W dzisiejszych czasach, kiedy absurd może być w każdej chwili ogłoszony obowiązującym prawem, a niedorzeczność podniesiona do rangi ważkiej teorii naukowej, trzeba bardzo uważać na to co się mówi oraz na to, co mówią do nas inni - zwłaszcza, kiedy przekaz przychodzi z góry. Stąd ta wyważona relacja z terenu.
Wojna polsko–polska
Jak my się bili na weselu Bronka, to krew się poloła i Staśka na pogotowie wzieni, ale nikt nie gadoł, że nie trza sie bić i nikt nie myśloł co by na policje lecieć.
Po prowdzie, Zdzichu tak oberwoł, ze jucha mu z nosa na tort orzechowy sikła, a Gienek, co się spóźnił, zaczon chwalić jaki to pikny malinowy tort Zośka upikła, aż my go odciągać musieli od tego torta, bo sie palcem do niego dobiroł i lizać chcioł.
Bili my sie o sprawe honorowom - już nie pomne jakom, aleć musi - ważnom.
Co by nie godać, to była naszo sprawa i miendzy naszemi my jom załatwili.
Ale, jak przyśli z drugij wsi, coby naszego jedzenia i naszych babów spatrzać, to my wszyćkie razem taki im wpier... spuścili, że do dziś dnia omijajom nasze wesela. No, chyba że zaproszenie dostanom, że siedzom cicho, pijom, i nie wtrącajom sie do nos.
Gazetów to ja nie czytom, bo ta dzisiejszo mowa jakoś tako dziwna, że nawet te co piszom nie wiedzom co napisali, ale żem gdziesik wyczytoł i na radiu usłyszoł, że jakosik wojna polsko-polska jest i że przeciw ty wojnie trza wojować.
Po mojemu znaczy, że nowom wojne trza by zaczynać.
Tylko jednego ja ci nie rozumie: kto z kim wojuje? Bo nie dom wiary, żeby Polok z Polokiem.
Jasne - tak jak u nos na wsi - stachetom nie jeden dostanie, jak mu sie należy, ale co by to od razu wojna była i coby gwałtować z tego powodu i do nowy wojny wołać? To mi nie pasuje.
Takem myśloł i myśloł, aż przyszło mi do głowy, że może to nie Polok z Polokiem sie na ty wojnie bijom, jeno Polok z obcem, a może obce miendzy sobom?
Tak to by było rychtyg - ale po kiego to polsko-polskom wojnom zwać i komu na tym zalezy?
Rózne som ludzie.
U nos na wsi mieszkajom same swoje. Kużden mo kawołek ziemi co od oćca, oćca oćca, a czosem nawet od dawnij w rodzinie trzymo, i tak to jest.
Jak sie bijom o miedze, to ta miedza cy meter w te, cy meter w tamte strone – naszo jest i na naszych polach w naszy wsi sie ostaje.
Przywłóki tyż u nas som.
To takie ludzie, co przyśli nie wiadomo z jakich stron - bo nie możno dawać wiary na całość w to co gadajom - ale one nic nie majom, a żyć muszom, to pracujom cicho i som grzecne.
Juści, trafi sie jakoś zaraza, co godać nom bedzie - a że to nie tak, że mu sie to nie podobo, a że tamto nie dobre, że za mało piniondzów dostaje, i po swojemu porządki zaprowadzać zechce, ale jak sie z takim w stodole wiecorem pogodo, to przestanie, albo na drugi dzień już go nima.
Najgorsze to te ludzie, co przyjeżdżajom i takie miłe som, że do rany tylko przyłozyć, a chciałyby u nos być i nom pomagać. One nie ze drugiej wsi som. Musi z duzo, duzo dalszej. A piniendzy to one majom, że świat nie widzioł.
Jedne chcom kupować co tylko zobacom, a inne wyciągajom jakieś papiry i godajom, że to na ich ziemi ta nasza wieś jest.
Som jeszce takie, co po naszemu wogle nie godajom, tylko po ichniemu do jakiegoś chłopa, czy paniusi co z nimi przyjechała, a ona goda do nos tak śmisznie, że kużdego ubawi.
Te, to budować chcom, coby nom dobrze zrobić, ale wpierw chcom żeby my jakiejsik papiry podpisali.
Z naszy wsi pogonili my ich wsyćkich i póki co, nie przychodzom, alem słyszoł, że na innych wsiach nie jest dobrze.
Tam dużo nowocesnych miszko, co to ojcowizny już dawno nie majom - gołodupce to som, w miastach wyuczone, robić nic nie potrafiom, a operfumowane tak straśnie, że źwirzoki ucikajom i tylko pełno myszów lato, bo kota nie uświadczys.
Stefek to się raz porzygoł, jak taka jedna paniusia palec mu opatrzyć chciała, co se scyzorykim urznął, jak ołówek chcioł natemperować.
Nic się wielkiego nie stało, bo tylko na buty jej haftnął, jeno że były to takie buty, co palce stercały na wirzchu, a paznokty miała pomalowane na cerwono.
Darła się, przeklinała paskudnie, ucikała i skakała raz na jednyj, raz na drugij nodze, ale Stefek od razu poczuł sie lepij.
Jednego razu przyjechoł do nos taki straśnie ważny łysy z miasta, co chcioł nam wyklarować jak to jest, że ta wojna polsko-polska trwo i że trza jom zakończyć.
Gadoł jak to piknie bedzie, jak wszystkie bedom nowoczesne i jak nie bedzie pola ani trawy ino same sklepy, drogi i auta elekstryczne, a kużden bedzie mioł co zechce i wtenczas nie bedzie o co ze sobom wojować.
Jakeśmy mu powiedzieli, że Polok z Polokiem nie wojuje i basta - co najwyżej bije po mordzie - a jak wojuje to ino z obcym, to zzielenioł, grdyka mu zaczena chodzić i gadoł, że przecie to wszytko Poloki co w Polsce miszkajom, po naszemu gadajom i nawet trochu do naszych podobne. Musi, to nasze ludzie i majom takie same prawa co my wszyćkie.
Roman z Kielanów wstoł i powiedzioł:
Eeee..tam.. pieprzys Walek, pieprzys... A skonżeś ty? Gdzieś ty sie rodził? Wpierw powidz co o sobie i o swoi familii, bo cosik mi się widzi, żeś ty nie nasz.
Łysy wstoł, wsiad do auta i pojechoł. Jak do ty pory go u nos nie było.
kmeehow
Styczeń 2020
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 21752
Ja tez nie zaobserwowalem, zeby Pan zabil kogokolwiek, z czego nie wysnuwam wniosku, ze Pan nie może. Może, ale może nie było potrzeby? Albo chęci? Albo sensu?
Zresztą po co odwracać drzewa skoro 99% uzna to za photoshop, w reszta za dowód na płaskość Ziemi, bo na płaskiej ziemi normalne i oczywiste jest, że drzewa rosną do góry nogami, na co jest 213 dowodów.
No przepraszam, to co Pan napisał o drzewach jest infantylne, w odróżnieniu od innych, ciekawych rzeczy, które potrafi napisać.
Gdyby np. zniknął Księżyc, rzecz duża i widoczna dla wszystkich, to pomijajac problemy z grawitacją (ktore Bog jakos obejdzie, osobliwość jakąś stworzy w miejscu brakujacej masy) to kto zechce, to uwierzy w Boże sprawstwo, a kto nie chce, za skarby nie dopuści możliwości boskiej, raczej "dowód" na istnienie kosmitów. To po co go znikać jezeli nic z tego nie wyniknie poza zbędną pracą na połatanie fizyki?
A gdy Bóg już udowodni, że wszystko może, to co?
Nie jest więc możliwa uniwersalna “definicja”/opis Boga. Różne więc mogą być opisy, ale zadziwiająco, gdy rozmawia się z ludźmi wierzącymi, zawsze jest jeden wspólny element: naturalne pragnienie do uznania autorytetu i związanego z nim porządku istnienia.
Nikt nie lubi żyć bez punktu odniesienia i być zagubionym w chaosie. Tak to już jest.
W szkole średniej zapytany jak rozumiem Boga odpowiedziałem, że jako swoją niemoc i niedoskonałość i napytałem sobie biedy. Dziś, nie do końca wycofuję sie z tego.
Biblia za to jest uniwersalnym przekazem “medialnym”, przeznaczonym dla wszystkich.
I tu przytoczyłbym motto Pańskiego blogu : ,small minds, average minds, great minds, mathematicians”, lecz nie chodzi o temat rozmowy, ale o zapotrzebowanie intelektualne, duchowe, etc. oraz zdolność percepcji.
Lisy związane ogonami (lol), nie dziwię się, nie są przeznaczone dla wybitnego matematycznego umysłu, ale właściwie interpretowane mądrości i konkluzje z Biblijnych wersetów, często tak.
Siła przekazu ,również w tym przypadku, wzmacniana jest przez autorytet - jeżeli się go uzna.
To tak jak w matematyce przyjęcie założeń przed rozpoczęciem rozwiązywania problemu.
Jest prosta niepodważalna zależność między Bogiem, a nauką: żeby nauka mogła istnieć i rozwijać się, trzeba do tego żywych i zdrowych naukowców, przeciwna relacja prawdopodobnie nie zachodzi.
Tak więc, mimo różnego rodzaju dewiacji na poziomie interpretacji Biblii i jej “implementacji” - patrz obecny Papież - jest ona nieocenioną pomocą , a nie ograniczeniem naszej egzystencji.
Pan Karoń, którego Pan uznaje, zresztą tak jak ja, udowadnia, że Encyklika Rerum Novarum zmieniła protestancką formę kapitalizmu wyniszczającego w kapitalizm z etosem pracy pozytywnej na bazie słów Biblii : "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili".
https://www.youtube.com/…
Reasumując, postawienie człowieka w centrum wszechświata nie wróży dobrze Wszechświatowi, a pozostaje jeszcze kwestia sensu życia, nad którą biedzą się tęgie głowy.
“All religions, arts and sciences are branches of the same tree. All these aspirations are directed toward ennobling man's life, lifting it from the sphere of mere physical existence and leading the individual towards freedom.”
― Albert Einstein
PS1 Jutro spróbuję opisać swoje wrażenia z oglądania Meissnera
PS2 Mówiąc Biblia mam na myśli głównie Nowy Testament
PS3. Prezent dla Pana https://www.youtube.com/…
U licha, tyle lat słucham muzyki i nie wiedziałem ,że słuchałem też lydian mode.
Dziękuję, że podzielił się Pan ze mną tym odkryciem.
Jednak, klimat znowu zmieni się jak to bywało od początku świata i w Kościele też nastąpi oczyszczenie, bo zarówno klimat jak i Kościół podlegają prawom Boskim.
Tworzenie nowego kościoła, to wspaniała idea; robiono to już wiele razy, ale pozostaje pytanie jak pozyskać wiernych.
Metoda n+ ( gdzie n dąży do 1000) traci już swoją siłę przebicia.
Czasem jest lepiej wyremontować stare auto, niż kupić nowe, którym nie da się jeździć.
A jeśli chodzi o inne kwestie, które Pan poruszył, to powiem Panu, że przypomniała mi sie historia sprzed wielu, wielu lat. Kiedy po meczu piłkarskim dziennikarz zapytał kapitana drużyny dlaczego przerżnęli tak sromotnie, tamten odpowiedział: “bo tamci byli specjalnie trenowani żeby wygrać”. Przez tygodnie był to szlagier mediów w tamtym czasie.
Człowiek ma przyjaciół, wrogów i interesy. Państwo ma tylko wrogów i interesy – każde bez wyjątku.
Wrogowie, czy to wewnętrzni , czy zewnętrzni “trenowani są żeby wygrać”. My też musimy zacząć to robić, a każdy trening zaczyna się od edukacji.
Znak oczyszczenia świątyni*
213 Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. 14 W świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. 15 Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. 16 Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!»
Moja mama narzekała od kilku lat, podobnie jak Pan, na wizyty księży po kolędzie. Jednak tego roku
była oczarowana. Przeżyła te swoje dziesiąt lat, ale po tej wizycie była, i jest do dzisiaj, jakby odmłodzona, uszczęśliwiona, radosna. Wszystko co najlepsze można powiedzieć o księdzu usłyszałem z jej ust. Co ciekawe, nie był to stary ksiądz - “wyjadacz”, ale młody człowiek.
Niektórzy mogą powiedzieć, że jakiś młody cwaniak wiedział jak omotać starszą osobę, ale ci którzy znają moją mamę wiedzą, że nie z nią te numery Bruner.
Kościół niestety, jest w takim stanie jak Pan to opisuje – osobiście znam takich, którzy ciężkie miliony zarobili pokazując jak na słowo “Jezus” dostają gęsiej skórki -ale było duuuuuużo czasu, I duuuuuużo zainwestowanych środków, by do tego doprowadzić. Samo się nie zrobiło.
Ja wolę obracać się wśród psów, jeleni (tych prawdziwych – czworonożnych), kotów i w ogóle Natury.
Rozmowa z Panem jest rodzajem wyjątku, który mi schlebia.
Od min 22 do min 25
https://www.youtube.com/…
Oczywiście pozdrawiam serdecznie.
Ps. O Meissnerze nie zapomniałem. Dostarczę Panu tej rozrywki moim komentarzem.
Nie będzie to dla Waści żadnym zaskoczeniem jeśli powiem, że na kryptografii nie znam się w ogóle.
Z terminem tym miałem do czynienia dwukrotnie w życiu:
Po raz pierwszy, kiedy chciałem “liznąć”, z czystej ciekawości, arytmetyki modularnej, a drugi raz, kiedy ktoś zaszyfrował mój HD i zażądał okupu. Wówczas, ciekawość moja wzrosła i chciałem dowiedzieć się jak to zrobił oraz znaleźć sposób na ukaranie sukinsyna. Skończyło się na tym, że kupiłem nowy laptop, tamten sformatowałem i od tamtej pory używam go tylko offline do drobnych obliczeń i rysunków elementów urządzeń mechanicznych, które dla zabawy, bardziej niż dla potrzeby, konstruuję.
Przypomina mi się, że kiedy Internet dopiero zaczynał być popularny i wirusy szalały jawnie, zainstalowałem wyłącznik – galwaniczne odcięcie sieci od modemu. Oczywiście, byłem przedmiotem kpin ze strony znajomych, którzy mówili, że przy pomocy dwóch kliknięć można odłączyć się softwareowo, ale ja jestem starej daty. Potem kombinowałem nad skonstruowaniem rodzaju buforu/wyłącznika przed komputerem, który miałby zatrzymywać I analizować dane idące do komputera I albo je przepuszczać dalej, albo automatycznie przerywać połączenie w zależności od wyniku analizy.
Takie próbkowania odbywałoby się ze zmienną stałą czasową na wejściu I wyjściu, tak ustawioną, by możliwie nie przerwać połączenia w przypadku negatywnego wyniku analizy.
Nie ma to oczywiście nic wspólnego z kryptografią, ale próbą zabezpieczenia danych. Nigdy nie dokończyłem tego projektu.
......
Mój największy kłopot w tym, że w miarę rozwiązywania problemu re- definiujemy go przez re - definicję pojęć. Jeśli mówimy o nieskończoności, była do tego pojęcia przypisana jakaś, mniej lub bardziej precyzyjna definicja, ale również wyobrażenie – jeśli ktoś w ogóle jest w stanie wyobrazić sobie nieskończoność. Zarówno w matematyce, jak i fizyce nie było dotąd dla laików takich jak ja, wielkiego problemu z wielkościami nieskończenie małymi ( dążenie do zera), jak i nieskończenie dużymi (dążenie do nieskończoności). Np. zapis delty Diraca był spójny na swój sposób i wyczerpujący zagadnienie, zbliżanie sie asymptotycznie do pewnej stałej też było zrozumiałe różniczkowanie etc...
Po wprowadzeniu nieskończonej liczby nieskończoności, operowaniu na nich w prawie klasycznej konwencji matematycznej (porówynywania wielkości (siły )nieskończoności), wszystko bierze w łeb, a dodatkowo, niemożność potwierdzenia, że pomiędzy alef0 I alef1 nie ma prawa być nic, z wisienką na torcie, że czasoprzestrzeń może mieć charakter dyskretny, chociaż przyjmuje sie, że jest ona o charakterze ciągłym, wnioskować można jedno: Scio me nihil scire
Dzięki Bogu Meissner jest katolikiem i tu jest gwarancja, że nie zacznie uprawiać szarlatańskiej/antyludzkiej nauki, tak jak to się obecnie dzieje w dziedzinie sztuki i innych.
A o wynik tej eksploracji jestem spokojny. Będzie tak, jak z dzieleniem “niepodzielnego” atomu i całe zastępy naukowców znajdą utrzymanie na długie lata.
Przepraszam, że nie mogę dać Panu rozsądnej recenzji, ale ja się na tym po prostu nie znam.
Montgomerego staram się gwałcić ze skutkiem mieszanym.
Dzięki za linki. Daje mi Pan więcej zadań domowych niż Pani w szkole, nie mówiąc o żonie.
Czyżbyś jednak sugerował podstęp banksterów z dwunastą cyfrą ? Zadnej z nich nie widać , tylko kasę wcina .
I o to mi chodziło , w punkt i centralnie . Całkowity obraz moich obserwacji .