Teraz widzę jednak, ze to nie Photoshop w służbie obronności kraju, on naprawdę jedzie na ostatnich nerwach, napięta, blada, mimo grubego pudru twarz, ściągnięte usta, wytrzeszcz, jak u żaby Kermita z Muppetów, gdzież ten ulubieniec publiczności sam śliczny Donald osobiście? Przeminęło z wiatrami, jak widzę….

No, ale je nie o tym chciałem, wracam do programu. Od lat podziwiam Antoniego Macierewicza, facet ma niesamowitą odwagę i charakter, prawdziwy twardziel. Wielki szacun, Panie Antoni!!!! Aż dziwne, że nie dostał tajemniczego wylewu, jak poseł Gruszka, albo nie zderzył się z walcem drogowym, jak kapitan Hutyra, ani mu się samochód nie stąd, ni zowąd nie rozpadł z hukiem na dwie części, jak prezesowi Pańko, ani białoruski TIR go nie uderzył, jak Marka Karpia. Ani też nie zapił się dawką alkoholu wielokrotnie przekraczająca ilość możliwą do wypicia przez człowieka, jak cała grupa świadków w sprawie ks. Popiełuszki, czy ks. Zych. Ani się w kałuży wody nie utopił, jak Bartoszcze…. Być może właśnie dlatego, że może wielu by się i ucieszyło, ale już na pewno nikt, ani od nas, ani od nich, by nie uwierzył w przypadkowość takiego zdarzenia. Za to histeria, jaką przeciwko niemu rozwinięto jest czymś niespotykanym, słowo: histeria jest właśnie jedynym, które oddaje to, jakie reakcje wywołuje, niczym pies Pawłowa. No, cóż, już tylko to samo jest wystarczającym powodem, by darzyć go szacunkiem i zaufaniem. Na szczęście, nie tylko to. Wystarczy posłuchać, jak spokojnie, z szacunkiem i kulturalnie rozwala dziennikarską flanelkę obecną w studiu.
Używam słowa:”flanelka” w trosce o kulturę w internecie. Flanelka, co to, zapewne od samego kapitana Protasiuka, bo skąd inąd, usłyszała, że tak bardzo chciał zostać majorem, że aż z tej ambicji, wymieszanej ze strachem, ze Prezydent się pogniewa, rozwalił samolot o ziemię. Flanelka, co to w czasie seansu telepatyczno- spirytystycznego, bo niby jak inaczej, zobaczyła, stojąc za plecami generała Błasika, jak samą swoją obecnością, samym milczeniem naciska i terroryzuje pilota, choć właściwie nie wiadomo po co, bo, on sam z siebie i tak zdecydował się lądować, bo chciał zostać majorem, jak ustaliły, zapewne po niejednym kielichu z kapitanem Protasiukiem, orły niezależnego dziennikarstwa spirytystyczno (od źródła pozyskiwania wiedzy) – usługowego (od rodzaju wykonywanej pracy). Nic w tym zresztą nie musi być złego, Mozart, czy Bach, na przykład, tworzyli na zamówienie. Czy dzieło Osieckiego przetrwa tyle czasu, ile partytury Mozarta, można silnie wątpić, ale na pewno wzmianka o jego dziele się należy, po pierwsze w jakimś podręczniku studiów dziennikarskich, w dziale: „manipulacja”, oraz w analizach dotyczących zamachu smoleńskiego, w dziale „dezinformacja po zamachu”. Zawsze coś.
Swoją drogą, pisowcy mają to do siebie, że jątrzą i dzielą, ale już wyjątkowo, do kwadratu (co ja mówię, do kwadratu, do kwadratu i sześcianu razem!), jak milczą. Vide- Jarosław Kaczyński. Ten, to dopiero jątrzył swoim milczeniem. Ileż to niezależnych dziennikarzy i anonimowych funkcjonariuszy odchodziło od zmysłów, żeby go skłonićdopowiedzenia czego bądź! „Wychodź, tchórzu! No, powiedz coś, tchórzu! Tchórz, tchórz, boi się, buhahahaha! Patrzcie, kaczorek się boi, schował się, żeby grać trumnami, no wyjdź, tchórzu!” to są autentyczne cytaty, nie muszę natężać poetyckiej weny. Jak widać, generał Błasik miał to samo. Nic nie mówił, a wywierał nacisk, no, Vader po prostu, on też potrafił skłaniać admirała floty Imperium do ataku na rycerzy Jedi bez użycia rąk ( to znaczy sklaniac, bo sam atak, to juz z uzyciem rak i narzedzi, jak najbardziej). Sam widziałem na filmie, jak byłem w szkole, „Gwiezdne Wojny” się ten film nazywał, red. Osiecki zapewne też widział, również za młodu, gdy umysł chłonny, to i zapamiętał. Teraz ma, jak znalazł. Kaska leci, usługa wykonana, same plusy. I oczywiście, podobnie, jak Lord Vader, Generał Błasik też miał nad sobą jeszcze bardziej złowrogą postać, a nawet dwie!

http://seawolf.salon24.p…
http://niepoprawni.pl/bl…