Tym razem Komorowski o tym, że pieniądze z KPO będą dopiero po wygranej opozycji
1. Były prezydent Bronisław Komorowski, tuż po Świętach Bożego Narodzenia w wywiadzie w radiu RFM FM, bez skrępowania stwierdził, że pieniądze z KPO zostaną wypłacone Polsce dopiero po wygranej opozycji.
Wprawdzie były prezydent obraził się na Platformę i teraz sympatyzuje z Koalicją Polską składającą się z między innymi z PSL-u, Unii Europejskich Demokratów Jacka Protasiewicza i Konserwatystami Marka Biernackiego ale publicznie twierdzi, że partie opozycyjne po wygranych wyborach utworzą wspólny rząd.
Zdaniem Komorowskiego „polska opozycja będzie dla Unii Europejskiej bardziej wiarygodna i odblokuje relacje z Komisja Europejską” co więcej twierdzi, że będzie to jej pierwsze działanie po wygranych wyborach.
Komorowski nawet nie sili się, żeby to jakoś wytłumaczyć, jego zdaniem wystarczy zwycięstwo opozycji, a relacje z instytucjami europejskimi zmienią się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
2. Zresztą w publicznych wypowiedziach czołowi politycy Platformy już wcześniej, mówili wprost, pieniądze z polskiego Krajowego Planu Odbudowy (KPO), zostaną odblokowane przez Komisję Europejską dopiero wtedy, kiedy Platforma wróci do władzy.
Na jednym z portali społecznościowych, napisał o tym obecny europoseł, a kiedyś minister spraw zagranicznych w rządzie PO-PSL Radosław Sikorski „Polska otrzyma pieniądze z KPO, gdy tylko odsuniemy PiS od władzy”.
Poseł Rosati nawet urządził na jednym z portali społecznościowych swoisty quiz z hasłem „rząd PiS albo środki z KPO, co wolicie?”, sugerując potencjalnym wyborcom, że staną jesienią przyszłego roku właśnie przed takim wyborem.
Parokrotnie w podobny sposób na spotkaniach z wyborcami stawiał tę sprawę także przewodniczący Tusk, choć zaraz potem potrafił powiedzieć, że dokłada wszelkich starań aby środki z KPO znalazły się w Polsce jak najszybciej.
Wcześniej „o mrożeniu” środków z KPO i ich „odmrożeniu” po powrocie Platformy do władzy mówił wielokrotnie, wiceprzewodniczący tej partii Rafał Trzaskowski, podkreślając, że w ten sposób te pieniądze dla Polski nie przepadną.
3. Cynizm polityków Platformy w tej sprawie polega na tym, że najpierw przez kilka lat robili wszystko w instytucjach europejskich i to najczęściej przy pomocy nieprawdziwych informacji, żeby Polskę zohydzić, próbowali nawet porównywać sytuację w naszym kraju do tej na Białorusi i w Rosji, a gdy okazało się to skuteczne, odpowiedzialnością obciążają rządzące Prawo i Sprawiedliwość.
Co więcej w Parlamencie Europejskim to właśnie europosłowie Platformy byli współautorami rozporządzenia o tzw. warunkowości, czyli uzależnienia wypłat unijnych środków od tzw. praworządności, ba byli także współautorami kilkunastu antypolskich rezolucji, w których znajdowały się zapisy o konieczności blokowania środków dla Polski już nie tylko z KPO ale także wieloletniego unijnego budżetu.
4. Mimo tego, że negocjacje prowadzone przez nowego ministra do spraw europejskich Szymona Szynkowskiego vel Sęk z komisarzem Didier Reydersem, jak się wydaje przybliżyły możliwość osiągnięcia kompromisu z KE w sprawie odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów ale w świetle tych wypowiedzi czołowych polityków Platformy (obecnych i byłych) jest jasne, że trwają „polskie” naciski na instytucje unijne, aby tego kompromisu jednak nie było.
Nie ulega bowiem wątpliwości, że taka ewidentnie pozaprawna blokada środków dla Polski, byłaby formą pomocy dla Donalda Tuska, który półtora roku temu, dostał zadanie „odsunięcia PiS od władzy” i stara się je realizować.
Kalkulacja jest mniej więcej taka, nie przekażemy środków Polsce, obciążając odpowiedzialnością za to rząd PiS, przynajmniej część wyborców tzw. środka, się od tej partii odwróci, co pozwoli opozycji wygrać wybory i wrócić do władzy.
Były prezydent Bronisław Komorowski swoją wypowiedzią w radiu RMF FM, tę kalkulację potwierdza.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1661
A wkręcenie się przez rząd w szwindel o nazwie KPO i spełnianie kolejnych żądań oszustów z Brukseli to większa naiwność niż dać się wrobić w kradzież "na wnuczka".
Dlatego trzeba jak najszybciej wypowiedzieć KPO i zostawić totalniaków na lodzie. W tej chwili, Morawiecki działa jak szczery przyjaciel Tuska - ustępuje tak dalece, że popaprańcy, obciążą ustępstwami na rzecz KE, Zjednoczoną Prawicę i zgarną pieniądze. Morawiecki, Kamiński i Duda, grają już na siebie. Jest źle.
Proszę o chwilę zastanowienia nad propozycją Spike
:-)
Owszem można mieć pretensje do obecnego rządu, że jest naiwny, jak dziecko, jakby zapomniał o historii, która uczy że przyjaciołom z zachodu, jak powiedział Lenin, "Zaufanie jest dobre, ale kontrola lepsza", należy patrzeć na ręce i rozbiegane oczka, ci "przyjaciele" kolaborowali z Niemcami podczas wojny, kolaborują w czasach pokoju, a wszelkie swoje zło wciskają Polsce.
Kwestią jest, ile suwerenności musimy oddać i jaki to będzie koszt, teraz toczy się batalia o sądownictwo, nie bez powodu, widzimy jakie zasądzają wyroki, które nie tylko odbiegają od litery prawa, ale i "ducha sprawiedliwości", a tam gdzie panuje sądownicza anarchia, robi się najlepsze lewe interesy
Więc jak, występujemy z UE ??
Jest faktem, że Polska rozwijała się szybciej na początku lat 2000 przed wejściem do UE. Unia była dla nas owszem, szansą, jednak wstępowaliśmy do czegoś innego, niż to, czym Unia staje się obecnie. Unia jest dla nas obecnie obciążeniem, koszta są większe niż korzyści.
Problem leży w zidioceniu większości społeczeństwa, która bezkrytycznie powtarza brednie typu:
"Nie będzie KPO to umrzemy z głodu", "Polska nie będzie w Unii, to nie będzie dróg, mostów i szpitali", "Unia daje nam pieniądze", "Albo Unia, albo Putin".
Takie same brednie, jak "Gdyby nie Owsiak, nie byłoby służby zdrowia", "Każdy, kto się nie zaszczepi na kowida, ten nie doczeka wiosny". I tak dalej.
Myślenie z rodzaju "sine salus extra UE", to błędne myślenie. Ordo Iuris podało, że już we wrześniu tego roku, byliśmy płatnikiem netto w rozliczeniu z UE. W tej chwili, UE jest wehikułem, na którym Niemcy i Francuzi, chcą wypchnąć Stany z Europy. Wtedy dni naszego państwa będą policzone. Aby Polska przetrwała jako państwo, musi istnieć silna, niepodległa Ukraina, a więzi transatlantyckie muszą być silne i trwałe. Niestety, KE i wszystkie instytucje europejskie pracują na osłabienie Polski. Szukanie porozumienia na siłę, z partnerem który ma ewidentną złą wolę, doprowadzi do klęski. Morawiecki, a za nim PiS, zachowują się tak, jakby nie ufali w sens i trwałość skutków swojego rządzenia. Uwierzyli, że PO i akolici, po ewentualnym zdobyciu władzy, będą sprawnie i z ogromną siłą przywracać status quo ante. Tak się stanie, jeśli będziemy nadal obsrywać zbroje. Co może zrobić niepopularny Tusk, z rządem od Jachiry po Brauna, mając naprzeciw opozycję z ponad 200 posłami? Nie kontrolując TK, NBP i RPP? Wyrzuci Glapińskiego przez okno? Przyłębską, też? Duda jest oportunistą i kunktatorem, ale raczej tego nie klepnie. Moim zdaniem, odrzucenie KPO, zdobycie ponad 200 mandatów w Sejmie i wygrana w Senacie (możliwa, tylko Jojo musi się trzymać od tego z daleka), daje pewność powrotu do władzy w krótkie perspektywie i z poważnym wzmocnieniem. Rządy totalniaków, to będzie powtórka z Suchockiej i schyłkowego AWS-u. Dziś, Morawiecki ściele dywan przed triumfem Tuska.
Przyznam że głosowałem za wstąpieniem do UE, uważałem że to powinno nas wzmocnić, względem Rosji Putina, oraz g zasady "w kupie raźniej", coś na podobieństwo spółek różnego rodzaju, której celem jest bogacenie się ich właścicieli.
Tak może było na początku naszego członkostwa, teraz można się domyślać, że byliśmy podpuszczani, by nas kolejny już raz "oszwabić".
Faktem jest, że Niemcom nie podoba się silna Polska, bo ich plany na IV Rzeszę nie dojdą do skutku.
Co sądzicie Panowie, jakby powiedzmy w noworocznym orędziu do Narodu, premier Morawiecki ogłosił, że chce przeprowadzić referendum i zadać pytanie Polakom:
czy "Lepszy na wolności kąsek lada jaki, czy w niemieckiej niewoli przysmaki".
czy "Lepszy na wolności kąsek lada jaki, czy w niemieckiej niewoli przysmaki".
Czas najwyższy, referendum trzeba przeprowadzić, jestem za. Raz dlatego, że głosowałem za więc trzeba się uderzyć w pierś, a dwa starsi moi przyjaciele pytali wtedy, czy konieczna jest taka wielość zmian? Nie zastanawialiśmy się jak wiele prawa wtedy w Polsce zmieniono i kto negocjacje dopinał?