Na początku było słowo.
Jakie tam słowo? Nie takie słowo jak "Bartek" dajmy na to, czy "schabowy". Słowo z greckiego "Logos", to jest "treść". To może być jedno słowo języka. To może być cała powieść. Mówi się, że książka, którą napisał dany pisarz, to nie jest jego ostatnie słowo. Więc "Słowo" to zbiór, system, treści, znaczeń, relacji, reguł, opisów, definicji, zasad i tak dalej. To jest "Słowo" czyli "Logos", czyli to, co było na początku.
A Słowo było u Boga i Bogiem było słowo.
Bóg "wypowiedział" Słowo. A więc przedtem nie było nic, tylko Bóg. Bóg wypowiedział Słowo, zatem część Boga stała się Słowem, owym systemem, obszarem, zbiorem treści, znaczeń itd. Stąd właśnie Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo.
Ale słowo pomyślane, na przykład przez człowieka, to jeszcze za mało, trzeba "tchu", oddechu, drgania strun głosowych i powietrza, siły, która zmienia, oddziaływania, które "słowu" nadaje istnienie, przenosi je do świata istniejącego.
Big Bang
A Duch Boży unosił się nad wodami.
Duch, trzecia osoba Boska, Słowu zaczął nadawać formę, istnienie w sensie przez nas pojmowanym i poza sensem przez nas doświadczanym. Duch to siła sprawcza, oddziaływanie, "tchnienie Ojca". Duch bierze słowo i...
Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało.
Stają się: czas, przestrzeń i energia.
Energia to po prostu oddziaływanie. Czas jest niezbędny, by oddziaływania zachodziły. Przestrzeń? Przestrzeń jest potrzebna by mogły zaistnieć formy także jako skutki owych oddziaływań.
Energia początkowo w postaci wolnej, nam znanej jako fotony, zamknięta zostaje w pewnych ograniczonych ramach przestrzeni, tworząc to, co nazywamy... cząstki elementarne. Kwarki, elektrony, itd. Te z kolei, szczególnie kwarki, wchodzą w relacje ze sobą i tworzą następne struktury energii zamkniętej w obszarze przestrzennym - protony.
Gdy oddziaływanie jest zamknięte w przestrzeni, to stawia opór każdemu innemu oddziaływaniu, które chce z nim coś zrobić, to znaczy zmienić jego stan. Ten opór, nazywamy masą, bo masa jest miarą bezwładności - oporu stawianego próbie zmiany.
Tak powstałe "cząstki" dzięki istnieniu czasu i przestrzeni wchodzą ze sobą w relacje i oddziaływania wzajemne. Powstają "chmury materii", zaczynają "pracować" "siły grawitacji" ściągające cząstki ku sobie, pojawiają się kwazary i reszta systemów "materii" emitującej duże ilości energii bez masy spoczynkowej, niezmiennie i nieustannie poruszającej się w przestrzeni z prędkością światła.
W gwiazdach dochodzi do rekonfiguracji "cząstek" "elementarnych" i powstają - zgodnie zresztą z treścią "Słowa", zgodnie z układem okresowym - nowe "systemy-relacje" cząstek elementarnych - "pierwiastki, a więc Hel i cała reszta.
Z nowych rodzajów "materii", powstają obłoki, komety, planety. W rozszerzającej się przestrzeni, której wciąż przybywa w czasie, który wciąż "płynie", pojawia się niezliczona liczba tworów takich jak galaktyki, kwazary, grupy tych galaktyk, gwiazdy, planety. Liczymy, że samych gwiazd tak z 200.000.000.000.000.000.000.000. Piękny "wszechświat" się zrobił.
Życie
Na jednej z 700.000.000.000.000.000.000 planet jakieś 3 mld lat temu, dochodzi do czegoś niezwykłego. Pojawia się coś. System tak powiązanych ze sobą cząstek, atomów, że niezmiernie skomplikowana całość:
- - separuje się od otoczenia
- - czerpie zasoby z zewnątrz tworząc wewnątrz siebie energię, którą to energię wykorzystuje do
- - wszystkich procesów przetwarzania energii, utrzymania i konserwacji swojej struktury, oraz do...
- - tworzenia swoich następnych kopii
Jednym słowem - pojawia się życie, pierwsza komórka.
Życie się różnicuje. Autonomiczne, konserwujące się i replikujące się "komórki" przybierają różne formy i rozmiary. Celem każdego z takich systemów, z takich komórek jest trwanie i mnożenie się. Gdy jeden obejmuje inny, językiem biologii: gdy jedna komórka pochłania inną, to rozkłada ją i wykorzystuje zgromadzone w pochłoniętej wartościowe elementy. Własne przetrwanie i rozwój - za wszelką cenę, kosztem wszystkiego, co wokół.
Rewolucja miłości
Aż dochodzi do następnej rewolucji. Pochłonięta komórka, nie została przez komórkę większą rozłożona. Zamiast idei i zasady rozwoju za wszelką cenę kosztem otoczenia, zadziałała zasada wzajemnej współpracy, współistnienia, dzięki czemu dwie komórki współistniejące ze sobą, tworzą nową jakość, nowy rodzaj życia. Tak powstały komórki zwane przez biologow eukariontami, a więc te, z których później, zbudowane będą rośliny i zwierzęta.
Symbioza, miłość, współpraca między komórką pochłoniętą i pochłaniającą tej pierwszej zapewniły komfortowe warunki bytu, tej drugiej niemożliwe wcześniej do osiągnięcia zasoby energii. Komórka pochłonięta to obecne mitochondrium, jest ich do kilku tysięcy w komórce macierzystej. Komórka macierzysta, eukariont, ma objętość dziesiątki i setki tysięcy razy większą niż pierwotne bakterie i tyleż razy bardziej złożoną budowę i funkcje.
Organizmy - społeczeństwa komórek
Ale dzieje się coś jeszcze nowego. Komórki eukariotyczne, zawierające w sobie mitochondria, zaczynają ze sobą współpracować tworząc większe i bardziej złożone całości. Powstają... organizmy wielokomórkowe. W takim organizmie, komórka przestaje żyć dla siebie. Żyje dla organizmu. Ona umożliwia jego istnienie. On troszczy się o jej potrzeby. Komórki się specjalizują, tworzą tkanki, organy.
Śmierć
Komórki istniejące pierwotnie, zarówno typu prostego jak i eukariotycznego, nie mają w spektrum swoich wyborów i działań - śmierci. Taka komórka sama z siebie nie umiera nigdy jeśli ma "pokarm". Pobiera "pokarm", wytwarza energię, dzięki niej prowadzi wszystkie swoje działania, w tym dzieli się na dwie identyczne formy, z których dalej każda działa jak ta pierwsza.
Komórki w organizmach wielokomórkowych mają wpisane "programy ograniczające" ich rozwój oraz ich życie. Te komórki nie mogą się mnożyć stale, bo to naruszałoby spoistość, kształt, formę organizmu. Nie mogą też żyć wiecznie, bo np. z racji różnych procesów, dochodzi w nich z czasem do uszkodzeń, a wtedy taka uszkodzona komórka byłaby dla organizmu obciążeniem. Stąd mają wpisany w siebie "program" apoptozy - inicjowanej od wewnątrz komórki jej śmierci.
Każdego dnia, cała masa komórek w organizmie obumiera w ten sposób i na ich miejsce powstają inne, nowe. W dojrzałym wieku, trudno znaleźć w organizmie komórki, który byłyby w nim od urodzenia. A jednak organizm jest ten sam. Organizm bowiem nie jest po prostu sumą tworzących go komórek, jest czymś więcej, jest pochodzącym od słowa, systemem, kształtem, organizmem właśnie. Śmierć komórek takiego organizmu jest niezbędna dla dobra większej całości, dla dobra "społeczeństwa", które owe komórki współtworzą. Dla dobra istnienia np, zwierzęcia.
Ewolucja
Organizm wielokomórkowy, roślina czy w szczególności zwierzę, to za mało. Za mało dla kogo? Za mało dla czego? Dlaczego właściwie za mało? Nie wiemy. Wiemy, że istniała presja, presja na te organizmy powodująca ich przemiany. Może też dlatego, organizmy te nie mogły żyć wiecznie i śmierć, która stała się częścią i planowym końcem istnienia ich komórek, stała się częścią istnienia takich organizmów. Bo gdyby nigdy nie umierały, to ewolucja nie byłaby możliwa. To "eksperymenty natury", nie byłyby możliwe. To następne generacje, gatunki, nie byłyby możliwe.
Ewolucja istniała od samego początku, już na poziomie komórek pojedynczych. Wystarczy przypomnieć, że jednokomórkowe sinice zasiedlające oceany planety, w sposób fundamentalny zmieniły fizyczne cechy jej atmosfery, czyniąc dalsze trwanie życie w formie wyłącznie "roślinnej" niemożliwym. Otóż "produktem ubocznym" ówczesnego życia był tlen. Jego zawartość w atmosferze wzrosła od w zasadzie zera do 21%. I wtedy "Ewolucja" sprawiła, że powstały organizmy wytwarzające energię poprzez zużywanie właśnie tlenu, odtwarzając niezbędny roślinnemu życiu dwutlenek węgla.
Zwierzętom w wodzie potrzebne było przemieszczanie się? Wykształciły płetwy. Chcącym wyjść na ląd czerpanie tlenu z powietrza? Wykształciły płuca. Kończyny. Przewody pokarmowe do trawienia, jedne roślin inne zwierząt. Szpony, skrzydła. Cudom, jakie zwierzęta wymyśliły i używają nie ma końca. Tak naprawdę, do tej pory nie wiemy, skąd gołębie wiedzą, gdzie jest ich dom, do którego wracają, gdy je wypuścić.
Ludzie
Jeden z gatunków wykazał nieznaną wcześniej cechę. Zamiast ewoluować poprzez wykształcanie lepszych zębów do zabijania, lepszych pancerzy do ochrony przed utratą ciepła lub zranieniem, zaczął... myśleć i wskutek myślenia używać elementów otoczenia do nabywania zdolności radzenia sobie w nim. Zęby i szpony zastąpił włóczniami, łukami itp. Futra i pancerze, tworzonymi ubraniami. Ogień. Społeczeństwa. I... język.
Ludzie zamiast dostosowywać się do otoczenia, zaczęli dostosowywać otoczenie do siebie, dzięki myśleniu. Aż w pewnym momencie, zobaczyli. Zobaczyli wszystko. Zobaczyli... świat. Zwierzęta, doliny, siebie w tym świecie. Bez wątpliwości, bez pytań. Świat, który "tworzył się", przez miliardy lat, nagle zyskał kogoś, kto go - zobaczył. Takim jaki jest. Świadomość, jest zdolnością widzenia świata, istnienia, rzeczywistości, w której wszystko ma swoje miejsce, widzenia w niej "rzeczy", z których każda jest unikalna, widzenia w niej "zasad", elementów "Słowa", widzenia siebie nawzajem i siebie samego jako czegoś w rzeczywistości i jako jej elementu.
Wreszcie jest ktoś kto w i d z i. Ale nie tylko widzi. Jest ktoś, kto może ingerować w pierwotny "program", może go dopisywać, zmieniać, rozwijać, współtworzyć.
Tak jakby celem Intencji sprawiającej ten cały proces opisany do tej pory, nie była żadna określona i zdeterminowana postać rzeczywistości. Przeciwnie, jakby celem było stworzenie procesu, który będzie w stanie generować stany i rozwiązania - nowe! Nie zdeterminowane ani przewidziane, ani przewidywalne. W tym sensie człowiek, - może w tym sensie - jest właśnie na podobieństwo Boga. Bo stwarza nowe. W zgodzie lub niezgodzie, w harmonii lub w dysonansie, do Słowa, do pierwotnej intencji, do Ducha.
I tak 20 tysięcy lat temu na ścianach jaskini Lascaux pojawiły się malowidła zwierząt. Pojawiły się tam, bo ludzie widzieli - zwierzęta, jako zwierzęta. Jako byty w rzeczywistości. Te malowidła są późnym odbiciem i dowodem świadomości, tj. zdolności "widzenia" rzeczywistości przez ludzi.
Ty
To było trochę lat temu. Osłony łańcuchów DNA zarówno w jądrach męskiej jak i żeńskiej komórki pękły i te łańcuchy ustawiły się naprzeciwko siebie. Zaczął się taniec i wymiana. W jego skutku powstał kod unikalny. Taki jakiego jeszcze nie było we wszechświecie. Zwinął się w podwójną helisę, zamknął w jądrze, a komórka zaczęła się dzielić. Ale było coś jeszcze, oprócz łańcucha DNA, oprócz podziału komórki. Coś co tym podziałem sterowało, co dyktowało, które komórki i jak mają się zmieniać. Coś co -- w i d z i a ł o -- tą właśnie powstałą unikalność zarówno w jej tzw. materialnym jak i niematerialnym wymiarze. Czy wymiar niematerialny istnienie? Oczywiście.
Zanim pierwsze skrawki świadomości, pierwsze zapamiętane, migawkowe obrazy, to w głębi swojej nieświadomości czułeś, bicie serca matki i jej emocje. Czułeś świat. Może jeszcze coś jeszcze. Gdzieś na poziomie gdzie nie sięga świadoma świadomość, czułeś, że jesteś widziany, dostrzegany, chciany.
Potem właśnie te obrazki. Może czarno białe nawet. Strasznie dawne. Potem wyraźniejsze, kolorowe. W końcu te wreszcie świadome, ciągle poznającego umysłu, w jakiś sposób zachwyconego światem, w jakiś sposób też już może ranionego. Wreszcie to silne poczucie ja. Walka o swoje. Poparte niewytłumaczalną presją szukanie miłości. Czasem tylko, takie chwile, gdy dym z komina leniwie, a krople rosy lub deszczu na łodygach trawy, gdy może słońce, zapada lub wstaje, a morze lub ocean wydaje się blisko, a jednocześnie bez kresu, jakby można było w niego wejść, zanurzyć się i płynąć tak bez końca, ku słońcu, które karminowym blaskiem gorzeje, zaprasza, uśmiecha się.
Wreszcie codzienność. Dzień, noc, dzień noc. Zwyklizna. Kim jesteś? Wyjątkowym bytem chcianym przez siły, które stworzyły wszechświat? A może jakimś zbędnym, kłopotliwym elementem w wielkich systemach gospodarczych, politycznych, społecznych? A może jesteś po prostu dzieckiem, rodzicem, mężem lub żoną. Przyjacielem, koleżanką? Może jesteś po prostu człowiekiem? Co to znaczy, być człowiekiem? - zadajesz sobie - teraz właśnie - pytanie...
Big Bang cały. Nie dość że jest bardzo wątpliwy naukowo to przede wszystkim ideowo. Mamy bowiem teorię zaprzeczającą naukowemu sensowi: powstanie czegoś z niczego. Oraz boskiemu kreacjonizmowi: czyli po co Bogu pieprzyć się z dziwaczną, długą, przypadkową, ewolucją czy w ogóle jakimś rzadkim przypadkowym życiem we właściwie pustym, zbytecznym Wszechświecie?
Tą teorię, Big Bang, z tego co kojarzę wymyślił jakiś belgijski ksiądz, który chciał pogodzić jeden świat z drugim, w praktyce tworząc bezsensownego potworka, który z jakichś dziwacznych powodów jest ciągle forsowany w nauce.
A z jeszcze dziwniejszych forsowany przez ludzi uważających się za chrześcijan. Opierających się na Biblii.
Gdzie przecież sprawa jest wyłożona jest jasno. Był logos czyli treść, zamysł. I była realizacja.
Co było zamysłem? Kupa przypadkowego kosmicznego gruzu? Z nadzieją na ... cud? Życia, powstania inteligentnej myśli?
Więcej, teoria Big Bangu właściwie usuwa Boga. Ot po prostu kiedyś coś strzeliło i doprowadziło, do niekontrolowanego powstania tego co jest.
Jeśli jednak Bóg może kontrolować Wszechświat to po co mu cały ten przypadkowy śmietnik? Miliardy lat niczego? I jakieś kompletnie nie do pojęcia ogromne ilości niczego?
Bez sensu. Oczywiste i naturalne jest rozumowanie odwrotne. Jeśli Wszechświat jest dziełem zamysłu istoty rozumnej to musi być wypełniony czymś. Tą właśnie treścią, która jest cenna dla tej istoty. Tak powinien więc Wszechświat być wykreowany by tej cennej treści realizującej zamierzenie było jak najwięcej. Słowem takie powinny panować w nim warunki by tej treści było jak najwięcej.
Którą jednak niekoniecznie mamy zaraz dostrzegać. Ludzie nie dostrzegają przecież tysięcy rzeczy na czele z rzeczywistą istotą polityki. Wierzą w tysiące bzdur. W tym tzw. naukowych. Słowem widzą masę głupot zamiast tego jak naprawdę jest.
Nie ma nic zlego w teoriach fizycznych ktore chocby w malej czastce opisuja ten swiat, co wiecej teorie te maja przelozenie na cuda wspolczesnych technologii o jakich sie filozofom nie snilo.
Wszechmogacy i Nieskonczony jak najbardziej moglby stworzyc Wielki Wybuch i caly ten "przypadkowy kosmiczny gruz" "bez sensu". ale rzeczywista istota fizycznego swiata moze byc zupelnie inna niz to sie wydaje najbardziej madrym glowom.
„Als Physiker, der sein ganzes Leben der nüchternen Wissenschaft, der Erforschung der Materie widmete, bin ich sicher von dem Ver-dacht frei, für einen Schwarmgeist gehalten zu werden. Und so sage ich nach meinen Erforschungen des Atoms dieses: Es gibt keine Mate-rie an sich. Alle Materie entsteht und besteht nur durch eine Kraft, welche die Atomteilchen in Schwingung bringt und sie zum winzigsten Sonnensystem des Alls zusammenhält. Da es im ganzen Weltall aber weder eine intelligente Kraft noch eine ewige Kraft gibt – es ist der Menschheit nicht gelungen, das heißersehnte Perpetuum mobile zu er-finden – so müssen wir hinter dieser Kraft einen bewußten intelligen-ten Geist annehmen. Dieser Geist ist der Urgrund aller Materie”
Tłumaczenie:
„Jako Badacz Natury, który poświęcił swe całe życie trzeźwej nauce, badaniom nad materią, niewątpliwie jestem wolny od podejrzeń, iż fantazjuję. Stąd powiem, na kanwie moich badań nad atomem, co następuje: materii jako takiej nie ma. Cała materia może zaistnieć i istnieć tylko dzięki tej sile, która wprawia w drgania cząstki atomów, co spaja je w najmniejsze systemy słoneczne Wszechświata. Skoro w całym Wszechświecie nie ma inteligentnej ani wiecznotrwałej siły — mimo gorączkowego poszukiwania nie udało się ludzkości wynaleźć perpetuum mobile — zatem musimy założyć, że za tą siłą stoi świadomy i inteligentny Duch. Ów Duch jest przyczyną sprawczą całej materii.”
Przytoczenia z mojego tekstu "Dla ateistów (i wierzących:), argumenty za wiarą lub jej odrzuceniem"
Stworzenie świata - Jacek Kaczmarski
https://www.youtube.com/watch?v=3Fgedl1ahiY
Opis Świata nie przychodzi łatwo🌼
Stworzenie świata nie przychodzi łatwo
Pierwszego dnia pierwszego dnia
Oddzieliłem tylko od ciemności światło
I Ziemi nadałem kształt
Zdecydowałem co złe być ma co dobre
A to był całej rzeczy zaczyn
Po czym uznałem dzieło swe za mądre
Na tym się skończył pierwszy dzień mej pracy
W działaniu trzeba poznać kolej rzeczy
Drugiego dnia drugiego dnia
Dzieliłem wody tak by niebo sklepić
Z jednego świata uczyniłem dwa
Tak kształt materii dążył z myśli prądem
Gdy z nieba w morza poszły deszczu strugi
Po czym uznałem dzieło swe za mądre
Na tym się skończył pracy mej dzień drugi
W tworzeniu szkodzi marzeń niecierpliwość
Trzeciego dnia trzeciego dnia
Powoli kształty ziemskiego tworzywa
Dobyłem z oceanów dna
Dałem bogactwo roślin w owoc płodnych
Co bezmiar życia na ziemi roznieci
Po czym uznałem dzieło swe za mądre
Na tym się skończył pracy mej dzień trzeci
Panować światu to sekrety mnożyć
Czwartego dnia czwartego dnia
Sypnąłem gwiazdy w ciemność ziemskiej nocy
I słońce w jasność dnia
W ruch poszły wszystkie pełnej władzy żądne
Dzień ruszył w pościg za nocą uparty
Po czym uznałem dzieło swe za mądre
Na tym się skończył pracy mej dzień czwarty
Przepych określa panowania zasięg
Piątego dnia piątego dnia
Niebo ozdabiam w klucze plemion ptasich
Ożywiam morskie dna
Ptak się upaja traw rozgrzanych swądem
Wszelki stwór morski wśród fal się przewraca
Po czym uznałem dzieło swe za mądre
Na tym się skończył piąty dzień mej pracy
I nie ma władzy bez czci i pokory
Szóstego dnia szóstego dnia
Poszły zwierzęta dzikie w ziemskie bory
I człowiek taki jak ja
Kobietę zmysły i myśli ma swobodne
Które gdy trzeba ujść mogą przez usta
Po czym uznałem dzieło swe za mądre
Na tym się skończył pracy mej dzień szósty
Oto porządek nie do zastąpienia
Wszelkie istnienie żyje swoim torem
Człowiek panuje wszelkiemu istnieniu
Władzę nad sobą uznając z pokorą
Siódmego dnia siódmego dnia
Ogarnął wszechświat jasny żar południa
Stworzywszy w tydzień rajski świat
Odpoczywałem przez cały dzień siódmy🌼
https://www.infor.pl/pra…
"Stawki te zostały ustalone przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji w rozporządzeniu z 10 maja 2023 r."
"Poczta Polska SA wskazuje na nowszy wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 7 marca 2023 r. (sygn. akt II GSK 94/20). W tym wyroku NSA uznał, że każde urządzenie techniczne, które spełnia ustawowy warunek, a więc umożliwia natychmiastowy odbiór programu jest odbiornikiem radiofonicznym lub telewizyjnym. Zatem podstawowym kryterium jest zdolność urządzenia (telewizora lub radioodbiornika) do odbioru programów bez względu na źródło poboru sygnału np. antena, czy złącze internetowe."
Być może na początku było poczucie humoru :)
"na początku było słowo i słowo ciałem się stało"
wiemy już, że materia i energia są sobie równoważne, tożsame, każdą materię można zmienić na energię i odwrotnie, czego jeszcze nie potrafimy.
Weźmy współczesne osiągnięcia, jak informatykę, czyż nie jest dosadnym potwierdzeniem początku, jakim jest słowo?
piszemy program komputerowy, który jest realizowany i mamy "ciało" np. druk 3D, czy obraz jak ten z nagłówka tekstu.
Co do Wielkiego Wybuchu, można by przyjąć za początek istnienia, wynikający z początku stworzenia, "na początku była ciemność" potem powstała jasność i została oddzielona od ciemności, tak więc coś w tym może być.
Co do ewolucji, jest ona sprzeczna ze stworzeniem, odwieczny problem co było wcześniej "jajko czy kura", jajko samo by nie powstało, a do tego bez opieki by nie przetrwało, wspomnę tylko, że matematycznie dowiedziono, że powstanie tak złożonego życia, jakim jest szczytowy organizm - człowiek, sam nie powstanie.
Matka Natura, na którą się wielu powołuje, nie jest "matką życia", jest wręcz odwrotnie, to siła, która dąży do maksymalnego uproszczenia wszystkiego, do minimalnego poziomu istnienia, do cząstki materii, jak związki chemiczne, pierwiastki, materia żywa jest "napędzana" siłą spoza układu, nazywamy to "duchem", który jest przeciwieństwem "sił natury", życie jest "Boskim tchnieniem".
Człowiek jako jedyna istota ma jeszcze samoświadomość, co nas wyróżnia od innych żywych istot, umożliwia to na na twórczość, ciekawość, wpływ na rzeczywistość, do tego rzecz najważniejszą, wolną wolę, a to już nie z tego świata pochodzi.
Można powiedzieć, że człowiek to "awatar", świadomość obecna w ludzkim ciele.
Żydów nigdy nie było i nie będzie, dlatego taką potrzebę mają tylko i wyłącznie żydzi, a nawet więcej, że sam Jahwe jest żydem.
Jednego nie potrafią wyjaśnić i dowieść dowolną metodą, byle była po ich myśli, skąd się wzięli goje, ale to kwestia czasu, pewnie okaże się, że z paznokci od nóg żydów.
A niepohamowana potrzeba szukania odpowiedzi na pytania, jest przez kobietę i jej żądza więcej, więcej, no i mamy ciągle kłopoty.
Swoją drogą, Bóg stworzył tylko jednego człowieka - Adama :)
Ciekawam, jaką moc miałby kalif bez swojej Szeherezady ;)
https://m.youtube.com/wa…
Moc Muzy jest bezcenna!
Sorry, że podprowadziłem Ci Kaczmarskiego🌼
Kaczmarski jest wszystkich nas.
Każdy korzystać może do woli.
Wracając do tytułu. Na początku było słowo. Słowo to wszelką informacja i idea, czyli fizyka, Ale też słowo oznacza informację zaawansowaną. Słowo jest elementem języka, określania pojęć. A więc Na początku powstało wszystko w zakresie pojęć i zaawansowanych jak i podstawowych. Jeżeli powołujemy się na Ewangelię to czytamy w niej słowa Jezusa : zanim był świat Ja jestem. Chcę tylko powiedzieć , że jeżeli się nie wie jak powstał świat to trzeba wierzyć w długą opowieść jak wyżej pańska. Przypomina to filmy popularne na te tematy, gdzie przeżywa się tę historię jak bajkę, ale przeżywa się ją emocjonalnie. Elementy tej bajki , scenografia, poszczególne odsłony są prawdziwe, ale ogólny sens , sedno może być zupełnie fałszywe. Kultura popularna lubi upraszczać i zmyślać.
A pojęcia takie jak przestrzen, czas, czastki ,kwarki fotony, są uproszczonymi modelami czegoś , czego natura jest w ogóle niezrozumiała i nikt nie wie jak to działa i czym jest. Wiem tylko , że jest czymś głęboko skomplikowanym w zamyśle i nie odpowiadającym niczemu co znamy z naszego postrzegania. W tym sensie to słowo podstawowe jest niezrozumiałe, dopiero poznawane i stoi ponad ludzką mocą. Zawsze tak było zresztą.
Natomiast próba wyjaśnienia czy świat ewoluuje w uprzednio wyznaczonym lub wyznaczanym kierunku jest obecnie poza możliwościami nauki. Zresztą nauka nie chce stawiać takiej tezy. Tym bardziej , że nie jest w stanie nic na ten temat powiedzieć.
Filozofia może zdefiniować tę teorię, ale to nauka musi tę teorię udowodnić.