Takie powiedzenie ukuł Stefan Kisielewski w czasach PRL. Chodziło wtedy o to, że w Biurze Politycznym PZPR byli członkowie i zastępcy członków. Ci ostatni mieli oczywiście znacznie niższą rangę. Minęło 22 lata i problem zastępców pojawił się znów, tym razem w kontekście Unii Europejskiej. Oto dziś /11.07/ przeczytałam w depeszy PAP, że polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski rozpoczął właśnie dwudniową wizytę w Indiach. Pojechał on tam, nie po to, by reprezentować interesy naszego kraju, ale by prowadzić rozmowy w zastępstwie szefowej dyplomacji Unii, baronessy Catherine Ashton.
Zastanowiło mnie to, przeszukałam Internet i dowiedziałam się, że pani Ashton nie może podołać swoim obowiązkom /jakim?/ i w związku z tym będzie delegować ministrów rządu kraju aktualnie sprawującego unijną prezydencję jako swoich zastępców. Już w marcu 2011 ogłoszono, ze Ashton i Sikorski uzgodnili listę zastępstw. W maju na blogu JKM można było przeczytać, że Sikorski ma się zajmować z tego powodu Afryką Płn. W czerwcu przewodniczył on Radzie partnerstwa UE - Kazachstan, a teraz znowu te Indie. We wrześniu nieformalnemu spotkaniu ministrów obrony UE we Wrocławiu będzie przewodniczył minister ON Bogdan Klich zamiast p. Ashton /lub van Rompuya/.
We wszystkich informacjach na ten temat powtarza się, iż "Polska jest pierwszym krajem, który wciela w życie te formę współpracy". Traktat Lizboński wszedł formalnie w życie dość dawno temu, ale nasi poprzednicy wyraźnie nie dali się na to nabrać. Ministrowie węgierscy reprezentowali w swojej pracy interesy Węgier, a nie czyjeś inne. Nikt mi nie wmówi, że bycie chłopcem na posyłki u p. Ashton podnosi rangę czegokolwiek lub kogokolwiek. Ona sama zresztą jest dość powszechnie lekceważona.
Cała ta sprawa pokazuje wyraźnie, jakie naprawdę jest znaczenie polskiej prezydencji w UE i odkrywa prawdziwą naturę kolejnego "sukcesu Tuska".
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3686
pani Ashton jak przystało na Angielkę, ma w sobie coś z kunia.
Właśnie przygotowuje się do Wielkiej Pardubickiej.
Biegnie w październiku ...
http://bi.gazeta.pl/im/3…
Oj !!! To nieładnie wyśmiewać się z urody kobiety.
;)
Ranga peowskiego towarzysza Sikorskiego jest tak niska, za moze ją podniesc cokolwiek. Nie tylko "bycie chłopcem na posyłki u p. Ashton", ale nawet picie piwa pod sklepem osiedlowym.
:)
To prawda, że chyba nic mu nie jest w stanie pomoc :)))