|
|
Dark Regis Jak to, tw. Pitagorasa nie pomaga wżyciu? Kiedyś miałem przypadek pewnego działkowicza, który "zbudował se" namiot z drewna plus łączniki metalowe i zakupił płachtę folii "na miarę" do przykrycia. Oszczędny był ;). Folia była "przypadkowo" prostokątna, bo cięta fabrycznie, ale namiot już nie. Okazało się, że przy jego planowaniu delikwent wymierzył co do milimetra i z waserwagą obie długości i obie szerokości, a następnie przyjął iż jest to prostokąt. Guzik prawda, podstawa namiotu okazała się skoszonym równoległobokiem, a różnica wyniosła ponad 30 cm. Nic więc dziwnego, że folia "przestała pasować". Teraz powstał dylemat - rozbierać stelaż namiotu, czy szukać skośnej folii albo po prostu większej folii? Pierwsze okazało się mniej czasochłonne i tańsze zarazem. Delikwent jednocześnie zaplanował wyprostowanie podstawy i na wszelki wypadek skrócenie boków o kilka cm. Sporo śrub trzeba było wykręcić, wiele desek skrócić "o kawałeczek", potem wszystko na nowo złożyć i poskręcać. Okazało się, że znów mu wyszedł równoległobok, tylko w drugą stronę, i tym razem skos wyniósł w granicach 20 cm. i folia od bidy pasowała (dało się zakopać jej brzegi od 30 do 5 cm w ziemi). Zagajenie, że chyba nie uczył się w szkole geometrii spowodowało u niego wybuch złości, bladość i silne ślinienie z ust. Przecież namiot stoi i *jakoś* wygląda, no nie, więc po kiego grzyba jest mu potrzebne twierdzenie Pitagorasa? A gdyby taki delikwent planował wieżowiec wysokości kilkudziesięciu pięter, tor kolejowy dla Pendolino, albo zakręty i rozjazdy autostrady? Strach pomyśleć.
Na koniec pytanie, w jaki sposób szybko i bez zbędnych kosztów wymierzyć na polu duży prostokąt? Wystarczy odpowiedni sznurek i patyk. Sznurek składamy na pół i zaznaczamy środek. Wbijamy patyk tam, gdzie na oko ma być środek (zawsze można go przesunąć). Następnie rozciągamy sznurek pomiędzy przeciwległymi wierzchołkami (przekątna) planowanego prostokąta tak, aby środek wypadł przy patyku. To samo z druga parą wierzchołków. "No dobra" - zapyta rolnik - "ale skąd ja mam wiedzieć do diabła jakiej długości sznurek jest mi potrzebny. Wiem tylko, jakie są wymiary folii". No właśnie, skąd ten bidok ma to wiedzieć? ;)))) |
|
|
Dark Regis U mnie na byłej uczelni było dokładnie tak samo. Stanowiska asystentów i wykładowców otrzymywali głównie ci, którzy przez cały okres nauki głównie kuli, bo niewiele rozumieli i nie potrafili wyrazić własnego zdania, a cóż dopiero samemu podjąć jakieś ryzyko i czegoś się nauczyć poza programem. Osoby te są obecnie wykładowcami na wielu uczelniach w Polsce, a niektórzy nawet pracują w PAN. Widocznie byli bezpieczni dla starych zgredów z ż- i ch-komuny, zasiedziałych na stołkach od czasów Stalina. |
|
|
kaliszanin właśnie przeczytałem, że zmarł pan Kornel Morawiecki. był moim wykładowcą algebry liniowej na PWr. przez pierwsze kilka wykładów miast prawić o algebrze streszczał nam okoliczności powstania i funkcjonowania solidarności walczącej oraz jego życie w podziemiu, długie życie w podziemiu. w trakcie ostatnich kilku wykładów przerobił cały skrypt w taki sposób jakby nas wcale na sali nie było, niektórym z nas było to na rękę, inni byli zawiedzeni. niemniej jednak jego wyraz twarzy wówczas gdy mówił o Polsce będę pamiętał zawsze i te jego pauzy...
nie czuć było z jego strony złości czy nienawiści do tych co mu życie zepsuli, zabrali, do swoich prześladowców, których znał z imienia i nazwiska, którzy być może wciąż żyją. żal miał lecz do lat utraconych na ukrywaniu się, nie do ludzi ale jemu było wolno nie mieć żalu do ludzi. Polska wciąż nie zdała egzaminu dojrzałości. |
|
|
Mikołaj Kwibuzda W podobnie tępy sposób podzielono programy studiów licencjackich i magisterskich. Licencjat praktycznie nie daje kompetencji do funkcjonowania w studiowanej profesji. A ponieważ rektorzy oszczędzają na zajęciach dydaktycznych, programy w ogóle od lat ulegają postępującej redukcji. Student powiada: "Po co wynajmuję mieszkanie w mieście uniwersyteckim za ciężko zarobione pieniądze, jeśli mam tylko dwa dni zajęć w tygodniu"?
Więc będziemy jeszcze głupsi. A na pewno gorzej wykształceni. |
|
|
Mikołaj Kwibuzda Trudno zgadnąć, który z mechanizmów zadziałał, ale najczęściej spotykanym jest podczepienie się pod odpowiednio wpływowego profesora. Początkowo zresztą rywalizacja nie była chyba zbyt trudna, bo płace młodszych pracowników naukowych były głodowe przez całe dekady. |
|
|
xena2012 Edukacyjna bryndza jeszcze sie powiększy jak do szkoły wejdą seksedukatorzy ,obrońcy klimatu,krzewiciele ,,dumy gejowskiej'',tropiciele ilości płci.Nie bedzie czasu na realizację programu ani prawdziwą naukę.Niedawno pewna przechodzona modelka nawoływała do zmniejszenia godzin matematyki bo jak stwierdziła,,twierdzenie Pitagorasa nie pomoże w zdobyciu kariery a lekcje seksedukacji jak najbardziej.. |
|
|
xena2012 Czy uczelnia którą Pan odwiedził mieści sie w dużym mieście?Jeśli tak to ma Pan odpowiedź.Studenci często z małych miasteczek po dobrnięciu do końca studiów w pozostaniu w dużym mieście upatrują swoja nobilitację,pensja na uczelni w pierwszych latach wprawdzie niewielka ale z pomocą rodziny jakoś da się przeżyć. |
|
|
AŁTORYDET Jakiś czas temu, przy jakiejś okazji znalazłem się na wydziale uczelni którą kiedyś ukończyłem. Renomowanej, podobnie jak sam wydział. Oczekiwanie skróciłem sobie lekturą tablicy, na której naukowcy prezentowali studentom tematy prac magisterskich, które mogli pod ich kuratelą realizować. Wie Pan co mnie zszokowało? Nazwiska tych uczonych. Owszem, to byli moi niegdysiejsi koledzy, ale koledzy który z trudem przechodzili na kolejny semestr, często na warunkach i na granicy skreślenia z listy, o których utrzymanie były dyskusje z prodziekanem. Jakim cudem oni zostali na uczelni?! |
|
|
AŁTORYDET Trudno porównać kształcenie uczniów w gimnazjach japońskich z wynikami polskich gimnazjów. Moim zdaniem, program gimnazjalny w Polsce pisali ludzie bez wyobraźni i na kolanie. Kilka lat temu dotknąłem tego tematu, poznając program z chemii organicznej na poziomie gimnazjum. Oto jak go zbudowano: po prostu, z cyklu tematów uporządkowanych na podstawie rosnącej komplikacji budowy zw. chemicznych nauczanych w liceum, wyjęto niektóre i tak narodził się program gimnazjum. No i wyszło np. tak: omawiano węglowodory, alkohole, kwasy karboksylowe, eliminując aldehydy i ketony. Fajnie, ale dalej pojawiły się szeroko omawiane węglowodany, aldozy i ketozy, które ukryto pod wzorami sumarycznymi (często identycznymi, bo były to izomery), a których nie można było omówić, bo strukturalnie to były hydroksyaldehydy i hydroksyketony. I zaczęło się bezsensowne rycie na pamięć. Potem program liceum, powtarzał grupy związków już omówione w gimnazjum i uzupełniał pominięte. Kompletna szajba! Stracono czas, a można było pokusić się o wprowadzenie do programu liceum, spektroskopowych metod identyfikacji zw. organicznych, które zawierają programy szkół maturalnych w całym cywilizowanym świecie. Ale może to i lepiej, bo kto by tego nauczał? |
|
|
AŁTORYDET Uwaga:
"b. Uczniowie w PL uczą się również poza szkołą" - to w Polsce równoległy kanał kształcenia. Zdecydowana większość uczniów która chce studiować coś innego niż "stosunki", doucza się prywatnie. To maskuje ogólną edukacyjną bryndzę. |
|
|
NASZ_HENRY Lekcji WF jest więcej niż lekcji FIZYKI to i wyniki w sporcie są lepsze niż w nauce ;-)
|
|
|
kaliszanin wiedzy pewnie nie, przez jakiś czas zapału może tak, ale z pewnością muczeć będą już tylko w słusznej sprawie. |
|
|
Mikołaj Kwibuzda Bez wątpienia będziemy głupsi. Wystarczy przeczytać dwie ostatnio omawiane odezwy Konferencji Rektorow Akademickich Szkół Polskich. Naszymi uniwersytetami kierują (i to mając praktycznie nieograniczoną i samowybieralną już władzę) ludzie, którzy opisują rzeczywistość językiem tej biednej szwedzkiej dzewczynki, co ją obwożą po swiecie. Przecież ludzie o takich kompetencjach nie są w stanie zorganizować procesu kształcenia kompetentego nauczyciela, ktory by potrafił uzupełnić studentom wyrwy w wiedzy przyniesione ze szkoły. Co gorsza, można wątpić, czy będą w stanie zorganizowac kształcenie kompetentnych inzynierów lub lekarzy. |
|
|
xena2012 Liczby i statystyki nie oddają skali problemu.Zabrakło w nich bowiem danych na temat modelu szkół np. w Korei czy Japonii a w Polsce czy innych krajach.Jak wygląda program dzienny,ilość godzin nauki dla kazdego ucznia.Oglądając telewizyjny program o Korei zauważyłam jak kształtowany tam jest system oświaty i jak różni się od innych.Tam uczeń spędza w szkole średnio siedem godzin,po czym idzie na obowiązkowe korepetycje gdzie stara się podciągnąć braki,a po powrocie domu odrabia lekcje nawet do pierwszej w nocy.Trudno mi powiedzieć czy ten model jest korzystny czy nie ale dlaczego nie zrobimy wycinkowego dnia ucznia u nas? Ile czasu spędza w szkole polski uczeń,co w szkole jest programowo najbardziej potrzebne,jak optymalnie wykorzystać czas nauki.Na to nie odpowiedzą statystyki ani ustawiczne utyskiwania nauczycieli na swoją płacę. |
|
|
Anonymous Zawsze trzeba być sceptycznym do metodologii badań. Nie wiem czy dotarłem do właściwego tekstu, ale składał się on z pytań dla ubiegających się o wizę amerykańską, a z powodów politycznych mamy w tym coraz lepsze wyniki. |
|
|
mmisiek Czy nauczycielowi, który przebiera się krowę, przybędzie od podwyżki wiedzy?
|
|
|
Dark Regis Podrzucę Panu materiał do dalszych przemyśleń. Oto strona organizacji prowadzącej badania w zakresie m.in. badania umiejętności matematycznych i tzw. science:
1) Przykład z 2007: https://nces.ed.gov/tims…
2) Tu jest opis metodologii badań: https://nces.ed.gov/nati…
Struktura szkół nie ma tu nic do rzeczy, dopóki mamy rzeczywiście właściwą "kastę" nauczycieli w danym kraju (stąd zarobki są tam stabilne i wysokie w porównaniu z nami). Przykład Japonii czy Indonezji, gdzie są gimnazja. U nas próbowano budować dom od dachu, czyli najpierw zrobić gimnazja z nauczycielami z łapanki, a potem jakoś to będzie. Efekt jest taki, że dzieci, które przeszły przez gimnazja mają dwuletniej wielkości dziury w wiedzy z rozmaitych przedmiotów, w tym z matematyki (na przykład u mnie w najbliższej rodzinie dwie sztuki). Oczywiście to jest wina nauczycieli, a nie struktury szkół. Podobnie jest w szkole średniej. Niektóre z nich tylko tak się nazywają, ale na obsadę stanowisk w szkołach główny i dominujący wpływ ma samorząd w tym kliki wójtów i starosty. Korepetycji udzielają ci sami nauczyciele, u których uczniowie dołują - co najwyżej w systemie krzyżowym. Jeśli ktoś chce szukać ratunku na własną rękę, to najczęściej trafia do "emerytowanego" nauczyciela po 50, 60 i 70-tce. Z tym, że w szkole nie wolno się tym chwalić.
3) Struktura szkolnictwa w Japonii: https://en.wikipedia.org…
4) Rewelacyjny Singapur: https://en.wikipedia.org…
4a) https://www.moe.gov.sg/e…
5) Indonezja: https://en.wikipedia.org…
6) Tu porównanie nauczania math w USA i Japonii i trochę o statystykach: http://www.gphillymath.o…
6a) Why Japanese students excel at mathematics: https://www.japantimes.c…
PS: Nie jesteśmy głupi, tylko nie umiemy się zorganizować i nie umiemy myśleć celowo. Bitwa o płace jest tego konkretnym dowodem. |
|
|
Jabe Myślący tubylec pojawia się w koszmarach sennych rządzących. |