Strategia kandydatów opozycji na prezydenta- straszyć Polexitem
1. Dzisiaj mamy pierwszy dzień kiedy W. Brytania jest już poza Unią Europejską, choć jeszcze przez najbliższe 11 miesięcy w jej relacjach z 27 krajami członkowskimi nic się nie zmieni, do 31 grudnia trwał będzie okres przejściowy.
Emocje wokół wyjścia tego z UE wyraźnie opadły po tym jak Boris Johnson doprowadził do przedterminowych wyborów i zdecydowaną kampanią w której deklarował, że ostatecznie wyprowadzi W. Brytanię z UE, te wybory wygrał.
Przełamał w ten sposób opór w Izbie Gmin , doprowadził do ratyfikacji renegocjowanej umowy z UE-27, osłabił sprzeciwy płynące z Irlandii Północnej i Szkocji i mimo tego, że w W. Brytanii ciągle jest wielu przeciwników decyzji o wyjściu z UE, to właśnie się ona materializuje.
2. W sytuacji kiedy w emocje wokół wyjścia W. Brytanii z UE osłabły, polska opozycja coraz intensywniej nasila narrację o jakoby przygotowywanym Polexicie przez Zjednoczoną Prawicę.
Coraz częściej tego rodzaju stwierdzenia upowszechnia kandydatka Platformy Małgorzata Kidawa -Błońska, która wczoraj na jednym z portali społecznościowych napisała „Czytam co mógłby nam zgotować niedługo Andrzej Duda. Dopilnuję, żeby to się nie wydarzyło. Brexit”, dołączając do tego swoje zdjęcie z gazetą na okładce której znajduje się wielki napis Brexit.
Podobną narrację stosuje marszałek Senatu Tomasz Grodzki, który odbywa coraz więcej spotkań w terenie i na jednym z ostatnich w Rzeszowie przekonywał zebranych, że prezydent Francji Emmanuel Macron przyjeżdża do Polski na spotkanie z nim, a później, że Brexit jest jak koronawirus i mogą się nim zarazić kolejne kraje takie jak Węgry i Polska.
3. Strategię straszenia Polexitem podpowiadał z kolei kandydatowi Lewicy na prezydenta Robertowi Biedroniowi były premier, a obecnie europoseł z listy Kolacji Europejskiej Marek Belka.
Odbyło się to na prezentacji w Parlamencie Europejskim książki prof. Wojciecha Sadurskiego, który jest zagorzałym krytykiem rządów Zjednoczonej Prawicy, zorganizowanej przez europosła Radosława Sikorskiego.
Sadurski domagał się na tym spotkaniu od europosłów z zagranicy, zwiększenia presji na polski rząd, mówił między innymi „powinniście pomyśleć o zmianie łagodnego podejścia, które mówi o zagrożeniu dla praworządności na takie, które stwierdza, że już nastąpiło złamanie praworządności”.
Zachęcony takimi wypowiedziami przedstawicieli naszego kraju uczestniczący w tym spotkaniu hiszpański lewicowy europoseł Juan Fernando Lopez Aquilar, który przewodniczy Komisji Wolności Obywatelskich PE wołał „co jeszcze może zrobić Parlament Europejski? Czego jeszcze można od niego oczekiwać? Bo my w obecnej sytuacji zrobiliśmy wszystko co możliwe”.
4. Głos w debacie zabrał także europoseł Marek Belka, który najpierw zwrócił uwagę przedstawicielom opozycji, że będzie im trudno wygrać zbliżające się wybory prezydenckie w Polsce.
Przy okazji chyba nieopatrznie pochwalił rządy Zjednoczonej Prawicy stwierdzając „polityka socjalna jest najważniejsza dla większości ludzi i z reguły to właśnie ona dostarcza politykom głosów w czasie wyborów” i dodał „ ta polityka przyczynia się do ogromnej popularności Prawa i Sprawiedliwości”.
Skoro więc nie uda się przekonać wyborców jeszcze lepszą ofertą polityki społecznej , to kandydaci opozycji w wyborach prezydenckich powinni podkreślać „że stawką w tych wyborach jest Polexit”, członkostwo w Unii Europejskiej”.
Strategia opozycji ma więc być z grubsza następująca „skoro jej kandydaci na prezydenta nie mają atrakcyjnego programu dla Polaków, to powinni nastraszyć wyborców Polexitem i zapewnić ,że oni na to nie pozwolą.
Ale ta strategia była już realizowana i w czasie wyborów do Parlamentu Europejskiego i w wyborach parlamentarnych i nie przyniosła opozycji sukcesu, więc i wyborach prezydenckich sukcesu dać nie może.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1204
PiS grozi Polexitusem wskutek bezalternatywności dla pogrążania się w bagnie unijnego marksizmu. Nie wiem jak się określa odwrotność egzorcyzmów, ale jakoś trzeba nazwać unijne obrzędy wyganiania dobrego ducha duchem złym.
Czyli kandydat zjednoczonej „prawicy” nie jest za suwerennością, wbrew temu, co o nim złe języki mówią.
Nie straszyć polexitem, tylko powodować, żeby coraz to któryś z was na wyścigi sam wyskakiwał z lojalnościowymi deklaracjami, że niezależnie od wszystkiego będziemy trwać przy ZSRE tysiąc lat i jeden dzień dłużej, co - jak słusznie zauważono w kręgach doradczych - skutecznie odpędza od was prawicowy elektorat, a lewicowego nie napędza. Prosta kalkulacja zawodowych łgarzy politycznych. Bowiem jak się coś zadeklaruje oficjalnie, to coś tam i w głowie oraz poglądach zostanie, a i będzie się czego potem medialnie złapać i pokierdasić. Jest taka myśliwska zabawa w USA, w której chowa się indyka za dużym kamieniem, by głośnym gulgotaniem spowodować, że ten w końcu łeb zza kamienia podniesie. Wtedy można mu łeb odstrzelić. Tak właśnie kalkuluje "opozycja", czyli niemiecka agentura.