Jest porozumienie na prawicy. Nie znamy szczegółów, ale większość komentatorów związanych z prawicą określa je jako zwycięstwo Kaczyńskiego. Dlaczego?
Jeśli spojrzeć na to chłodno, to Kaczyński najpierw koalicję rozbił, potem zespolił. Na takich warunkach, że każdy dostaje tyle co miał, jedynie prezes PiS z rewizora zewnętrznego zmienia pozycję na rewizora wewnętrznego. Co i wcześniej mógł mieć na skinięcie. Plus utrata zaufania części elektoratu wiejskiego widoczna nawet w sondażach rządowego CBOS oraz poważne zachwianie lojalności części elektoratu prawicowego.
Więc gdzie to zwycięstwo? I po co była cała ta awantura?
Aby odbudować PSL na wsi?
UPD
Bo moim zdaniem, póki co mamy 3 istotne politycznie wydarzenia zw. z tzw. rekonstrukcją rządu:
a. stanowisko ministerialne utracił najbardziej popularny w społeczeństwie polityk PiS
b. pod aktualnie najbardziej popularnego polityka tego ugrupowania podłożona została mina (moim zdaniem w sytuacji gdy Kaczyński będzie wicepremierem w rządzie Morawieckiego konflikt między tymi dwoma politykami jest tylko kwestią czasu)
c. lud prowincji - być może zdezorientowany nieco kampanią prezydencką - zobaczył kto tutaj jest carem i, że jak car jest dobry, to daje, a jak się zezłości to zabiera.
d. być może też paru napaleńców z dołów partyjnych żądających głowy Gowina czy Ziobry zobaczyli czym by to skutkowało
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1711
Efekt uboczny tego kolejnego oszałamiającego "zwycięstwa" JK jest taki, że poszedł wyraźny sygnał, że Morawiecki sobie nie radzi i wymaga pomocy również od wnętrza rządu.
Ale też nie wiemy do czego premier się zobowiązał w Brukseli - być może harmonogram zwijania Polski jest tak ambitny, że rzeczywiście będzie potrzebował pomocy.
Zauważcie, że stale wpływowe są szare eminencje PIS-u: Lipiński, Błaszczak. A atak na Ziobro poszedł o Konwencję Stambulską, która winna być jako pierwsza do łatwego pokonania na linii frontu walki z LGBT. A co z ustawą 447? Dziwna cisza... Mnóstwo mamy takich rowów wykopanych czy to za sprawą partii u władzy, czy też przez nią zaniechanych, nawet bez sięgnięcia po najzwyklejszą saperkę, by je zacząć realnie zasypywać. Trajlować można, ale zdaje się to już nie skutkuje. Gały spod bielma zaczynają dostrzegać! Coraz bardziej wyłazi, że Mistrz nie potyka się o własne sznurówki czy mankiety u nogawek albo, jak niektórzy sądzą, o ogon własnego kota, tylko "gra w jakiejś zagranicznej drużynie". Jakiej? Łatwo się domyślić, biorąc jego "filo" zacietrzewienie w stosunku do wyimaginowanego "nazi". Jak nie słyszę protestów aj-waj przeciwko zakazowi uboju rytualnego, to mam w uszach groźną ciszę...
Jakiś czas temu napisałem: Finita la commedia! z linkiem do pewnego tańca, który najlepiej oddaje jak się powinno traktować ten cały spektakl pod wodzą Maestro: https://naszeblogi.pl/52…