Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Pomnik strachu

St. M. Krzyśków-Marcinowski, 02.11.2021
W znanym mi od dawna mieście nieoczekiwanie natrafiłem na pomnik strachu. Na głównym placu stał już przynajmniej jeden monument. Kiedyś rzucała mi się w oczy pięcioramienna gwiazda na hełmie jednego z żołnierzy, potem to zostało tak sprytnie zamienione, że zapomniałem, jak ten pomnik we wcześniej wersji dokładnie wyglądał.  Być  może aktualnie stojący na tym miejscu jest całkiem nowy,  łącznie z cokołem. Pomniki pojawiają się i znikają. Ten, o którym opowiadam zaistniał na krótko, na parę sekund ino, a ja byłem jedyną osobą, która go mogła obejrzeć we właściwym świetle.
Przypadkowo znaleźliśmy się na kolizyjnych kursach. Przechodziliśmy przez pusty plac w centrum miasta. W kwietniu 2020 ludzie przestali wychodzić na ulice. W kolejnych krajach świata rozwijała się zaprogramowana epidemia. Teraz doświadczała tego Polska i dlatego nieliczni mieszkańcy odważali się wyjść na ulice. W telefonicznych plotkach dominowały mądrości, jak domowymi sposobami można przeciwstawić się wirusowi.
Mierzył przynajmniej metr dziewięćdziesiąt, dryblas. Poruszał się sztywno, ręce trzymał przed sobą rozrzucone na boki. Osłaniały je sięgające po łokcie niebieskie rękawice – palce rozcapierzone. Na twarzy miał ażurową ciemną maskę, taką jaką noszą hokejowi bramkarz. Oczy osłonięte były narciarskimi goglami nałożonymi na maskę. Głowę okrywała jakby czapka pilotka, która chyba także miał spełniać rolę ochrony. Gdy zbliżyliśmy się do siebie, zobaczyłem w jego ukrytych pod szybkami gogli oczach wielkie przerażenie. Bał się mnie, potencjalnego nosiciela zarazy i bał się całego świata żywego i martwego. Mijał mnie, człowieka głupio zadowolonego, bez maski i innych zabezpieczeń, chociażby czapki. Mogłem się domyślać, jak to po powrocie do domu będzie płukał gardło płynem Lugola i dezynfekował siebie, swoją odzież i sprzęt ochronny.
Nie jestem w stanie zrozumieć tego strachu. Ten obraz śmiertelnie przerażonego mężczyzny traktuję jako świadectwo upadania narodu. Jeśli jego zachowanie wynika z jakiegoś pierwotnego, niedającego się ujarzmić instynktu, to rozpatrując sprawę na tej płaszczyźnie, należy oczekiwać od młodego mężczyzny, miał on mniej więcej 30 lat, że wejdzie raczej w przypisaną mu przez naturę społeczną rolę obrońcy, że na jego twarzy będzie mądre skupienie, gotowość do walki nawet ze ślepym losem, że nie będzie przysłowiową babą.
   Jeśli komuś zabrakło inteligencji, żeby odkryć, że to co się dzieje wokół hasła covid to przede wszystkim cyrk, polityczny cyrk, to i tak  w obliczu śmiertelnej choroby, która spowodowała, dajmy na to, zgon większej części europejskiej populacji, człowiek powinien umieć zachować twarz. Tym bardziej, jeśli jest mężczyzną lub na takiego wygląda. Jeśli jest mężczyzną, racjonalistą, buddystą, muzułmaninem, chrześcijaninem, kimś o wypracowanych poglądach albo zwyczajnym chamem, nie powinien się bać umrzeć.
 
Skłonny byłem widzieć to tak ostro, gdyż przy tym właśnie placu przed kilkoma laty rozmawiałem z panią Ireną, wyjątkowym przykładem odwagi, determinacji i miłości. Niewiary w diagnozy lekarzy również.
Pracowała jako ekspedientka w sklepie przy placu, gdzie musiałem zabetonować ten pomnik strachu. Ona powinna być uczczona statuą męstwa. Kolejni klienci wchodzili i wychodzili, a pani, tak z przerwami na obsłużenie kupujących,  ciągnęła dla mnie swoje opowiadanie. Jej mąż miał silny wylew krwi do mózgu.. Przeżył, odebrała go ze szpitala z cofniętymi funkcjami życiowymi. Niesprawność fizyczna połączona była z utratą pamięci. Nie wiedział nic o sobie, nie rozpoznawał najbliższych. Lekarze nie rokowali poprawy tego stanu. Żona chorego nie miała zamiaru zrezygnować. Miesiące uporczywych ćwiczeń zaczęły przynosić efekty, choć i wtedy jeszcze lekarze kwestionowali możliwość zbliżenia się do stanu pełnej sprawności. Po trzech latach została ona jednak drogą ćwiczeń i wiary w sukces przywrócona.
Sam bym na miejscu pani Ireny zwątpił. Łatwo się gada, ale przejście od stanu katastrofy do normalności, od klęski i destrukcji do pełnego uzdrowienia sytuacji wymaga charakteru po pierwsze i tytanicznej pracy po drugie. Bohaterstwa nie można wymagać od wszystkich, ale kontrolowania strachu już tak.
 
 
 
 
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 1314
Pers

Pers

02.11.2021 08:21

Panująca nam "epidemia" to efekt terroru medialnego zafundowanego nam przez władze za pomocą posłusznych mediów.
Teraz możemy zobaczyć jaki procent Polaków zamiast mózgu ma przystawkę do telewizora.
Czy tacy osobnicy mogą być np. świadomymi wyborcami? Przecież im telewizor wdrukuje to co chce.
St. M. Krzyśków-Marcinowski

St. M. Krzyśków-Marcinowski

02.11.2021 10:55

Dodane przez Pers w odpowiedzi na Panująca nam "epidemia" to

Trudno to zmienić. Chyba, że kiedyś zabraknie w gniazdkach prądu...
St. M. Krzyśków-Marcinowski
Nazwa bloga:
Bez liczenia
Zawód:
nauczyciel

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 258
Liczba wyświetleń: 776,913
Liczba komentarzy: 744

Ostatnie wpisy blogera

  • Pięćset plus
  • W tymczasowym szpitalu covidowym
  • Wariacje covidowe

Moje ostatnie komentarze

  • W świecie przyrody, ale nie dla katolika.
  • Mojego interlokutora - nawiązuję do rozmowy wspomnianej w moim wpisie - bardzo drażnią "dzieciory" hałasujące przy trzepaku. - Okna nie można otworzyć, a nawet przez nie popatrzeć, bo zaraz widzi się…
  • W systemie biologicznym jednostka, w tym rodzina, nie ma znaczenia - ogół, zbiorowisko, populacja, społeczństwo i procesy w nim zachodzące owszem.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Niemieckie manipulacje
  • Hasło "Żydokomuna" w Wikipedii
  • Ekspres Poznań - Wrocław

Ostatnio komentowane

  • St. M. Krzyśków-Marcinowski, W świecie przyrody, ale nie dla katolika.
  • Jabe, Jednostka niczym, jednostka bzdurą.
  • St. M. Krzyśków-Marcinowski, Mojego interlokutora - nawiązuję do rozmowy wspomnianej w moim wpisie - bardzo drażnią "dzieciory" hałasujące przy trzepaku. - Okna nie można otworzyć, a nawet przez nie popatrzeć, bo zaraz widzi się…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności