Zacznijmy na początek od głupoty.
Putin nie jest dobrym szachistą, choć myśli, że jest. On już znajduje się na takich wyżynach megalomanii, że uważa się za mistrza we wszystkim. Tymczasem jest zadufanym partaczem, który właśnie może spieprzył misterną akcję, którą jego dziadkowie z NKWD przygotowywali na wszelki wypadek tuż po wojnie w 1947 roku.
To była sprytna zasadzka przygotowywana przez bolszewickich i ubeckich Żydów na wypadek gdyby kiedyś Polaczki chciały podskoczyć i wywinąć się z matni, jaką kiedyś kiedyś zastawiono, czyniąc z Rzeczypospolitej wiecznego niewolnika tych, co na prawdę rozdają karty – Rusków, Niemców i Żydów.
A ten zadufany kagiebista spalił akcję, wyskakując w fatalnym dla siebie i sprawy momencie, z fałszywą narracją o uczestnictwie Polski, która po cichu, wraz z Hitlerem wywołała wojnę i gdyby nie dzielny naród radziecki i ojciec narodu Stalin, to kto wie, jak by się dla świata skończyło.
Tymi durnymi przemowami strzelił jak kulą w płot. Albo towarzyszu Putin trzeba było atakować w roku 2001, jak zakłamany szubrawiec Jan Gross, na rozkaz Starszych Braci, rozpoczął fazę drugą procesu nieustannej dyfamacji RP, celem ograbienia jej ze wszystkiego, a najlepiej wygumkowania jej z mapy świata, albo poczekać jeszcze, aż ponownie światowa opinia zacznie uważać Polaków za naród przeklęty, bandycki, złodziejski (akcja – Jedź do Polski – twój samochód już tam jest), skrajnie debilny (ilu polskich elektryków potrzeba, by wymienić żarówkę w lampie nad stołem? Pięciu. Jeden trzyma żarówkę, a czterech kręci stołem.).
Teraz mimo wysiłków wewnętrznych i zewnętrznych wrogów naszej ojczyzny, coś drgnęło i świat patrzy już bardziej sceptycznie na te wieczne plucie na Polskę.
Tak, że towarzyszu Putin, nie ważne co powiesz jeszcze i jak będziesz zgrywał uczciwego i mądrego przywódcę, na tej imprezce organizowanej przez twego żydowskiego kolesia Mośka Kantora w jerozolimskim instytucie Yad Vashem, też wściekłego na Polskę, bo mu zdmuchnęli sprzed nosa świetny interes wykupu polskiej chemii.
Świat już sobie o tobie towarzyszu opinię wyrobił. Wie, że jesteś głupi i jesteś złym człowiekiem. Tyle lat trzymasz się tej władzy i dosłownie nic dobrego dla nikogo, czy to swoich, czy nie swoich nie zrobiłeś.
Jesteś obecnie najlepszą egzemplifikacją politycznej głupoty. Taki matołek na sterydach – ojciec chrzestny spadających samolotów, wybuchających okrętów, odwiecznej ruskiej biedy i wszechobecnej korupcji. Wrzód na dupie dla wszystkich sąsiadów, którego nawet taki mędrzec jak przywódca Białorusi potrafił wyru...ć. Patron sportowców na pastylkach i morderca każdego, kto się nie podoba.
..........
Polityczną mądrością wysokich lotów w minionym tygodniu wykazał się prezydent USA, Donald Trump.
Pokazał, jak minimalnym kosztem osiągnąć maksymalny zysk.
Iran jest niebezpiecznym, bo nie grającym według światowych reguł, nieobliczalnym i rozfanatyzowanym państwem.
A najgorszą tam i najniebezpieczniejszą postacią była druga osoba w państwie – generał Kasem Sulejmani, inteligentny i krwiożerczy psychopata – koordynator islamskiego terroryzmu, dowódca najbardziej okrutnych tajnych służb w strukturach budzącego przerażenie na Bliskim Wschodzie Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Gość ubabrany w krwi zamordowanych po łokcie.
Jednocześnie Iran ma w głębokim poważaniu pokojowe dążenia, międzynarodowe traktaty i umowy. Nieustannie się zbroi. Pracuje w tajemnicy nad konstrukcją broni atomowej. Sieje ferment na całym obszarze – Palestyna, Liban, Syria, Jemen, czy Irak.
Jak załatwić, przynajmniej na jakiś czas, problem Iranu szybko i elegancko, korzystając własnie z politycznej mądrości?
Własnie w minionym tygodniu pokazał to amerykański przywódca i jego ludzie.
Dobra robota wywiadowcza prowadziła Sulejmaniego jak na sznurku. Było o wiele łatwiej niż z Bin Ladenem, bo ten tutaj, generał psychopata był megalomanem, wierzył w swoją potęgę daną od szyickiego Allaha, przez co był nieostrożny. Wystarczyło poczekać, aż znajdzie się na terytorium blisko amerykańskich baz, w tym konkretnym przypadku – lotnisko Bagdad, Irak, gdzie już w pogotowiu był dron bojowy i jednym strzałem wykonać egzekucję.
Było dodatkowe premium. W tym samym ataku zginął również przywódca oddziałów szyickiej milicji w Iraku, też paskudny bandzior Abu al- Muhandis. I jeszcze paru pomniejszych generałów i pułkowników.
To oczywiście wywołało ogromną wściekłość w Teheranie. Islamskim zwyczajem mężczyźni zaczęli się tam wspólnie podniecać – wściekać się, wymachiwać rękoma, tańczyć i palic flagi USA i Izraela. Normalka. Przy okazji stratowano kilkadziesiąt osób na ulicach i najprawdopodobniej zestrzelono w panice, myśląc, że to amerykańska inwazja, ukraiński samolot tuż po starcie, zabijając 176 osób.
Iran, żeby zachować twarz i uspokoić swój lud, musiał zareagować, zdając sobie sprawę, że po drugiej stronie nie ma już lewackiego mięczaka Obamy, tylko zwariowanego twardziela, który nie wiadomo jak może odpowiedzieć w kolejnym ataku.
Zaaranżowali więc na pokaz dla swoich taki cyrk rakietowego ataku na dwie amerykańskie bazy w Iraku, w sposób, że nikogo nie zabili, a nadto niewiele zniszczyli. Jak później podano, niektóre rakiety spadały nawet 40 km od bazy.
Łaskawca Trump łagodnie i ze zrozumieniem potraktował ten honorowy rewanż wroga, a żeby do głowy głupie myśli nie przychodziły Iranowi, docisnął im pasa dodatkowymi sankcjami.
Niech teraz sami kombinują.
Lecz już bez największego zagrożenia dla zachodu – generała Kasema Suleimaniego.
Historycy już oznajmiają, że schemat operacji był powtórzeniem epizodu z II WŚ – "Operation Vengeance"(Operacja zemsta), gdzie
po raz pierwszy w historii Amerykanie dokonali egzekucji ważnego dowódcy obcego państwa, admirała Isoroku Yamamoto.
I jeszcze jedno. Wściekłe lewactwo, które tym bardziej nienawidzi i usiłuje zniszczyć przeciwnika, im bardziej się jemu powodzi, szydzą z niego i ośmieszają na wszelkie sposoby.
O Donaldzie Trumpie nie powiedzą inaczej, jak Facet z Mopem na Głowie. Cóż... lewactwo nigdy nie znało się na modzie i nie miało stylu.
...........
A naszego prezydenta Andrzeja Dudę już od samego początku takie same lewactwo (bo oni wszyscy na świecie pracują dla jednej Centrali) nazywało Maliniak.
Faktycznie jest nieco narcyzowaty, pucułowaty i jak ten Maliniak z serialu Gruzy "Czterdziestolatek", lubi gadać.
A warszawskie wąskie rurki bez skarpetek i z manicure, nie wiem dlaczego nazwali go Adrian. Jakieś grupowe, enigmatyczne obelgi, które nie wiem z kogo kpią. Tak samo, jak sobie dworują ze mnie – Janusza.
Prezydent Duda i jego doradcy również popisali się dojrzałą polityczną mądrością. I to na dodatek w odpowiedzi na tą kretyńską głupotę kagiebisty Putina, który usiłował rozpętać antypolską histerię. O czym napisałem powyżej.
Po tym jak Putin przed swoim narodowym zgromadzeniem stroił jak zwykle srogie miny i prężył muskuły na sterydach zatwierdzonych przez ruski Komitet Olimpijski, plując i chamsko łżąc jak pies o wywołaniu II WŚ przez Polskę i jej odwiecznym antysemityzmie, a w tym samym czasie nasz ukochany marszałek Senatu Grodzki prowadził czułe tete-a-tete z ruskim, nie mniej chamskim i aroganckim niż jego szef. Ambasadorem Andriejewem, zwyczajowe, teraz już lewackie, jak i prawackie, rusofilskie środowiska zaczęły wrzeszczeć i podpuszczać: - Panie prezydencie! Andrzej, Andrzej! (tym razem już nie Adrian, czy Maliniak) – daj odpór Putinowi! Powiedz mu tak, aż mu w pięty pójdzie!
A gdy prezydent milczał i nie reagował na "żądania narodu", by dać ruskiemu popalić, zaczęli go oskarżać i wrzeszczeć na nową nutę: - Dlaczego prezydent milczy na taką zniewagę? Musi odpowiedzieć! Nie ma godności i honoru! Tchórz! Maliniak! Adrian! Marionetka!
Czy tylko połowa tych wrzaskunów, czy więcej, czy mniej, nie wiedziała, że jest to właśnie ruch, na który szachista Putin liczył, a reszta, już od dawna sterowani z Moskwy agenci i zdrajcy mieli rozkazy?
A prezydent Duda właśnie w imię politycznej mądrości i polskiej racji stanu milczał, pozostawiając sobie możliwość najlepszej odpowiedzi po przemówieniu Putina 23 stycznia w Izraelu, w Instytucie Yad Vashem, gdzie nie wiemy, jakie jeszcze kłamstwo wysmaży. I co najważniejsze, jak nie może odpowiedzieć w Izraelu tuż po Putinie, to będzie miał taką możliwość 27 stycznia w Auschwitz, w obecności kilkudziesięciu głów państwa i gdy kamery całego świata będą na niego skierowane.
Nie tylko że Andrzej Duda cały czas milczy nie dając Putinowi szansy na dalszą polemikę, to także podjął znamienną decyzję – nie przyjął zaproszenia i odmówił udziału w izraelskich uroczystościach, jak wspomniany Mosiek Kantor odmówił mu prawa głosu i nasz prezydent siedziałby jak niemy łabędź, gdy ruski niemianowany car będzie plugawił i poniżał Polskę. A to byłaby dyplomatyczna i wizerunkowa katastrofa.
Putina 27 stycznia tym razem w Auschwitz nie będzie. Lecz będzie wielkie światowe audytorium. Polski prezydent będzie miał olbrzymią szansę by pokazać opinii światowej prawdę o roli ZSRR i Stalina w rozpętaniu II Wojny Światowej; o tragedii Polski od 1 września 1939 po barbarzyńskim napadzie Niemiec na nas i o jeszcze większej tragedii, gdy parę dni później, 17 września, sowieci nas najechali ze wschodu. I o morderstwach, o Katyniu, wywozach za Ural. A potem, pod koniec wojny, gdy Armia Czerwona "wyzwalała" Polskę, mordując tysiącami polskich patriotów – w tym Żołnierzy Niezłomnych i przedwojenną elitę, jaka jeszcze przeżyła po hitlerowskich eksterminacjach. I na koniec – o 45 leniej okupacji kraju przez radzieckich towarzyszy.
A gdy już wolność odzyskaliśmy prezydent może powiedzieć o Tragedii Smoleńskiej, którą Polacy nadal uważają z Mord Smoleński. Może też powiedzieć i powinien powiedzieć o Kłamstwie w Jedwabnem, gdzie wynajęty kłamca i oszust Jan Gross rozpoczął zmasowany atak na Polskę, czyniąc z Polaków złych i barbarzyńskich ludzi, którzy "antysemityzm wyssali z mlekiem matki".
Oto co można uczynić dla kraju posługując się polityczną mądrością, a nie działając pochopnie, impulsywnie i emocjonalnie.
............
Niestety w naszej polityce – mówmy to wyraźnie – w służbie dla Polski i Polaków, jest ciągle jeszcze dużo głupców i sprzedawczyków za judaszowe talary ze wschodu i zachodu.
Ich zadaniem jest destrukcja i chaos. I uleganie ich podszeptom, czy żądaniom to wyłącznie polityczna głupota. Niech się oburzają, że rząd, czy partia u władzy z nimi nie konsultuje swych działań. Niech się najpierw wykażą dobą wolą, udowodnią, że służą całemu krajowi i wszystkim obywatelom, to wtedy będzie można ich się zapytać o zdanie.
.
Przy okazji może mi ktoś łaskawie wytłumaczy, czemu obchody odbywają się w Izraelu i czemu nasz prezydent miałby się tam fatygować, gdyby mu pozwolono przemawiać.
mam kłopot, czy kwalifikujesz się do tych co określiłem pod moim podpisem. Gadać, czy nie gadać?
Może sam się określisz?
Ps. Co Putin otrzymał? Operdkę od starszych Dżebe.
Mam nadzieję, że jasno się wypowiedziałem i nie zostanę nazwany obrońcą,ba! agentem Putina, który za ruskie ruble...i t.d., etc...
Poza tym nie rozróżnia pan mądrości od sprytu tak wychwalając Putina.
Półprawdy, półkłamstwa... Stara szkoła.
I na koniec - ja jestem obrońcą swojego. W tym wypadku państwa i Polaków. To wszyscy, którzy chcą tu cokolwiek zburzyć są wrogami. W takiej geometrii, oczywiście jestem dla nich wrogiem. Jeżeli teoretycznie kościół zacznie działać wbrew dobru narodu, to oczywiście postawi mnie po stronie wrogów, jeżeli pozostanę obrońcą moich wartości.
Przecież Pan wdeptuje w ziemię Putina za jego durnotę, miernotę,głupotę i t.p., więc czemu nie che mu Pan przyznać miana spryciarza politycznego (ma przecież sukcesy w polityce zagranicznej i nie jest to wychwalanie go przeze mnie), choć to określenie pejoratywne? Do takich spryciarzy politycznych, oczywiście na dużo mniejszą skalę i na wewnętrzny polski użytek, można zaliczyć Jarosława K.
https://www.n-tv.de/poli…
Zycze dobrej zabawy.
Dla ulatwienia podaje Panu link do dosc dobrego translatora:
https://www.deepl.com/de…
Więc proszę wybaczyć - nie będę zerkał na lewackie, niemieckie źródła.
Szkoda, że nasze służby dyplomatyczne, mając kilka miesięcy, nie są w stanie spowodować wystąpienia Dudy w Jerozolimie. Nie pamiętam, by w ciągu tych ostatnich kilku miesięcy, ktokolwiek mówił, że jest impreza w Izraelu i mamy takie oto plany. Wygląda to tak, jakbyśmy znów coś robili na ostatnią chwilę więc porażka jest naturalną.
Innymi slowy: jeśli prezydent nie jedzie, bo nie może przemawiać i to jest dobre, to lepsze jest gdy jedzie i może przemawiać.
Mnie, jako inżyniera, wkurza gdy muszę na siłę szukać pozytywów w złym projekcie wiedząc jak wygląda projekt dobry.
Można było też walnąć nura do pustego basenu i paradować z guzem jako ocalony . Bo prosić każdy może .
Co Rosja mogła Żydom dać, to oni już wzięli.
Jechał w misji dyplomatycznej a został zabity jako szef wywiadu, szef sił szybkiego reagowania i wielki skarbnik polny.
Ja bym go nie chciał u nas mieć. Bo by się nie sprawdził. Jego skuteczność dawała dobre efekty tylko w środowiskach szariatowych, fanatycznych morderców. Jedyny plus to tylko adoptowanie do działań terrorystycznych nowoczesnych technologii.
Zupełnie pomija się sprawę Nobla Tokarczuk, który jest elementem tej samej symfonii propagandowej co kłamstwa Putina i kłamstwa Yad Vashem. Premier, prezydent i sejm zostali klakierami tej antypolskiej prowokacji. Nie pierwszy raz zresztą skoro brak zdolności do zajęcia racjonalnego stanowiska w sprawie Jedwabnego albo Kielc. Prezydent jest tu zresztą uwikłany rodzinnie i dlatego nie potrafi zabrać głosu w sprawie prawdy o żydokomunie i jej związkach z bolszewizmem, stalinizmem i Izraelem. Premier też nie potrafi. W sejmie się nikt nie znalazł kto by widzieć te proste zależności przekładające się na współczesną politykę?
Putin kłami w interesie wciąż sowieckiej Rosji a polscy politycy komu się wysługują przemilczając prawdę?
Niestety wygląda na to, że jest to jakaś kulminacja spowodowana rezultatami wyborów 2015.
Czy jest przemilczanie prawdy? Zobaczymy 27 stycznia w Oświęcimiu. Bo krzyczeć tylko w TVP i na użytek Polaków (m.in. by ciebie usatysfakcjonować) nie ma sensu, bo my i tak już od dawna o tym wiemy. Potrzebny jest moment, kiedy jest duże międzynarodowe audytorium i kamery całego świata.
Jakoś nikt nie chce zrozumieć tego - żeby działać skutecznie i z największym zyskiem, trzeba działać w odpowiednim momencie i odpowiednim miejscu. Inaczej to jak odpalenie bomby w metrze o północy na stacji w Pipidówce, zamiast w godzinach szczytu na Dworcu Centralnym.
Jak nie zaczną ćwiczyć mówienia prawdy, to znowu wyjdą i palną kolejne kłamstwo na antypolski użytek.