miło było popatrzeć jak świńskim truchtem,cieżko dysząc przemieszczali sie z miejsca na miejsce.Calość sprawiała wrażenie,że chca szybko niemiłą dla siebie imprezę odwalić :pan rezydent nawet z czytaniem przemówienia z kartki miał trudności,a wszyscy myśleli tylko o proszonym obiadku w Pałacu.
A Pan prezydent razem z Pania prezydentową jedli koszerną grochówkę po tym ciężkim trudzie.