|
|
Halo, tu Ziemia. Przecież ta papierkologia to jest elementarna podstawa w funkcjonowaniu organizacji. Jakby szkoły sobie jakieś ISO powprowadzały, to dopiero poznałyby, co to jest wypełnianie papierów.
I dziwi mnie dziwna wizja skutków wysokich zarobków. Ja bez problemów mogę sobie wyobrazić dobrze zarabiającego nauczyciela skrajnego lewaka czy członka społeczności LGBTQWERTY. A przy odpowiednich władzach, to nawet oni nie będą potrzebni, tak szkoły naprostuje oświatowe kierownictwo. A jak? Dla władających językiem angielskim polecam niepokojąco realną wizję ze "A State of Disobedience" Toma Kratmana. |
|
|
O tak, wrzućmy wszystko do jednego wora. Bo to fantastyczny pomysł, żeby uj**ać całą ideę porównywalności wiedzy dzieci, nieprawdaż?
Tak, bo to przede wszystkim chodzi o to, czego się dzieciaki nauczą. |
|
|
foros No i widać jak się panowie orientujecie w temacie:
a. nie ma egzaminów zewnętrznych dla wszystkich przedmiotów
b. obecnie o przydziale ucznia do szkoły decyduje samorząd. Może on zdecydować np. że do jednej szkoły pójdą najzdolniejsi do drugiej najgorsi (i często tak robi).
I teraz jak obiektywnie rozstrzygnąć który nauczyciel jest lepszy: ten u którego wszyscy najlepsi zdali na 5, czy ten u którego 7 najmniej zdolnych zdało maturę na 2? Albo ten u którego udało się wyprostować kilku rozrabiaków i gangusów, którzy nie zdali matury ale już nie rozrabiają i są spokojnymi ludźmi? A może ten, który miał dzieci z rozbitych albo patologicznych rodzin i doprowadził, że w ogóle chodzili oni do szkoły i ją skończyli? Albo doprowadził do tego, że kilka nastolatek przestało się puszczać na prawo i lewo? x uczniów przestało ćpać czy grać po nocach, albo to ograniczyli? Albo jest nauczyciel bardzo wymagający, który ma efekty w nauczaniu ale część uczniów wpada w rozstrój nerwowy i zaczyna ćpać albo dostaje nerwic?
Jak to wszystko policzyć, przełożyć na liczby i tabelki? Dotąd nie udało się nikomu. Bo ile np. w kasie jest warte to, że uczeń dotąd autystyczny otworzył sie na społeczeństwo i może w nim w miarę dobrze funkcjonować? I który nauczyciel tego dokonał, matematyk? fizyk? wychowawca? dyrektor? a może zaden i przyszło to naturalnie?
Który nauczyciel historii jest lepszy, ten który spowoduje, że uczniowie będą rozumieć i kochać swój kraj i w życiu dorosłym historia stanie się ich pasją, czy ten który spowoduje, że będą super rozwiązywać testy i świetnie wypadną na egzaminie?
Nikomu dotąd nie udało się stworzyć takich obiektywnych mierników jakości pracy nauczyciela, ale panowie, jak widzę potrafią. Proszę opatentować i sprzedawać. Na pewno wiele instytucji i krajów kupi z pocałowaniem ręki. |
|
|
foros a wkrótce absolwenci o których pan pisze będą decydować o tym czym jest profesjonalizm. |
|
|
foros Statystyki statystykami. Obecnie priorytetem w działalności szkoły jest rozliczenie się przed wszystkimi kontrolerami czyli odpowiednie prowadzenie dokumentacji typu statuty, regulaminy, dzienniki prac, zgody, zezwolenia, publikowanie ogłoszeń burmistrza itp. itd. Wszystkie one muszą być zgodne z obowiązujacymi ustawami, rozporządzeniami konwencjami międzynarodowymi itp. Reszta schodzi na plan dalszy.
A jeśli chodzi o przyczyny to tutaj jest między nami kontrowersja. Bo moim zdaniem gdyby w PL płace nauczyciela były na tyle atrakcyjne, że przychodziłoby tu dużo ludzi zdolnych i mężczyzn, to sama szkołą poradziłaby sobie z wszelkimi lewackimi wymysłami, fanaberiami i reformami ministerstwa. Jeśli zaś promowany będzie obecny model: nauczyciel albo ubogi albo nie utrzymujący się z pracy w szkole albo kolekcjoner etatów i godzin to żadna reforma nawet sensowna nie wprowadzi szczególnych zmian. |
|
|
foros Pana zdanie, tyle, że kraju gdzie jest wysoki poziom edukacji a nauczyciele zarabiają mało lub bardzo mało nie potrafi pan wskazać |
|
|
Aż musiałem na palcach policzyć czy dobrze pamiętam. Niestety wyszło mi, że jednak tak. Naciski na promowanie uczniów, zwłaszcza pod kątem żeby to w statystykach dobrze wyglądało, to ja pamiętam jeszcze sprzed 30 lat. Czyli jeszcze w zasadzie z czasów komuny. I wtedy też ci obecnie starzy nauczyciele musieli się tłumaczyć przed dyrekcją ze skarg nauczycieli.
A to, że później przyszła reforma wywracająca wszystko do góry nogami, to inna sprawa. I to że demolka w nauczaniu trwała i trwa w najlepsze do dzisiaj, to jeszcze co innego. A właśnie - bo my tak właściwie w naszej dyskusji chyba nawet nie tknęliśmy tematu źródła tego całego zamieszania. A mianowicie, że za tym wszystkim stali wykładowcy akademiccy mający niewielkie pojęcie jak naprawdę wygląda oświata. |
|
|
Zgadza się, Broniarzowi z pewnością marzy się brak jakiejkolwiek systemu mierzenia umiejętności uczniów. Testom można wiele zarzucić, ale wprowadzają jednakowe kryteria oceny. Podwyższanie oceny pupilowi czy uczniowi idącemu na studia - to se ne vrati. Czarno na białym widać której szkoły uczniowie wypadli najgorzej na egzaminach. |
|
|
Proszę nie kręcić. Samo dosypanie kasy nic nie da. Kropka. |
|
|
NASZ_HENRY Pan raczy żartować:
"A jeśli chodzi o płacenie za efekty? Póki co jakoś nikomu nie udało się tych efektów zdefiniować i wymierzyć." Akurat to się udało ;-) Przecież są egzaminy zewnętrzne, które właśnie to robią! Wystarczy powiązać wyniki egzaminów z płacami nauczycieli. Wiem, na przeszkodzie stoi Broniarz z "Kartą nauczyciela" i ZNP. Ale bez tego wszystkie zmiany w oświacie będą bezproduktywne a Broniarz i tak stoi na barykadzie POstępu ;-)
|
|
|
AŁTORYDET Te dane i inne również, można znaleźć na stronie CKE. Te, które cytowałem dotyczą całego kraju. Co do nauczycieli, to zgoda. Niestety poziom studiów polecial na pysk, a wraz z nim profesjonalizm absolwentów. |
|
|
foros No to proszę wskazać kraj gdzie poziom edukacji jest wysoki a pensje nauczycieli niskie: zaczynaja się od pensji minimalnej a kończą przed średnią.
Od samego mieszania w programach, których ciekawe czy ktoś w ogóle czyta (jest podręcznik) nic się nie osiągnie. Kolejne reformy edukacji najczęściej powiększają bałagan. |
|
|
foros Program można na wiele sposobów realizować, np. wymagać od ucznia żeby wiedział, albo podyktować notatkę, albo coś przeczytać, albo film pokazać, albo powiedzieć i tyle. Wiele jest form, wszystkie ok i tylko od człowieka który uczy zależy która zastosuje i za co będzie stawiać oceny.Zależy od motywacji.
20 lat temu weszła reforma która wyrzuciła część materiału, z reszty obniżyła próg zaliczenia o połowę, zabrała nauczycielowi część władzy w klasie dając ją uczniom i rodzicom, dyrektora uzależniając od samorządu. Przy okazji był nacisk na stawianie stopni dobrych a nie złych i by każdy uczeń miał promocję i by nie wymagać wiedzy tylko umiejętności (czyli np. by uczeń umiał w książce znaleźć a nie miał w głowie), nie przesadzać z odpytywaniem bo to ucznia stresuje, no i co? Jakie to mogło przynieść skutki? Takie jak przyniosło.
A starzy nauczyciele byli rozliczani przez dyrektorów z tego co uczeń umiał i jak się zachowywał, a nie z tego jak wypełniają rubryki i czy są problemy z rodzicami uczniami i kontrolami czy nie ma, czy zrobią fajny event czy nie zrobią. I oni ciągle jeszcze są na części etatów w szkołach. |
|
|
foros tak krótko:
1. chodzi o ustawę karta nauczyciela która zabrania pracy dłuższej niż 26h, był czas, że była ona skrupulatnie przestrzegana, ale teraz to jak pan mówi, jeśli jest specjalista do uczenia to nikt się tym nie przejmuje, bo są przedmioty gdzie nie ma ludzi
2. pensja 1800 (chyba raczej od września niż teraz) to na prowincji, z mieszkaniem u rodziców to jest pensja za którą da się wyżyć, w dużym mieście gdzie trzeba wynająć coś do mieszkania jest to poziom wegetacji i to w czasie gdy młody nauczyciel powinien się najbardziej rozwijać
3. pensja 2500 umożliwia wynajem mieszkania z kolegami/koleżankami i wyżywienie bez liczenia każdej złotówki, w miarę normalne życie, brakuje na inwestycje w siebie
4. wierzę panu na słowo odnośnie proporcji pensji minimalnych tyle, że proszę zauważyć, że ta w sumie b. dobra polityka PiS z rzuceniem dużych kwot na rynek powoduje też inflację głównie dóbr pierwszej potrzeby które drożeją. Wg obliczeń Solidarności siła nabywcza pensji nauczyciela teraz osiągnęła poziom z 2007 czyli sprzed tych dużych podwyżek PO, gdy te pensje wyraźnie się poprawiły. Za PO nie było jednak takich skoków cen tych produktów. |
|
|
Nie wiem jak formalnie jest z tym zabranianiem pracy na 2 etaty, ale kilka lat temu jak zaczęły się problemy ze znalezieniem nauczyciela na kilka godzin, to parę znanych mi osób z takich dodatków wyciągało ten drugi etat. I jakoś lokalny wydział oświaty nie widział żadnego problemu. Bardziej interesował się tym, że miał kto uczniów uczyć.
Zaś co do stawek... Na dniach z poślizgiem legislacyjnym formalnie wejdą w życie tegoroczne podwyżki (nauczyciele dostaną wyrównanie od 1 stycznia). I tak patrząc przez pryzmat minimalnej 2250 zł stawka dla świeżaka stażysty wynosząca 2538 zł to i tak nieźle. Akceptacja żądań związkowców oznaczałaby dla takiego pracownika podstawę 3500 zł - no chyba kogoś koń kopnął kilka razy mocno w głowę.
A że reszta stawek jest nieźle zrównana w dół, to sorry, ale to skutek wieloletniego przyzwolenia związków na proporcjonalnie niższe podwyżki dla nauczycieli na kolejnych stopniach awansu. Pod ręką mam kartkę z przeliczeniami stawek - dyplomowany w 2005 roku zarabiał prawie 2,5x pensji minimalnej, teraz będzie to troszeczkę ponad 1,5x. No i kilkuletnie zamrożenie stawek (rozpoczęte za czasów pani Szumilas, która dzisiaj w imieniu PO domagała się od rządu natychmiastowego wypłacenia nauczycielom żądanych przez nich podwyżek - normalnie ubaw po pachy) swoje też zrobiło. Ale wtedy ZNP z nauczycielską S jakoś nie były skore do strajków. |
|
|
Że co? Nauczyciel ma program do realizacji i się go trzyma. W normalnej szkole chęć wyjścia poza niego kończy się prędzej czy później lądowaniem na dywaniku u dyrektora. Zresztą nie ma czasu na nadmiarowy materiał, bo często traci się go na wytłumaczenie elementarnych podstaw, których uczniowie nie znają.
A starzy nauczyciele koszą kasę na przygotowywaniu uczniów do zdania egzaminów wstępnych na te studia, których wymagania się nie zmieniają od lat i teraz są za trudne nawet dla niezłych uczniów klas kierunkowych. |