie brzmi "To jakie liczby stoją na drugim, trzecim i kolejnych miejscach?". Zabrakło, gdzieś znikły. Teraz proszę przeprowadzić analogiczny eksperyment myślowy, ale z nieoznaczonymi kulami. Nawet przechodząc tylko kroki [2^k], czyli dla potęg dwójki, co wymaga podzielenia każdego ciągu w [2^(k-1)] na dwa nowe podciągi, widać, że nigdy nam kul nie zabraknie (paradoks Hotelu Hilberta). No to jak w końcu jest? Jeśli pozaznaczam albo ponumeruję kule, to ich zabraknie, a jak nie pozaznaczam, to wystarczy ;))) Cud :]
To spowodowało, że zająłem się pojęciem aranżacji. Nazywam tak sposób ustawienia lub uporządkowania zbioru (choć nie musi to być relacja porządkująca), który w naturalny sposób wypływa z własności tego zbioru. Zbiór liczb całkowitych ...,-1,0,1,2,3,... jest aranżacją zbioru liczb naturalnych, zbiór liczb wymiernych też, punkty kratowe na płaszczyźnie też, nawet graf dla grupy wolnej o dwóch generatorach, albo wierzchołki dla parkietażu w jakiejś geometrii, np. jednej z ośmiu dla 3 wymiarowych rozmaitości:
https://www.mathi.uni-he…
PS: A teoria grup dlatego, że myślałem nad tabelkami działania postaci ZxZ, QxQ, albo KxK (punkty kratowe). |
|
|
Dark Regis Odnośnie tego wykładu prof. Meissnera. jest tam informacja, że jeżeli ktoś znajdzie rozwiązanie problemu obliczeń w elektrodynamice kwantowej i wywali ręczne renormalizacje, to zarobi okrągły milion dolarów. Jednocześnie pojawił się zarzut pod adresem matematyków, że nie rozwijają teorii jak należy. Otóż jest to zarzut nietrafiony i krzywdzący, gdyż właśnie to o czym tu obecnie rozmawiamy, czyli świat współczesnej teorii liczb i rozmaite zagadnienia fraktalne - miary, grupy, pierścienie, rozmaitości, a przede wszystkim geometria algebraiczna wkrótce da odpowiedź na nurtujące fizyków pytanie. Otóż będą oni musieli zrezygnować z wykładanego powszechnie rachunku różniczkowego i całkowego i przejść do innych form wyrażania swoich modeli. Pokazałem na przykładach czym jest ten "dipol" rachunku różniczkowego i całkowego dla pełnokrwistego matematyka: funkcja Mobiusa i funkcja Zeta dla określonego porządku częściowego. Używając funkcji Mobiusa od wielu zmiennych może Pan napisać równanie Schrodingera dla grafu, fraktala albo innej struktury regularnej. Ważne, żeby pamiętać o tym, żeby ją w odpowiedni sposób uporządkować, tzn. w miarę możliwości regularnie. Być może nie wie Pan jeszcze o tym, że zamiast klasycznego całkowania równań różniczkowych, dziś stosuje się rachunek dystrybucji, gdzie również jest operacja splotu, zaś transformata Fouriera jest tylko pewnym rodzajem obrotu przestrzeni dystrybucji. Ma to tę zaletę, że kompletnie wszystkie równania różniczkowe w danej klasie mają rozwiązania. Z tym zastrzeżeniem, że nie wszystkie są klasycznymi funkcjami. Druga zaleta jest taka, że zamiast biedzić się z pojedynczymi funkcjami można całkować i różniczkować miary, czyli od razu operować na całej strukturze algebraicznej i analitycznej zbioru tych funkcji. Ma to związek z grupami i algebrami Liego, a także ich nieprzemiennymi uogólnieniami. Takimi uogólnieniami grup Liego jako rozmaitości ze strukturą różniczkową, są obrifoldy (na "krzywych" algebraicznych takich jak przestrzenie Calabi-Yau). To właśnie tu skupia się walka nad wzmiankowanym na wstępie zagadnieniem. Niektórzy to lekceważą, bo to głównie ta "dziwna teoria strun", lecz w rzeczywistości teorie strun są tylko poligonem doświadczalnym do wykuwania takich nowych koncepcji. Proszę dowód: http://www.cft.edu.pl/~k…
Oto równanie Schrodingera dla fraktala, co pozostaje w zgodzie z tym, co wcześniej pisałem o współczesnym modelowaniu rynku akcji za pomocą procesów stochastycznych fraktalnych. Albo równanie Schrodingera i falowe dla grafów skończonych: https://arxiv.org/pdf/12…
A jako wisienka na torcie, dokumenty z NASA oraz z CERN wprowadzające do rachunku na dystrybucjach:
1. NASA: https://ntrs.nasa.gov/ar…
2. CERN: https://cds.cern.ch/reco…
Właśnie tacy matematycy powiedzieli "jeśli nie ma przemienności/łączności, ale są związki, to chrzanić przemienność/łączność";) |
|
|
kmeehow Ach! Jak dawne to czasy i jak bliskie zarazem. Ma Pan to szczęście bycia synem matematyka i, widać,
genetyczny zapis został przekopiowany wiernie. To tyle o wolnej woli i byciem sobą.
Skarb, który Pan posiada nie może być zmarnowany i musi zostać przekazany następnym pokoleniom.
Mam nadzieję, że ma Pan potomstwo.
Ja zawsze fascynowałem się matematyką i podziwiałem matematyków. Niestety, zauważałem że jest też życie poza nauką - niekiedy w nadmiernych porcjach - więc przegapiłem czas, kiedy mogłem studiować ją jako drugi fakultet równolegle z moimi studiami.
Żałowałem tego i nie, bo nie ma w życiu człowieka działań bez konsekwencji, a najczęściej są one nieprzewidywalne.
Obecnie moja relacja do matematyki jest taka, jak relacja psa do konserwy mięsnej.
Zna on smak zawartości, chociaż nie może tego ugryźć.
Co rzekłszy zabieram się do kopiowania pańskich wykładów w celu uszeregowania ich i pogrupowania.
Po Pańskiej odpowiedzi u Pani Izy na temat “paradygmatu moralnego” zastanawiałem się jak to jest;
jedne wybitne umysły całym swoim jestestwem zespolone są z Siłą Nadprzyrodzoną, wiarą w istnienie
czegoś, czego nie da się przecież naukowo udowodnić, lecz to nie przeszkadza ich geniuszowi w realnym świecie, a inni negują , a raczej dystansują się od tego, jakby Bóg, wiara, Siła Wyższa była
ograniczeniem ich swobód badawczych.
Ciekawe jest, że raczej nie spotyka się postaw pośrednich, tylko , albo radykalne “tak”, albo radykalne “nie”.
Dziękuję za link o nieskończoności. Sprawa jest na tyle bulwersująca, że, jak dotąd, nie wiem co myśleć na ten temat. Oglądnąłem dokładnie do połowy, po czym położyłem się na dywanie obok mojego kochanego Great Pyrenees i... zasnąłem.
Dziś zacznę oglądanie od początku i oglądnę do końca. Powiem Panu co myślę, jeśli w ogóle będę w stanie cokolwiek myśleć na ten temat. Oczywiście, najbardziej interesuje mnie Pańska opinia.
|
|
|
Dark Regis Kiedy na UW matematykę studiował mój Ojciec (a nie żaden tate!), to był czas czystek 68'. Językiem programowania był wtedy ALGOL. Wtedy też używało się kart perforowanych i taśm na ODRZE. Te z UW nie były papierowe jak w późniejszych czasach na PW, ale takie jakieś plastikowe. Mam je gdzieś jeszcze w domu. Na wydziale z Ojcem byli Edmund Pluciński (dziekan FTiMS PW), Chmaj, asystent Bogdan Miś (popularyzator matematyki), S. Kwapień (szef rady wydziału MIMUW), już nie pamiętam ich wszystkich, sporo znanych nazwisk, ale gdzieś tam są zachowane archiwa.
Kiedy ja po 18 latach zacząłem studia na PW, to właśnie skończył się stan wojenny. Wtedy powstał FTiMS (Fizyka Techniczna i Matematyka Stosowana), który stał się oczkiem w głowie władz uczelni i bardziej prestiżowy niż Informatyka z Elektroniką oraz MEL. Nosiło nas wszędzie, obok była biblioteka PAN na Śniadeckich, gdzie spędzałem całe dnie, mogliśmy brać przedmioty na innych wydziałach, a nawet na innych uczelniach, np. na wydziale Informatyki, czy na UW. Wtedy zapisaliśmy się do koła naukowego KAMAK, prowadzonego przez Marka Peryta. Głównie wpalcowywaliśmy na Amstradach Schneiderach teksty z konferencji naukowych, ale potem założyliśmy własne matematyczne koło naukowe przy KAMAK-u. Pojawili się ludzie "dwóch uczelni" i tak na bazie łącza bibliotecznego do Szwecji zaczął formować się NASK. Taka ciekawostka - miałem o rok starszego kolegę Myrchę, który napisał pierwszą polską broszurę pt. "Jak napisać wirusa?". Zaś kolega z roku i syn szefa ośrodka obliczeniowego na PW, gdy dotarły tam pierwsze PC-ty, zapuścił w naszych komputerach wirusa Disk Killer, przez co większości wcięło programy zaliczeniowe ;))) Mój też. Był to program numeryczny realizujący jedną z metod całkowania. Taki wstęp do metod elementu skończonego. Odtąd mam kosę z wirusami :]. Tak więc powstał wtedy taki trójkąt, który trwa do dziś i widać to w nazwiskach: PW-UW-PAN. Ludzie albo szli potem na UW robić doktoraty, albo wracali z UW na PW wykładać. Jednym z takich młodych doktorantów był wtedy wykładający geometrię różniczkową Wiesław Sasin, który doktoryzował się u Mostowskiego. Kiedyś na przerwie zwrócił na mnie uwagę, bo mówiłem takim językiem, że nikt tego nie mógł tam znać. Był to efekt mojego grzebania w książkach na Śniadeckich. Mówiłem o tensorach (to było akurat normalne), spinorach, twistorach, kategoriach i funktorach. Resztę niech sam opowie jeśli ma odwagę. W efekcie musiałem rzucić indeksem w twarz Plucińskiemu i przenieść się na UW. Na UW u Mostowskiego dostałem z marszu 5 z geometrii różniczkowej, podobnie jak u Żołądka z równań różniczkowych, po trzech latach miałem stypendium naukowe, po czterech pewien doktor MIMUW nalegał, żebym podjął pracę w pewnej korporacji, zajmującej się telekomunikacją, Internetem i komputeryzacją instytucji państwowych np. policji (APEXIM). Tak więc nie jestem jakimś człowiekiem z przypadku, choć jestem (z wyboru?) poza systemem. Mam o czym opowiadać ;) |
|
|
kmeehow Bardzo jestem wdzięczny Panu za otwarcie przede mną dziedziny, która mnie fascynuje, ale o której od dawna zapomniałem, że istnieje.
Naprawdę jestem bardzo wdzięczny również za czas jaki mi Pan poświęca.
Popatrzyłem na obrazki Wolframu i przyznaję Panu rację, że bez pokonania określonej trasy "na piechotę" nie ma szans na zrozumienie gdzie się jest.
Obrazki wywołują automatyczne skojarzenia z rzeczywistością, a nawet z abstrakcją którą znamy, którą posługujemy się od lat i utrudniają oderwanie się od tych skojarzeń, co jest konieczne w przypadku nowoczesnej matematyki, o której Pan mówi.
|
|
|
kmeehow Ha! To Pan teżeś nie taki młokos jak myślałem. Ja zaczynałem od Algol, Fortran, języka, który bodajże nazywał się STEP 1 na Odrę 1204 ( z pamięcią bębnową). Potem trochę assembler na RIADzie i...
odbiłem w inną dziedzinę życia. Jeszcze trochę COBOL, a potem nic, aż do teraz. Teraz widzisz Pan dlaczego mówię o obudzonych demonach. I mówię to nie tylko o moich prywatnych demonach, ale też o MERA, Elwro, etc...
Z dużym uznaniem odnoszę sie do Pańskiej misji pozostawienia młodszym pokoleniom przemyśleń, wyników pracy, a nawet intencji. Bez takiej postawy ze strony ludzi doświadczonych i mających coś do powiedzenia, społeczeństwo traci ciągłość, degeneruje się i jest podatne na zewnętrzne wrogie wpływy.
Do Karonia nie musi mnie Pan przekonywać, bo chylę czoła przed tym człowiekiem, jego wnikliwością i logiką w przedstawianiu problemu najważniejszego.
Odkryłem go długo przed jego pojawieniem się jako swego rodzaju internetowej ikony w walce z antykulturą. Jestem w tym temacie na bieżąco. |
|
|
kmeehow Przepraszam, że Pana postarzam. Zapomniałem, że jest młoda wersja Fortranu. |
|
|
Dark Regis Ad. 2: Zaczynałem na politechnice od FORTRANU, miałem assembler na ODRĘ i RIADA, na UW zaliczałem programem w Pascalu. Potem w firmie pisałem głównie w assemblerze X86 szesnasto- i trzydziestodwubitowym, wreszcie pisałem kawałek produktu w C++. W międzyczasie zainteresowałem reliktami w formie Lispu i FORTH-a, nawet sobie w assemblerze pisałem taki mały FORTH. Gdy zmieniłem pracę i zawód pisałem w językach skryptowych i związanych z Internetem VB, VBScript, Java, Javascript itp. Tworzyłem w tym strony Internetowe, a potem zostałem administratorem sieci Windows 2000. Tam poznałem te wszystkie sztuczki z instrumentalizacją, instalacjami bezdotykowymi, WMI, WBEMscript itp. Potem zainteresowały mnie języki programowania funkcyjnego lub funkcjonalnego, typu Haskell, Ruby, Clojure. Na ba, skoro piętnaście lat wcześniej zainteresował mnie Lisp, to było niejako z automatu. Szczególną uwagę zwróciłem tam na koncepcję Monad w programowaniu, które są zgodne z koncepcją monad w matematycznej teorii kategorii. W programowaniu funkcyjnym są takie rzeczy np. jak twierdzenie Yonedy o reprezentowalności funktora, algebry Kleisli'ego związane z monadami i cała masa pojęć kategoryjnych. Ostatnio dla zabawy programowałem w grze komputerowej, w której są dostępne elementy logiczne (TIS-100, Creativerse, Minecraft, Starmade), można tam testować złożone sumatory, konwertery, flip-flopy i inne podzespoły (choć pewnie dla ingame Peceta trzeba by z milion GB pamięci), więc z pralką też by chyba jakoś poszło :))))
Ad. 3: To nasza przyszłość, czy tego chcemy, czy nie. Już nie ma odwrotu. Pozostaje tylko działać tak, żeby nie była naszą zgubą. Czytał Pan powieści cyberpunkowe, np. "Neuromancer", "Diamentowy Wiek", albo "Maszyna Różnicowa"? O Matrixie już nie wspomnę. Historia z czatem jest do zrealizowania w każdej chwili. Chodzi o to, że taka jest właśnie koncepcja Microsoftu, a nie żaden wypadek przy pracy. Proszę:
1. https://docs.microsoft.c…
2. To jest wykorzystywane do dziś w Win10: https://uuid.pirate-serv…
Coś takiego znajduje się w Rejestrach:
[HKEY_LOCAL_MACHINE\Tmp_Software\Classes\CLSID\{76A64158-CB41-11D1-8B02-00600806D9B6}] @="WBEM Scripting Locator". Kolejna zabawka to funkcja do "pisania" na czacie: https://ss64.com/vb/send… Można wpalcować całego Pana Tadeusza z pliku. Proszę poczytać o serwerach automatyzacji Microsoftu i o pakiecie Office; przeglądarka, Corel, Photoshop też jest takim serwerem. W instalatorach bezdotykowych SendKeys służy do ustalania specyficznych parametrów w okienkach, haseł i loginów, albo do przechodzenia pomiędzy otwartymi oknami. Powtórzę głośniej: można się tym zdalnie zalogować do sieci :) Dlatego admin serwera nie może być idiotą z koneksjami rodzinnymi albo politycznymi.
3. Asystent to dobra sprawa. Pisałem kiedyś pracę o klasyfikacji stron Internetowych z pomocą AI. To pierwowzór asystenta. |