Trudno się nie zadumać nad arcybolesną, by użyć słów Pana Prezydenta, oby żył wiecznie, prostotą i przejrzystością gry Donalda Tuska (czy, jak by mnie natychmiast skontrowały starsze panie dzwoniące do swego ukochanego szkiełka i ukochanego Grzesia, Pana Premiera Donalda Tuska), który, patrzcie państwo, nie tylko („w bardzo ostrych słowach”) skrytykował raport MAK, ale i poszedł za ciosem i jeszcze nawrzucał Putinowi i Miedwiediewowi, żeby sobie nie myśleli, ze im tak łatwo pójdzie z Premierem- Bohaterem. Co prawda, raczej bohaterem slapstickowej burleski, ale zawsze.

Podejrzewam, że obaj rosyjscy politycy zrozumieli już za zgrozą, że tak łatwo im nie pójdzie z nową odmianą Ilii Muromca, w którym zagotowała się krew dziadka- kombatanta AK ( AfrikaKorps, znaczy się). Podobno przed Kremlem kopane są dyskretnie polowe fortyfikacje, zamaskowane naprawą kanalizacji miejskiej, ustawiane zapory przeciwczołgowe, co jest o tyle irracjonalne, że jedyne polskie pojazdy bojowe zdolne do poruszania się o własnych siłach stacjonują w prowincji Ghazni w Afganistanie, a przewieźć ich z powrotem nie ma czym. Ludność Moskwy, zwłaszcza rodziny dygnitarzy, najlepiej poinformowane, wykupują właśnie zapasy mąki, cukru i kaszy, niczym w czasie kryzysu kubańskiego. Nic dziwnego, Premier Tusk nie tylko nawrzucał kolegom z Moskwy, że co to, niech nie udają huncwoty, że im nie mówił wcześniej, ale nawet do tego dzienniki zamieściłytaką jego groźną minę, że aż dreszcze przechodzą. Miotacz min, polska wunderwaffe, odpowiedź na Iskandery! Zawsze są publikowane zdjęcia Donalda Tuska- swojaka, uśmiechnięte dobrotliwie, sama miłość i dobrość, albo, co najwyżej zatroskane niedbalstwem niektórych urzędników, za których co prawda w żaden sposób nie odpowiada, bo niby dlaczego, ale zaraz się za nich weźmie i ukarze, a teraz mamy takie zdjecie, że Churchill się przewraca w grobie, bo wyszedł na mięczaka.
Trudno się dziwić twardej, zapewne po raz pierwszy w życiu ( poza tymi chwilami, gdy, jak wieść gminna niesie, obtłukiwał swoją lepsza połowę), postawie Premiera Tuska. Owszem, zachował się jak mały, niemądry, przerażony chłopczyk, mógł przyjąć porozumienie z 1993 roku, ale oddał śledztwo Rosji, wręcz odmówił propozycji wspólnej komisji, tolerował skandaliczne, bezczelne zachowania Rosjan, niszczenie, połączone z wyzywającym szczerzeniem się do kamery ( niszczymy, a co, … nam zrobicie!), wszelkich możliwych dowodów, cyrki z kilkoma wersjami stenogramów, za każdym razem jeszcze bardziej prawdziwymi, niż wersja poprzednia, też prawdziwa, mógł zlecić napisanie alternatywnego raportu (choć, istotnie, trudno pisać raport, jak się nie ma żadnego z materialnych dowodów, bo się je oddało, lub z niezmąconym spokojem patrzyło, jak są niszczone).
No, ale to było, zanim, ku oburzonemu zdumieniu tych, którzy oczekiwali, ze ich tchórzostwo i serwilizm zostaną nagrodzone przemilczeniem odpowiedzialności za katastrofę, w raporcie, w którym, jak się zdaje polskich organizatorów ze strony rządowej się nie oszczędza, oraz zanim z sondaży wyszło, ze społeczeństwo za cholerę nie ufa temu śledztwu, zatem sytuacja jest całkowicie różna od tej z 10 kwietnia, gdy przerażony, mały człowiek, amatorski piłkarz, potakiwał wszystkiemu, co mu podsunięto, gdy w świetle reflektorów i kamer odgrywał szopkę, dając się poklepać zimnokrwistemu kagiebowcowi, któremu ponoć przy tej okazji drgnął nawet jeden z muskułów na policzku ( lewym?, nie pamiętam, czy to był lewy , czy prawy policzek…).
Sondaże, to sondaże, tu już nie ma żartów, superpremier Ostachowicz, który, jak wszystko wskazuje, jest tym, który tam naprawdę podejmuje jakiekolwiek decyzje (zakładając, ze jakiekolwiek decyzje zapadają w gmachu RM, w co wątpię) najwyraźniej zdecydował, ze czas odegrać spektakl „Reduta Ordona, wersja 2.0, poprawiona”. No, zatem Premier ni mniej, nie więcej, tylko przeszedł na stronę moherów, oszołomów, psychopatów, szkodników, jątrzycieli, mącicieli, załganych hipokrytów, czyli, w skrócie, wszystkich tych, którzy krytykowali to śledztwo i ten raport, jako bardzo mało wiarygodny, mniej więcej tak wiarygodny, jak śledztwo i raport akademikaBurdenki parę dziesięcioleci wcześniej, w tym samym miejscu i w podobnej sprawie, to znaczy sprawie, gdy Rosja też badała sama siebie i też wyszło jej, że jest OK. I też cały świat z dużym wysiłkiem udawał, ze w to wierzy, żeby nie denerwować Rosji. I też polscy zdrajcy głosili, że właśnie tak było, jak w raporcie napisano. Wszystko tak, jak dzisiaj…
Deja Vu….
Ta zmiana zaskoczyła, jak się zdaje, te wszystkie ciury obozowe, do których nie dotarły na czas rozkazy i które po staremu na forach wklejają pracowicie te swoje gotowce, o Antku- psychopacie, o Błasiku, o kaczorze, o pilocie samobójcy, co to chciał zostać majorem i dlatego się zabił, szczęśliwie zdążył się zwierzyć swoim dobrym przyjaciołom, Osieckiemu i Śmiłowiczowi. Co bystrzejsi zauważają ten dysonans poznawczy i dodają w lekkim zdziwieniu, no co ty, Donek, przecież…. Itd.
A może żadne rozkazy nie zostały odwołane, ani zmienione, wszystko jest tak, jak było, tylko pan Premier odgrywa jedna ze swoich kilkudniowych etiud aktorskich, których już tyle na zaprezentował…. Kilkudniowych, bo po kilku dniach nikt już o nich nie pamięta, bo na czołówkach i paskach jest już cos innego. Kolejna etiuda Premiera na tematy losowe ( dopalacze, pedofile, euro, konstytucja, przemoc w rodzinie, frrrrrrrrr, frrr, fr, fr, fr, kręci się koło, ciekawe, na czym się zatrzyma?), albo poseł, który założył dwa lewe buty, albo piosenkarka, która się przewróciła tańcząc na lodzie, albo gitarzysta zatroskany polityką opozycji, albo porucznik redaktor zatroskana agresją i brakiem poczucia humoru obrońców krzyża, albo jakiś równie ważny temat, którym wszystkie media musza się zająć, bo przecież nie mogą przemilczeć ważnych tematów za szkodą dla swej misji.
http://niepoprawni.pl/bl…
http://seawolf.salon24.pl/