Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Peerelowskie współzawodnictwo pracy (2)

Godziemba, 22.11.2023
Następcą Pstrowskiego komuniści ogłosili górnika-ormowca Bernarda Bugdoła.
 

           Życie nie znosi pustki, tak więc w kilka dni po śmierci Pstrowskiego w górnośląskiej prasie ukazał się list-apel młodych, którzy zadeklarowali kontynuację wyścigu pracy.
 
           Pod wezwaniem podpisali się rekordziści przemysłu węglowego – wspomniany już Bernard Bugdoł i jego brat Rudolf. Zgodnie z obowiązującym zwyczajem podkreślili zasługi Pstrowskiego jako inicjatora współzawodnictwa pracy w Polsce.

           Apel Bugdołów pojawił się więc w chwili, w której rządzący komuniści utracili swojego bohatera, dlatego poszukiwali nowych. Bracia dobrze się do tej roli nadawali.
 
 
           W całym zagłębiu rywalizowało przynajmniej kilku górników, którzy osiągali rewelacyjne wyniki, choćby Zieliński albo Meisner. Początkowo wydawało się, że następcą Pstrowskiego powinien być Thiel – jego dawny rywal. Ostatecznie zadecydowano o wyborze Bugdoła na kontynuatora zmarłego przodownika. Spełniał on wszystkie wymogi propagandowe.
 
 
          Bernard Bugdoł pochodził z górniczej rodziny, która przed wojną mieszkała w Chropaczowie, obecnie dzielnicy Świętochłowic. Rodzinie się nie przelewało, dlatego mały Bernard wiele czasu spędzał w biedaszybach i na hałdach. Po zajęciu Śląska przez Niemców  został wozakiem i ładowaczem w kopalni.   W 1944 roku został wcielony do niemieckiej armii, z której uciekł i przeszedł na stronę aliancką w okolicach Aachen w Nadrenii Północnej- Westfalii.
 
 
      Do Polski wrócił na początku stycznia 1946 roku i już na początku lutego wstąpił do ORMO. W  zachowanej ormowskiej ankiecie napisał, iż  w latach 1946–1948 wyjeżdżał z żołnierzami do Zabrza, Gliwic, Dąbrowy Górniczej, a także do okręgu częstochowskiego. W czasie tych wyjazdów zabezpieczał lokale wyborcze i zajmował się „likwidacją band”.  Za swoje zasługi dla utrwalania władzy komunistycznej dostał  brązowy medal „Za zasługi dla obronności kraju”.
 
 
      Pracując w kopalni nadal pozostawał w ORMO, gdzie w latach 1949-1954 roku był członkiem sztabu miejskiego w Zabrzu, a potem, do roku 1958 w sztabach miejskich w Katowicach, a następnie w Rudzie Śląskiej.
 
 
       W kopalni stworzył zgrany zespół z bratem Rudolfem i Stanisławem Tusekiem. W trakcie pracy wpadł na  pomysł prowadzenia – w gwarze górniczej „pędzenia” – dwóch chodników jednocześnie.
 
 
        Oficjalnie wykonał 500 procent normy, choć wielu kwestionowało ten wynik, przekonując, że dyrekcja kopalni do wyników Bugdoła wliczała węgiel wydobyty przez więźniów i uczniów.
 
 
      Wedle relacji w osiąganiu takich wyników pomagała mu nieortodoksyjna dieta. Na dół – na szychtę – brał sześć pajd chleba „ze szmalcem”, które popijał kawą z łojem. Po ciężkiej szychcie  zjadał 30 klusek ziemniaczanych.  


      Władze doceniły jego zaangażowanie – szybko awansował na nadgórnika. Został także instruktorem w Komitecie Wojewódzkim PPR.
 
 
      Coraz rzadziej pracował w kopalni, jeździł od kopalni do kopalni, przekonując górników do przodownictwa pracy. Wkrótce kierował już całym śląskim współzawodnictwem.
 
 
      W 1949 roku powierzono mu w wieku 27 lat kierowanie kopalnią „Zabrze- Zachód” . Rębacz dołowy po półrocznym kursie zarządzania firmą zasiadł w dyrektorskim fotelu. Takie rzeczy możliwe były tylko w komunizmie.
 
 
      Towarzysz Bugdoł – oprócz wierności komunizmowi - miał jeszcze jedną zaletę – był stosunkowo młody i nie istniało zagrożenie, że zejdzie przedwcześnie jak Pstrowski.
 
 
       Na kongresie zjednoczeniowym PPS i PPR zasiadał w prezydium, widać go na zdjęciu z Hilarym Mincem.
 
 
       Z powodu błyskawicznego awansu oraz gorliwego wspierania komunistów Bugdoł  był nielubiany przez robotników. Parę razy poleciały w jego kierunku kamienie i cegły – znany przodownik był zmuszony salwując się ucieczką. Dostał też kilkadziesiąt anonimów, w których grożono mu śmiercią.
 
 
       W 1952 roku skończył Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie. W tym samym roku został posłem na Sejm PRL, odznaczono go także Orderem Sztandaru Pracy.
 
 
       Oprócz pełnienia funkcji dyrektora kilku kopalni, w latach 1949-1952 był również prezesem klubu sportowego Górnik Zabrze.
 
 
       Po 1956 roku był inspektorem w Bytomskim Zjednoczeniu Przemysłu Węglowego.

 
        28 listopada 1988 wszedł w skład Honorowego Komitetu Obchodów 40-lecia Kongresu Zjednoczeniowego PPR – PPS – powstania PZPR.

 
         Zmarł w sierpniu 2008 roku w Bytomiu.
 

           Model peerelowskiego współzawodnictwa był prosty – im górnik osiągał lepszy wynik i im większą wykazywał czołobitność wobec władzy, tym nagroda była większa.
 
 
          Najlepsi, najbardziej gorliwi górnicy otrzymywali – jak Bogdoł – kierownicze stanowiska i tyle ich pod ziemią widziano. Pozostawała luka, a zapotrzebowanie na bohaterów nie malało.
 
 
           Po zajęciu przez Bugdoła dyrektorskiego stołka należało znaleźć kolejnego rekordzistę, który miał właściwą biografię i poglądy.
 
 
           Został nim kolejny ormowiec, Franciszek Apryas z małopolskich Brzeszcz. Apryas urodził się w roku 1909, a 1928 roku znalazł zatrudnienie w kopalni „Brzeszcze”, która była jedyną przedwojenną kopalnią w rękach polskiego państwa, reszta znajdowała się w posiadaniu kapitału prywatnego, przede wszystkim niemieckiego.
 
 
         Po wyparciu w 1945 roku  Niemców z miasta. Apryas razem z innymi utworzył oddział pilnujący kopalni, który uzbroili się sam, zbierając z pól porzuconą niemiecką broń.


          W 1947 roku przystąpił do ruchu przodowników pracy. Osiągał tak dobre wyniki, iż na zabawę sylwestrową 1947 roku zaproszono go do Warszawy. Za dobrą prace dostał radioodbiornik, a potem władze wysłały go na wczasy do Czechosłowacji, gdzie spotkał   innych przodowników.
 

           W styczniu 1949 roku wprowadzono w górnictwie nowe znacznie wyższe normy i właśnie wtedy, w marcu, Apryas rzucił wezwanie – z okazji 1 Maja i Kongresu Pokoju zobowiązał się do wykonania 300 procent nowej normy.
 
 
            Koledzy go przeklinali, gdyż on i jemu podobni przodownicy doprowadzili do znacznego zwiększenia norm, którego efektem było obniżenie zarobków. Ponadto wielu górników otrzymało w trakcie reformy rolnej kawałek ziemi i pracę w kopalni traktowali jako dodatkowe źródło zarobku.
 

           Gdy w listopadzie 1949 roku Apryas w kopalni w Jawiszowicach nadzorował pracę niemieckich jeńców doszło do bójki. Sprowokowani przez niego Niemcy rzucili się na niego i tylko odsiecz innych  polskich robotników, wśród których byli żołnierze-górnicy, uratowało mu życie.. Od tego czasu Apryas na dole pracował w obstawie kilku górników.
 
 
        Pod koniec roku odznaczony został najważniejszym w PRL-u orderem Budowniczych Polski Ludowej oraz Srebrnym Krzyżem Zasługi.
 
 
        W 1952 roku został posłem na sejm PRL.  Jego kadencja skończyła się w 1956 roku. Po jej zakończeniu powrócił do pracy w kopalni „Brzeszcze”, a w latach 1959-1969 pracował w kopalni „Jastrzębie”.
 
 
       Zmarł w sierpniu 1994 roku w Brzeszczach.
 
 
 
CDN.
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 440
Godziemba
Nazwa bloga:
Historia magistra vitae est
Zawód:
Historyk
Miasto:
Warszawa

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 343
Liczba wyświetleń: 2,503,115
Liczba komentarzy: 1,665

Ostatnie wpisy blogera

  • Spóźniony Pershing (2)
  • Spóźniony Pershing (1)
  • Sherman (3)

Moje ostatnie komentarze

  • Była swego czasu bolszewicka gazeta "Prawda", która pisała samą prawdę, opartą na faktach.  Faktach, jak oni je rozumieli.
  • Gdyby głupota miała skrzydła, latałby pan niczym gołębica.
  • Naczelne  Dowództwo armii  austro-węgierskiej

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Zdrajcy z 1920 roku
  • Mossor - kontrowersyjny generał (2)
  • Najlepsi władcy Polski

Ostatnio komentowane

  • spike, Ciekawe, czekamy na więcej :)
  • Maverick, Sprzęt zachodu został przetestowany i okazał się słaby. Rozejm i pokój to tylko podstęp zachodu, co teraz zmienić narrację ze zwyciężamy , jesteśmy orędownikami pokoju.  Moja Analiza : https…
  • spike, Dzięki. Jak piszą był wykorzystany i jest nadal. Jako dziecko, gdy na podwórku zapanowała "rycerska" moda, zbudowałem z kartonu szyszak, dla osłony twarzy i oczu, zastosowałem peryskop, który…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności